W kwestii języka naszego powszedniego …

Wielokrotnie zabierałem głos na temat Dnia Języka Ojczystego na łamach tego bloga. TU LINK. Dzień ten przypada na 21 lutego, tak jak w inne lata bywało. Ktoś to czytał, ktoś dodatkowo jeszcze komentował, a ja otrzymywałem zwrotną odpowiedź utwierdzającą mnie w przekonaniu, że poruszam temat ważny i coś z tego będzie wynikać, przynajmniej w sferze przemyśleń.
Czy faktycznie coś z tego, co proponowaliśmy lub tylko wskazywaliśmy na taką potrzebę zostało wprowadzone w życie???
Mieliśmy w tym czasie dwie radykalne reformy systemu oświaty, a nawet połączenie dwóch wcześniej samodzielnych resortów oświaty i wychowania z resortem szkolnictwa wyższego, a wszystko po to, aby wydobyć naszą oświatę z zacofania, unowocześnić ją i uczynić bardziej skuteczną.
Jeszcze nie znamy owoców tego oświatowego zawrotu nauczycielskiej i uczniowskiej głowy, ale oceny już są i to bardzo negatywne. Jak ta zreformowana szkoła przygotuje społeczeństwo do wyzwań jakie stoją przed naszym narodem? Zobaczymy. Miejmy jednak świadomość faktu, że eksperymentujemy na żywym społeczeństwie, a pewnych złych rozwiązań nie da się łatwo wyeliminować.
   Ostatnio, będąc w kościele, usłyszałem jedno z czytań Pisma Świętego jakie przewidziano na dzień 19 lutego 2022.
Słuchałem, słuchałem i pomyślałem sobie, że zrobię z tego użytek przy okazji kolejnego Dnia Języka Ojczystego. Oto ten tekst:
1. Czytanie (Jk 3, 1-10) Jeśli ktoś nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym
Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła

Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, że tym bardziej surowy czeka nas sąd. Wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli ktoś nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało. Jeżeli przeto wkładamy koniom wędzidła do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jaki odpowiada woli sternika.
Tak samo język, mimo że jest małym organem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało, i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia.
Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić, i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać; to zło niepohamowane, pełne zabójczego jadu. Za jego pomocą wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!
Dodajmy do tego jeszcze rozważanie, a właściwie jego początek: https://niezbednik.niedziela.pl/artykul/3467/Damy-z-Bogiem-II-2022

– Ciekawe, czy ultra religijni przywódcy naszego kraju to samo usłyszeli co ja?
– A hierarchowie kościelnej nawy czytali może ten tekst przed wiernymi?
Każdy z nas, czy to wyznawca PiS-u, „czy totalnej opozycji” spotyka się z kierowanymi do „swoich” treściami , które nie służą budowaniu jedności wokół Polski i jej reprezentacji rządowej, czy choćby naszej racji stanu. Celem politycznych wystąpień jest podtrzymanie we władaniu tych, którzy walczą o utrzymanie się przy władzy lub tych, którzy walczą o zdobycie władzy tylko po to, aby nas, swoich wyborców uszczęśliwić.
Język propagandy jaki jest w tym „pożal się Boże” dialogu używany posługuje się jawnym kłamstwem, przemilczeniami, fake newsami  lub manipulacją (Słynna skrzynka e-mailowa Dworczyka).
Przyłapani na kłamstwie, czy dawniej niewyobrażalnych przypadkach nadużycia władzy przemilczają to lub bronią się  jak dziecko w piaskownicy podając przykłady podobnych przekrętów stosowanych przez poprzedników.
Ogromny okręt jakim jest Polska płynie po wzburzonych falach bezkresnego oceanu w nieznanym kierunku. Boję się tego, że nawet genialny sternik okrętu sam jeszcze tego nie wie.
On, wybraniec narodu, nie pyta suwerena o zdanie. On najlepiej wie w którą stronę pokręcić kołem sterowym, aby realizować swoją wolę.
Czy tak być powinno?

14 uwag do wpisu “W kwestii języka naszego powszedniego …

  1. Nie muszę już być purystą językowym, bo od kilku lat jestem już emerytem, który parał się m.in. pracą nauczyciela. Stąd też nie przykładam zbytniej wagi do formy językowej preferując myśl wyrażoną przez Słowackiego: „… aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa …” No i tu jest problem, który trafnie opisujesz. W przestrzeni publicznej padają słowa nad którymi nikt już nie panuje i w konsekwencji nie zwraca uwagi. A wiadomo, że myśl „wylatuje wróblem, a wraca wołem” nawet jak nie jest plotką. Może stąd mamy tyle wołów i niezły folwark zwierzęcy?

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Język niczemu nie winien, że w każdym narodzie mamy do czynienia z ludźmi, których nazywamy oratorami i z ludźmi, którzy używają go w celach prymitywnych odwołując się do naszych najgorszych emocji…ci ostatni aktualnie mocno zagłuszają tych pierwszych. To po części tez wina słuchaczy, którzy odrzucają oratorów. Świat polityki zawsze miał bardzo mało wspólnego z urodą języka.

