Szczytowanie na szczytach władzy…


Czerwiec zaczął się od ofensywy dyplomatycznej Prezydenta USA w Europie. To pierwsza jego tak znacząca wyprawa poza kraj ojczysty. Sporo czasu musiał poświęcić, aby poodkręcać to, co namieszał mu poprzednik.
Hasło „America First” było zgrabne, nośne i skwapliwie przyjęte przez zwolenników Trumpa. Pozwalało na stworzenie nowego podejścia do tak upragnionego powrotu kultowego „American Dream”. Wyjaśniało przyczyny osłabienia potęgi ekonomicznej USA, która tak wiele musiała zapewniać całemu światu, że brakowało jej na własne programy społeczne i gospodarcze, a w tym infrastrukturalne. I to mimo rosnącego od lat gigantycznego zadłużenia i nieograniczanego niczym dodrukowywania pieniędzy. Ówczesny kandydat na prezydenta potrafił swym wyborcom sprzedać marzenia i zyskać ich poparcie. To było tak mocne, że wielu jego zwolenników nie chciało pogodzić się z wynikiem wyborczym odsyłającym ich Idola na margines historii i dokonali szturmu na siedzibę Prezydenta w dniu jego inauguracji.
Podczas gdy my dziwimy się mechanizmom utrzymującym naszych wybrańców przy władzy, mimo tylu afer i tylu przypadków łamania konstytucji lub obchodzenia jej przepisów, to pomyślmy o tym co sprawia, że nadal ponad 30 procent Amerykanów, wyborców  Trampa wierzy w jego powrót na stanowisko?
   Przed wylotem do Europy temat prezydentury Joe Bidena był często poruszany w naszych mediach przez dziennikarzy i komentatorów politycznych. Mogliśmy się dowiedzieć jakie problemy musiał rozwiązać „Śpiący Józek” – jak go nazywał pobudzony ponad miarę TRUMP. Również to, że dał radę i odpowiednio przygotowany przyjechał do Europy, aby założyć podwaliny pod Nowy Ład – jaki chce zaproponować Europie jako najważniejszemu partnerowi w walce o lepsze jutro dla biznesu, dla klimatu, dla światowego pokoju wreszcie. Szczyt za szczytem, bo to konieczny kontakt z Wielką Brytanią, Szczyt G-7, Szczyt USA – Unia Europejska, Szczyt NATO  i wreszcie Szczyt USA – Rosja.
   Na wszystkich kolejnych szczytach uzgadniano wspólne stanowisko w sprawach bilateralnych i multilateralnych zarazem, bo wiele tematów ma zasięg globalny i bez zgody i współdziałania nie da się ich rozwiązać.
Kluczowym wydaje się Szczyt USA – Rosja w Genewie, odbywany w czasie realnie najgorszych stosunków dwustronnych, w okresie od poprzedniego szczytu sprzed 30 już lat. Jakie owoce przyniesie?
Nie dowiemy się zbyt wiele o szczegółach, jako że z góry zapowiedziano brak wspólnej konferencji prasowej, a każdy z przywódców będzie chciał ogłosić swój sukces i to nie tylko na użytek propagandy wewnętrznej.
   Nasi też szczytują, w Bratysławie, w ramach W- 4, której aktualnie przewodniczy Polska. Ta próba stworzenia nowego podmiotu polityki międzynarodowej, z którą będzie liczyła się zarówno Unia Europejska jak i USA jest eksperymentem ciekawym, ale chyba jednak pozbawionym szans wobec posunięć kreujących wokół więcej wrogów, niż sojuszników i daj Boże przyjaciół…
Tracimy zdolność koalicyjną wśród krajów demokratycznych, a przychylność małych satrapów tego nie zrekompensuje.
W ciekawych czasach przyszło nam żyć…