My starsi, wciąż jeszcze liczni, proekologiczni…

Klika dni temu ktoś wrzucił na Fb film zawierający opowieść o rozmyślaniach pewnego 5o – latka, któremu kasjerka w sklepie zarzuciła brak zainteresowania ekologią tylko dlatego, że poprosił o „reklamówkę” zamiast przynieść ze sobą torbę na zakupy. Oto ten film: KLIK
Obejrzałem i niemal przy każdym kolejnym przykładzie „ekologiczności z konieczności” nachodziły mnie własne wspomnienia. Nie będę ich opowiadał, gdyż każdy kto przeżył tamten czas ma  swoje wspomnienia. Zróżnicowanie wynikało z zasobności portfeli, zaradności, układów i kontaktów ułatwiających zdobycie potrzebnych dóbr nawet zamieszkania  gdzieś pomiędzy biegunami Miasto – Wieś.
Zgodnie z sugestią zamieszczoną na końcu tego materiału udostępniłem go na Fb czekając na jakąś dyskusję. Reakcji nie było, a polubienie tego materiału przez sześć osób przy mojej liczbie znajomych najlepiej określa stopień zainteresowania jaki zdołałem wzbudzić. Moi młodzi przyjaciele nie żyli w tamtych czasach, a wspomnień swoich rodziców czy dziadków nie chcą słuchać, no bo ile razy już opowiadano im jakie to były czasy. Było… Minęło. Koniec. Żyją w innych czasach. Liczy się TERAZ.

Moje wspomnienia, to nie tylko obrazki z biednego i dość smutnego  dzieciństwa, ale również z pierwszych lat pracy w wiejskiej spółdzielczości handlowej. Monopolista na rynku wiejskim jak było w moim przypadku otrzymywał przydziały towarów  w ilościach, które dzisiaj byłyby zbyt małe dla jednego małego wiejskiego sklepiku. Zawsze był problem jak podzielić karton cukierków (10 kg) na 30 sklepów i co zrobić aby te cukierki pojawiły się w sklepie. Jak przed świętami podzielić beczkę śledzi na te wszystkie sklepy, albo miesięczny przydział papieru pakowego wynoszący np. 20 kg dla calej spółdzielni pomiędzy te sklepy aby wystarczyło do pakowania towarów sypkich (sól, cukier, kasze, mąka) sprzedawanych luzem. Wtedy nikt nie wymuszał na klientach przynoszenia własnych toreb, sami o tym wiedzieli.
Ucząc przedmiotów zawodowych związanych z handlem miałem okazję nawiązywania do doświadczeń przeszłości. Gdy było to dowcipnie podane to jeszcze jakoś trafiało do wyobraźni, ale co z tego pozostało w głowach? Tego się już nie dowiem.
Podobnie było z ekologią. Realizując kilka tematów związanych z ochroną środowiska miałem okazję zaobserwować jak mało uczniowie wiedzieli o sposobach możliwego włączenia się w domowe przedsięwzięcia służące poprawie środowiska, a przy okazji poprawiające budżety rodzin. Tak się wtedy złożyło, że któryś z tygodników zamieścił artykuł wskazujący na 10 sposobów mogących pomóc przyrodzie. Jakże odkrywczo brzmiały w kolejnych klasach czytane wciąż od nowa takie sposoby jak gaszenie zbędnego oświetlenia, wyłączanie z sieci urządzeń stand by, wymiana urządzeń domowych na energooszczędne klasy AAA, oszczędzanie wody (prysznic zamiast wanny). Oszczędzanie ciepła poprzez termoizolację, nie korzystanie z napojów sprzedawanych w puszkach i z torebek foliowych itd.
Rachunki płacą rodzice, nieprawdaż?
Ciekawe jakie refleksje nasuną się naszym czytelnikom i komentatorom

