Mam nauczycielski dylemat…

   Spotkałem dzisiaj w poczekalni lekarskiej swojego byłego ucznia. Ukłonił się ładnie, przywitał i zaczął rozmowę pytaniem:
– Co tam u pana słychać? Wiem z Facebooka, że pan już nie pracuje w szkole, ale nie daje się pan nudzie. Widzę zdjęcia z podróży do różnych miejsc w kraju i za granicą. Sporo się u pana dzieje…
– Odpowiedziałem jak umiałem. Temat zdrowia załatwiam zwykle odpowiedzią: – Zdrowie? – Stosownie do wieku. Kontroluję się i okresowo bywam u różnych lekarzy, a jest ich coraz więcej. Już chyba tylko ginekolog pozostał na boku, ale miejmy nadzieję, że nie będzie we mnie szukał chorób. A podróże, to często wyjazdy do dzieci i ich przyjazdy do nas, albo facebookowe przypomnienia wydarzeń dnia z lat ubiegłych.
– A co u ciebie ? – jeśli można się do ciebie zwracać w dawny sposób.
– Oczywiście że tak – odpowiedział. U mnie? Ano ukończyłem studia zaoczne, podczas których pracowałem jako kierowca ciężarówki… Ożeniłem się. Oto moja żona, z którą czekamy na jej wizytę u lekarza. Teraz pracuję w straży pożarnej, chociaż studia kończyłem właśnie takie jak pana specjalność nauczycielska. Bezpieczeństwo Narodowe. Powiem panu, że to pod pana wpływem wybrałem taki kierunek. Przynajmniej szkolenie w ramach pierwszej pomocy jakie przechodziliśmy w szkole przydaje mi się w obecnej pracy.
– A wiesz, że przynajmniej 10 osób powiedziało mi o tym, że właśnie ja zainspirowałem ich do wyboru kierunku kształcenia i zawodu? – zapytałem… .
Większość z nich to ratownicy medyczni, a kilka osób wybrało edukację dla bezpieczeństwa. Mam z tym pewien osobisty problem. Nie wiem, czy ci ludzie nadal są zadowoleni z takich życiowych decyzji. Ratownicy medyczni walczą o godne płace, a w tym względzie raczej nie zanosi się na szybką poprawę. Druga grupa ta po studiach jak twoje, ma raczej marne szanse robienia tego co studiowali, gdyż niemal całkiem położono na łopatki organizację Obrony Cywilnej społeczeństwa, gdzie mieliby szansę pracy i rozwoju. Ja tu pysznię się swoimi nauczycielskimi osiągnięciami, a oni może mnie już przeklinają?
Mój rozmówca pocieszył mnie i prosił aby się tym nie zamartwiać i życzył spokojnego życia, no i dobrego zdrowia. Odwzajemniłem tym samym ale moje wątpliwości i pytania z nich wynikające pozostały bez odpowiedzi. 
Może ci, którzy zaglądają do bloga wypowiedzą się w tym temacie?

