Jakie będziemy mieć dzieci, takich obywateli i takie Rzeczypospolite…

Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie dzieci, nawet gdy sami jesteśmy bezdzietni… Nie wykład lecz przykład…  Nie teorie i choćby najbardziej wzniosłe hasła lecz własny przykład .
Podoba się Państwu ten wstęp do dzisiejszej opowieści?

Mnie się ten wstęp spodobał. Jako nauczyciel, a teraz już były nauczyciel dość często obierałem za temat sprawy związane z wychowaniem. Gdy wpisałem przed chwilą do blogowej wyszukiwarki (Ikonka lupy w banerze bloga)temat : Wychowanie, to ukazały mi się skróty do dziesięciu tekstów z całego niemal okresu istnienia Tatulowych opowieści. Nic więc dziwnego, że przytoczony wstęp do rozważań zaostrzył moją uwagę.
Prelegent mający własne doświadczenia z wychowywaniem (cudzych) dzieci  zauważył, że w okresie wzrastania,  a później u niemal każdego nastolatka  da się zaobserwować bunt i ostry sprzeciw wobec rodziców i wychowawców zabraniających czegoś dla ich dobra i w imię lepszej przyszłości. Szukają autorytetów, wzorców, imponujących im postaw i poglądów ale raczej u obcych…
Świat ma dla nich coraz ciekawsze z ich punktu widzenia gadżety zdolne przyciągać, a nawet pochłaniać ich uwagę niosąc … No właśnie. Tu rodzi się pytanie. Co daje dziecku wielogodzinne obcowanie z telefonami, tabletami, smartfonami  itp. sprzętem? Jakie wzorce stamtąd czerpie, jakie kwalifikacje zdobywa? Co z niego wyrośnie dla domu, jego przyszłej rodziny, dla kraju???
Pytania  nie odbiegały od tych jakie spotykałem dotychczas. Pozytywnej odpowiedzi jakoś nie widać, no może poza nabywaną automatycznie umiejętnością intuicyjnego uczestnictwa we wszystkim, co proponują producenci tego sprzętu .Termin Inteligencja kciuka, którą stosowano kiedyś wobec miłośników surfowania przy pomocy pilota po programach telewizji teraz przybiera nowy, bardziej rozszerzony wymiar. Rozwój jest widoczny, bo już nie ogranicza się do kciuka, ale i do innych paluszków. Nawet dzieci, które nie potrafią jeszcze mówić wykazują już typowe dla uzależnienia zachowania. Co będzie za rok, pięć, dziesięć, trzydzieści ? A w kolejnym pokoleniu?

Tu mówca posłużył się przykładem znanego z historii terminu Janczarzy objaśniając kim byli i jakiemu celowi służyli. Oto garść informacji na ten temat:

…Początkowo janczarów wyłaniała przymusowa rekrutacja spośród pochodzących z Półwyspu Bałkańskiego chrześcijańskich poddanych sułtana (pobór traktowano jako podatek, a ze względu na korzyści niemal nikt się od niego nie uchylał). Zaciągani jako kilkuletni chłopcy, nawracani na islam, wychowywani byli w ślepym posłuszeństwie; jednocześnie najzdolniejsi otrzymywali staranne wykształcenie i szansę kariery na dworze sułtańskim. W 1329 roku sułtan Orchan wydał edykt o zorganizowaniu elitarnych oddziałów piechoty. Brańcy – nie tylko z Bałkanów, ale również z terenów dzisiejszej Ukrainy –byli hartowani fizycznie i uczeni sztuki wojennej. Najdorodniejszych kierowano do gwardii sułtańskiej. Trafiali się wśród nich także Polacy.  Pisał o tym  towarzyszący polskiemu posłowi do Istambułu poeta Samuel Twardowski. W miarę rozrastania się imperium wraz z potrzebą rozbudowy armii wprowadzono specjalny pobór dzieci  od wszystkich chrześcijańskich rodzin. Co 5-7 lat odbywała się branka, w czasie której każda rodzina miała oddać w niewolę sułtanowi jednego syna. Jedynie rodziny posiadające jednego męskiego potomka zwolnione były z tego obowiązku. Preferowano chłopców w wieku od 14 do 16 lat, ale brano także w wieku 7 do 8 lat (…) Najlepsi wyłonieni w czasie ćwiczeń kierowani byli do gwardii przybocznej. Kwaterowali w koszarach odizolowani od społeczeństwa, poświęcając się cały czas ćwiczeniom wojskowym. Tworzyli rodzaj bractwa żołnierskiego utrzymywanego żelazną dyscypliną, owianego duchem muzułmańskiego fanatyzmu, żyjącego tylko z wojny. Ci, którzy dożyli, w wieku 45 lat przechodzili na odpoczynek.  https://pl.wikipedia.org/wiki/Janczarzy

Nie jestem wyznawcą spiskowej teorii dziejów, ale zgadzam się z tym, że teraz też mamy branki i to przeprowadzane z każdym wypuszczeniem nowego modelu sprzętu, nowych aplikacji, nowych gier. Sami oddajemy swoje dzieci na wychowanie komuś obcemu, którego nawet nie można zidentyfikować. Jakie wzorce zostaną zaszczepione naszym dzieciom? Komu one będą służyć?

