Prawdę mów, bo powiem ci prawdę o tym, co myślę o kłamcach…

Mój blogowy znajomy podjął ciekawy, bo stary jak ludzkość temat kłamstwa. Wypowiedziałem się w tej sprawie w komentarzu zamieszczonym pod tym tekstem.
Oto treść tego komentarza:
Kto mówi prawdę, w prawdzie ma obronę – Sofokles (495–406 p.n.e.)

Dość dawno to było, a przetrwało do współczesności, gdyż zachęca do mówienia prawdy. Nadal jest kontrowersyjne, bo spróbuj prawdą walczyć z satrapą, tyranem, bandziorem, który przy okazji jest twoim mężem, szefem, kimś od kogo w jakimś sensie zależy twój los…

„Historia często zapomina, czy to Kain zabił Abla, czy Abel Kaina”…
Historię piszą zwycięzcy, bo tylko taka się przebije, a powtarzana z uporem stanie się wersją obowiązującą. Znajdą się tacy, którzy w obronie pójdą walczyć do upadłego. Dla wygody nazywa się to tworzeniem mitu założycielskiego, na bazie którego nowi przywódcy będą budować jakieś miraże. Znajdą słuchaczy, a nawet wyznawców. Kłamczuchy na taaaaakąąą skalę nie muszą patrzeć sobie w oczy przy goleniu, bo znajdą kogoś kto ich ogoli. Baśń o nagim królu zbudowana została na kłamstwie i trwała do czasu… aż ktoś zdradził, bo powiedział prawdę.

Temat wieloznaczny. Podobno natura po to wyposażyła nas w dwoje uszu i tylko jedne usta abyśmy dali przewagę słuchaniu. W obrębie tych narządów jest jeszcze mózg, abyśmy pomyśleli zanim coś powiemy. Cytowany tu przykład dyplomaty wyraźnie wskazuje na to, że warto nawet dwa razy pomyśleć zanim… nic się nie powie.
Mamy permanentną kampanię wyborczą do europarlamentu, do parlamentu krajowego, wreszcie prezydencką, a w niej pojawi się sporo bardzo różnych kandydatów, którzy będą właśnie teraz korzystać z mediów, aby nas przekonać do prawdy jaką głoszą i zadać kłam fałszywym tezom głoszonym przez konkurencję.

Zwróćmy ponadto uwagę na to, że wszyscy jak jeden mąż trudzą się i w razie wygranej nie spoczną w dążeniu do tego, aby Polskę zbawić, aby zrobić nam wszystkim dobrze. Nawet tym z przeciwnego obozu.

31 uwag do wpisu “Prawdę mów, bo powiem ci prawdę o tym, co myślę o kłamcach…

  1. Ignacy Krasicki pisał : „…. Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności ” … a ja powiem – odpuść im Panie, bo nie wiedzą co czynią … a jeśli wiedzą to oznacza, że kłamią … i tacy oni są, ci politycy … i nie tylko politycy … kolega w pracy, sąsiad … kłamią ile wejdzie … byle tylko cel osiągnąć … masz rację, tak jest od wieków. Nie znoszę kłamstwa, szczególnie tego czarnego. Wesołego Alleluja Przyjacielu ! 🙂

    Polubienie

    • Podobnie myślimy Andrzeju i może dlatego nie porwały nas szanse zrobienia kariery. Niech sobie pędzą ci, którzy pędzą i łapią się wszystkich szans, aby się złapać, a później dochrapać.
      Nam już „ławeczka, ogródeczek, fajeczka, gołąbeczek i w
      ogródku kos, który śpiewa na cały głos…”
      Pozdrawiam

      Polubienie

  2. Hm zasadniczo jestem za tym, żeby mówić prawdę. Ale wiem, w związku z tym nie skłamię, że czasem unikam prawdy – by kogoś obrażalskiego nie obrazić, by siebie od kłotni uchować. Czasem trzeba, choćby się nie chciało, no chyba że ma się wszystko i wszystkich w poważaniu.
    Polecam ci tatulu mój wpis „Czy warto okłamywać dzieci?” – też tak w temacie 🙂
    Pozdrawiam

