Trzech Króli było, na Czwartym się święto skończyło…

Tak się jakoś porobiło, że na blogach, tak samo jak w czasie rozmów przy stolach nie powinno się rozmawiać o religii, ani o polityce. Zbyt wiele można stracić, a ewentualne zyski raczej się nie liczą.
Zaryzykuję jednak uwagą nasuwającą się po obejrzeniu niemal całodziennej transmisji z obchodów święta Trzech Króli w Polsce. Czternasty zaledwie  pochód mamy, a odnotowujemy niesamowity progres. Tylko w porównaniu do lat ubiegłych, sprzed pandemii przybyło nam ponad 300 miast gdzie organizowano te „Żywe Jasełka”-  jak to określano wczoraj. Z tego co pokazano w telewizji oraz na fotoreportażach zamieszczanych na Facebooku wszędzie panowała zgoda międzypokoleniowa, międzyrasowa, międzywyznaniowa. Wszyscy mogli wziąć w tym udział, nawet wyznawcy ateizmu. Nie było widać buńczucznie nastawionych „prawdziwych” Polaków, patriotycznie nastawionych kiboli, czy innych antydemonstrantów. Ochroniarze pewnie byli, ale tak się w lud wtopili, że spokojnie się modlili i nie musieli się zbyt wiele natrudzić, aby ochronić uczestników przed wszelkimi zagrożeniami z terroryzmem włącznie.
Tu przedstawię myśl jaka mi się w czasie wczorajszego dnia nasunęła:
– Wiemy, że władza obmyślała wszelkie scenariusze godnych obchodów 100 – lecia odzyskania niepodległości, a wyszło jak wyszło. Może zatem należało by poprosić kościół katolicki w Polsce o pełnienie roli gospodarza podobnych świąt i rocznic? Scenariusze są sprawdzone i  gotowe. Wszędzie obchody będą się zaczynać od Mszy świętej, a nawet część strojów będzie można wykorzystać wraz z ich właścicielami. Tu zaznaczę, że nie roszczę sobie praw autorskich do zgłoszonego pomysłu, ale będzie mi miło, gdy okaże się, że podpowiedź została wzięta pod uwagę.
Może zdarzy się cud i ta zgoda demonstrowana podczas obchodów 100-lecia zostanie między Polakami na dłużej?
PS
Wczorajszy dzień zakończył się cudem, o którym wspomniałem w tytule tej notki. Do Trzech Króli dołączył wieczorem Czwarty Król – Król Skoczni tym razem – Dawid Kubacki. Wszyscy się bardzo cieszyli Jego sukcesem, chociaż Norweg odebrał mu prymat zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni. Nasz Orzeł nadal jest liderem łącznej klasyfikacji i jeśli dowiezie ten wynik do końca sezonu, to będzie prawdziwym królem skoczni.
Cieszymy się tym wszyscy. Zanikły spory i różnice poglądów. Wprawdzie trudno dziś przewidzieć czy na długo pozostanie z nami efekt tego cudu, ale warto zabiegać o przedłużenie nastroju euforii i sukcesu.
 Uzyskamy wtedy tak pożądaną nową jakość życia społecznego…

 

34 uwagi do wpisu “Trzech Króli było, na Czwartym się święto skończyło…

  1. Progres? A gdzie te Białostockie „janioły niebieskie na koniach”? Nie ma też konfetti spadającego z nieba. Coś ci niebiescy (niebiańscy?) spuszczają z tonu. A może się mylę … 😉

    Polubienie

    • „janioły niebieskie na koniach” – w ręku trzymając drzewce flag w kolorze świeżej zieleni wewnątrz Bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku modlą się za nas, a my w zaciszu domu, wśród rodziny, przyglądamy im się z niedowierzaniem…

