Wreszcie ulga, nareszcie cisza, spokój

Wesołego po świętach.
Odpocznijmy, nadwyżki zrzućmy i do sprawności wróćmy…

Tatulowe opowieści

Z gości podobno cieszymy się przynajmniej dwa razy. Gdy ich witamy no i… gdy ich żegnamy. To obiegowe pojęcie wcale nie musi się sprawdzać w życiu, bo z tym bywa różnie. Faktem jest, że kierunek świątecznej migracji ludności zawsze przebiega w jedną stronę, z miasta na wieś, a sporadycznie tylko w drugą stronę. Niemal na wszystkich podwórkach wiejskich domostw widać w czasie świąt po kilka samochodów, a na parkingu przykościelnym (Rezurekcja, Pasterka) z roku na rok robi się coraz większy tłok. Widomy objaw polskiej biedy. Pogoda, przynajmniej w moim rejonie zrobiła psikusa przepowiadaczom, bo była bardziej łaskawa niż to przepowiadano. Zapamiętałem taką rozmowę w Jedynce PR, w której redaktor prowadzący audycję przekornie droczył się z przepowiadaczem usiłując wymusić na nim przynajmniej obietnicę pogodnych świąt. Nie dał się zwieść i podtrzymywał złowrogie prognozy. Wtedy gospodarz audycji powiedział:
A moja teściowa, to zawsze potrafi zapewnić pogodne święta...
O tak…

View original post 231 słów więcej

3 uwagi do wpisu “Wreszcie ulga, nareszcie cisza, spokój

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.