Jeden z niezłomnych dziennikarzy prowadził program: Warto rozmawiać…
Co Państwo o tym sądzą?

 

9 uwag do wpisu “Jakie będziemy mieć dzieci, takich obywateli i takie Rzeczypospolite…

  1. Do tego tematu przymierzałem się wielokrotnie, ale zawsze wydawało mi się, że na blogu tego nie da się ani rozwinąć, ani rozsądnie zakończyć. A tu tymczasem pokazałeś, że sprowadzając temat do „”inteligencji kciuka”” można to zrobić, i do tego bardzo inteligentnie.

    Z moich nauczycielskich obserwacji wynika, że komputery zaczęły nieśmiało (ze względu na cenę) wkraczać do szkół ok. 1996 r., gdy pojawił się przystępniejszy, bo obrazkowy system operacyjny, Windows ’95. To wtedy w szkołach tworzono pracownie komputerowe z jednym, czasem z dwoma stanowiskami komputerowymi. Od tego czasu jednak nie bardzo wiadomo co z tym robić dalej w kwestii edukacji. Większość osób – jeżeli już się odważyła podejść do komputera – to poprzestawała na przesunięciu myszy, czasem na kliknięciu, a szczytem umiejętności było posługiwanie się kursorami „góra, dół, lewo, prawo”. Dla niektórych ta wiedza się zatrzymała i praktycznie nawet dzisiaj ponad 90% użytkowników nie potrafi korzystać z Excella, Power Pointa, Painta, itp. podstawowych aplikacji.

    Te zaległości odrabiają uczniowie szkół średnich i studenci (którzy nawet piszą profesjonalne programy), reszta społeczeństwa stanowi analfabetyczny cyfrowy plankton. Plankton ten, szczególnie małe dzieci, ma być głównym konsumentem najnowszego sprzętu cyfrowego, który – niestety – niczym się nie różni od tych sprzed 20-30 lat.
    Także to, że w hardware nic się nie zmieniło od ponad 70 lat, bo nadal podstawą funkcjonowania jest przesył danych oparty na systemie zerojedynkowym, można wykorzystać w procesie edukacji. Tylko kto to ma zrobić, bo na pewno nie pani Zalewska. 😉 😀

    Polubione przez 1 osoba

    • Dziękuję, bo już zwątpiłem, że ktoś zechce skomentować mój tekst.
      Wypowiedź, która zainspirowała mnie do napisania opowieści była częścią kazania młodego księdza, który uczy religii w LO i gimnazjum, a więc wie jak wygląda rzeczywistość.
      Czy nie obawiasz się tego, że ktoś weźmie (a właściwie już wziął) w jasyr nasze dzieci?

      Polubienie

      • Tego akurat się nie obawiam, bo to … już się stało kilkanaście lat temu, gdy przeczytałem jak 8 letni chłopiec zastrzelił swoją matkę, która za karę zabrała mu komputer. Chłopiec był strasznie zdziwiony, że matka nie miała „drugiego życia”, tak jak w grach.
        Nie znam rodzica, który by się odważył na podobne, choć bezsensowne ryzyko, zabrania dziecku cyfrowej zabawki. Zabieranie uważam jako niepotrzebne, bo należy innymi sposobami pokazać dziecku do czego służy komputer. A to jest trudna sprawa.

        Polubione przez 1 osoba

      • Wstrząsające.
        Wciąż pytam: – Jakie będą te przyszłe Rzeczpospolite? Jakie rodziny… Poza patchworkowymi oczywiście. Czy związki z lalą, czy odpowiednikiem męskich zabawek(na wzór Japonii będzie i u nas na porządku dziennym?

        Polubienie

  2. Bardzo ciekawy tekst Tatulu, który porusza nawarstwiający się problem technicznej cywilizacji.
    Mój syn na szczęście nie zdążył przesiąknąć jeszcze tymi nowinkami, ale niestety dzieciaki mojej siostry już niestety bez telefonów komórkowych nie potrafią funkcjonować. Patrzę na to wszystko z przerażeniem i zastanawiam się do czego to wszystko doprowadzi, bo na pewno do niczego dobrego. Dzieci są jak zombi wpatrzone w te małe ekrany. nie wychodzą na powietrze, a zabawę w świecie realnym najczęściej zamieniają na świat wirtualny. Rodzice dla świętego spokoju dają dzieciom ipody, czy smartfony by się zajęły sobą.
    Dziwne czasy nastały, kiedyś dzieciaki marzyły o wspólnie spędzonym czasie z rodzicami, teraz wycieczka rowerowa, czy wypad na łyżwy to jest kara, bo najchętniej cały czas poświęciłyby na internetowe bzdury. Teraz trzeba bardzo uważać i rodzice powinni trzymać rękę na pulsie, bo na te maluchy, czy choćby nastolatki czyha wiele niebezpieczeństw i pułapek.