Wokół Dnia Dziecka

Tak się złożyło, że kilka dni przed świętem dzieci odwiedziliśmy nasze dzieci i ich dzieci. Mogliśmy więc uczestniczyć w przygotowaniach do obchodów tego wielkiego wydarzenia. Dowiedzieliśmy się od wnusi, że oto nadchodzi i budzi niemałe emocje, że miło jest dostawać prezenty, a święto może trwać nawet tydzień… Wiedzieliśmy od naszych dzieci o tym co mają w ofercie, a pozostało tylko czekać i obserwować.
Na Facebooku zamieśćiłem taką niewinną historyjkę bazującą na doświadczeniu tych dni:
Ośmioletnia dziewczynka poprzypominała swojemu tacie o nadchodzącym Dniu Dziecka podpowiadając, że liczy na prezenty. Tatuś zapewnił ją o tym, że pamięta, ale prezenty zależą od jej sprawowania się, a z tym nie zawsze jest tak jak potrzeba. W odpowiedzi usłyszał:
– Tato, to jest Dzień Dziecka, a nie tylko grzecznego dziecka…
Pomyślałem, że ona ma chyba rację, co?
Post uzyskał 12 polubień, a Iza będąca młodą mamą odpowiedziała:
-Miała rację 🙂 dziecko to dziecko każde coś ma za uszkami 😀
Dziecko ma swoje własne postrzeganie świata i ufa, że świat o tym wie i przyłączy się do miłej atmosfery po stronie oferenta. Bywa, że tzw. świat rzeczywiście coś robi dla dzieci. Ot, weźmy dla przykładu naszą władzę. W przeddzień święta usłyszałem w Polskim Radio informację o tym ,że w Dniu Dziecka wchodzi w życie ustawa mająca poprawić sytuację dzieci, których rodzice się rozwiedli, a tatusiowie zapominają o płaceniu alimentów. Ten problem dotyczy w Polsce 1 miliona dzieci, a zaległości wobec nich przekroczyły miliard złotych. Nie podali szczegółów dotyczących nowych rozwiązań, ale wnoszę, że będą one skuteczne i poprawią los bardzo licznej grupy dzieci, które pozbawiono beztroskiego dzieciństwa spędzanego w pełnej i szczęśliwej rodzinie.

W innej informacji usłyszałem sporo o Wioskach Dziecięcych, o rodzicach zastępczych, o porzucanym w Polsce, średnio co 10 godzin dziecku, o liczbie dzieci oczekujących na adopcję… Sporo można wyczytać z artykułu omawiającego wyniki badań sytuacji dzieci w świecie jakie w tych dniach udostępniono w Raporcie. Czytamy w nim o tym, że:
Ponad 730 mln dziewczynek i chłopców na świecie jest pozbawionych dzieciństwa. Przy okazji  Międzynarodowego Dnia Dziecka organizacja „Save the Children” zwróciła uwagę na zastraszające, dziecięce losy. http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zrabowane-dziecinstwo-druzgocacy-raport-save-the-children/486q8rz
Najbardziej zagrożone jest dzieciństwo dziewczynek i chłopców w Zachodniej i Centralnej Afryce – wynika z raportu na rok 2017: „Stolen Childhood – zrabowane dzieciństwo”. W rankingu 172 krajów naszego globu na ostatnich miejscach plasują się Niger, Angola, Mali, Republika Środkowoafrykańska i Somalia. Najbardziej beztroskie dzieciństwo mają dzieci w Norwegii, Słowenii, Finlandii, Holandii i Szwecji. Niemcy zajmują dziesiąte miejsce, Polska dwudzieste szóste. W swoim raporcie „Save the Children” definiuje dzieciństwo jako okres życia, „w którym czas spędza się przede wszystkim na zabawie i nauce, i w którym w pełni może się rozwinąć osobowość dziecka”. Każda dziewczynka i każdy chłopiec zasługują na dzieciństwo „wypełnione miłością i ochroną”.
Pozwoliłem sobie podkreślić definicję dzieciństwa przyjętą do badań, ale jeszcze raz to zacytuję: dzieciństwo to okres życia, „w którym czas spędza się przede wszystkim na zabawie i nauce, i w którym w pełni może się rozwinąć osobowość dziecka”. Każda dziewczynka i każdy chłopiec zasługują na dzieciństwo „wypełnione miłością i ochroną
To jednak, pod czym w Europie bez zmrużenia oka podpisałaby się większość ludzi, w skali globalnej wcale nie jest oczywistością… – o czym codziennie nam przypomniano w materiałach dotyczących wojen, wypędzeń, przesiedleń i innych nieszczęść dzisiejszej ludzkości.
W Onecie spotkałem materiał o losach dzieci na terenach objętych wojną. W materiale znalazłem taką oto zachętę do przeczytania całości.  „ Jakaś dziewczynka (o egzotycznie brzmiącym imieniu) miała szczęście, bo czworo jej rodzeństwa zabiła bomba, a jej tylko urwało nogę…” Mnie to nie zachęciło, bo nie otwarłem całego materiału. Bez tego wiem o czym napisano.
Jedna z moich znajomych zamieściła w Dniu Dziecka wiersz traktujący o dziewczynce żyjącej w bezpiecznym kraju, gdzie słowo wojna nie jest dzieciom znane, która szczerze współczuje swojej rówieśnicy jej losu i życzy radości jakie niesie szczęśliwe dzieciństwo. Poruszający wierszyk. Użyłem tego przykładu w rozmowie z moją wnusią. Zapytałem ją czy słyszała o wojnach niosących nieszczęście ludziom, o Syrii, o mieście Aleppo, gdzie już nie ma domów tylko morze gruzów, gdzie również mieszkają dzieci oczekujące na prezenty… Nie słyszała. Jej tatuś zmienił temat na bardziej bezpieczny dla dziecka, bo po co go obarczać takimi problemami? Jeszcze o nich usłyszy jak będzie starsza.