    Polubione przez 1 osoba

    • Masz rację. Tak było od wieków. Szlachcic, czy magnat realizował zasadę noblesse obsługę i uszył siebie i swoją rodzinę
      podobnych zasad. Jego poddany mógł tylko kiwać głową na znak aprobaty i też było ok.

      Polubione przez 2 ludzi

    • Martinus pisze:

      Nie przeceniałbym zalet oratorów. Owszem, charakteryzuje ich piękna mowa, ale trzeba pamiętać, iż orator doskonali swoje krasomówstwo w określonym celu. Nie po to, by pięknymi słowy coś nam zakomunikować, czyli przekazać pewną treść, ale żeby tymi słowami skłonić nas do czegoś, przekonać, wywołać w nas określoną, oczekiwaną przezeń reakcję. Sztuka retoryki, to jedna z form manipulacji. Tak się nią posługiwali pierwsi, starożytni oratorzy i tak czynią współcześni. I to często właśnie oratorzy odwołują się do uczuć słuchaczy, grają na emocjach i prostych (w sensie: podstawowych, fundamentalnych) instynktach oraz intuicjach. Wykorzystują utarte schematy myślenia (niejednokrotnie błędne, ale silnie zakorzenione), stereotypy, uprzedzenia, lęki, elementarne potrzeby, jakie człowiek pragnie zaspokajać i dzięki znajomości pewnych mechanizmów psychicznych wpływają na odbiorcę. A przy tym miło się tego słucha…
      Być może dzisiejszy obraz polityki skłania ku negatywnym ocenom języka, lecz trudno mi się zgodzić, że „świat polityki zawsze miał mało wspólnego z urodą języka”. Historia zna wielu mówców-polityków, których oracje należą do pięknej klasyki – często wyrafinowaną formą przewyższając nawet samą treść. I nie mam na myśli tylko starożytnych mistrzów. Nawet w nam bliskich czasach znajdziemy przykłady polityków, którzy używali języka parlamentarnego a nieparlamentarnym się nie skalali. Przypomnijmy sobie Gieremka, Bartoszewskiego, Mazowieckiego…
      Co się zaś tyczy ogólnej wymowy powyższego wpisu, to muszę stwierdzić, iż mam mieszane uczucia w kwestii piękna języka. Nie jestem językoznawcą, ale domyślam się, iż są różne funkcje języka. Zasadniczo jednak służy przekazywaniu sobie jakichś informacji. Nasz gatunek w pewnym momencie zaczął komplikować sobie życie – czy, jak kto woli: wzbogacać je o kolejne elementy. Tworzył nowe narzędzia i przedmioty, dodawał do swych aktywności nowe formy działania, doskonalił stare, zmieniał środowisko życia i stykał się z nieznanymi wcześniej elementami przyrody, klimatu, fauny i flory, przeszkód terenowych itp. Nagle jęki, piski, pomruki, pohukiwania, cmokanie, kląskanie, mimika i pantomima przestawały wystarczać w komunikacji. Trzeba było łączyć zgłoski i wydawane dźwięki w nowe formy artykulacji, aby precyzyjniej nazywać przedmioty i zjawiska w otaczającej rzeczywistości. I przyznam, że bliżej mi do pochwały dla precyzji w komunikacji, niż piękna. Najważniejsze jest, byśmy się dobrze rozumieli. By odbiorca w naszych słowach odczytał możliwie najbliższą prawdzie wiadomość, na jakiej przekazaniu nam zależało. Ozdobniki, metafory, poetyzowanie i szereg innych środków stylistycznych potrafią zakłócić czystość przekazu. Im więcej zostawiamy w sferze domysłu i interpretacji, tym bardziej możemy się oddalić od sedna treści.
      Nie przeczę, iż lubię obcować z pięknym językiem, czytam literaturę piękną i poezję (sam nawet trochę tworzę), jednak w tym wypadku przestawiam się na tryb przyjemności. Robię to niejako dla rozrywki, urozmaicenia. Jasne, że nie ma nic złego w tym, aby zachwycającym, bogatym językiem wyrażać bardzo konkretne myśli; i można to pogodzić bez utraty sensu, czy zafałszowania przekazu. Na tym polega sztuka. Człowiek pierwotny mógł zrobić funkcjonalny nuż i już, i na tym poprzestać. Ale któregoś dnia ozdobił rękojeść rzemykiem i wyrył na niej wzorek. To niczemu praktycznemu nie służyło, ale i nie szkodziło – a przecież cieszyło myśliwego. Z językiem chyba jest podobnie. I tak samo można nim budować, jak i niszczyć, pomagać, jak i ranić, zbliżać ku prawdzie, albo od tejże oddalać.

      Polubione przez 1 osoba

      • Rozumiem, że tak samo ważna jest forma jak i treść wypowiedzi.
        W odniesieniu do polityki lepiej takich rozważań nie czynić. Obecna wojna na wschodzie dostarcza aż nadto przykładów używania języka jako broni mającej na celu wywołanie paniki, demoralizację, podważenie zaufania do dowództwa, zakamuflowanie faktycznie realizowanego celu itp.
        Tu o jakości języka nie powinno się mówić

        Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.