    Polubienie

    • Już kiedyś komentowałem ten tekst i podtrzymuję wygłoszoną wcześniej opinię. Teraz uzupełniłbym ją o cytat pochodzący z kartki kalendarza, na której pisano o szacunku:
      „Szacunek jest to grzeczność połączona z troską o uczucia i dobro drugiej osoby.
      Jeśli chcemy nauczyć dziecko szacunku, okazywanego nie pod presją, lecz płynącego z przekonania, że każdy człowiek jest godny szacunku, powinniśmy od urodzenia traktować je z szacunkiem i stopniowo wymagać od niego wzajemności.
      Sposoby okazywania szacunku to uśmiech, przyjazne spojrzenie w oczy, używanie kulturalnego języka, drobna pomoc, dotrzymywanie słowa, prawdomówność, punktualność, słuchanie cudzej wypowiedzi bez przerywania…itd…
      Długawy ten cytat, ale podkreślenia wymaga konieczność mówienia prawdy.
      Wzajemny szacunek to wartość najwyższa i warto się o niego starać

      Polubienie

  3. Nie kłamię. Pewnie, że nie wszystko mówię, jeśli nie muszę, to oczywiste. Dzieciom też tak mówię i nie kłamią, choć pewnie o wielu wyczynach nie powiedzieli. My, Polacy polityków nie rozliczamy z obietnic.Mało tego, uważamy, że mają prawo kłamać. Nie wymagamy od nich prawdy. Zatem skoro mają przyzwolenie, kłamią.

    Polubienie

  4. — ” gdy mówisz prawdę, nie musisz sobie niczego przypominać”//Mark Twain//… i tego się staram trzymać, być może dlatego nie mam zbyt wielu przyjaciół, ale za to na tych co mam mogę naprawdę polegać, staram się raczej czegoś nie dopowiedzieć, lub zupełnie przemilczeć// choć nie jestem do końca pewna, czy to dobra droga// — przepraszam, ale mogę tylko sobie, nie mi osądzać postępowanie innych…;

    Polubienie

  5. Ultra pisze:

    Moja znajoma mówi tak, żeby nic nie powiedzieć, jest mistrzynią lawirowania. Dużo słów, mało treści.Takie samo wrażenie mam, gdy otwieram telewizor.

    Polubienie

    • ~Ultra, masz rację. To jest mistrzostwo świata umieć tak mówić aby nic nie powiedzieć i aby wszystkim się zdawało, że część pomyj wylanych na rywala wylało się słusznie.
      To jest metoda. Zasiać wątpliwość. Podać kalumnię tak, aby stała się prawdopodobna. Po jakimś czasie zrobić badanie społeczne, które wykaże, jaki procent jest za , jaki jest przeciw, a ilu wstrzymało się od głosu.
      W tej dziedzinie mamy nadmiar mistrzów. Możemy ich eksportować, bez szkody dla rynku krajowego

      Polubienie

  6. ~Alik – bardzo elegancką zasadę stosujesz pisząc tylko o sobie i nie osadzając innych. Czy tak robią ci inni?
    Przed chwilą skończył się program telewizyjny Czarno na białym, w którym dokonano podsumowania jesiennej afery wyborczej polegającej na fałszowaniu wyborów. Najwyżsi przedstawiciele PiS otwarcie formułowali oskarżenia na zasadzie : To wy sfałszowaliście wybory!!!
    Mamy niezbite dowody! Mamy twarde dowody!
    Teraz w podsumowaniu widać prawdę. Na prawie 2000 pozwów o fałszowanie lub inne nieprawidłowości potwierdziło się 32, z których tylko kilka miało znaczenie dla wyniku wyborów.
    Jak nazwać takich polityków? Sto razy powtarzane kłamstwo staje się prawdą – przynajmniej dla jakiejś części społeczeństwa.
    Jesteśmy świadkami totalnego bankructwa moralnego najgorętszych obrońców moralności i co? Wzruszymy ramionami i powiemy – to nie mój interes, bo wszyscy kłamią, bo wszyscy kradną, bo…
    Będzie jak miało być, jak to u nas było, jest i być musi…