Tu chciałem dotknąć jedynie tematu z zakresu sposobów rozmowy z dziećmi. Napotkałem w tych dniach interesującą rozmowę na ten temat. Oto link: http://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/trudne-tematy-jak-rozmawiac-z-dzieckiem/hdynvkh
„Dzieciom często wystarczy prosta odpowiedź i to je satysfakcjonuje, dlatego warto dopytywać, co dokładnie chcą wiedzieć. Tematy są trudne dla dorosłych, nie dla dzieci”. O tym, jak rozmawiać z dzieckiem na tak trudne tematy jak śmierć, przemoc czy seks, co dzieci naprawdę chcą wiedzieć i jak dostosować odpowiedź do ich wieku oraz potrzeb, opowiada psycholog dziecięcy Natalia Wierońska-Saternus.  Rozmowę kończą następujące pytania i odpowiedzi:
– Obawiamy się tych wszystkich trudnych pytań, a często okazuje się, że dziecko nie chce nawet znać szczegółów, zadowala się ogólnikami. Strach ma wielkie oczy?  – zapytała dziennikarka
– Dokładnie tak jest. Dzieciom często wystarczy prosta odpowiedź i to je satysfakcjonuje, dlatego warto dopytywać, co dokładnie chcą wiedzieć. Wracamy do tego, co powiedziałam na początku: tematy są trudne dla dorosłych, nie dla dzieci.
A więc jak rozmawiać z dzieckiem na trudne tematy?- brzmiało ostatnie pytanie
– Prosto, otwarcie i szczerze – brzmi odpowiedź fachowca

 

Z rodziną, to… najlepiej do fotografa…

– Gdzie spędzasz święta? Pytano najczęściej w mediach różnych sławnych ludzi w czasie poprzedzającym święta. Najczęstszą odpowiedzią było stwierdzenie:  – U rodziców, u rodziny, chociaż zdarzały się i takie:  – My całą rodziną spędzamy święta z dala od domów, suto zastawionych stołów, od rytuałów powtarzanych przez całe wieki…

Tak, czy inaczej, to wszyscy w tym szczególnym czasie świąt pragniemy być wśród swoich, lub ze swoimi, chociaż nie zawsze jest to łatwe i możliwe do zrealizowania. Rozsypało nas po świecie, a tego często nie daje się pokonać. Tęsknimy wtedy i to jest widoczne po obydwóch stronach ekranu smartfonów, tabletów, czy laptopów nie wyłączając zwykłych telefonów. Obiecujemy spotkanie w następne święta uznając słowa autora „Małego Księcia”
Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: I zwyczaje. I święta rodzinne. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, aby żyć dla powrotu. Antoine Marie Roger de Saint-Exupéry
Słowo Rodzina nabiera wtedy szczególnego znaczenia i chociaż nie mamy jakiegoś szczególnego dorobku, to przynajmniej mamy RODZINĘ.
Idealizuję, nieprawdaż? Przecież każdy ma jakąś rodzinę, bo zawsze jest tak, że ktoś go spłodził i wychował. Nie ma innej drogi i to jest w dodatku zwyczajna biologia. Tak było od zarania ludzkości i tak będzie nadal, aż jakaś zagłada zniszczy życie na Ziemi. O co tu kopie kruszyć?
W ostatnich napotkałem na Fejsbuku sentencję następującej treści:
Rodzina jest jak gałęzie drzewa, wszyscy rośniemy w różne strony, ale korzenie pozostają te same https://www.facebook.com/372180069636081/videos/641299272724158/

