Amerykańskie Kolorado na haju

W niedzielne do południe oglądam już tradycyjnie TVN 24, a w niej rozgadaną audycję Kawa na ławę. Bezpośrednio po niej, już nieco bardziej stonowaną Lożę prasową. Dzięki zapraszanym do studia przedstawicielom chyba wszystkich opcji politycznych z grona polityków i dziennikarzy mogę się dowiedzieć co w trawie piszczy.    Od pewnego czasu polubiłem również kolejną audycję tej stacji, a mianowicie Ewa Ewart poleca. Obejrzałem już wiele szokujących zwykłego zjadacza chleba dokumentów na bulwersujące tematy. Tym razem nie było inaczej. Temat Ameryka na haju , może nie jest sam w sobie jakoś szczególnie bulwersujący, bo traktuje o podjęciu przez władze Stanu Kolorado swoistego eksperymentu polegającego na zalegalizowaniu użycia marihuany. Stało się to możliwe po uchwaleniu stosownej poprawki do konstytucji.( 6 listopada 2012 roku zorganizowano w stanie Kolorado referendum, na mocy którego do stanowej konstytucji wprowadzono tzw. 64 Poprawkę ( Amendment 64 ) zezwalającą na posiadanie określonych ilości narkotyku, a także regulującą kwestie uprawy i sprzedaży do celów komercyjnych).  Zmianę wprowadzono w życie w listopadzie 2013. Szokujące jest coś innego. Z zaprezentowanego filmu o podanym wyżej tytule http://chomikuj.pl/Tylko_wiedza/Filmy+dokumentalne+r*c3*b3*c5*bcne/Ewa+Ewart+poleca/Ewa+Ewart+poleca+-+Ameryka+na+haju,3162223314.avi(video) dowiedziałem się, że ten eksperyment mógł wejść w życie po odtrąbieniu totalnej klęski w wytoczonej jeszcze przez Richarda Nixona 40 letniej wojnie z narkotykami.

Wprowadzenie do filmu brzmi następująco: Autor filmu Chris Alcock jedzie do stolicy stanu, Denver, by przekonać się, jak ta decyzja wpłynie na młodych Amerykanów. Okazuje się, że już teraz coraz więcej nastolatków sięga tam po zabronione używki kokainę, ecstasy i alkohol, a do klinik odwykowych trafiają nawet 12-letnie dzieci. Alcock zastanawia się, czy legalizacja marihuany zatrzyma ten proces. Kamera trafia do klubu, w którym wolno już palić, do ośrodków odwykowych, do domów młodych osób uzależnianych od narkotyków, którzy walczą z nałogiem do firmy farmaceutycznej, która przygotowuje leki wyprodukowane z udziałem substancji czynnej zawartej w gandzi. Leki w postaci napoju porzeczkowego lub czekoladek mają moc odpowiadającą wypaleniu 8 i 15 skrętów i mają służyć jako przeciwbólowe. Dlaczego mają postać słodyczy? Czy nie będą używane, zwłaszcza przez młodzież jako słodycze? Te pytania pozostawia się samoświadomości przyszłych konsumentów. Obraz jaki się z tego wyłania nie pozostawia wątpliwości, co do rezultatów tego eksperymentu. Skoro nie można było wygrać wojny na bazie restrykcyjnego prawa, to przyjęto nowe założenie zwalczania zgubnego nałogu. Nastąpiło odejście od restrykcji prawnych na rzecz ponoszenia świadomości zdrowotnej społeczeństwa.

