W ostatnim czasie moja żona przeszukując Internet natrafiła na artykuł tyczący szkodliwości glutenu, a właściwie braku takiej szkodliwości dla osób nie obciążonych celiakią – nietolerancja na gluten – białko zawarte m.in. w pszenicy. Artykuł pochodził z Instytutu Sadkiewicza . Gdy mi na gorąco relacjonowała treść tego opracowania, to zwróciłem uwagę na nazwisko Sadkiewicz.
Znałem takie nazwisko jeszcze ze szkoły w Bydgoszczy, a ten instytut gdzie się znajduje ? – zapytałem żonę
– Właśnie w Bydgoszczy – odpowiedziała.
– Ciekawe, czy to nazwisko mojego nauczyciela? – zastanawiałem się głośno.
Usiadłem do komputera i przeglądnąłem sam artykuł jak i stronę, na której go zamieszczono. Akademia Kulinarna. Postanowiłem to sprawdzić. Napisałem:
– Czesław – W latach 60-tych chodziłem do Technikum Przemysłu Spożywczego w Bydgoszczy. Pracownię technologiczną prowadził tam inż. Sadkiewicz. Był wybitnym fachowcem i nauczycielem. Czy nazwa Waszego instytutu ma coś wspólnego z tamtym panem? Wkrótce pojawiła się odpowiedź:
– Instytut Sadkiewicza -Akademia Kulinarna Sadkiewicz – Oczywiście, że tak i wspólnie dziś, już z profesorem belwederskim dalej prowadzimy szkolenia. Zapraszamy do odwiedzin instytutu. Na pewno ojczulek się ucieszy. Pozdrawiamy.
– Czesław – Proszę Go serdecznie pozdrowić. Był dla nas osobowością, jaką spotyka się niezwykle rzadko. Przewidywaliśmy Mu wielką karierę i to się spełniło. W odpowiedzi pojawiło się polubienie.
Powędrowałem we wspomnieniach do czasów szkolnych. Czym się tak mocno wrył w moją pamięć inż. Sadkiewicz, że po niemal 60 latach wracam do wspomnień?
W czasie nauki nie był łatwym człowiekiem. Lubił zaskakiwać Bogu ducha winnych uczniów nagłym pytaniem typu:
– Jakim płomieniem pali się tetra? Nieszczęśnicy wywołani do odpowiedzi strzelali kolorami: – żółtym, niebieskim, białym i zaliczali dwóje jak się patrzy. Gdy inżynier znudził się stawianiem dwój, to wysyłał kogoś do wiszącej w pracowni gaśnicy przeciwpożarowej aby przeczytał jej nazwę: Gaśnica tetrowa – dowiadywaliśmy się przy okazji. No więc odpowiedzcie sobie sami, czy czynnik zawarty w gaśnicy może się palić?
Zdarzyło się kiedyś, że zaraz po rozpoczęciu zajęć wzywał kogoś z nas i podając suwmiarkę kazał zmierzyć z dokładnością do dziesiątych części milimetra jakiś przedmiot. Efekt? Kilka kolejnych dwój, bo kto potrafiłby dokonać tej sztuki jeśli pierwszy raz w życiu miał w ręce suwmiarkę? Złościliśmy się na niego, bo to przecież technikum przemysłu spożywczego, a nie jakieś mechaniczne więc po co nam ta umiejętność?
Odpytywał posługując się dla wyboru numeru z dziennika tarczą , która zatrzymywała się na przypadkowym numerze. W czasie gdy jeszcze się kręciła obserwował nasze twarze na których malowało się przerażenie.
Pracownia towaroznawczo- technologiczna to było jego królestwo, które sam stworzył wyposażając je w wyprodukowane własnym sumptem maszyny i urządzenia potrafiące ocenić wartość mąki, w tym jej popiołowość, ilość i jakość glutenu. Prowadziliśmy próbne wypieki z ciasta wyprodukowanego na miniaturowych maszynach i wypieczonego w miniaturowym piecu , a to wszystko po to aby ocenić, czy osiągnięte wyniki są zbliżone do maksymalnych norm ilościowych i jakościowych.