Zaopatrzyłem tę mądrość sugerowaną akceptacją , bo się zgadzam z takim postawieniem sprawy. Dopisałem w komentarzu słowa: – Oczywista oczywistość…
Pomyślałem jednak, że nie każdy w taki sam sposób rozumie i interpretuje tego typu złote myśli. Ja, mający m.in. wykształcenie rolnicze zaraz widzę ten pień i korzenie, które nie mogą żyć bez asymilatów powstających dzięki fotosyntezie w liściach i przesyłanych poprzez gałązeczki, gałęzie i konary do pnia i korzeni. Tak samo i liście nie miałyby szans na życie bez wody i składników odżywczych pobieranych z gleby przez korzonki i grube korzenie , a następnie transportowanych przez wiązki sitowe kory w górę aż do ostatniego listka na wierzchołku najwyższego nawet drzewa.
A przecież i same drzewa nie zawsze rosną tak jak warunki pozwalają. Dla przykładu jabłonie są formowane przez ogrodników tnących niemiłosiernie ich gałęzie tylko w tym celu aby jabłka miały odpowiednie warunki naświetlenia słonecznego, bo od tego zależy ich wielkość, wykolorowanie skórki i smakowitość.
Czy każdy podpisujący się pod cytowaną sentencją bierze pod uwagę te zależności? Przypuszczam, że wątpię – jak mawiał pewien mój znajomy.
Gdy dzisiaj szukałem tej sentencji, to dotarłem do dyskusji jaką kolejni czytelnicy pozostawili pod tą życiową mądrością. Tak na oko sądząc proporcje wypowiedzi zawierających pełną akceptację prawdy o rodzinie do wypowiedzi wątpiących w wartość rodziny układała się jak  5:1. Nie dziwi mnie ten odsetek ludzi wątpiących w wartość rodziny, bo przecież różni ludzie mają różne doświadczenia jakie wynieśli ze swoich domów. Nawet gdy były one szczególnie przykre, to chyba przyznamy, że nie zawsze wynikało to z winy rodziców, czy rodzeństwa, bo my sami też mieliśmy udział w kształtowaniu relacji wewnątrz rodziny.
Przeglądając sentencje dotyczące rodziny wynotowałem tylko kilka charakterystycznych i godnych przemyślenia:

  • Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, a każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób. Autor: Lew Mikołajewicz Tołstoj.
    * Dzieci niechże uczą się najpierw pieczołowitości względem własnej rodziny i odpłacania się rodzicom wdzięcznością. Jest to bowiem rzeczą miłą w oczach Bożych. Autor: 1 Tm 5,4
  • Możesz nauczyć się od swoich dzieci o wiele więcej, aniżeli one nauczą się od ciebie. Poprzez ciebie poznają świat, który już przeminął, ty w nich natomiast odkrywasz świat, który właśnie się rodzi. Autor nieznany
  • Jaką wdzięczność okażesz rodzicom, takiej spodziewaj się od swoich dzieci. Tales z Miletu
  • Dom się budować zaczyna od dymu z komina. Autor nieznany

Jest jeszcze znane wszystkim IV przykazanie, nad którym szczególnie warto się pochylić  Klik

