Czas wakacji dobiega końca i wkrótce zaczną się powroty do obowiązków szkolnych. Dzieci pociągną za sobą rodziców, bo przecież oni mogą złapać trochę powietrza i odpocząć tylko w ramach istniejącego porządku szkolnego. Chyba, że już nie mają dzieci w wieku szkolnym, albo są emerytami.
Nasze dzieci i wnuki pozwoliły nam pobyć trochę wspólnie w wielopokoleniowej rodzinie spędzając z nami część swego urlopu. To cenne doświadczenie sprowadzające na nas dziadków pewne otrzeźwienie.
Czy my byliśmy wobec dzieci tacy sami jakimi teraz są rodzice naszych wnuków? A nasi rodzice wobec nas? Kto w czasach naszego dzieciństwa przejmował się tym, że w wakacje należy dziecku zapewnić atrakcyjne zajęcia, bo inaczej się zanudzi, albo zejdzie na złą drogę.
Przecież wolny od obowiązków szkolnych czas, to powinna być praca w polu i ogrodzie, czy na rzecz domu…
Nasze młode rodzicielstwo przebiegało w trudnych czasach PRL-u i kwitło w domu wielopokoleniowym. Nie było czasu na wczasy i zorganizowany wypoczynek, zwłaszcza dla siebie.
Wypoczywaliśmy przy pracy w domu,
w polu i w ogrodzie,
aby pozostawać z rodzicami w zgodzie…
Nasza dzieci już miały dużo lepiej niż my w ich wieku, chociaż zapewne ich koledzy miewali dużo lepiej. My też powołujemy się na podobne doświadczenia wskazując na to, że świat nigdy nie był i nadal nie jest sprawiedliwy, zresztą nie tylko w tym względzie.
Dzisiejsi rodzice są już zupełnie odmienni, bo roszczeniowość dzieci rośnie jak apetyt w czasie jedzenia. Strach pomyśleć jakie będą relacje w następnym pokoleniu. Co znajdzie się w zainteresowaniach dzieci i czy oni jako rodzice poradzą sobie z rozbuchaną roszczeniowością młodych i gniewnych nastolatków…
Takich przemyśleń i pytań jest coraz więcej.
Czasy zresztą takie, że nastrajają do wynajdywania kolejnych obaw i trosk.
Tyle groźnych spraw narasta wokół, tak w kraju jak i poza jego granicami, że coraz trudniej przewidywać rozwój sytuacji.
Nie wszystko zależy od nas, choćbyśmy nie wiem jak się starali przychylić nieba naszym najbliższym
Jakbym u siebie ścianę widziała, obwieszoną zdjęciami wnusiów. Kiedy popatrzę, zawsze uśmiecham się, nieba przychylam.
To one są radością każdej rodziny. Nie porównuję, bo czasy były zupełnie inne, inny sposób rozumowania, wychowywania. Kiedyś trzeba było siedzieć w tym kącie, a dzieci głosu nie miały. Na szczęście, czas bicia dziecka, decydowania za niego powoli odchodzi do lamusa. Nie znaczy to, że mamy nie wychowywać. Dzieci testują, więc wiedzą, co im wolno, a czego nie, dlatego mądry rodzic pozwala na wiele, ale wyznacza granice. Niby proste, a proszę zobaczyć, ile dramatów i klęsk wychowawczych, bo nie wszyscy dorośli do bycia rodzicami, niestety.
PS. Możesz być spokojny o swoje mądrze wychowane dzieci i piękne wnuki, tego jestem pewna.
Serdeczności dla całej Rodziny
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za komentarz i tak pięknie zarysowaną i perspektywę . Zdjęcie udało się nam zrobić w momencie, gdy wszystkie wnuki były razem z nami i u nas. Ta ścianka jest dziełem córki, a my kontynuujemy jej zamysł.
Pozdrawiamy
PolubieniePolubienie
Piękna rodzina i na pewno wiele cennych wartości jej przekazaliście. Dadzą radę i dołożą swoje. Na miarę czasów. A czasy się jednak zmieniły i zmieniają stale, czy tego chcemy, czy nie. Tę roszczeniowość też powoduje dostępność wszystkiego, rzeczy których kiedyś nie było, możliwości wyjazdów, zapewnienia atrakcji. Jeśli są dostępne, czemu nie skorzystać? Oczywiście z głową i bez przesady, czego i dzieci uczyć trzeba.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To racja, ale porównywanie czasów i zwyczajów jeszcze bardziej podkreśla siermieżność czasów w których dorastaliśmy i stąd takie przemyślenia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Klik dobry:)
Cudna Rodzinka! Nie ma więc zmartwienia o Wasze dziatki. A roszczeniowość? Była chyba w każdej epoce, tylko na innym poziomie i nazywało się to jakoś inaczej. Czy kiedyś dzieci np. nie „tupały” za cukierkiem lub hulajnogą?
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję.
Tupały w każdym czasie. Ja przedstawiając swoje dzieciństwo w początkach istnienia bloga pisałem o pretensjach zgłaszanych do rodziców o to, że urodziłem się w rodzinie, która nie ma możliwości wysłać dziecka na kolonie. Koledzy wejezdżali co roku, bo żyli w kolejarskich rodzinach. Mama roześmiała się tylko, bo nie mogła zmienić sytuacji.
Wyrosłem i nie korzystałem z tego dobrodziejstwa uważając, że bez tego można żyć
PolubieniePolubienie
Tatulu dzieciństwo nasze, a naszych Wnuków to odległy kosmos! Teraz dzieci musza mieć wszystko, a my dorastaliśmy w zupełnie innej rzeczywistości. Długo by pisać!
Wnuki kocha się inaczej, niż własne dzieci, bo teraz mamy na to czas!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale bywa i tak, że dzieci marzą o tym, żeby mieć oboje rodziców. Nie zawsze sprawy materialne są dla nich najważniejsze.
PolubieniePolubienie
Bywa… Niestety, coraz częściej
PolubieniePolubienie
Nie da się porównać naszego dorastania z dorastaniem naszych dzieci i wnuków…realia totalnie inne. Za naszych czasów chyba nie funkcjonowało pojęcie „wyścig szczurów”…często zastanawiam się nad tym czy chciałbym dorastać w dzisiejszych czasach … chyba nie. Tak czy inaczej chwile z dzieciakami i wnukami to bezcenne momenty, najważniejsze że wciąż czuja wież i potrzebę … oby tak dalej
PolubieniePolubienie