18 uwag do wpisu “Mam nauczycielski dylemat…

  1. Podobne dylematy ma mój mąż, który w ub. roku przestał być profesorem od historii w liceum. Też się zastanawia czy dobrze zrobił namawiając swoich uczniów aby zainteresowali się bardziej historią bo to piękna nauka. I faktycznie aż trzech w nich poszło na UW na historię. Ukończyli ten wydział i pewie teraz przeklinają swojego nauczyciela. To znaczy tylko jeden z nich zrobił doktorat i nawet jako młody-gniewny wypowiada się często w telewizji w różnych programach..
    A dwóch pozostałych bardzo długo nie mogło dostać odpowiedniej do wykształcenia pracy i smażyło frytki w Mc donaldzie.
    Podobny dylemat ma mój młodszy syn który jest belfrem od geografii i wpaja swoim licealistom zamiłowanie do tego przedmiotu. I wie, że nie robi najlepiej, bo sam parę lat nie mógł znależć odpowiedniej pracy – i szukał jej nawet w Szkocji.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  2. Typowym nauczycielem byłem niecałe 3 lata. Niecałe, bo w połowie roku szkolnego awansowałem na z-cę dyr. zesp. szkół zawodowych. Tu też nie zagrzałem miejsca, ściągnięto mnie do kuratorium. W ramach wizytacji szkół zdarzało mi się prowadzić „pokazowe” lekcje, i często też brałem zastępstwa, albo współpracowałem z trudniejszymi przedsięwzięciami. Jako humanista i jednocześnie elektronik/informatyk, nawet sobie nie zdawałem sprawy, że przypadkowi uczniowie mogą mnie naśladować.
    Na przełomie lat 90/91 spotkałem ucznia, którego wcześniej zachęcałem do pójścia na matematykę, spojrzał na mnie z odrazą, ale „poszliśmy na setkę”, po której obaj przyznaliśmy, że matematyka to był fatalny błąd, bo nikt ich nie potrzebował, obniżano poziomy nauczania, a wzięcie miał kierunek „marketing i zarządzanie”.
    Po prawie 20 latach na jakiejś konferencji naukowej spotkałem tego samego ucznia, który zadziwił mnie zdaniem: „Panie psorze, panu zawdzięczam wszystko, ta matematyka nie była taka głupia”. Po powrocie do domu wyguglałem go w sieci, i gęba mi się otworzyła. Doktorant Harwarda, prodziekan i wykładowca na Oksfordzie, aktualnie kierownik zespołu programistów w Dolinie Słonecznej …
    No cóż miłe są spotkania z b. uczniami, ale wrażenia mogą być różne.

    Polubione przez 1 osoba

    • To bardzo trudny zawód. Może pozwolę sobie przy okazji rzucić trochę światła na los ratowników. Oto wypowiedź młodej pracownicy oddziału ratunkowego szpitala:
      Co prawda nie pracuje w pogotowiu, tylko na szpitalnym oddziale ratunkowym, a pierwsza pensja dopiero przede mną. Kokosów spodziewać się nie mogę. Zarówno ja jak i większość kolegów z pracy nawet nie możemy liczyć na umowę o pracę, musimy zadowolić się umową zlecenia, a płaca godna pożałowania bo za 12 godzinny dyżur po opłaceniu sobie składki zdrowotnej zostanie coś koło nie wiem, 100 zł? A odpowiedzialność ogromna. Jednak nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną. Satysfakcja, po każdej reanimacji zakończonej sukcesem ogromna. Niekiedy rąk brakuje, gdy na raz są dwie poważniejsze sytuacje. Tak jak ostatnio na nocy, gdzie było tylko 4 pracowników nie licząc lekarzy, a równocześnie przywieziono pacjenta we wstrząsie krwotocznym i nzk.. Niestety pacjenci zgłaszający się do nas z powodów błahych, w większości jakieś stare urazy czy inne schorzenia nadające się do zwykłej poradni, myślą że czas oczekiwania na wizytę jest długi, bo mamy takie widzimisię, że pijemy chyba kawę i plotkujemy o niewiadomo czym. A często za drzwiami trwa wtedy walka z czasem, ze śmiercią, z własnymi możliwościami.. i to wszystko za jakieś grosze i bez perspektyw na przyszłość w związku z umowami śmieciowymi.. Dużo, a wręcz praktycznie wszyscy ratownicy medyczni jakich znam żeby utrzymać dom i rodzinę ciągnie po 2-3 etaty. Jak to stwierdził mój kolega z pracy on w mojej placówce pracuje na opłaty, w wojewódzkim pogotowiu na paliwo, a w swojej miejscowości na życie. Tylko kiedy mamy żyć jeśli mamy do wyboru albo mieć jak żyć albo mieć za co żyć ?