Nauczycielskie problemy

Już 6 lat mija od dnia kiedy pożegnałem swoją szkołę. Dorosłem do swojego wieku (65 lat), jak mawiałem znajomym i odesłano mnie na zasłużony odpoczynek. Odpoczywam więc od rannego wstawania, aby zdążyć, aby zdążyć do pierwszej w rozkładzie szkoły, a później zdążyć na kolejne dzwonki do następnej, gdzie dorabiałem na 1/2 etatu. W szkołach czekały mnie już stałe nauczycielskie troski, o których boję się jednak pisać – zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach czyli strajku nauczycieli. Tyle się nasłuchałem i naczytałem, że boję się ściągnąć na siebie heiterskie  komentarze.
Nie ja jeden jestem zbulwersowany tematem  nauczycielskiego protestu. Mój znajomy dał wyraz swojej frustracji takim oto wpisem na fejsbuku: „JEŚLIBY TO ODE MNIE ZALEŻAŁO, WYRZUCIŁBYM TĘ CZERWONĄ LUMPENINTELIGENCJĘ NA PYSK! Oto w nawiązaniu do strajkujących nauczycieli dzisiejsze „przesłanie” Stanisława Pięty, posła PiS-u. I po co panie pośle było wam udawać, że chodzi o dobro dzieci, skoro wiadomo, że walka idzie o indoktrynację polityczną maluczkich i zmiany kadrowe – bierny, mierny byle wierny, ot taki jak poseł Pięta.  Najprzykrzejsze jest to, że jacyś tacy grzeczniejsi byliście przed wyborami. A po wyborach wychodzi co z poniektórych nie tylko słoma ale i obora. Rzecz jasna trzodę chlewną i bydło rogate w tym kontekście przepraszam.”
Znam człowieka i wiem jak traktuje swoje nauczycielskie obowiązki. Wiedzą też o tym jego uczniowie.  Zacząłem wiec śledzić dyskusję spodziewając się interesujących wypowiedzi z obu biegunów konfliktu. Oto ona:

– Damian – Czy to nie ten co okradał samochody w ramach „walki z komuną”? 😀
– Jan -A juści to ten.
– Damian – I  zobacz jak daleko zaszedł, ehhh trzeba było wcześniej pomyśleć o jakimś łatwiejszym fachu. Widać łatwo ze złodzieja zrobić polityka, czy odwrotnie, w sumie na jedno wychodzi 😀 . Tu postanowiłem się włączyć.
– Czesław – Czytałem rano tę wypowiedź. Słów brakuje aby to skomentować – — Dorota – Dlaczego?
– Czesław –http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21572378,wyrzucilbym-te-lumpeninteligencje-na-pysk-posel-pieta-o-strajku.html
– Dorota – Poseł Pięta najmniej mnie przekonuje
– Czesław – Który nauczyciel zniósł te słowa bez przykrości? http://wiadomosci.wp.pl/stanislaw-pieta-wyrzucilbym-te-czerwona-lumpeninteligencje-na-pysk-6106875009890433a
– Dorota – Proszę Pana jestem po stronie pedagogów. Tak się składa, że ostatnio mam z nimi wiele do czynienia. Stare przysłowie – „Obyś cudze dzieci uczył” – dziś brzmi jak przekleństwo
– Czesław – Jestem byłym nauczycielem. Oburza mnie takie traktowanie nauczycieli przez władzę i napuszczanie na nich społeczeństwa. Dzisiaj słyszałem rozmowę z wiceministrem oświaty, który próbował wytłumaczyć innego wiceministra (d/s rodziny) z użytych przez tamtego oskarżeń rzucanych całej grupie zawodowej nauczycieli (en Block). Za dużo zarabiają, mało pracują, awans mają pewny, długie urlopy w tym na poratowanie zdrowia…Jednym słowem pasożyty…
Jan – Kolego Czesławie zrobili „porządek” – czystkę w TK, wojsku, spółkach Skarbu Państwa, teraz nadszedł czas na sędziów i nauczycieli.
– Czesław- Też tak to odbieram, a wypowiedź tego (podbi)Pięty jest tego zapowiedzią
– Jan – Teraz pofantazjuję bez świntuszenia! Przypuszczam, że Służbą Zdrowia zajmą się na końcu, kiedy chorzy w obawie przed zamknięciem w psychiatryku zaczną omijać gabinety lekarskie,  a rządzący ogłoszą sukces w likwidacji kolejek do lekarzy.

