A dyskoteka trwa…

Tak to kiedyś wyglądało…
Czy coś się zmieniło?
Ucywilizowało?

Tatulowe opowieści

  W jednej ze szkół gdzie pracowałem organizowano tradycyjne „Andrzejki”. Jak to zwykle w szkołach bywa, zebrano wcześniej informacje o zapotrzebowaniu na tę formę rozrywki wśród uczniów. To konieczność związana z zaplanowaniem usług gimbusa, czy też przygotowaniem składkowej konsumpcji. Sala do tańca nie stanowi nigdy problemu, bowiem powierzchnia hali sportowej może pomieścić kilka razy więcej tańczących niż liczba chętnych. Wszyscy nauczyciele, oczywiście obowiązkowo muszą być obecni gdy młodzież się bawi, aby nie stało się coś złego!

View original post 822 słowa więcej

11 uwag do wpisu “A dyskoteka trwa…

  1. U nas w szkole podstawowej na dyskotekach chłopaki podpierali ściany, a na parkiecie głównie bawiły się same dziewczyny, natomiast w liceum nie mieliśmy dyskotek, bo nauczycielom nie chciało się użerać z dorastającą młodzieżą.

    Polubienie

  2. Andrzej MrAB0604 pisze:

    W podstawówce choinki, w średniej w internacie wieczorki, w szkole studniówka i po maturze. W czasach kawalerskich … poza Adwentem i Wielkim Postem … cały rok, co tydzień … wiejskie zabawy … często „atrakcyjne”… to były piękne i ciekawe czasy.

    Polubienie

  3. Na szkolnych (LO) „potańcówkach” też podpierałem ścianę, ale powody były nieco inne. W IX klasie (15-16 lat) moja dziewczyna z osiedla wciągnęła mnie na kurs tańca towarzyskiego. Po kursie już zawodowo, i poza szkołą, ćwiczyliśmy w różnych zespołach przez ponad 7 lat.
    Szkolne zabawy zawsze odbywały się w takim samym stylu. Muzyka z gramofonu, czasem na żywo (tu debiutował słynny zespół harcerski „Cykady”), stół z ciastkami, i kilka wydzielonych „rogów” okupowanych przez nauczycieli, starszych chłopaków, i nie tańczące dziewczyny (one siedziały na ławkach pod ścianą). W klasie przedmaturalnej (X) jedna z koleżanek szkolnych zauważyła mnie na jakimś turnieju tańca, odszukała na dużej przerwie w szkole i poprosiła, aby jej „pokazać krok”. Wtedy, królował jive.
    Od tego momentu zaczął się przyspieszony kurs tańca dla koleżanek szkolnych, celem była studniówka i bal maturalny. W szkole byłem znany raczej z łobuzerstwa, więc nikt mnie nie podejrzewał o takie „zboczenie”. Prawie równolegle do nauczycieli doszło, że uczniowie sami się uczą tańca, więc ciało ped. postanowiło to przeprowadzić formalnie i naukowo we wszystkich klasach, a potem ogólnie na sali gimnastycznej. Do niczego nie podejrzewającej wychowawczyni (fajna laska) w ostatniej chwili dotarła informacja, że to ja jestem tym instruktorem tańca, więc postanowiła na mnie wypróbować swoje zdolności pedagogiczne. Skutek był taki sobie, bo od tego momentu ponownie w czasie szkolnych zabaw wolałem stać pod ścianą. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ultra pisze:

    Wszystkie wieczorki bez względu na nazwę, to atrakcja dla dzieci, zarówno młodszych, jak i starszych. Nawet jeśli podpierają ścianę. Szkoda, że w szkole nie uczą tańca i to obowiązkowo na lekcji w-f. Przy okazji ćwiczyliby kulturalne zachoawania.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.