Wiele zyskałem w tamtej szkole i nic dziwnego, że startowałem po jej ukończeniu na Technologię Żywienia i Żywności Akademii Rolniczej w Poznaniu. Nie dane mi było jednak studiować tego kierunku z powodu zaległości w matematyce. Po wojsku i po kilku latach pracy podjąłem studia na pokrewnym kierunku i tamta wiedza okazała się jednak przydatna. Później uczyłem przedmiotów zawodowych w tym towaroznawstwa i tu również odwoływałem się do szkolnych doświadczeń. Nie raz się przekonałem o tym, że: WWW oznacza : warto wiedzieć więcej
Do brzegu jednak, jak powiada Klarka.
Dlaczego podejmuję ten temat? Otóż przytrafia mi się jeszcze otrzymywać od dawnych uczniów sympatyczne wpisy pod zdjęciami na Facebooku, czy na blogu, przy okazji urodzin, czy snucia wspominków szkolnych. Kwituję je zwykle z niejakim zakłopotaniem słowami: Bardzo mi miło, bo ja zawsze starałem się jak mogłem, a jak nie mogłem to też się starałem… Myślę przy tym, że każdemu nauczycielowi byłoby miło otrzymać po latach taką premię za całokształt. Dlatego z radością przywitałem i polubiłem stronę: https://www.facebook.com/podziekujnauczycielowi/ Zamieściłem na niej wtedy podziękowania dla innego nauczyciela z tej samej szkoły. Teraz postanowiłem sprawdzić co się na tej stronie dzieje. Znalazłem tam komentarze(pisownia oryginalna)
– jdar – M-k Dziękuję 🙂 obiecuję że będę czytać te książki 😉
– Arkadia – Co za bzdura… Nauczycielą nie zależy na naszej przyszłości, nie spoufalają sie z nami .. nie łączy nas z nimi nic. Robią to co mają robić i za to dostają pieniądze.. są jak pani kasjerka, taksówkarz albo ktokolwiek inny kogo spotkamy na naszej drodze . A wszystkich nauczycielą jakich do tej pory poznałam nie mam naprawde za co dziękować.. Mogę dziekować tylko samej sobie że wytrzymuje z nimi te pięć dni w tygodniu
– Monika – to żałuj że tylko takich nauczycieli miałaś:)
– Agnieszka – Dokładnie!!!!
– Ewa – Bardzo dobra akcja lecz rodzice od dziecka powinni uczyć dzieci szacunku do nauczycieli ,a nie wyzywać panią przy dzieciach tylko dlatego ze nauczyciel zwróci uwagę dziecku
– Kinga – skoro podziękować trzeba , to i ja podziękuję. Dziękuje p. D . za to , że zniszczyła we mnie wiarę , w ludzi . za to że dzięki niej szkoła to była, jest, i będzie dla mnie traumą . A szkoda, bo na początku bardzo lubiłam do nie chodzić, niestety ta pani skutecznie we mnie tą chęć zgasiła .
Jestem chyba zbyt emocjonalny i zupełnie niedopasowany do współczesnych czasów. Wydaje mi się jednak, że jeśli nie miałbym nic pozytywnego do powiedzenia jednemu choćby z setek spotkanych w młodości nauczycieli, to zachowałbym milczenie …
Niestety, wielu z moich nauczycieli jest już po drugiej stronie. Prawie wszystkim mam za co podziękować. Jednym za wiedzę, drugim za wyrazistą osobowość, jeszcze innym za kulturę osobistą. Wobec nielicznych zachowałbym milczenie, starali się, nie wychodziło. Na szczęście z leniwymi, nieodpowiedzialnymi nie miałem przyjemności. Anegdot ze szkół co niemiara, często je sobie przypominamy. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Czyli podobnie do wszystkich wspominasz szkolne lata Andrzeju. Przedstawiłem parę cech osobowych nauczyciela i nie kryłem tego, że czasem nas przerażał tymi zaskakującymi pytaniami czy surowym traktowaniem. Po latach zmieniłem jednak myślenie przyznając mu wyższość nad innymi. Był człowiekiem z pasją i tam się realizował. Pracownię prowadził na takim poziomie, jaki spotkałem ponad 10 lat później na uczelni. Chemia jest nauką ścisłą. Wynik miareczkowania jest jeden i wtedy zaliczasz albo nie, bez względu na starania i dobrą wolę ucznia.
