Kochani Jubilaci

Nadejszła wiekopomna chwiłłła…i oto nasze dzieci świętują już 20 rocznicę zawarcia związku małżeńskiego. W tradycji świętowania wszelkich jubileuszy 20–lecie zwane jest rocznicą porcelanową. A cóż ma w sobie takiego porcelana, że aż trafiła do takiej dziedziny życia??? Za ciocią Wikipedią podaję:
Porcelana – rodzaj białej, przeświecającej ceramiki wysokiej jakości, wynaleziony w Chinach w VII w. Porcelana jest wytwarzana z mieszanki glinki kaolinowej ze skaleniem i kwarcem poprzez wypalanie. Charakteryzuje się niską nasiąkliwością, bardzo dobrymi właściwościami dielektrycznymi, dużą wytrzymałością mechaniczną, wysoką odpornością na działanie czynników chemicznych i nieprzepuszczalnością dla cieczy i gazów. W technice używana jako materiał na nisko- i wysokonapięciowe izolatory sprzęt laboratoryjny oraz jako wyroby gospodarstwa domowego. Porcelanę wyrabianą w Saksonii nazywano „białym złotem” dlatego, że zastępowała złoto jako królewski podarunek, osiągając ceny porównywalne do kruszcu…
Jak widać związki porcelany z dobrym małżeństwem są bardzo silne. Podobnie jak przy porcelanie wchodzimy w związek z innym składnikiem (pozostałbym przy dwóch!), a po uformowaniu poddają nas wypalaniu w tyglu i do tego w wysokiej temperaturze jakie stwarza życie. To szokowa technologia, ale dzięki temu zyskujemy wiele niezwykle ważnych cech i przymiotów, o których powyżej. Oceńcie sami, które z tych cech są dla Was najważniejsze. No i wreszcie ten ostatni walor – Białe złoto. Cenne prawda? A jak brzmią dzwoneczki wykonane z porcelany stosowane do zawieszania w drzwiach przy najsłabszym nawet wiaterku? Czysty i szlachetny dźwięk, nie dający się porównać z niczym innym. Czy zatem słusznie nazywają jubileusz 20 lecia porcelanowym? Ja uważam, że tak.

Odnosząc się do przebiegu Waszego wspólnego życia i Waszych osiągnięć na płaszczyźnie rodziny, kariery zawodowej, relacji towarzyskich i wszelkich innych to chcemy Wam wraz z Mamuną powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi Waszym szczęściem, dumni z Waszych osiągnięć, zatroskani Waszymi problemami, przejęci możliwościami realizacji Waszych planów, bo jesteście po prostu ważną częścią naszego życia.
Życzymy Wam szczęścia w dalszym pożyciu małżeńskim, rodzinnym i zawodowym. Szczęść Boże.
Jako załącznik do tego o czym powyżej pozwolę sobie zamieścić tu opowiastkę, jaką znalazłem na zaprzyjaźnionym blogu w nadziei, że dopowie to, czego nie zdołałem wyrazić moimi słowami. Proszę jednak abyście czytając ją używali liczby mnogiej „My, Wam, Was” zamiast „Ci” Oto ona:
Opowiastka z życzeniami stosowanymi pomiędzy ojcem i córką:
[…]Lotnisko. Starszy mężczyzna i młoda kobieta obejmują się przed rozstaniem. Oboje rozumieją, że jest to prawdopodobnie ich ostatnie pożegnanie: jemu już niewiele życia pozostało, ona mieszka daleko, ich spotkania bywają bardzo rzadkie. W głośnikach rozlega się napomnienie dla pasażerów, że za niewielką chwilę kończy się odprawa.
„Kocham cię, córeczko, i życzę ci, ile trzeba.
„Ja też cię kocham, tatusiu, i życzę ci, ile trzeba.”
Stojący obok pasażer, słysząc te dziwne pozdrowienia, nie mógł powstrzymać ciekawości, podszedł więc i zapytał znaczenie słów „ile trzeba”.
„Są to życzenia, które w naszej rodzinie istnieją od wielu pokoleń” – odparł mężczyzna.
A znaczą? – pytał dalej obcy
Życzę ci słońca, ile trzeba, by twe życie jaśniało stałym blaskiem.
Życzę ci deszczu, ile trzeba by móc się cieszyć słońcem.
Życzę ci szczęścia, ile trzeba, by starczyło go na radowanie się życiem.
Życzę ci smutku, ile trzeba by niewielkie radości stawały się szczęściem.
Życzę ci losu łaskawego, ile trzeba, by mieć wszystko, co w życiu niezbędne.
Życzę ci strat, ile trzeba by docenić to, co się ma.
Życzę ci spotkań, ile trzeba, aby być gotowym na ostatnie rozstanie.
Z Bogiem kochani Jubilaci…
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…