Pierwsza Komunia, to uroczystość religijno-rodzinna o dość zmiennym przebiegu

Komunia 183.

Moja wnusia Marysia przeżyła swój wielki dzień inicjacji chrześcijańskiej czyli Pierwszą Komunię Świętą. (…)W teologii mówi się też, że to Eucharystia stanowi szczyt chrześcijańskiego wtajemniczeniaCAŁOŚĆ
Uroczystość odbyła się  przed trzema dniami w kościele pod wezwaniem świętego Klemensa w Wieliczce. Dzieci ze wszystkich lokalnych szkół podzielono na trzy grupy aby sprawnie przeprowadzić to modlitewno- rodzinne spotkanie tłumnie przybyłych gości i parafian. Dzięki temu wszystko przebiegło sprawnie, możliwie krótko, a do tego w podniosłej atmosferze. Marysia czytała tekst Pisma Świętego, co udało się znakomicie, a jej tatuś dziękował w imieniu rodziców za wszystko co włożono w duchowe przygotowanie dzieci i w przebieg uroczystości. Ja robiąc zdjęcia miałem okazję z bliska obserwować dzieci i zgromadzonych tam ludzi. Stąd wiem, że nie wydarzyła się żadna sensacja typu tej zamieszczonej na krążącym w Internecie zdjęciu, gdzie pokazano dziewczynkę kroczącą do kościoła w stroju nawiązującym do komunijnych tylko bielą, a szokującym odsłoniętym ciałem, diademem na głowie i czymś tam jeszcze …
Nie odnotowałem też sytuacji jaka zdarzyła się w Trzciance Tekst.
Dzieci występowały w albach, a wiec nie było pola dla indywidualności w kreacjach. Pojazdów było całe mnóstwo ale były to samochody jakie widzimy na co dzień na ulicach polskich miast.
Przed paroma dniami na stronie wirtualnego znajomego blogera:  TU  pojawił się wierszyk: MAJ MIESIĄC KOMUNII

Restauracja zamówiona
tak dla córki jak dla syna
to tradycja chrześcijańska
czas komunii się zaczyna

Znów prezentów cała masa
babcia z dziadkiem dali quada
chrzestni tablet i komputer
żeby potem nikt nie gadał

Jedzą pija narzekają
że jest ciężko dla człowieka
tylko ta duchowa strona
coraz częściej im ucieka…

Dość wyraźnie zakreślone ramy obrzędowości, a przy okazji ocena postaw ludzi angażujących się w organizację majowych religijno-rodzinnych przedsięwzięć – prawda?   Tak jest faktycznie i raczej już tak pozostanie. Na szczęście nie jest to obraz jednolity i jak wszędzie tak i tu nie powinien być traktowany jak stereotyp, bo różnie bywa z tym świętowaniem, a  i  elementy tworzącej się obyczajowości też bywają  różne. Zachęcony przez komentujących ów udany wierszyk przedstawiłem pod tekstem  swoje obserwacje ujęte w następujące słowa:
Ja byłem na takiej uroczystości u swojej wnusi. Też były alby, wianuszki, fryzurki fantazyjnie zaplatane… Obiad w lokalu, co było naturalnym rozwiązaniem, bo znakomita większość gości, to osoby przyjezdne. W prezentach sporo pamiątek o charakterze religijnym, książek i coś w kopertach, ale o tym sza.  Oczywiście bez alkoholu i z powagą należną randze uroczystości.
Wiedziałem, że quada nie będzie, a rower już jest eksploatowany od dawna. Może jakiś telefon, bo ten jest obiektem szczególnie pożądanym przez dzieci, nawet te najmłodsze, ale jednak nie było takiego.
Najbardziej utrafionym prezentem była paczka książek autorstwa Małgorzaty Musierowicz, którą właśnie odkryła Marysia na półkach w domu rodziców i naszych i zaczęła czytać pasjami. Doceniające ten etap duchowego rozwoju Marysi moje córki wpadły na pomysł sprezentowania Marysi takiego pakietu. Jej chrzestna mama postarała się o specjalną dedykację od autorki, która wywarła na obdarowanej mocne wrażenie. Tekst tej dedykacji wraz z życzeniami chrzestnej znajdziemy na blogu Małgosi TUtaj
O tym prezencie Marysia dowiedziała się już po powrocie do domu, co widać na tym zdjęciu:Mania i małg

W czasie spotkania w lokalu niektóre prezenty zostały rozpakowane, a w wolnych chwilach nawet podczytywane, co dziadkowi wypadało z dumą odnotować i udokumentować.Komunia 298.

Pokaż mi co czytasz Marysiu….
Komunia 300.

Zobacz dziadziu…
W dzień wyjazd z Wieliczki, w chwili gdy odwoziłem Marysię do szkoły i nadchodziła chwila pożegnania zapytałem :
– Marysiu, pożegnałaś się z babcią, a wkrótce i ze mną. Powiedz czego mogę Ci życzyć na czas do następnego spotkania? – po namyśle odpowiedziała:
– Czy ja wiem czego? Teraz trwa biały tydzień…
– Wyprzedzę Twoje słowa – powiedziałem. Oby ten tydzień jak najszybciej się skończył, czy tak? – spytałem przekornie
– Nie, niechby trwał jak najdłużej  – odpowiedziała
Byłem zaskoczony, ale i wzruszony zarazem. Znaczy się, że została dobrze przygotowana przez rodziców i nauczycieli do celebrowania tej uroczystości

 

21 uwag do wpisu “Pierwsza Komunia, to uroczystość religijno-rodzinna o dość zmiennym przebiegu