PolubieniePolubienie
Ja miałam okazję poznać i tych dobrych i tych złych. Dobrych mile wspominam, a na temat tych złych staram się nie wypowiadać. Niestety współcześni nauczyciele i uczniowie bardzo się zmienili. Uczniowie nie mają szacunku do nauczycieli, a nauczycielom kompletnie brak umiejętności zrozumienia i postępowania z uczniami, którzy są zupełnie inni niż dawna młodzież.
Tatulu to, że Twoi uczniowie chętnie się z Tobą kontaktują po tylu latach świadczy o Twojej osobie. Z tego co zdążyłam Cię tu poznać myślę, że jesteś bardzo mądrym, wyrozumiałym i pogodnym człowiekiem co spowodowało, że mają do Ciebie szacunek i uznanie. Na taki wizerunek trzeba sobie zapracować, a Ty właśnie sobie na to zapracowałeś, a teraz czerpiesz z tego wielką satysfakcję 🙂
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Nie ukrywam, że bardzo sobie cenię nie tylko wyrażone w słowie pisanym uznanie czy wręcz sympatię, ale i spotkania na żywo w miejscach gdzie byli uczniowie pracują. Są to różne biura, urzędy, banki, sklepy, zakłady usługowe, czy po prostu ulica, kościół…Łatwiej przychodzi mi załatwianie różnych spraw, zakupów czy usług. Uśmiech też wiele może zdziałać.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Z przyjemnoscia podziekowalabym kilku moim nauczycielom, ktorych nadal milo wspominam. Bedac na studiach odwiedzalam pania z LO ( uczyla mnie historii i byla moja wychowaczynia). Zalowalam, ze nie moglam byc na uroczystosciach z okazji 70 -lecia szkoly, ktore byly w 2015 roku. Oczywiscie bylam tam ” duchem” a potem ogladalam zdjecia na internecine I rozpoznalam ja w grupie nauczycieli – emerytow. Bylo to takie mile ! Mam tez w pamieci wspanialego nauczyciela- profesora literatury klasycznej, ktory wykladal tez Literature Obca. Odwiedzam Go za kazdym razem, kiedy jestem w Polsce ! Jade do Krakowa na nowy cmentarz zydowski i zostawiam tam kwiaty i piekne dwa kamienie przywiezione z dalekiej Arizony. To moj hold zlozony nauczycielowi, ktory mial nie tylko ogromna wiedze, ale takze wspaniale serce . Egzamin z ” Imienia Rozy ” Umberto Eco, ktory mialam z prof. Rajchmanem zapamietam do konca zycia.To nie bylo ” odpytywanie”. To byla wymiana mysli pelna Jego madrosci i mojej fascynacji wiedza. Czy mialam nauczycieli, o ktorych chcialabym zapomniec ? Tak. Ale oni tez mnie uksztaltowali. Dzieki nim wiedzialam, jakim NIE chce byc nauczycielem. Przede wszystkim nie chce, aby ktos sie mnie bal, Nie chce niszczyc slabszych ani udawac, ze wszystko ode mnie zalezy. Mile chwile … Oczywiscie, ze sa ! Wychodzac wczoraj z kosciola – ktos dotknal moje reki. Byla to uczennica, ktora kilka lat temu miala mature. I teraz chodzi do kosciola w miejscowosci, w ktorej mieszka jej chlopak ( I ja tez ! ). Krotka chwila i mily usmiech wystarczyly. Fajnie jest byc nauczycielem 🙂 Pozdrawiam !