    Polubione przez 1 osoba

    • Dziękuję Gabuniu za życzliwe słowa.
      Usłyszałem w Jedynce PR o tym, że w Słupsku, w jednym z liceów wdrożono dobrowolny program oceny własnego uzależnienia od gadżetów. Uczniowie oddają do depozytu te zabawki na kilka godzin i o dziwo… Rośnie popularność projektu, a u uczniów zaobserwowano skłonność do tworzenia się grupek rozmawiających ze sobą uczniów zamiast typowego widoczku, kiedy parę osób siedzi na jednej ławeczce, a każdy patrzy w swój ekranik

      Polubione przez 1 osoba

      • No i brawo dla tej szkoły, uważam, że jest to naprawdę dobry pomysł i powinien być wprowadzony do wszystkich szkół. Wiem, że młodzież często się buntuje i lubi mieć takie poczucie, że to oni są pomysłodawcami różnych projektów, wtedy chętniej współpracują. A swoją drogą zobacz jak daleko to wszystko zaszło, skoro tak nas cieszy, gdy młodzież zaczyna rozmawiać ze sobą lub spędzać czas. Niby takie normalne, ludzkie, a tak nas dziwi.

        Polubienie

  3. Zdawać by się mogło,że cóż ja. Bezdzietna i bezrodzinna mam tu do powiedzenia i może sie w konsekwencji okazać ,że wartość moich słów będzie zerowa ale pozwolę sobie na wyrażenie opinii. Jak już wspomniałam, przyjąć należy ,że nie mam żadnych kompetencji ale…nie zgadzam się podstawową tezą przyjętą przez autora.Oczywiście owa teza może nie istnieć ale to bez znaczenia-ja czytam że autor sugeruje że ktoś zabiera dzieci i pozwala sobie na manipulacje nimi. Rodzice, drzewiej tak bywało, konsultowali się w temacie wychowania ze swoimi rodzicami , dziadkami, sąsiadkami , znajomymi. Prawdopodobieństwo ,że jakieś rady doprowadzą do tragedii wychowawczej było mierne . Teraz, diabli wiedzą skąd rodzice biorą wzorce. Najczęściej z wróża leniwca co to sugeruje wolność dziecka , żadnych nakazów ,żadnych zakazów albo wręcz przeciwnie,Dla rodziców leniwców idealne rozwiązanie. Wróżka sadystka, organizacja dziecku całego czasu by nie miał najmniejszych szans na najmniejszą nawet kreatywność i wolność..zaszokowana słucham wypowiedzi takich dzieci bo ja im do pięt nie dorastam, elokwencją erudycją i obyciem w świecie(w moim przypadku to nie jest trudne ale jednak).Idealny materiał na samobójców i jak rodzice , obarczonych różnymi dewiacjami ,zestawami niewydanych orzeczeń.Dziecko nie powinno wcale patrzeć w monitor, nie jest do tego przystosowane tak samo jak dziecko w żłobku nie powinno mieć trampoliny. Nie powinno mieć klocków lego i im podobnych . Nie powinno mieć ograniczanych doznań a wszystkiego doświadczać. Zboczeńcy, nie myśleć o seksie bo na to czas po ślubie i to mówię ja -prostytutka.Za chwilę będę miała okazję poznać efekty działania żłobka i przedszkola nastawionego na kreatywność i doświadczalne poznawanie świata przez dzieci , za jakiś czas poznam efekty .Zaczęłam wiele tematów i żadnego nie skończyłam ale już taka jestem roztrzepana -proszę wybaczyć chociaż…wcale mi nie zależy na dobrym zdaniu na mój temat. Mnie telewizor zepsuł. Nadmiar pieniędzy zeszmacił. Wolność doprowadziła mnie na manowce ale mimo tego narkomanką nie zostałam ,

    Polubienie

  4. Gorzko Kloszardzie. Własne doświadczenia i ja mam dość podobne. Różnymi drogami chadzała moja młodość a mimo tego nie poszyłem za podpowiedziami kolegów, a jako 15 latek, rzucony w obcy świat potrafiłem obronić się przed demoralizacją i wybrać własną drogę.
    Wierzę w prawdziwość powiedzenia: „Złego kościół nie naprawi, a dobrego karczma nie zepsuje, bo w niej nie bywają.
    Opowiedziałem treść spotkania z pewnym lektorem i głoszonym przez niego argumentom – i tyle. Ktoś się z tym zgadza, a ktoś inny nie.
    Poznałem Twoje zdanie i pozostaję przy swoim.
    Pozdrawiam

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.