    Polubienie

  7. ~Kneź pisze:

    Nie lubię się powtarzać, nawet w różnych miejscach, ale mimo to zdarza mi się. I poza przypadkami, kiedy zmieniłem poglądy (zdarza mi się też! 😀 ) na ogół mam podobne zdanie jak dawniej, co mi już parę osób powiedziało – tak więc najlepiej nie zmyślać i mówić zgodnie z rzeczywistością, lub własnym poglądem, bez ściemy.
    Zdarzało mi się też parę razy zdziwić – „ja tak kiedykolwiek twierdziłem? Niemożliwe!” – i okazywało się że nie twierdziłem.

    Polubienie

    • Kneziu, prowadząc bloga też wystawiam się na ocenę w tej kwestii. Trudno zapamiętać wszystkie swoje wypowiedzi na przestrzeni wielu lat i w odniesieniu do tak wielu tematów jakie tu poruszam. Na szczęście nikt mnie z tego nie rozlicza… i dobrze. Tu też obowiązuje zasada, że lepiej przemilczeć niż otwarcie protestować, czy też wchodzić w spór o tzw. pietruszkę. Chodzi o to, aby różnice zaznaczyć i różnić się pięknie – jak to ładnie ktoś nazwał.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  8. Zauważ, że prawdomównych, mądrych, sensownych ludzi właściwie nie zaprasza się do rozmów w telewizji. Jedynie zdarza się to p. Miecugowowi. Resztę zaproszonych można z powodzeniem odpuścić, ponieważ wiadomo, że muszą się komuś podlizać, przypodobać lub realizować linię swojej partii. I jak tu wierzyć w szczerość?

    Polubienie

    • Ultra – zgadzam się. Akurat śledzę dość uważnie audycję Inny punkt widzenia i potwierdzam. Tam są zapraszani ludzie mający coś do powiedzenia i to na ogół dotyczy ich samodzielnego dorobku i ich własnych przemyśleń. Nie muszą się podlizywać ani reprezentować czyjegoś punktu widzenia

      Polubienie

    • ~miral59 pisze:

      Witam! Od razu przyznam się bez bicia, że czasami prawdy nie mówię. Po prostu się nie da. Gdy moja ciotka leżała w szpitalu, poszłam porozmawiać z lekarzem. Dowiedziałam się, że ma nowotwór złośliwy na jelicie… pasaż przewodu pokarmowego nie wykazał innych ognisk, ale jeśli będą jej robić operację i okaże się, że jest zaatakowana wątroba (tego na tym badaniu nie da się stwierdzić), to nic robić nie będą, bo zostanie jej tylko kilka tygodni, może miesięcy życia… Ciotka czekała pod gabinetem… Czy miałam jej to powiedzieć? Załamałaby się… W domu czekał na nią 9 letni syn… świeżo po Pierwszej Komunii… Kłamałam jak z nut… nawet się uśmiechając, chociaż serce miałam ściśnięte bólem i ze zdenerwowania byłam półprzytomna. Nawet nie wiem jak potem dotarłam do pracy…
      Ciotka po operacji żyła jeszcze ponad 20 lat. Doczekała nawet wnuczki… Nigdy nie dowiedziała się na co tak właściwie była chora. Przechodziła co prawda chemioterapię, ale wytłumaczyłam jej, że to normalne po takich zabiegach. Czyli też kłamałam… a ona mi wierzyła, bo pracowałam w szpitalu, „to się znam”. Nie mam jednak wyrzutów sumienia. Gdyby znała prawdę… znając jej charakter… zagryzłaby się na amen.

      Polubienie

      • Witaj Miral – ożywiasz naszą rozmowę pouczającym przykładem z życia. To są dwie prawdy. Słusznie postąpiłaś wobec ciotki i pokazujesz, że po latach takie podejście zostało pozytywnie zweryfikowane. Drugi wątek to prawdziwość diagnozy. Zadedykujmy to tym wszystkim, którzy usłyszeli niekorzystną diagnozę i bardzo się tym przejęli traktując ją jako sygnał z zaświatów. Okazuje się, że nawet w beznadziejnej sytuacji nie wolno się poddawać, prawda?

        Polubienie

      • ~miral59 pisze:

        Fakt, nie wolno się poddawać… ale jest to niezwykle trudne. Bo najtrudniej jest walczyć ze sobą… Wiem coś o tym…
        Ponad 30 lat temu, wymacałam u siebie zgrubienie na piersi. Oczywiście poszłam do lekarza. Dostałam skierowanie na onkologię. Nie wiem czy kiedykolwiek byłeś w takiej poczekalni… To horror!!! Pacjenci straszą się nawzajem i opowiadają kto ze znajomych, znajomych znajomych, czy też sąsiadów znajomych na coś takiego zmarł. Siedziałam cicho, ale coś mi się w środku przewracało. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam pełną piersią, żeby przestali pleść te bzdury. Dodałam też, że z tych wszystkich z guzkami, jak 5% pójdzie na tamten świat, to wszystko i nie ma sensu straszyć się nawzajem. A poza tym, czy nie znają nikogo, kto się wyleczył? Tak wszyscy w czambuł poumierali? Zamilkli. W poczekalni zrobiło się cicho jak makiem zasiał do chwili gdy weszłam do gabinetu 😀 Potem zrobiło się gwarno. Uśmiechałam się do siebie, bo wiedziałam, że dałam im nowy temat do rozmowy – już nie o chorobach. Przynajmniej był z tego jakiś pożytek. Punkcję miałam robioną dwa razy. Coś im tam nie pasowało. Miałam wtedy małą córeczkę i wiedziałam, że muszę żyć… Nie zdecydowałam się na operację na onkologii. Dogadałam się z lekarzami ze swojego szpitala… Oczywiście wiadomość o mnie rozniosła się po znajomych. Niektórzy już zaczęli nade mną płakać. Śmiałam się z nich i mówiłam, że jeszcze żyję i mają na to czas. Nie powiem, że było mi łatwo. Czasami nachodził mnie strach przed niewiadomym… to chyba normalne. Przed ludźmi zawsze byłam uśmiechnięta. Kiedyś taka koleżanka powiedziała mi, że ona umarłaby ze strachu, gdyby była na moim miejscu. Odparowałam, że w takim razie umierałaby setki razy, a ja umrę raz a dobrze. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć… i nawet przestała płakać…
        Operacja się udała i nawet pacjent przeżył 😀
        10 lat temu, już w USA miałam „powtórkę z rozrywki”. Kolejny guz i kolejny zabieg. Ale tutaj wyglądało to zupełnie inaczej. Nie było poczekalni… pacjenci umówieni na konkretne godziny, przyjmowani niemal z marszu. Nikt nie opowiadał historyjek i nie straszył. I tak jest lepiej…
        I tak czasami myślę sobie… dlaczego ludzie muszą wspominać tylko tych którym się nie udało? A najczęściej dlatego się nie udało, że za późno poszli do lekarza, czy tak jak moja ciotka, leczeni byli na coś zupełnie innego i za późno zdiagnozowany był ten rak. Czy nie lepiej mówić o uzdrowionych? O tych, którzy po operacjach, czy leczeniu farmakologicznym wyszli z tej paskudnej choroby… Czy to nie byłoby lepsze dla słuchacza, czy nawet opowiadającego? Złe słowo też może zabić, chociaż po nim nie ma widocznych ran…
        Przepraszam, ale chyba znowu piszę nie na temat 😀 Ale taka już jestem paskudna 😉
        Jeszcze raz mile spędzonych świąt wszystkim życzę 😀

        Polubienie

  9. ~miral59 pisze:

    Też fakt, że swoje dzieci uczyłam prawdomówności. W sumie… dlaczego ludzie kłamią? Najczęściej ze strachu… Szczególnie dzieci. Boją się kary, to kłamią. Ustaliliśmy jedną podstawową zasadę: jeśli powiedzą prawdę i przyznają się do błędu, albo kary nie będzie, albo będzie dużo łagodniejsza. Przyłapane na kłamstwie zostaną tak surowo ukarane, że zapamiętają to do końca życia. Dzieci dorosły, a my jeszcze ani razu nie złapaliśmy ich na kłamstwie…
    Też fakt, że nigdy dzieci nie okłamywaliśmy i nie obiecywaliśmy nie wiadomo czego. A jeśli już coś się obiecało, to zawsze słowa dotrzymywaliśmy.

    Polubienie

  10. ~miral59 pisze:

    A jeśli chodzi o polityków… to czasami myślę, że to jest jakaś inna rasa ludzi. I to niezależnie od kraju w jakim żyją. Czytałam kiedyś, że tak zwany „wykrywacz kłamstw” na polityków i osoby psychicznie chore, nie działa…
    Oni po prostu wierzą w to co mówią, chociaż bardzo często mija się to z prawdą…
    … „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą…” i mam wrażenie, że tej zasadzie hołdują…

    Polubienie

  11. Ludzie, którzy ważą się nie mówić prawdy, czyli kłamać, stają się zakładnikiem tegoż kłamstwa. Żyją w ciągłym strachu, że prawda się ujawni, a kłamstwo się wyda. Dlaczego? Mówiąc prawdę, czyli to co wydarzyło się w rzeczywistości, wiedzą, że tak było i nic nie zmieniając nie muszą się pilnować powtarzając to nawet dziesiątki razy. Ale kłamiąc z czasem mogą zapomnieć, co mówili jednym, a co innym słuchającym. Jest to bardzo dyskomfortowa sytuacja. Po jakimś czasie taka osoba może pogubić się w tej skomplikowanej gmatwaninie kłamstw i prawd. Wiele ludzi, którzy przyłapią kogoś na kłamaniu, przypną mu łatkę kłamczucha na resztę jego życia. Łgarzowi nic nie pomoże. Może już zawsze mówić prawdę ale zaufania innych nie jest w stanie odbudować.
    Najmniej kłamstwami przejmują się pewnie politycy. Chlapią co im ślina na język przyniesie, a kiedy ktoś podda ich słowa pod wątpliwość uważają, że to oni są pokrzywdzeni i to prokuratura przyznała im taki status. Mijanie się z prawdą jest w tych środowiskach bardzo powszechne, niestety nikt nad tym nie jest w stanie zapanować.
    Pozdrawiam Tatul:)

    http://szescdziesiat-rowna-sie-dwadziescia.blog.pl./

    Polubienie

  12. Witam Wszystkich pragnąc złożyć życzenia świąteczne;

    Kochani!

    Niech serca wszystkich napełnią się radością paschalną.

    Pan Zmartwychwstał jak zapowiedział.

    Niech Promień Zmartwychwstania

    rozświetla drogę

    każdej i każdego z Was,

    napełniając ją niezłomną nadzieją,

    abyśmy w drodze na umówione spotkanie

    ze Zmartwychwstałym

    nie ustali.

    Niech nasze przemienione łaską chrztu świętego

    oczy serca

    patrzą w przyszłość

    z wiarą, nadzieją i miłością.
    RADOSNYCH i PEŁNYCH POKOJU ŚWIAT życzę WSZYSTKIM, a szczególnie Autorowi bloga, który nie wiem czemu na święta zamilkł???
    Mam nadzieję, że ta chwilowa nieobecność na blogu nie wróży niczego złego; pozdrawiam radośnie 🙂

    Polubienie

    • Basiu – jako gospodarz tej strony serdecznie dziękuję za życzenia i rewanżuję się równie serdecznymi.
      Dodam też że nawał obowiązków nie pozwolił mi na zamieszenie aktualnej notatki. Mam to na uwadze i może jeszcze w czasie świąt coś napiszę. Na razie śwętuje(my).
      Pozdrawiam świątecznie

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.