PolubieniePolubienie
Fajnie jest być nauczycielem, potwierdzam. Ktoś mi tu napisał w komentarzach do tematów szkolnych, że przejście na emeryturę nie kończy tego szczególnego stanu. Trzeba nadal spełniać swoje powołanie, chociaż już w innej formie. Internet bardzo ułatwia realizację takiej misji wydłużając znacznie czas interakcji.
Podczas prowadzenia różnych rozmów z ludźmi spotykanymi w Chicago miałem okazję wysłuchania ocen Twojego sposobu uprawiania zawodu, czy raczej powołania wygłaszanych przez Twoich uczniów oraz ich rodziców. Miło było słuchać.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
W takim razie nie zmieniam sie 🙂 Nadal bede ich „meczyla” moim sposobem nauczania 🙂
PolubieniePolubienie
Ja miałam wspaniałych nauczycieli, zawsze to podkreślam. Jestem kim jestem dzięki nim.(Oczywiście zaraz po rodzicach). Oni zawsze mnie wspierali,wyrabiali we mnie poczucie wartości, doceniali, zachęcali do różnych działań.
Szkoła- to był mój wspaniały dom, wspaniałe przeżycia.
Ale nie zawsze tak było…
Wszystko jednak trzeba umieć przeżyć.
PolubieniePolubienie
Trzeba umieć docenić, zrozumieć, a jak już to się stanie to powiedzieć o tym ludziom, którzy na to zasłużyli.
Mam w zasobach sentencję; „Odczuwać wdzięczność i nie wyrazić jej, to tak jakby kupić prezent i nie wręczyć go”.
Do tego zmierza moja wypowiedź.
Dziękuję Koreczku i pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jest takie przekleństwo : „bodajbyś cudze dzieci uczył”, chyba stare i na pewno nie powstało w dzisiejszych czasach, z czego można wnioskować, że konflikty na linii uczeń – nauczyciel nie są wynalazkiem naszych czasów.
Nie ma zatem powodu by w czambuł potępiać i obecnych uczniów i obecnych nauczycieli, myślę, że jest podobnie jak było dawniej, tylko bardziej „medialnie” i internetowo.
Ja też miałem takich nauczycieli, których szanuję i takich o których wolałbym zapomnieć – to normalne doświadczenie chyba każdego z nas.
W końcu w każdej branży są ludzie i ludziska a szkolna rozróba też jest wynikiem tego, że nie wszyscy uczniowie mają jako tako poukładane w głowach.
PolubieniePolubienie
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli. Jan Kochanowski
Źródło: Na młodość [w:] Fraszki, wyd.K. Bartoszewicz, Kraków 1883, s. 17.
Odwieczny problem, to prawda. Jest jednak różnica pomiędzy tymi nauczycielami, którzy „szalejąc” wraz z młodymi potrafią jednak robić swoje, a tymi, którzy zwalczają takie tendencje krzykiem, poniżaniem…
PolubieniePolubienie
Jeden artykuł był przyczynkiem do tylu miłych wspomnień
POzdrawiam
PolubieniePolubienie
Właśnie tak było. To pewnuie przejaw starości kiedy marzenia ustępują wspomnieniom
PolubieniePolubienie
Martwi mnie, że wiele osób tylko wtedy zabiera głos, gdy chce wyrazić opinię negatywną. Dokonać swoistej zemsty. I może dlatego trafiłeś na takie przykre wpisy na fejsie podziekujnauczycielowi.
PolubieniePolubienie
Właśnie Ewo . Dlatego je zacytowałem w oryginale.