      Polubienie

  2. MariaR pisze:

    Pomysł Tatulu, żeby to KK był organizatorem obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości może i ciekawy ale chyba utopijny. Tzn. pewne elementy obchodów są pewne jak przysłowiowa śmierć, np. Msze św. na rozpoczęcie obchodów, udział duchowieństwa w oficjalnych uroczystościach państwowych itp.
    Orszak Trzech Króli to przyznajmy jednak takie jasełka i zabawa (gdzieś podobno na zakończenie miał być ogólny polonez z kolędą „Bóg się rodzi” na ustach), bardziej dla dzieci i pod dzieci, przedłużenie Bożonarodzeniowego świętowania w rodzinnym gronie.
    Święto państwowe to jednak bardziej polityka niż jasełka, obszar, gdzie rządzą często przeciwstawne interesy dużych grup społecznych. Więc raczej wątpię, żeby takie „pojednanie narodowe” się udało.
    Chociaż może jest jakieś wyjście – przecież wystarczy, żeby „totalna opozycja” się pokajała i uznała, że wszystko co robi PIS jest dla Polski najlepsze, najwłaściwsze, najbardziej prawe i sprawiedliwe …. I po ukaraniu winnych wcześniejszych nieprawości – nastanie u nas pełna zgoda narodowa i kraina wszelkiej szczęśliwości. 🙂
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    • To czym podsumowujesz swój komentarz jest większą prowokacją niż to, co ja zaproponowałem.
      Przydałoby się jeszcze jedno potwierdzenie jedności Tronu i Ołtarza wyrażone w tak spektakularny sposób – nieprawdaż? Nie byłoby walki o zawłaszczenie rocznicy, walki totalnej opozycji z totalną władzą o to czy ma rządzić ulica czy zagranica…
      Fredrowskie ” Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda…” miałoby okazję się zmaterializować
      Pozdrawiam

      Polubienie

      • – jestem własnie w trakcie przenoszenia swojego bloga, co prawda w chwili obecnej wciąż on „zawieszony”, no ale za namową znajomych i za sprawą swojej sentymentalnej natury troszeczkę żal by było wysłać to moje pisanie w „kosmos”… przenoszenie to nie idzie mi zbyt sprawnie, więc wygląda on jak na początek nie bardzo zachwycająco, no ale ze mnie taki znawca komputerów jak…. 😀 ….. ważne , ze jest…

        Polubienie

  3. Sytuacja, a szczególnie pomysł, który tu podałeś jak żywo przypomina mi sytuację w Polsce po katastrofie Smoleńskiej: zjednoczenie, poczucie wspólnoty, żal, współ-odczuwanie. Popatrz co się potem porobiło… Życzę Ci w Nowym Roku setki świetnych tematów! (Na to chyba nie narzekasz?)

    Polubienie

    • Ja przeżywałem katastrofę podobnie jak większość Polaków. Już w dniu katastrofy, kiedy jeszcze nie znano wszystkich szczegółów pisałem o tym na blogu : http://tatulowe.blog.onet.pl/2010/04/10/przerwane-uroczystosci/
      Po roku powróciłem do tematu, ale moja wyobraźnia nie ogarniał tergo co PiS zrobił i nadal robi z tą katastrofą. Zobaczymy jak się to skończy.
      Te demonstracje, tak jak procesje Bożego Ciała coś mają wyrażać, ale chyba ocena zależy od tego, kto ją formułuje.
      Ja wskazałem na sprawność strony kościelnej wspomaganej przez samorządy,szkoły, firmy, służby komunalne i nie tylko . Mogłaby się podjąć zadania, tym bardziej że udział kościoła w przetrwaniu polskości na ziemiach wcielonych przez zaborców do własnych państw jest niekwestionowana.
      Wiem ze to teza dość naiwna, bo chodzi o słupki w sondażach i wiele innych spraw.
      Dziękuję za życzenia. Oby tak było.
      Pozdrawiam

      Polubienie

      • Świetnie to ująłeś, naprawdę. Mi do tego wydarzenia, 7 lat temu, zabrakło nieco dystansu, emocjonalnie tłumaczyłem synowi kto, jak, historia, Kozielsk, Ostaszków, czystki na uniwersytetach… Nie potrafię tego teraz nazwać, kiedyś popełniłem tekst Polonijny efekt Cotarda który był dla mnie próbą zmierzenia się z otaczającą mnie rzeczywistością, beznadzieję próbowałem ubrać w słowa nadziei. Będzie nam chyba dana wyjątkowa przyjemność obserwowania dokąd to wszystko zmierza…

        Polubienie

  4. Witam Cię na Twoim nowym blogu.
    Pięknie napisałeś, Tak życzeniowo…. ale ja w te bajki nie wierzę. Jest po prostu coraz gorzej.
    Byłoby mi miło, gdybyś zajrzał do mnie….. bo tam jest coś zupełnie .innego.
    Pozdrawiam

    Polubienie

    • Był też film Matka Królów, który bardziej zapadł mi w pamięć.
      W dniu o którym wspominam niektórzy zapaleńcy dopatrywali się znacznie więcej Królów. W pochodach uczestniczyło ich całkiem sporo 560 Orszaki x 3 Królów = 1680. Mamy wielkie bogactwo zdolne zaspokoić potrzeby całego świata i to ponad dwukrotnie .
      Pozdrawiam

      Polubienie

      • Proszę bardzo, spróbuję.
        Pomysł całkiem uzasadniony. Jestem przekonana o niebagatelnej roli KK w zachowaniu tożsamości narodowej i dążeniu do niepodległości.
        Ale równocześnie zupełnie utopijny. Zgoda narodowa w sytuacji kiedy „nienawiść ubierana jest w piórka patriotyczno-religijne” (jak to przeczytaliśmy u Stokrotki)?

