
Parę dni temu, gdy odwoziłem żonę samochodem do jej zajęć, to przejeżdżałem wijącym się odcinkiem drogi, w pobliżu której rośnie duży orzech włoski. Nic dziwnego, że właśnie teraz odwiedzają go wiewiórki spieszące z robieniem zapasów na zimę. Zawsze cieszy mnie ten widok, bo to bardzo ruchliwy, ale wdzięczny do fotografowania rudzielec. Tym razem nie zabrałem ze sobą aparatu, ale to może i dobrze, bo scena jaką zastałem nie należała do ciekawych. Wiewiórka leżała na jezdni i zrozumiałem, że któryś z poprzedzających mnie samochodów nie zdążył wyhamować i ją potrącił. Zrobiło mi się przykro, bo nie raz ostro hamowałem, aby ocalić jakiegoś zwierzaka i nigdy jeszcze, przez kilkadziesiąt lat prowadzenia samochodów nie potrąciłem żadnego.
Gdy po paru minutach wracałem tą samą drogą wiewiórka leżała nadal na jezdni. Przystanąłem, pomimo przebiegającej tam linii ciągłej i łapiąc ogonek przeniosłem ją na pobocze. Miała zakrwawioną główkę, a jej ciało wstrząsały konwulsje.
Podejrzewałem, że jej szanse na życie są bliskie zeru, ale ratowałem ją choćby tylko przed rozjechaniem na krwawy placek. Teraz gdy tamtędy przejeżdżam , to spoglądam w miejsce gdzie ją zostawiłem i niestety widzę ją tam nadal.
Parę dni po tym doświadczeniu spotkałem w innym miejscu podobnego rudzielca i to w podobnej sytuacji. Co za pech, pomyślałem. Żywe nie mogą mi przebiegać drogi? Ja bym im nie odbierał życia, chociaż też lubię orzechy, zwłaszcza teraz gdy są świeże.
Może kogoś ostrzegę tym opowiadaniem?
Widać Twoje dobre serce i uczynki w stosunku do braci mniejszych. A ten, kto pochyla się nad zwierzętami, w stosunku do ludzi również będzie uczynny i serdeczny. Takich postaw coraz mniej widzę, chociaż obserwuję czasem potrącenia psa czy kota, kierowca jedzie dalej i udaje, że nic się nie stało.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. Myślałem o weterynarzu, ale biedactwo nie miało szans
PolubieniePolubienie
Ja znosiłam z drogi psa, którego ktoś potrącił i odjechał.
Do dziś pamiętam, pewnie gdybym musiała zrobić to po raz kolejny- zrobiłabym. Ale to tyle mnie kosztuje…
PolubieniePolubienie
Wiem o czym piszesz.
Różni są ludzie i tego też doświadczamy na codzień
PolubieniePolubienie
Też lubię świeże orzechy, więc nie dziwi mnie, że wiewiórki tak ryzykują.
Na drodze zawsze trzeba uważać, bo nie jesteśmy tu sami, każdego zwierzaka szkoda.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za wsparcie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ludzie robią zwierzakom krzywdę i to mnie boli!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szkoda, że kierowcy rzadko się przejmują zwierzętami mniejszymi niż pies czy kot… Nawet ptaki nie zdążą uciec a auto zatrzymać, gdy pędzi 70/h przez osiedle, a tym bardziej nie ucieknie jeż.
PolubieniePolubienie
Takie historię są niestety nagminne.
Smutne to
U mnie wiewiórka nieraz na lipie się pojawia.
Za to wyginęły wszystkie jeże. Żaden się już nie pojawia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też nie widuję jeży, chociaż liczę się z ich obecnością
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Wiewiórki widuję przez okno. Skaczą po lipach i po sosnach. Nigdzie w pobliżu nie ma orzechów, więc zastanawiam się, czego tu szukają.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Wpisalem do wyszukiwarki pytanie: co jedzą wiewiórki . Odpowiedź jest wyczerpująca . Jednym ze składników pożywienia są nasiona drzew, w tym sosny. Jest też odpowiedź na pytanie czym można dokarmiać
PolubieniePolubienie
Tak się zainteresowałam zwyczajami wiewiórek, że także poszperałam w Internecie i sporo poczytałam.
PolubieniePolubienie
Niestety, bardzo trudno jest ominąć to ruchliwe zwierzątko, nagłe hamowanie zaś może przynieść jeszcze więcej nieszczęścia. Zwierzęta jakoś utraciły instynkt samozachowawczy, co im wybitnie nie wychodzi na zdrowie.
PolubieniePolubienie