Przed trzema laty, jeszcze jako nauczyciel zajmujący się społecznie promocją zdrowego stylu życia w swojej szkole podjąłem taką własną akcję sprzeciwu wobec narastającej fali żądań zalegalizowania tzw. miękkich narkotyków. W październiku umieściłem w galerii Naszej –klasy zdjęcia pochodzące z gazetki szkolnej obrazujące: – liść konopi indyjskich wkomponowany w znak drogowy zakazu zatrzymywania się oraz zdjęcie młodego człowieka leżącego gdzieś pod murem po przedawkowaniu wstrzykniętego w przedramię narkotyku. Obydwa zdjęcia spotkały się ze znacznym zainteresowaniem. Obszerna wymiana poglądów zwolenników i przeciwników zniesienia zakazu posiadania narkotyków miękkich była na tyle pouczającym materiałem, że postanowiłem je  przedstawić na blogu… http://tatulowe.blog.onet.pl/2011/04/06/marychagandzia-gras-ziolo-jako-lek-na-wszystko/ Materiał jest zbiorem autentycznych wypowiedzi ludzi zaprawionych w boju o legalizację. Znajdziemy tam zarówno bogatą wiedzę historyczną o uprawie konopi indyjskich jako surowca do produkcji lin, jako zioła zwalczającego ból i inne dolegliwości. Przedstawiano obszerną statystyką zdrowotną mającą dowieść, że marycha nie uzależnia, że jest mniej szkodliwa niż papierosy i alkohol, które są przecież legalne. i inne jeszcze argumenty mające przekonać mnie do zmiany stanowiska w sprawie. Broniłem się zabierając głos w obronie swoich poglądów pisząc m.in.
To już jest poważna debata na temat dopuszczalności używania tzw. miękkich narkotyków. Ja wiem swoje i będę przy tych poglądach trwał. Wiem, że żaden z tych środków nie jest obojętny dla zdrowia. Ja się za to ŚWIŃSTWO nie wezmę, nawet jeśli będzie dopuszczony. Dość straciłem na długoletnim kontakcie z papierosami. Najważniejsze wskazanie: – NIE ZACZYNAĆ!!!!!
Tęsknicie za „marychą”? „Miłe złego początki, lecz koniec żałosny” Patrz następne zdjęcie.
– Tyle jest obszarów walki o prawa różnych ludzi, że możesz wybrać sobie bardziej zaszczytne pole działalności i odnieść sukces. Na tym polu jeśli Twoja walka okaże się skuteczna, to i tak będzie to oznaczać przegraną – jeśli choćby jeden amator gandzi uzależni się od potrzeby poprawiania nastroju i będzie później sięgał po coraz to nowe środki. Chcesz dołożyć do tego swojej ręki?
-Kolego, zamieniłeś wymowę znaku „stop dla gandzi” w akcję promocyjną? Ja nie mogę w tym uczestniczyć. Nie przekonałeś mnie, a mam nadzieję, że znakomita większość ludzi, którzy tu zaglądają jest po mojej stronie.

Powyższe pytanie podsycały jedynie ogień debaty, aby jednak powoli wyciszyć się. Mam po tym doświadczeniu świadomość tego, że nikogo do zmiany poglądów nie przekonałem, ale i sam nie dałem się przekonać i przeciągnąć na stronę zwolenników. Tamten tekst zakończyłem słowami:
Pogadaliśmy sobie, co? Nauczyciel, który podjął temat szkodliwości narkotyków, niezależnie od tego czy one są miękkie, czy twarde został uświadomiony jak dalece tkwił w błędzie nazywając ŚWIŃSTWEM to, co jest podobno zbawiennym lekiem tam, gdzie dopuszczono jego stosowanie. Uświadamiający został uświadomiony. Pochwaliłem się tym eksperymentem na spotkaniu władz i organizacji zwalczających narkomanię. Czy przyniosło to jakiś skutek? Jaka będzie przyszłość? Czy nasza młodzież oprze się pokusie „jarania” gandzi tak jak zwyczajnych papierosów, które również są passe i jako takie zostają spychane w zakamarki przestrzeni publicznej?
    Dzisiaj należy uwzględnić również uwzględnić względy ekonomiczne. Oto w Tygodniku Angora z 12 stycznia br. znajduję artykuł pt: Dziura załatana narkotykiem, będący przedrukiem z Portalu Wirtualna Polska, z którego wynika, że oszczędnie licząc dochody budżetu z zalegalizowanej sprzedaży marihuany, przy takim samym poziomie akcyzy i podatku VAT jaki stosuje się przy sprzedaży papierosów mogą wynosić 22, 3 mld zł rocznie. Dlaczego mają to przejmować mafie narkotykowe, prawda?

W filmie Ameryka na haju przytoczono wyniki badania szkodliwości długoterminowego palenia marihuany jakie prowadzono w Nowej Zelandii. Odnotowano tam wśród palaczy obniżenie IQ o 8 punktów procentowych oraz inne złowrogie skutki. http://wiadomosci.onet.pl/potwierdzono-grozne-skutki-palenia-marihuany/8fs3z

Dla zainteresowanych załączam jeszcze 8 minutowe świadectwo niejakiego Bodka pod tytułem Młodość bez narkotyków: http://www.youtube.com/watch?v=fqJ33omnBm4

