Na blogu p. Szostkiewicza funkcjonującego na stronach Polityki, który czytuję dość regularnie napotkałem kiedyś zdanie pani @Kaliny o następującej treści: …rzesza ludzka zróżnicowana kulturowo i mentalnie, która przywykła do przekazu piktograficznego i obca jej już się stała kultura słowa…
To o nas tak pięknie się wypowiadają i mają rację, pomyślałem. Jeśli zważyć na spadające czytelnictwo książek, a przecież dotyczy to również i prasy – no może za wyjątkiem kolorowych pisemek adresowanych zwłaszcza do kobiet, to mają rację. Gdyby nie publikowane tam zdjęcia o tematyce pobudzającej wyobraźnie powszechnego czytelnika, a może raczej oglądacza, to i ten dział prasy ległby już dawno w gruzach. Zaglądnąłem do Internetu w poszukiwaniu czegoś więcej o dynamicznie rozkwitającym fenomenie komunikowania się przy pomocy piktogramów, a więc obrazków jaki opanowuje nasze społeczeństwo. Znalazłem m. in. to: http://mysl24.pl/kultura.html?start=30 –We współczesnej kulturze słowo walczy z obrazem i wiele wskazuje na to, że na wielu frontach ponosi sromotną porażkę. Ludzie nie czytają, a jak czytają, to mało i niekoniecznie ze zrozumieniem. Królują dziś króciutkie notki, napisane prostym, a często wręcz prostackim językiem, do których dołączone jest obrazkowe streszczenie. Portale internetowe pełne są tekstów bardzo skromnych tak w treści jak i w formie…
…Większość komunikatów, na które można natknąć się w Internecie (ale dotyczy to również prasy, nawet tzw. tygodników opinii) napisana jest językiem tabloidowym, pełnym kolokwializmów (a nawet czasem wulgaryzmów). W zamian za to rośnie w siłę przekaz piktograficzny – krótkie komiksy, zdjęcia czy grafiki z krótkim komentarzem. Oczywiście nie od dziś wiadomo, że obraz wart jest tysiąca słów i za pomocą jednego zdjęcia można pokazać więcej niż w długim tekście. Pytanie tylko, czy można przekazać więcej, lub choćby tyle samo? I jaka jest jakość tego przekazu?
…Teksty pisane dla mniej lub bardziej masowego odbiorcy wulgaryzują się i upraszczają. Pojawiają się w nich słowa, których użycie w tekście przeznaczonym do publikacji jeszcze niedawno było nie do pomyślenia, zaś prostota formy idzie w parze z ubóstwem treści.Tu mogę już przejść do rzeczy. Jestem czytelnikiem takich właśnie piktogramów udostępnianych przez moich znajomych na Facebooku z szybkością karabinu maszynowego. Przyznaję, że prawdziwe jest stwierdzenie mówiące o tym, że: „za pomocą jednego zdjęcia można pokazać więcej niż w długim tekście”. Dzisiaj rano ktoś wkleił takiego oto demota:
z dopiskiem: Jak te czasy się zmieniają… Ja udostępniając rysunek na swoim koncie dodałem mu nową treść: – Po co tracić czas na rozmowę? Czy tata wie coś więcej niż wujek Google? A mama jest w czymś lepsza od cioci Wikipedii? Komentarzy brak. Lajków kilka. Sprawa jest oczywista, więc o czym tu rozmawiać?
Ktoś znajomy udostępnił chwilę później demota przedstawiającego rysunek Ali Baby z tekstem: – Przy następnych wyborach głosujemy na Ali Babę…Przynajmniej będziemy mieli pewność, że rozbójników będzie tylko 40… Dopisałem tylko : – Dobreee!!! I dodałem lajka. Te piktogramy zaliczam do udanych i ich twórcom wyrażam uznanie. Co jednak powiedzieć o stronach publikujących niby to sentencje , złote myśli, czy jak jeszcze można to nazwać, które nie wiadomo czemu mają służyć. Dzisiaj dla przykładu przeczytałem takie arcydzieło:
– Mierz wysoko, a po ziemi stąpaj twardo, będziesz skazany na sukces…Setki lajków i westchnień, że to prawda. Jeśli to ma być mądrość życiowa to co dopiero powiedzieć o takiej:
– „Na sukces składa się 2 proc. talentu i 98 proc, ciężkiej pracy”. Ja przyznaję rację tej drugiej sentencji więc do tamtej dopisałem: – A do roboty, to kto się zabierze? Tu również brakuje polemiki.
Niekiedy pod takimi mądrościami wymieniam się ze znajomymi poglądami na jej wartość, ale nie udaje mi się obalić ich przekonania o słuszności cytatów. Oto przykład takich zmagań:
Piktogram: Czasami przychodzi taki moment, że ma się ochotę zostawić wszystko i iść gdzieś w cholerę
– Ja: –To dlaczego się wahasz? Idź w cholerę – powiedział uprzejmie kolega z pracy…
– H.A – bo ten kolega nie rozumie jak to jest i po prostu mu nie zależy, a ona ma wszystkiego dość i nie zależy jej już na niczym
– Ja – Ale jak jej na niczym nie zależy, to co ją wstrzymuje? Go!!!
– H.A – Ja bym jej powiedziała: – Nic się nie martw, będzie dobrze daj sobie troszkę czasu
– Ja – Te sentencje – niby życiowe, to tylko o kant rozbić. Psują dziewczątkom w głowach i nic więcej
– H.A – Oj tam , psują , niektóre są bardzo pouczające
– Ja – Na przykład ta powyżej?
– H.A – ta akurat mi pasuje, bo rzeczywiście mam wszystkiego dość, i poszłabym w siną dal , tylko że dziś za zimno
– Ja – i byłabym sina zanim dotarłabym „w siną dal”?
– H.A – no właśnie
– Ja – A jeśli do rana problem minie, to co wtedy po takiej radzie?
– H.A – nie wiem czy minie
– Ja – „Ranek dobry panek” – przynosi nowe spojrzenie na problem i nowe możliwości jego rozwiązania
– H.A – nie zawsze
– Ja – Niestety, nie zawsze…
Oto jeszcze jedna mądrość wyrażona w piktogramie o następującej treści: Są takie momenty, gdy mi czegoś brakuje, gdy po prostu czuję się samotna. Czuję, że nic nie mam…
– Zapytałem: – A główka? A nóżki dwie i rączki dwie? A kadłubek sprawny i całkiem sensowny, to jeszcze mało? Jakie NIC?
– Udostępniający: – no to wszystko jest ,ale nieraz i tak czegoś brakuje…
– Ja – To tylko IMAGINACJA TAKA!
– Piotr – Samotność to też coś, co się ma.
Takich „mądrych inaczej” mądrości są tysiące. Są pod ręką, na klikniecie myszką. Zamiast opisać jakąś sytuację, czy stan ducha słowami wystarczy wybrać piktogram i kliknąć. Później ktoś udostępni ten, który ja wybrałem i krąży w sieci mądrość, która wdrukowuje się w świadomość małolatów zwłaszcza. Przekaz jest jasny. Masz prawo do szczęścia. Nie interesuj się tym co mówią o tobie inni. Rób swoje (choćbyś jeszcze niczego w życiu samodzielnie nie zrobił(a). Pierwsze takie piktogramy nosiły nazwę demotywatorów. Zawsze zastanawiałem się nad tym, co autor miał na myśli wybierając taką nazwę dla swojej „tfurczości”? A może chodzi faktycznie o demotywowanie naszych dzieci?