    • Piszę niejako dla dzieci i wnuków aby miały obraz dziadka jak już mnie nie będzie.
      Podtytuł bloga: „Poczuj się jak słuchacz opowieści ojca wracającego po pracy do domu i dzielącego się z rodziną tym, co przemyślał i przeżył” też mnie do czegoś zobowiązuje.
      Pozdrawiam i ja:

      Polubienie

  1. Mój młodszy wnuczek też był u Pierwszej Komunii – w ubiegła niedzielę 13 maja. Bardzo to przeżywał i nadal przeżywa. Chodzę z nim codzinnie na Biały Tydzień /bo rodzice pracują do póżna/.
    A prezenty dostał przeróżne – ale bez przesady.
    Było przyjęcie w domu dla najbliższej rodziny – pyszny obiad.
    To jest naprawdę wielki wydarzenie w życiu dziecka.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    • Takie są i moje obserwacje. Jej mama po przeczytaniu tej relacji powiedziała: – Szkoda że nie napisałeś o przygotowaniach do tego święta. Ona wie lepiej, bo to przygotowanie trwało kilka lat.
      Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  2. Ultra pisze:

    Wartości, które będą procentować w życiu, zdobywa się w domu. Czego dzieci nauczymy, takie będziemy mieć późniejsze życie, a nawet starość, bo to na dzieci w naszym kraju musimy liczyć, na ich opiekę, pomoc, życzliwość. To nie rzeczy materialne będą najważniejsze, a serce bliskiej osoby. Moi też dostali książki z autorskimi podpisami Lema, Szymborskiej, Miłosza i innych. Twoja wnuczka dostała prezent, który poszerzy wyobraźnię, urozmaici słownictwo oraz wzbogaci osobowość.
    Serdeczności zasyłam

    Polubienie

  3. No właśnie, my Polacy tak lubimy wrzucać ludzi do jednego worka pt. albo Pisiory, albo Kaczory, albo mohery lub w drugą stronę przesadzać:) Tymczasem Komunia św. może być piękna, można nie przesadzić z konsumpcjonizmem, czyli można to wszystko wyważyć tak, żeby nie pozostawić niemiłego wrażenia, że cel był zupełnie inny. Jestem pod wrażeniem dedykacji od M. Musierowicz, którą uwielbiam i przeczytałam prawie wszystkie jej książki. Nie znam tylko tych, które zostały wydane w ciągu ostatnich kilku lat i już szykuję się na wielkie czytanie od początku, żeby potem płynnie wejść w te ostatnie książeczki. Pozdrawiam serdecznie i Ciebie i wnusię:)

    Polubienie

  4. świechna pisze:

    A mnie przychodzi do głowy refleksja czy te dzieci wiedzą w ogóle o co chodzi. Ja też miałam pierwszą komunię i pamiętam, że ja przeżywałam, ale abstrakcyjne jej cele kompletnie do mnie nie docierały. Nie docierały chyba do nikogo w tym wieku. Pomimo to komunia jest takim zwyczajem, dzieci grzeczne i bystre coś tam okrągłego powiedzą, żeby dorośli się cieszyli (już w tym wieku wie się, co inni chcą usłyszeć) i jakoś to się turla, od komunii do bierzmowania, do ślubu. Jakieś 5% może wgryza się w temat, reszta po prostu uczestniczy, a rodzina organizuje. Nie ma to żadnego wpływu na społeczeństwo, bo powiedziano „nie kradnij” a dalej strach zostawić pod sklepem rower nieprzywiązany. Co ciekawe, w Szwecji rower można zostawić i leży. Bez komunii. Smutne to trochę.

    Polubienie

    • Myślę ze wiedza dzieci o tym co jest ich udziałem zależy nie tylko od katechetów i księży. Zależy od rodziny. A co do postaw ludzi deklarujących się jako katolicy, czy w ogóle chrześcijanie, to bywają one niezależne od wyznawanej wiary.
      „Po co ci ten rewolwer? spytał. Abym mógł ufać ludziom … Paulo Coelho Alchemik

      Polubienie

      • świechna pisze:

        Rewolwer po to, żeby móc ufać ludziom? Coelho, mistrz słów, które nic nie znaczą.

        Chodzi mi o to, że komunie odbywają się w momencie, gdy dzieci nie mają jeszcze prawa abstrahować, bo w tym wieku tak działa mózg. Czyli opowiada się dzieciom coś, czego zrozumieć nie mogą, one czują, że dorośli chcą, żeby rozumiały, więc grzecznie udają, że rozumieją. Teoretycznie bycie w danej wierze powinno wpływać na społeczeństwo. W praktyce wydaje się, że protestantyzm wpływa lepiej. Ech, no ale cóż, moja starsza (ponad 60-letnia) koleżanka pojechała na wyprawę rowerową do Szwecji. Ciągle drżała o rower, bezustannie go pilnowała, choć nie było powodu do obaw. Wnioski: ‚”Boże, jaka szkoda, że urodziłam i wychowałam się w Polsce. Tego o lęku o to, że sąsiad ukradnie nie da się już ze mnie wykorzenić”.

        Polubienie

      • Gdzieś czytałem, że podejście do cudzej własności u ludów germańskich i nordyckich zawdzięczać trzeba pręgierzom i surowemu karaniu za takie występki jak kradzież. U nas patriotyzmem było oszukać Żyda, zaborcę, pana a w czasach PRL wszelką władzę. Społeczne to niczyje. Skutki mamy trwałe

        Polubienie

      • świechna pisze:

        A kwestia spowiedzi i odpuszczenia grzechów nie ma na to wpływu? 🙂
        Pamiętam taką mapę Europy na której linia bogactwa, a więc innego podejścia do własności i kradzieży, była zbieżna z linią podziału na kraje katolickie i protestanckie.

        Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.