Wielkanocnej tradycji ciąg dalszy… Kotły. #Bogoria

Przypomniałem w okresie ostatnich świąt wielkanocnych odwieczną tradycję, jaka zachowała się w naszej parafii. Jest, a właściwie było nią strzelanie w czasie Świąt, od rezurekcji poczynając, aż po ostatnią mszę celebrowaną w Wielką Niedzielę z pistoletów wytwarzanych niegdyś w miejscowych zakładach ślusarskich i kuźniach, jakich w Bogorii było sporo. Sprzęt do strzelania, technologia produkcji prochu strzelniczego z węgla drzewnego i saletry, jak i technika oddawania strzałów była dziedziczona w kilku rodzinach od dawna. Teraz, niestety dożyłem czasów, kiedy nikt się tym nie zajmuje. Pozostał tylko opis starań o uatrakcyjnienie obrzędów religijnych taki jak mój, czy tworzony przez zbliżonych mi wiekiem ludzi związanych z naszą miejscowością i parafią.
Tu Link.
   Nawiązując do obrzędów Wielkiej Niedzieli wspominałem też o szczególnej rezurekcji, jaką przeżyłem w 1975 roku. Tak nam się życie ułożyło, że zamiast we dwoje udać się na rezurekcję, to musiałem odprowadzić żonę do miejscowej Izby porodowej – jak wtedy nazywano tego typu placówki i sam poszedłem na rezurekcję, aby modlić się o szczęśliwe rozwiązanie. Było to potęgowane obawami o przyszłość matki i dziecka, jako że mieliśmy tzw. konflikt serologiczny i mimo kontroli lekarza pewien niepokój towarzyszył nam przez całą ciążę, aż do tego momentu. Pamiętam jak głęboko to przeżywałem idąc sam w tłumie ludzi, przy akompaniamencie wystrzałów i odgłosów bębnienia w bębny, czy może raczej kotły, jakie posiadał nasz kościół: Tu link.
W treści tej ostatniej opowieści wspominam owe kotły, których zdjęcie otwiera dzisiejszą opowieść. Napisałem tam m. in. takie słowa:

Bardzo żałowałem, że nie zabrałem aparatu fotograficznego, aby uwiecznić elementy naszej tradycji. Obawy o zanik zwyczaju strzelania okazały się być na wyrost. Strzelano wprawdzie nie z pistoletów, ale z petard i to w sposób przypominający poziom strzelania z najlepszych lat. Przez cały czas procesji towarzyszyło bębnienie w dwa zabytkowe kotły. Mężczyźni grający na tych kotłach zmieniali się często, aby dać ulgę schylonym plecom. Tłum ludzi był tak duży, że zanikała granica początku i końca pochodu wokół kościoła…

Te właśnie kotły przypomniały moim córkom jeszcze jeden zanikający zwyczaj, tę grę na kotłach w czasie uroczystych procesji. Skutkiem tego była prośba o przedstawienie i tego opisu.
Gra na kotłach nie była łatwym zadaniem, bowiem trzeba umieć bębnić w kotły dwoma pałkami idąc w pochyleniu tuż za trzema niosącymi je mężczyznami. Z czasem ustawiano więc kotły obok dzwonnicy stojącej naprzeciw wielkich drzwi kościoła i tu grało na nich dwóch panów. Podczas uroczystości wewnątrz kościoła bębniono w kocioł ustawiony na chórze, a dźwięk kotła wzmacniany przez zainstalowane tam mikrofony niósł się po całym kościele.
Nasze bębny były znane nie tylko w okolicy, skoro wypożyczano je do kręcenia jakichś historycznych filmów. Po akcji wracały, ale ich sława widocznie dotarła do jakiegoś amatora tego typu instrumentów, bo jeden z kotłów przechowywanych poza kościołem zaginął bez wieści. Odtąd mamy już tylko jeden kocioł, ale jego wykorzystywanie stało się coraz bardziej ograniczane.

Kilku zasłużonych w tej dziedzinie panów weszło już w wiek sędziwy, a brak wsparcia dla tej tradycji ze strony kolejnych proboszczów nie przysporzyło jej nowych bębnistów. Ostatni raz używano kotła chyba parę lat temu, chociaż spotyka się w kościele ludzi mogących jeszcze obsłużyć ten instrument i nauczyć gry następców.
Pocieszeniem jest to, że na otwarcie i zasłonięcie łaskami słynącego obrazu Matki Bożej Pocieszenia odtwarzany jest hejnał wykonywany na fanfarach z udziałem kotłów : http://www.parafia-bogoria.pl/galeria-filmow/video/odsloniecie-obrazu.html

13 uwag do wpisu “Wielkanocnej tradycji ciąg dalszy… Kotły. #Bogoria

  1. stopociechblog pisze:

    Nigdy o czymś takim nie słyszałam. A napisz proszę, co strzelanie miało wspólnego z religią? Czy tylko chodziło o huk, który miał zaznaczyć, że coś się dzieje? I w co się strzelało?

    Polubienie

  2. Na Facebooku pojawił się komentarz Haliny:

    Fajna ta opowieść. Czy są ślady, skąd to bębnienie się wzięło?

    Odpowiedziałem jak poniżej:
    Aby odpowiedzieć na to pytanie sięgnąłem po opracowanie autorstwa Roberta Józefa Rożka pt, Bogoria – Jest takie miejsce.Pisałem o tej książce Tu: https://tatulowe.wordpress.com/…/09/tu-jest-moje-miejsce/
    Temat strzelania przedstawiono tam podobnie jak ja to uczyniłem, Początki tej tradycji sięgają czasów powstania miasta, bo taka była wówczas moda aby ” dawać ognia” dla podniesienia splendoru uroczystościom. Pierwsze wzmianki o strzelaniu w Bogorii zamieszczone w źródłach pisanych pochodzą z dwóch relacji, gdzie czytamy:”… w niedzielę 25 lipca 1728 roku… uroczystość zakończyło Te Deum i salwy z dział”. W innym miejscu znaleziono taką informację” … A.D. 1746 ognia dawano z moździerzy, gdzie się jeden roztrasnął…” W okresie zaborów działa zapewne zostały zabrane i przetopione, jednak w Bogorii nadal strzelano już z użyciem pistoletów, początkowo typu wojskowego, a później wykonywanych rzemieślniczo (str. 324 i dalsze).
    Bębnienie było powiązane ze strzelaniem o też służyło dodaniu splendoru organizowanym uroczystościom. Jedno i drugie ziające było jakby przypisane pewnym rodzinom i w nich zastępowała wymiana pokoleniowa. Strzelano w rożnych miejscach Bogorii, natomiast bębnienie odbywało się jedynie w kościele i na placu przykościelnym, może z tej racji, że pistolety były własnością prywatną, a kotły były własnością kościoła. Dawniej używano tych akcentów również również na pogrzebach zasłużonych w tej dziedzinie osób

    Polubienie

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.