7 uwag do wpisu “Amerykańskie Kolorado na haju

  1. Basia pisze:

    Dobre pytanie; „Czy nasza młodzież oprze się pokusie „jarania” gandzi tak jak zwyczajnych papierosów, które również są passe i jako takie zostają spychane w zakamarki przestrzeni publicznej?”
    Ja się oparłam papierosom, piwsku, alkoholowi oraz innym używkom; a nie było łatwo. Synowie chyba po mnie geny odziedziczyli, bo też nie są uzależnieni.
    Czyżby spełniło się powiedzenie : „czym skorupka za młodu nasiąknie….”?
    pozdrawiam

    Polubienie

    • Ja miałem akurat inne doświadczenie Basiu. Rodzice nie palili byli wielkimi wrogami papierosów, a my z bratem pialiśmy od dziecka za sprawą mody panującej w naszej grupie rówieśniczej. Może zbyt dużo czasu spędzaliśmy z kolegami.
      Przykłady pociągają… również do złego. Czym skorupka za młodu.. To jest groźne, tym bardziej że uzależnia.

      Polubienie

  2. ~Antoni Relski pisze:

    Nic nie jest tak proste jak Biblii. I nie ma tak-tak nie – nie.
    Na takich zakazach cierpią na przykład ludzie którzy mają zalecenia medyczne do stosowania miękkich narkotyków. Ktoś wrzucił wszystko do jednego worka. A życie jak to życie ma wiele poziomów i wiele argumentów na tak i na nie.
    Właśnie argumentów. Teraz trwa walka na emocje, przekonania i światopogląd. Pozdrawiam

    Polubienie

    • Zastosowanie narkotyków w zwalczaniu bólu ma długą tradycję i nie mam zamiaru temu się przeciwstawiać. Gdy jednak wysłuchałem przedstawiciela firmy farmaceutycznej demonstrującego soczek i czekoladki o wielkiej sile zestawionej z informacją, że firma ta – jako spółka giełdowa niesamowicie szybko pomnaża swoje aktywa, to obawiam się, że te czekoladki i te soczki nie będą służyły znoszeniu bólu, chyba że byłby to ból istnienia…

      Polubienie

  3. Tekst pisałem w niedzielę i ostrożnościowo zawęziłem tytuł do jednego tylko Stanu USA tj. Kolorado. W poniedziałek wieczorem, w tej samej stacji TVN 24 zobaczyłem materiał z którego wynika, że lawinowo rozszerza się dopuszczalność używania marihuany w celach leczniczych, ale i rozrywkowych w kolejnych stanach. Sam prezydent Obama podzielił się swoim doświadczeniem z ” jarania za młodu”…

    Autor filmu miał rację dając tytuł „Ameryka na haju”.
    Niech się bawią. Ktoś na tym zarobi, a ktoś inny za to zapłaci… bo nic nie ma za darmo. Za wszystko trzeba płacić

    Polubienie

  4. ~grzechol pisze:

    Problem w tym, że tak naprawdę nikt nie ma dobrego pomysłu jak rozwiązać kwestię narkotyków. Miliony dolarów wpompowane w walkę z narkotykami w USA nie przynoszą absolutnie żadnego efektu, statystyki są na tym samym poziomie od lat. Zyski z narkobiznesu ciągnie mafia lokalna, przemytnicy i mafia w kraju producenta. Do więzień trafiają ludzie złapani z jednym skrętem i drobni dilerzy, a grube ryby są nietykalne.

    Ja nie wiem, czy legalizacja marihuany to dobry pomysł. Nie jestem zwolennikiem palenia marihuany, ani tym bardziej używania innych narkotyków. Nie jestem zwolennikiem upijania się. Tyle, że może legalizacja jest po prostu prawną akceptacją stanu faktycznego? Nie sądzę, żeby dziś w Polsce osoba mająca ochotę na skręta miała problemy z kupnem marihuany. Jeśli Obama publicznie się przyznaje, że palił, to ile osób nigdy nie zapaliło? Czy sytuacja nie jest analogiczna do prohibicji w USA?

    Legalizacja to jedno wyjście. Jeśli nie chcemy iść tą drogą, to trzeba znaleźć inne, bo dzisiejsze metody walki z narkotykami po prostu nie działają.

    Polubienie

    • tatul pisze:

      Dziękuję za ten bardzo wyważony i obiektywny komentarz. Liczyłem na taką właśnie wymianę zdań. Nie udało mi się jednak wzbudzić szerszego zainteresowania.
      Pozdrawiam

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.