      Polubione przez 2 ludzi

  3. Nauczyciel może zainspirować, ale każdy wybrać musi sam. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdybym miała namawiać kogoś do wyboru takiego, albo innego kierunku studiów. Można uczniowi wskazać jego mocne i słabe strony oraz kierunki, w których mógłby się sprawdzić, ale wyboru musi dokonać sam. Nikt za nikogo życia nie przeżyje. Ważne, żeby kochać to, co się robi, bo męczyć się w pracy, której się nie lubi, to koszmar. Szczęśliwi są ci, którzy maja pracę, którą lubią, w której się realizują, nawet jeśli pieniądze są mniejsze niż mogłyby być. Pozdrawiam

    Polubione przez 2 ludzi

  4. Rozmawiałam z szefową dużej poradni dla dzieci. Codziennie pacjenci , codziennie porady codziennie pomoc itd. Była świadkiem opowieści w pokoju nauczycielskim, tyrady słownej kilkunastominutowej , jak to szanowna pani nauczycielka dopomogła rodzicowi w jakiejś sprawie. Opowieść była nawet ciekawa ale …-ja takich porad udzielam kilka dziennie a nigdy o tym nie opowiadam, bo niby o czym. Mam przyklejona łatkę że zawsze jestem zła i niezadowolona i czasem może i prawda. Taka też straszna baba przeczytała Pana opowieść o spotkaniu w przychodni.Ta straszna baba streściła opowieść , przytoczonej wcześnie i …-gdybym ja miała czas na takie dywagacje. Może się Pan poczuje urażony albo nie. Dla mnie nie ma to większego znaczenia . Tak przyszło mi do głowy pytanie. Czy nie jest pompowaniem jakichś swoich przegranych pisanie o takich przygodach?. Z innej zaś strony, był Pan nauczycielem i to ma być dla Pana zasługa jakaś że uczył Pan ludzi ?. Całe rzesze ludzi wykonują swoje zawody stykając się z innymi, lecząc ich, ucząc, wychowując i nigdy im nie przychodzi do głowy by uznać to za zasługę dla siebie.Pan by potrafił 40lat szlifować blachę w samochodach ,którą ktoś by potem zabrał, pomalował….być nieważnym człowiekiem tyle lat i tyle lat się na to nie skarżyć ? Pamiętam nauczyciela swojego jednego. Dał mi piątkę ze swojego przedmiotu bo był to ostatni przedmiot w grafiku i udawało mi się zdążyć przyjść.Niewiele z niego umiałam ale wpadałam posłuchać. Opowiadał jak japończyk na specjalnych pasach, nosił między wydziałami pianino w fabryce.sam jeden a takie pianino ma żeliwną ramę i nie tylko to, ciężkie.Czy on by pisał bloga. Nie sądzę. Po co …

    Polubione przez 1 osoba

  5. Nie umiem wielu rzeczy, które Pan potrafi.nie chciałam Panu sprawić przykrości a tak jak i sobie często zadaję pytanie, tak i zadałam je Panu, po co ?. Jeśli zna Pan odpowiedź, moje pytanie jest bezprzedmiotowe.
    Nie jestem lepsza, gorsza i to o wiele chociaż…czy na pewno moja niska samoocena jest zgodna z prawdą…

    Polubienie

      • Meritum, powiada Pan…grzeczność pomylił Pan z wielkim budowaniem.Samochwałę z artystą tworzącym coś pięknego.Moje zdanie.Pana rujnowanie, swojego wizerunku a może szkoda .

        PS odnoszę się do obrazka jaki Pan narysował. Nic ponad, nic mniej …więc jeśli Pan zagniewany to dlatego ,że mnie nie zrozumiał

        Polubienie

    • Mam z tą sentencją osobiste relacje. Już po odejściu na emeryturę jedna z moich uczennic wzięła udział w konkursie pt: Bohater naszych czasów. Jej praca polegała na wykonaniu mojego portretu, na którym zawarta jest ta właśnie sentencja. Wśród osób wskazywanych przez uczestników konkursu byli wielcy ludzie zapisani w historii lokalnych miejscowości. Szanowna komisja najwyżej oceniła pracę ze mną w tle. Po półrocznym okresie ekspozycji prac konkursowych w Bibliotece Miejskiej praca trafiła do mnie i dzięki temu mam cenną pamiątkę.
      W gronie nauczycielskim pomysł tej uczennicy nie znalazł uznania .
      Każdy ma swoich bohaterów, swoje autorytety, gusta i guściki

      Polubione przez 1 osoba

  6. Zakręcona ? Hm. Może brakuje Panu …wolności i stąd niezrozumienie. Pocieszę Pana. Nie ma potrzeby zrozumienia tego co pisze bo często nie to jest moim powodem układania wyrazów w koralowe kompozycje.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.