Tu, na Facebooku kolegi dyskusja wycichła, ale na forach zamieszczających te błyskotliwe wypowiedzi posła Pięty i podobnych mu bojowników jest bardzo obszerna. Na pewno nie wycichła w głowach nauczycieli. Te kalumnie rzucane na całe, przecież bardzo zróżnicowane środowisko nauczycielskie musiały wzburzyć wielu ludzi czujących na sobie wzrok tych, którzy decydują kogo zwolnić z pracy, a kto będzie miał szans w niej pozostać.
Współczuję serdecznie bo wiem jaka atmosfera panuje w szkołach i jaka będzie reakcja władz oświatowych wobec tych, co mieli odwagę upomnieć się o swoje.

Przykład nauczycielek biorących udział w „Czarnym proteście” jest aż nadto wymowny

Rozmowy o pieniądzach bywają bardzo trudne…

Bardzo mi się podobała eksploatowana w TV reklama ING Banku Śląskiego z Markiem Kondratem w roli głównej, w czasie której słyszeliśmy znaną chyba każdemu rozmowę:
Tato, a gdybym tak z wiosną odnowiła swoją garderobę – zwraca się do zaczytanego ojca piękna młoda kobieta. Ten ledwie odrywając wzrok od gazety wygłasza spokojnie, ale stanowczo swoją kwestię:  Czytaj dalej

Cham zostanie chamem, na wieki wieków… Amen

Kiedy zauważyłem  na fejsbuku hasło „Każdy cham zostanie sam” udostępniony przez stronę temyśli.pl, to pomyślałem, że autor słusznie prawi, pod jednym wszak warunkiem: Wszyscy musieli by się od niego odwrócić zanim zdoła nam dokuczyć, czy choćby zniesmaczyć nas swoim chamskim postępowaniem. Wiemy jednak, że tak nie jest. Dajemy się jednak nabrać zbytnio ufając swojemu pierwszemu wrażeniu, lub dostajemy go w pakiecie z rodziną, której się nie wybiera, z grupą przyjaciół, wśród których hasają  również chamy dokuczając właśnie nam, z tak wymarzoną pracą, z kolegami w klasie, a nawet nauczycielem w szkole lub na studiach. Czy zatem jest szansa na to, że cham  zostanie sam? Czytaj dalej

Ja, jako były nauczyciel Wam to powiem…

Początek roku szkolnego bywa  inspiracją dla wielu ludzi. W tym roku spotkałem sporo interesujących wypowiedzi pisanych z pozycji uczniów,  studentów, nauczycieli, rodziców lub tylko obserwatorów naszej rodzimej edukacji, którą tak wszyscy lubimy, że chcemy ją nieustannie reformować i usprawniać. Dodatkowo ZNP prowadzi spór zbiorowy z rządem o poziom nakładów na edukację w tym na wynagrodzenia dla pracowników oświaty, co podgrzało atmosferę na linii społeczeństwo- szkoła.  Jak oni śmią żądać podwyżek? Mają tyle wakacji i wolnego czasu jak nikt inny, a jeszcze im źle… To tylko niektóre z poruszanych w debacie publicznej kwestii. Czytaj dalej

Sierpniowe Rocznice – Powstanie Warszawskie

W przeddzień obchodów kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego ktoś udostępnił na fejsbuku zdjęcie zasłużonej łączniczki z opisem jej dokonań. Pod tym materiałem ktoś inny zamieścił obrzydliwy i wulgarny komentarz. Ktoś inny odpowiedział mu podobnymi w formie i treści słowami, których nie warto cytować . Dodałem tylko link do piosenki : Dziś idę walczyć mamo https://www.youtube.com/watch?v=sqlPPQM2f7M
Dodałem też swój komentarz: Bez komentarza, bo zbędny…  Czytaj dalej

Pomagamy innym pomagać

Popołudniowy program Jedynki Polskiego Radia podjął dzisiaj temat wrażliwości Polaków na wszelkie apele o pomoc. Najbardziej skutecznym nośnikiem tych apeli jest telewizja, bo tylko ona jest w stanie przykuć naszą uwagę słowem i obrazem oraz wstrząsnąć nami na tyle skutecznie, abyśmy w geście solidarności sięgnęli do kieszeni i skutecznie wsparli różne cele. Czytaj dalej