Nie wymagałbym jakiegoś wielce złożonego tekstu z szerokim uzasadnieniem. Wystarczy choćby taki, jaki stał się moim udziałem (Pod zdjęciem na Fb):
Krzysztof: „Dobrze było Pana spotkać na ścieżce życiowej edukacji 🙂 Do dziś nie żałuję ani jednego dnia spędzonego w tej szkole 🙂 Do dziś podkreślam, że w wielu tematach ZSE dało mi więcej doświadczenia zawodowego, z którego korzystam do dziś 🙂 Dziękuję i Panu za to :)”
PolubieniePolubienie
Już od dłuższego czasu chciałam przeczytać ten wpis, szczególnie, że sam mnie do tego zachęcałeś. Stanął mi na drodze remont, ale teraz znalazłam chwilę oddechu, pomiędzy wynoszeniem rzeczy do kontenera, a przesadzaniem kwiatków, żeby się nie zepsuły przy zrywaniu sidingu. No dobrze, ale do rzeczy.
Trochę też się bałam czytać. Nie wiem czy bardziej artykułu, czy komentarzy. Często emocjonalnie reaguję, albo wszystko osobiście odbieram, chociaż wiem, że to tylko uogólnienia. Bo to nie jest przecież do końca tak, że teraz nauczyciele są inni i to znaczy, że gorsi, bo niekompetentni i nierozumiejący młodzieży. Wszyscy bez wyjątku! Nie jest tak, że przychodzimy do pracy tylko po to, żeby się nachapać pieniędzy (to aż śmieszne, no sam rozumiesz…), a uczniów mamy totalnie gdzieś i w ogóle nas nie obchodzi czy oni coś z lekcji wynoszą, a jeszcze mniej nas obchodzą oni sami jako ludzie. Nie jest tak, że podziękowania nas ani ziębią ani grzeją, a kwiaty na koniec roku nikogo nie cieszą. Nie jest tak… itp. itd.
A z drugiej strony, zgadzam się, że jednak tak bywa. Bo i w naszej szkole były przypadki nauczycieli, którzy ani dobrym podejściem, ani kompetencją nie grzeszyli. Już nie pracują, dodam na pocieszenie. Nie chcę też powiedzieć, że jestem idealna. Mam świadomość, że cały czas muszę się kształcić, popełniam błędy wychowawcze, ale NA PEWNO bardzo mi zależy i jestem temu co robię, całkowicie oddana.
I dlatego właśnie, bardzo lubię jak ktoś mi z serca dziękuje. Czy słowem, czy kwiatkiem, czy wielkim pluszowym lwem, który zajmuje mi pół salonu – tak jak moja klasa na zakończenie tego roku. I nie mówię tego z sarkazmem. Za każdym razem kiedy patrzę na tego lwa i na jego koszulkę ze zdjęciami moich uczniów, to wiem, że moja praca ma sens.
Albo inny przykład. Nie wiem czy Ci o tym już nie pisałam w jakimś komentarzu. Dostałam od wychowanki list. To bardzo problemowa dziewczyna. W tym liście było napisane: „To, że dzisiaj żyję normalnie, to pani zasługa. Dziękuję”. Popłakałam się. List podarłam, żeby nie dostał się w niepowołane ręce, ale to zdanie zawsze będę nosiła w sercu.
Ale się rozpisałam.
A mogłabym na ten temat rozwodzić się bez końca.
Tylko pewnie wtedy nikt by nie przeczytał 😉 A tak to jest przynajmniej szansa, że Ty przeczytasz 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubienie
Przeczytałem i dziękuję. Już wątpiłem w to, że jednak skomentujesz. Nie wiem czy takie akcje jak moja dadzą jakikolwiek rezultat, ale myślę że trzeba próbować, bo ktoś czeka na te magiczne słowa; Przepraszam, dziękuję, proszę i nie będzie trzeba czekać na kolejną wizytę Papieża aby je przypomnieć.
Milego
PolubieniePolubienie
Ja po prostu wiele rzeczy robię z opóźnieniem, ale wszystkie Twoje posty o szkolnictwie czytam (i nie tylko te) 😀 Można powiedzieć, że jestem w wiecznym „niedoczasie”, nawet na wakacjach. Taki typ. Nic się nie poradzi.
PolubieniePolubienie