        Polubienie

      • A jednak coś w tym pomyśle tkwi. Mimo że utopijny, to rokuje nadzieję na poprawę nastrojów. Wystarczy pokazać etatowym patriotom i narodowcom siłę państwa, które nie akceptuje ksenofobii, rasizmu i innych „izmów”. To można szybko osiągnąć, choćby zacząć od dzisiejszej miesięcznicy
        Pozdrawiam

        Polubienie

  5. A ja myślę, że Twój pomysł Tatulu jest całkiem ciekawy, bo jak to wielokrotnie mieliśmy okazję zaobserwować, co jak co, ale KK ma dużą siłę w zjednoczeniu i zgromadzeniu narodu. Niby narzeka się na Kler i naszą ojczyznę, ale gdy w grę wchodzi choćby jakieś święto, czy katastrofa narodowa, to jednak wszyscy stoją za sobą murem. Weźmy właśnie za przykład Katastrofę Smoleńską, pamiętam, że wszyscy śledziliśmy uroczystości żałobne i w żalu oraz smutku łączyliśmy się z rodzinami ofiar, a zeszłoroczna Modlitwa Różańcowa na krańcach granic naszego Państwa też cieszyła się dużym powodzeniem i frekwencją społeczeństwa.
    Nie wiem jak by się na to zapatrywał nasz rząd i KK, ale wierzę, w siłę i moc modlitwy, która może czynić cuda 🙂

    Pozrawiam

    Polubienie

  6. Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):

    Mamy nowego Króla skoków narciarskich. Dawid Kubacki drugi w łącznej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni i pozostał liderem łącznej klasyfikacji skoków w tym sezonie.
    Jest się z czego cieszyć, tak na prawicy, jak i na lewicy, nie mówiąc o centrum

    Polubienie

  7. Martinus pisze:

    Będę sceptyczny, cyniczny i krytyczny: nie ma się z czego cieszyć. Osiągnięcia Kubackiego nie są powodem do radości, tylko wytrychem pocieszenia. Ale ani w sporcie, ani w rywalizacji na innych polach nie jest to czymś nowym. Tak to się jakoś u ludzi przejawia potrzeba sukcesu, że jeśli nie ma tego prawdziwego, pełnego, istotnego – to bierze się cokolwiek pozytywnego i podnosi do wyższej rangi, niż by na to zasługiwało. Nasze piedestały są pełne takich pomników. Jak się nie ma wielkich bohaterów, prawdziwych królów, autentycznych mistrzów i zwycięzców, wówczas celebruje się tych pomniejszych, nawet przeciętnych, nawet takich z pewnymi ewidentnymi wadami, byle dało się w nich znaleźć jakąś godną podkreślenia cechę. Byle w którejś ze statystycznych tabelek widniał jakiś plusik. Niedawno nasza drużyna piłkarska – po wieloletniej przerwie – wypełzła z grupy podczas mundialu w Katarze. Cud i fart, ale – choć nie było victorii – odtrąbiono glorię. Jak nasz film nie zdobywa Oscara to fetujemy samo znalezienie się wśród nominowanych. Ktoś się szczyci studiowaniem na najlepszej uczelni w kraju, a przemilczy, że zajmuje ona 400 miejsce w świecie. Słabo wypadamy w rozwoju technologicznym, ale przodujemy w produkcji jabłek. A ja mam dość tego typu nagród pocieszenia. Dość wynajdywania na siłę jakichś pozytywnych stron porażki. Inaczej będziemy wielbić kogoś za sam fakt, że dotarł na metę, niezależnie w jakim stylu i z jaką lokatą.
    I na koniec dopowiem coś w temacie zjednoczenia narodu pod sztandarem Kościoła Katolickiego: uchowaj nas Panie Boże! Sam jestem katolikiem, ale na tyle świadomym, by wiedzieć, że ta instytucja jak mało która antagonizuje społeczeństwo, podsyca wrogość wobec wielu różnych grup i mniejszości, utrwala podział na „my” i „oni”. I jeśli – w obszarze patriotycznym – Kościół wziąłby się za organizację obchodów i pochodów – byłaby to klęska państwowości.

