Pisałem już kiedyś KLIK o starym zwyczaju organizowania nowożeńcom w drodze do kościoła tzw. bramy. Nie wszyscy to akceptują, ale zwyczaj wciąż trwa, a organizatorzy jednak zabierają ze sobą butelki wódki aby wykupić się z kłopotu. Wspominam tamtą opowieść dlatego, że przed paroma dniami uczestniczyłem w takim wydarzeniu. Było to w górach, w okolicy Zakopanego. Jechałem autobusem, który przewoził zespół młodych tancerzy z Fundacji Kultury Tatrzańskiej w Chicago, odbywających podróż szlakiem swoich góralskich przodków w Polsce. Odwiedzą także „Łukiem Karpat” podążając – rejony o podobnej kulturze w Rumunii i Ukrainie.
W pewnej chwili na podjeździe pod stromą górkę pojawił się weselny korowód, w którym było kilka powozów konnych i spora liczba samochodów. Wyglądało to bardzo malowniczo, zwłaszcza dla ludzi z równin, albo i z gór, ale nie tak wysokich jak Tatry. Nasz przewodnik Jędruś natychmiast zareagował podpowiadając kierownikowi wycieczki zorganizowanie tak na chybcika weselnej bramy. Odpowiedź była błyskawiczna. Decyzja do kierowcy: Zajeżdżoj! Autobus zagrodził drogę orszakowi weselnemu, a uczestnicy wycieczki wysypali się na szosę z aparatami fotograficznymi lub innym sprzętem. Nasi artyści zaśpiewali:
Górole, Górole
Góralska muzyka
Cały świat obejdzies
Ni ma takiej nika…
Młode głosy sprawiły, że śpiew niósł się daleko.
Weselnicy nie pozostali nam dłużni i w tym samym stylu odpowiedzieli nam śpiewem jakiejś innej góralskiej przyśpiewki. Odśpiewali nasi: Hej tam spod Tater, spod siwych Tater… Zrobiło się miło i przyjaźnie gdy przystąpiliśmy do składania młodej parze życzeń, ale nie mogliśmy przedłużać tego nieoczekiwanego spotkania bowiem auta jadące za nami zaczęły się gromadzić za autobusem, a ich właściciele wychodzili zobaczyć co się dzieje.
Dla nas było to spore przeżycie i to nie tylko folklorystyczne.
Po powrocie do domu obejrzeliśmy udostępniony na Facebooku filmik wykonany aparatem telefonicznym przez woźnicę powozu wiozącego parę młodą. Wynika z niego, że i dla nich było to miłe spotkanie
FILM
Państwo Młodzi w regionalnych strojach ślubnych,
jest w narodzie tradycja!
PolubieniePolubienie
Pięknie ! Nie zapomną do końca życia ! I Wy też ! Podziękowanie dla Pana Jędrusia, że zaskoczył, bo górale to naród muzykalny, wesoły, Im w to graj ! Zwyczaje należy kontynuować, oj miałeś fajną przygodę. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna przygoda dla każdej ze stron uczestniczących :). Będzie zapamiętana na długie lata…Pozdrawiam Tatulu 🙂 .
PolubieniePolubienie
Niewiele jest już terenów, gdzie tradycja jest kultywowana, a przecież jeszcze nie tak dawno robienie bram było powszechne.
Dla wszystkich była to ciekawa przygoda.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Ja też uważam to zdarzenie za wspaniałą przygodę i to dla obydwóch stron.
O miłości do folkloru będę jeszcze pisał
PolubieniePolubienie
To jednostkowe, konkretne wydarzenie było, jak rozumiem, miłe i sympatyczne… I tylko pozazdrościć, bo moje experiencyje z owemi bramami są zwykle takiego rodzaju, że pierwszą, pięknie zdobioną, szykują jacy dalsi krewni czy przyjaciele, którzy później do orszaku dołączają i bawią się pospołu z weselnikami… I to jeszcze jest jakiś względem tradycji ukłon i dawnego obyczaju, zasię za tą pierwszą nagle wyrastają następne, już coraz bardziej bez fantazji i byle jakie, aż do jakiej ordynarnej deski dzierżonej przez jakich gówniarzy, czy miejscowych obszczymurów próbujących na flaszkę kolejną naciągnąć… I rzeknę tak: za weselem syna mego tom się na pierwszej, drugiej i trzeciej opłacił, na czwartej rzucił nieparlamentarne słowo, na siódmej nieledwie rozjechałem moczymordów miejscowych, a na dziesiątej, co ustąpić nie chciała, wysiadłem, by przyłożyć po mordzie… szczęśliwie powstrzymali tak mnie, jak i ich, bo pewnie bym przyodziewy cokolwiek uszargał…
Kłaniam nisko:)
PolubieniePolubienie
Świetne 🙂 Folklor w tak pięknym wydaniu.
