Przy okazji obchodzonej właśnie kolejnej rocznicy wprowadzenia Stanu Wojennego wspomnę jeszcze raz część tekstu jaki poświęciłem 29 rocznicy, czyli już wiele lat temu Wtedy byłem jeszcze czynnym nauczycielem i dzieliłem się swoim doświadczeniem z życia i szkoły:
Ponieważ wiem, że młodzież generalnie nie czyta prasy, więc sam podrzucam im wyselekcjonowane materiały prasowe, omawiam i zachęcam do prowadzenia rozmów z ludźmi, którzy tamten czas przeżyli i wiedzą jak niepewne i dramatyczne to były lata. Symbole tamtego czasu nadal robią na mnie silne wrażenie i dlatego miałem nadzieję, że są również zapamiętywane przez uczniów. Dla mnie takim kluczowym symbolem jest słynne zdjęcie zrobione przez Chrisa Niedenthala ukazujące sfotografowaną z ukrycia scenkę, na której transporter opancerzony SKOT z żołnierzami wokół, stoi przed kinem Moskwa w Warszawie, w którym grają akurat film Czas apokalipsy.

Sprawdziłem wielokrotnie i stwierdzam, że jest ono zupełnie nie czytelne dla dzisiejszej młodzieży. Trzeba skojarzyć Stan Wojenny z Apokalipsą, a do tego rozumieć – co miała z tym wspólnego Moskwa. Pytanie o to, co robi transporter opancerzony pod kinem koniecznie wymaga objaśnienia. Takie pogaduszki, to również okazja pokazania, jakimi dróżkami może kroczyć sława reportera z Holandii, który z ukrywanego aparatu potrafił poprzez to zdjęcie tak genialnie oddać prawdę o Stanie wojennym w Warszawie, że zdjęcie zrobiło światową karierę. Wbrew cenzurze. A ta przecież była niezwykle rygorystyczna. Wszyscy pamiętają, że nie było w tym dniu poranka dla dzieci w TV. Ekrany śnieżyły i wszyscy uważali, że telewizory się popsuły. Dopiero po paru godzinach zaczęto nadawać komunikaty Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) czytane przez samego generała Jaruzelskiego.

Niepewność dnia, obawy o jutro, przewidywania, co może nastąpić jeśli „ruscy” wkroczą były najczęściej treścią rozmów ludzi w domach, w kościele – była to niedziela – i wszędzie, gdzie się spotykali. Na głębokiej prowincji, gdzie ja mieszkałem, nie było żadnych informacji. Odcięto nam łączność telefoniczną, mało kto słuchał rozgłośni radia Wolna Europa, a nasza telewizja i Polskie Radio zostały zmilitaryzowane i poddane aparatowi propagandowemu WRON. Komunikaty wywieszane na płotach nie brzmiały groźnie. Niektóre miały nawet wzbudzać zaufanie. Tyle było w nich troski o Ojczyznę. Oto przykładowy plakat ogłaszający uzasadnienie wprowadzenia stanu wojennego kończy się słowami: Powstrzymajmy wspólnymi siłami widmo wojny domowej. Nie wznośmy barykad tam, gdzie jest potrzebny most.
Tylko ufać i współdziałać, prawda?. To dla naszego dobra ogłoszono stan wojenny…
Pracowałem wtedy w Urzędzie Gminy. Dla administracji wyznaczono obowiązek wdrażania reguł godziny milicyjnej. Pełniliśmy dyżury, wydawaliśmy przepustki dla ludzi, którzy z jakichkolwiek względów musieli wyjeżdżać poza miejsce zamieszkania. Dzisiaj młodzi uśmiechają się na wiadomość o tym, że na zorganizowanie wesela w karnawale należało uzyskiwać zgodę. Zgłoszenie zamiaru zawarcia związku małżeńskiego w USC upoważniało jednocześnie do zakupu obrączek ślubnych i alkoholu na weselne przyjęcie. Każda gmina miała komisarzy wojskowych, którzy nadzorowali działanie wszystkich służb i byli ostatnią wyrocznią władzy. Nawet organizatorzy studniówek w szkołach musieli uzyskiwać zgodę na organizację imprezy, a te były nadzorowane przez patrole żołnierskie. Wiele opowieści o tamtym czasie mogą snuć ludzie, którzy go przeżyli. Różne to będą opowieści, bo ich treść była zależna od miejsca jakie dany człowiek zajmował w strukturze społecznej. Ci ludzie jeszcze żyją i mogą świadczyć o tym, co przeżyli – już bez obawy o to, że za dużo powiedzieli.
– Czy dajemy im okazję do snucia ich opowieści?
– Czy młodzi pytają rodziców i dziadków o te sprawy?
– Czy mógłby się powtórzyć odwieczny u nas model przekazu międzypokoleniowego treści ważnych dla polskości, patriotyzmu i innych wartości, których jako naród nie zatraciliśmy mimo rusyfikacji, czy germanizacji w czasie 123-letniej niewoli?
Szkoła, jak widać nie zasypie przepaści w zakresie wiedzy o najnowszej historii w jaką wpada młode pokolenie.
– Może powinny ten obowiązek wziąć na siebie rodziny? Świąteczny czas sprzyja rozmowom. Dlaczego nie pogadać o tych sprawach?
Nie tylko wiedza na tym zyska, ale wzmocnią się przy okazji kontakty międzypokoleniowe, które już pora odświeżyć.
Będzie to okazją uzupełnienia wiedzy młodego pokolenia o wydarzenia z tamtych lat?
Przecież to głównie młodzi ludzie stanowią przeważającą liczebnie i bardzo radykalną część pochodów, a do tego łatwo poddają się wpływom różnych „Liderów”, którzy na ich plecach dostaną się do władzy, a później…się zobaczy.
Doświadczenia są raczej smutne…