    Polubione przez 1 osoba

    • Dziękuję za ten komentarz. Trzeźwiący moje naiwne czasami zapędy.
      Nie chciałbym, aby ktoś zdominował świętowanie różnych okazji i narzucał nam swoje sposoby rozumienia i odczuwania historii.
      W udostępnionym ponownie tekście był jeden podobny przypadek czyli Król Skoczni. Poprzednio był to Kamil Stoch, a obecnie Dawid Kubacki. Media dołączyły do jego sukcesu i to, że właśnie w tym dniu urodziła się mu córeczka.
      Było – Minęło.
      Dzisiaj mamy Dzień Dziwaka. Nie świętuję tej okazji, a może jednak powinienem?

      Polubienie

      • Martinus pisze:

        Drogi Tatulu, sądzę, że daleko Ci do dziwaka. Jawisz mi się jako dobroduszny i prostolinijny człowiek, który pielęgnuje w sobie nadzieję i optymizm, przycinając nieraz drzwiami paluchy realizmowi. Owszem, można go do siebie nie wpuszczać, ale wtedy nie żyje się w prawdziwym świecie, ani też chyba prawdziwym życiem. Nasze życie musi być w uczciwej relacji ze światem, w przytomnym kontakcie z rzeczywistością. Im bardziej jesteśmy świadomi siebie i tego w czym uczestniczymy, tym prawdziwiej możemy na to odpowiadać. Nie oszukujemy siebie, nie błądzimy we mgle, nie działamy po omacku.
        Słabo się znamy, ale czuję, że mam do czynienia z osobą poczciwą. Powstał kiedyś „Żywot człowieka poczciwego” – ale nie wspominam o tym, ze względu na jego treść, a sam tytuł. Dziś ktoś poczciwy, często rozumiany jest jako dobrotliwy, serdeczny, schludny, jakoś tak spokojny, łagodny, miły, ciepły, częstokroć opiekuńczy, zwykle dobrze wychowany, czyli w pewnym sensie cichy, skromny, poukładany i może nawet naiwny. Taki, który nikogo nie skrzywdzi, nie walczy o swoje, nie ma w sobie przebojowości i asertywności. Poczciwina. Tymczasem wtedy, gdy ów utwór powstał, słowo poczciwy znaczyło tyle, co uczciwy. Zaś uczciwy to nie tylko taki, co nie oszuka; to ktoś szczery i prawdomówny, przyzwoity, prawy, sumienny i rzetelny w pracy, obowiązkowy, etyczny i sprawiedliwy, lojalny i wierny, cnotliwy, szlachetny, wytrwały itd. Uczciwy, czyli człowiek u czci, a zatem i czci godny. Nie wiedzieć tylko czemu poczciwość stała się miękka, a uczciwość zachowała swą siłę wyrazu. Tak, czy inaczej są to przymioty, w dodatku coraz rzadsze.
        Kładę tu taki nacisk na uczciwość, bo wydaje mi się, że nie pozwala ona na przesadę. Że nakazuje wartościować wszystko z należytą miarą, jak najsprawiedliwiej. I po uczciwych ludziach spodziewam się, że nie będą przeceniać niczyich dokonań, ani wywyższać drobnych zasług tylko dlatego, że brakuje takich najwyższej wagi. Uczciwe podejście do świata każe się tego wystrzegać. Jeśli wystawimy pomnik komuś przeciętnemu, będzie to nie w porządku wobec wcześniej uhonorowanych, którzy faktycznie na to zasłużyli.
        Stąd mój apel, żeby nie przesadzać również ze świętowaniem. Spróbujmy wprowadzić dla rozróżnienia dwie formy wyrażania radości: świętowanie i ucztowanie. Niech tylko wyjątkowe osoby i wydarzenia dostąpią ich świętowania, zasłużą na miano świętości, na najwyższą celebrę. Tym pomniejszym oddajmy należną (nie większą i nie mniejszą, niż zasłużona) cześć. Uczcijmy je, choćby właśnie ucztowaniem (ten sam źródłosłów). Uczta tym różniła się od np. wystawnej wieczerzy, czy zwykłego obżarstwa, że miała coś lub kogoś uczcić. Można by rzecz: potraktować uczciwie, tak, jak na to zasłużył. Uczta mogła się splatać ze świętowaniem, ale nie musiała. Świętowanie zaś, tak jak święcenie – odnosi się do pewnej sfery sacrum. Owszem, bywa ono przenoszone na grunt świecki, uświęcamy metaforycznie naszych bohaterów, ubóstwiamy ich, czynimy idolami (choć idolatria jest grzechem). Niemniej w znacznej mierze zasługują oni na wyjątkowe traktowanie, a człek, czasem z braku nowych form wyrazu, wykorzystywał stare, mimo sakralnego pochodzenia.
        Krótko mówiąc koronujmy tylko tych, którzy są tego godni. Jeśli będziemy z równym zaangażowaniem świętować wszystko to, co wartościowe i co przeciętne, wówczas samo świętowanie straci na znaczeniu. Nie będzie niczego wyróżniać. Po prostu nie świętujmy czegokolwiek, byle świętować. Jeżeli jest jakiś pomniejszy powód do dumy, czy zadowolenia – stosownie uczcijmy ten fakt. A jeśli brak powodu do celebry, to trudno – smućmy się. Bądźmy uczciwi i adekwatni wobec okoliczności.

        Polubione przez 1 osoba

      • Dziękuję za uściślenia. Teraz wiem już więcej o sobie i to pomoże mi podtrzymywać blogową aktywność.
        Miło że zaglądasz tu i dzielisz się z nami swoją wiedzą.
        Filozofia jest królową nauk. Tak się jakoś złożyło, że miałem kontakt z filozofią jedynie w ramach obowiązkowego fakultetu na studiach, a że były to lata sprzed 1989 roku, to i wiedza nam serwowana była skażona nie tylko powierzchownością, ale i obowiązującym wtedy programem studiów. Nie można być specjalistą w wielu specjalnościach. Tak już chyba pozostanie. Tym bardziej cenne wydaje mi się pozyskanie przychylnego zainteresowania ludzi mogących swoją wiedzą wzbogacić mnie i i pozostałych czytelników. Z czasów kiedy jeszcze pracowałem w szkole zapamiętałem urywek tekstu Józefa Tischnera „Filozofia po góralsku. Przypomnę, mimo że znasz:
        „Ludzie chodzóm koło gruntów, a koło rozumu mało fto chodzi. A nie trza przecie duzo. Ino se trza pomyśleć tak:
        Sóm tacy co myślom lepiej jako jo. Kie se to juz uzmysłowis, to sukoj takiego, spotykoj sie ś~nim, duzo nie godoj, niek on godo, a ty słuchoj. Ani sie spostrzeżes, kie i ty bees mioł jasność w głowie…”
        Ten urywek skopiowałem i powiększając go do rozmiarów A 4 powiesiłem na tablicy jaką miałem w klasopracowni do propagowania najróżniejszych tematów. Zdarzyło się kiedyś że moja wicedyrektor szkoły miała tam lekcje i dostrzegła nie tylko sam tekst, ale i zawartą w nim mądrość życiową. Pochwaliła i poprosiła o wykonanie dla niej kopii tekstu. Powiesiła ją w swoim pokoju . W ten sposób mądrość ks. profesora trafiła „pod strzechy”. Ja też na tym zyskałem … I nadal zyskuję

        Polubienie

  8. Martinus pisze:

    „Filozofię po góralsku” czytałem bardzo dawno; nie mogło być inaczej – mama góralka, ojciec w połowie góral. Jakkolwiek wychowywałem się na śląsku opolskim, to rokrocznie wakacje spędzałem na Podhalu. Ale kulturą góralską w jakimś znacznym stopniu nie przesiąknąłem. Niemniej mając w sobie 3/4 krwi góralskiej czuję jakiś rodzaj sentymentu i więzi. Szczególnie, że mam tam sporo krewnych i znajomych.
    Prawda jednak jest taka, Tatulu, że ani nie jestem w pełni góralem, ani filozofem. Filozofowanie, a właściwie snucie refleksji, uprawiam hobbystycznie. Tego fragmentu z Tischnera, który przytoczyłeś nie pamiętałem. Dziękuję za przypomnienie. Sam nie bez kozery zaglądam na Twój blog. Muszę przyznać, że działa na mnie inspirująco, działa na wyobraźnię, zmusza do zastanowienia. Dzięki Twoim tekstom rozwijam się. Zapewne zauważyłeś, że wykorzystuję naszą jawną wymianę myśli w niektórych swoich wpisach. Żywię nadzieję, iż nie masz mi tego za złe.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do sagula Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.