Mam dwa skojarzenia.
1/ Gdy 45 lat temu brałam ślub, na weselu zespół piesni i tańca, w którym parę lat tańczyłam, dał blisko godzinny popis tańców, czym zachwycił gości. To dla mnie także była niespodzianka i tańczyłam z partnerem w sukni ślubnej, oni oczywiście w strojach ludowych.
2/ mieszkam w pobliżu kościoła. Gdy są śluby, widzę, jak ochlaptusy miejscowi robią bramy, co parę metrów sznurek. Od rana już drepczą niecierpliwie, a potem robią łapanki na każdy samochód. Gdy samochodom w końcu uda się odjechać, lumpy dzielą na przystanku łupy, po czym robią sobie imprezkę. A potem śpiewają lub biją się Wystrzelać.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Aniu, szkoda naboi. Dorzucić po 0.7 l na głowę, sami się wykończą. Pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie
Mam ogromny sentyment do kultywowanych dawnych zwyczajów i obrzędów. Na pewno Młodą Parę zaskoczyła ta nieoczekiwana sytuacja, a i wycieczka z Ameryki przeżyła ciekawe chwile. Nie z opowiadań poznali ślub w dawnym stylu. Uczestniczyli chwilę w uroczystości ważnej dla nowożeńców. Spontaniczne, nie reżyserowane przyśpiewki robią wrażenie. Swoją drogą potrafią śpiewać i oddać charakter nuty góralskiej.
Zwyczaj robienia bram jest dawny i ciekawy. Niestety, tak jak pisze -An-Ula, często wykorzystują go amatorzy darmowych trunków, a to na pewno nie jest sympatycznym elementem uroczystości weselnych.
Właśnie wróciłam z Krakowa, gdzie byłam przejazdem. Dziesiątki razy byłam na Rynku Głównym. Jest jedynym takim miejscem w Polsce. Wszystko ma tam magię. Ogromny, gdzie spojrzysz dziwy z przeszłości. Weszliśmy na kawę do słynnej Piwnicy Pod Baranami. Klimat wśród nierównych, ceglanych ścian niesamowity. Jakby czas się zatrzymał, a Skrzynecki miał za chwilę wejść i przywitać gości. Muzyka w tle, Grechuta, Demarczyk, Turnau i inni.
Co jeszcze? Uwielbiam na to patrzeć długo z otwartą buzią jak dziecko. Dorożki, cały rząd. Białe, z złotymi elementami, zaprzęgnięte w parę wypielęgnowanych, rozmaitej maści, koni. ,,Ubranych” w strojną uprząż, z chomątem na szyi. Od niedawna na koźle, pojawiły się młode dziewczyny. Niektóre same powożą, inne siedzą obok woźnicy. Sukot podków przenosi nas w inny świat, dawny, z bajki.Ten obraz przypomina mi słowa z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: ,,zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowany koń”.
Pozdrawiam Tatulu serdecznie:)
PolubieniePolubienie
Bardzo się cieszę z Twego powrotu do komentowania.
Dziękuję za Twe wspomnienia. O wierności tradycji i kulturze góralskiej będę jeszcze pisał,
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dziś szczególny dzień TATULA więc pomijam góralskie wesele – Życząc Czesławowi samych pogodnych dni w otoczeniu kochającej rodziny.
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję Andrzejku. Twoje życzenia już się spełniają
PolubieniePolubienie
Na mym ukochanym Śląsku też były, tatulu, podobne zwyczaje, niestety, zanikły.
Za parętygodni odbędzie się slub mojego synusia i co najwyżej ryżem sypną i drobniakami…
pozdrawiam i niezmiennie zapraszam
p.s teraz dopiero zorientowałem się, że często odwiedzasz mnie na facebooku; dziękuję
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie