Utrwalajmy pamięć o wydarzeniach rodzinnych

Poprzedni odcinek tatulowych opowieści dotyczył tylko jednej z uroczystości rodzinnych jakie mieliśmy okazję przeżyć podczas czterodniowego wypadu do naszych dzieci. Oprócz świętowania Diamentowych Godów siostry mojej żony Anny i jej męża Józefa niemal w tym samym składzie osobowym świętowaliśmy uroczystość chrzcin naszej najmłodszej wnusi Emilii Faustyny.   Uroczystość kościelna odbyła się w przepięknym, modrzewiowym kościółku pod wezwaniem św. Sebastiana na przedmieściach Wieliczki. Przyjęcie zorganizowano  w urokliwej i klimatycznej kawiarni Cafe  Piano w samym rynku Wieliczki. Obiekty te, służące jako scenografia naszej uroczystości dodały uroku zdjęciom jakie w tym dniu powstały. Byliśmy jednak świadkami jeszcze jednego ważnego zdarzenia, które z kronikarskiego niejako charakteru tego bloga chciałem opisać. Otóż pomiędzy obiadem a tortem tatuś Emilii Piotr wspierany przez jej mamusię Anię uroczyście powitał wszystkich gości i świadków wydarzenia, podziękował im za przybycie i przedstawił nam historię swojej młodej rodziny. Szczególne miejsce w tej opowieści przeznaczone było Emilce. Słuchając szczegółów związanych z długim i trudnym życiowo oczekiwaniem na jej narodziny podlegaliśmy autentycznym wzruszeniom. Piotruś nazwał to szczęśliwe zdarzenie Cudem i chyba wszyscy podzielili ten pogląd, gdyż  nagrodzili jego wystąpienie rzęsistymi oklaskami.  My, jako dziadkowie uzupełniliśmy opowiadanie o pewne istotne szczegóły, a ja przy okazji postanowiłem uzupełnić historię o napisaną w sierpniu, tuż po urodzinach Emilki opowieść, której jednak nie udostępniłem na blogu. Czynię to teraz aby historię naszej rodziny wzbogacić o szczegóły mogące z upływem czasu ulec zatarciu. Kiedyś Emilka i jej starsza siostra Marysia będzie miała co czytać. Oto tamten tekst:
Rodzina, rodzina, rodzina, ach rodzina…

Już dawno nie miałem tak długiej przerwy w publikowaniu nowych opowieści, a przecież mam w podtytule bloga wyraźnie sformułowane  zaproszenie: Poczuj się jak słuchacz opowieści ojca wracającego po pracy do domu i dzielącego się z rodziną tym, co przemyślał i przeżył… Pora na realizację obietnicy aby ktoś nie poczuł się zawiedziony.
Gdy najbliższa rodzina oczekuje tak ważnego wydarzenia jak przyjście na świat dziecka, to wiele spraw zostaje ściśle temu podporządkowane. Tak było i u nas. Czekaliśmy, czekaliśmy aż wreszcie pojawiła się nadzieja. Trwaliśmy w takim napięciu przez kilka miesięcy starając się o to, aby być w pobliżu i do tego również w pełnej dyspozycji do podjęcia obowiązków w zakresie wsparcia młodych choćby w opiece nad ich córunią i ulżenia im w obowiązkach związanych z prowadzeniem domu.
Oczekiwaliśmy nowin  przez  cały okres ciąży, a każda rozmowa zaczynała się pytaniami o samopoczucie , o wyniki kolejnych badań. Udało się nam wszystkim jako tako przeżyć ten czas i wreszcie zostaliśmy zaproszeni na weekend do Krakowa, bo … Lepiej byłoby gdybyście już w ten weekend byli ze mną u mnie – powiedziała do swojej mamy nasza córcia. Krótka rozmowa, małe przygotowanie i jedziemy… W emocjach jak zwykle, w upale i dużym zagęszczeniu ruchu na Nadwiślance, którą zwykle docieramy do Krakowa po prawie 3 godzinach jazdy. Córcia była właśnie po badaniu KTG, a wynik był uspokajający:
– Wszystko przebiega właściwie ale jeszcze nie czas.
Czekamy więc już razem, spokojni zwarci i gotowi. Nasza ośmiolatka Marysia bardzo przeżywa to, co ma nastąpić. Jest dobrze przygotowana na różne scenariusze gdyż podczytywała sobie literaturę fachową i męczyła pytaniami mamunię przytulając się nie tylko do jej brzuszka i „nasłuchując” sygnałów – zwłaszcza ruchowych płynących  z wnętrza jej ciała. Jej emocje podgrzewa dodatkowo myśl o zbliżających się urodzinach (31.08), które planowała rozciągnąć przynajmniej na tydzień,  no i o rozpoczęciu nowego roku szkolnego.
Któregoś wieczoru, gdy nadeszła pora snu z obowiązkowym czytaniem starannie wybranych bajek zrealizowaliśmy ten program i dom ogarnęła cisza. Na niezbyt długo, jak się okazało. Nad ranem obudził mnie ruch w mieszkaniu. Widzę  młodych ubranych do wyjścia i spakowanych. Na pytanie: – Co się dzieje? oświadczają nam nowinę. Uznali za konieczność wyjazd do szpitala, dlatego pozostawiają nas w pozycji „czuwanie” nad wszystkim, co w domu. Wszystkie panie Mama, babcia i wnuczka są niezwykle dzielne, a wraz z panami wszyscy jesteśmy zwarci i gotowi do wykonania swoich ról.

Była to niedziela 28 sierpnia, obchodzona w kościele jako święto Matki Bożej Pocieszenia, które spina swoistą klamrą wszystko, co się dzieje w życiu naszych dzieci. Ślubowali sobie w Bogoryjskim Sanktuarium pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia. Ich córcia Marysia urodziła się w niedzielę i była chrzczona w tym samym Sanktuarium gdzie ślub brali jej rodzice. Nie może więc być zaskoczeń – pocieszałem przejętą jak zwykle babcię i towarzyszyłem jej w modlitwach do naszej Patronki. Czekaliśmy.
Dzięki telefonom wiedzieliśmy co się działo w danym czasie , aż wreszcie nadeszła ta najważniejsza informacja. Była godzina 12.15. Komunikat brzmiał:  – Mamy wnusię. Mama i dziecko czują się dobrze – jak na sytuację w jakiej się znajdują.  Wszyscy westchnęliśmy  z ulgą. Obawy i lęki jakie towarzyszyły nam przez te miesiące zostają poza nami. Teraz pozostało do realizacji tylko marzenie o spotkaniu w szpitalu, chyba najbardziej odczuwane przez niezwykle silnie związaną z mamunią jej córeczkę Marysię. Otrzymała najcudowniejszy prezent na swoje urodziny – siostrzyczkę.
O wyznaczonej godzinie, mając przyzwolenie taty na odwiedziny wyruszamy z Marysią na spotkanie z całą, liczniejszą już rodziną. Przytuleniom, pytaniom, westchnieniom i wzruszeniom nie było końca. Czas upływał szybko, a my nie byliśmy jeszcze w kościele… Piotruś sprawdza gdzie o tej porze możemy jeszcze zrealizować nasz chrześcijański obowiązek i znajduje kościół Pallotynów, w którym odprawia się mszę o godzinie 20 –tej. Jedziemy tam wszyscy. Młody, a do tego roześmiany ksiądz odprawiający mszę okazuje się być Neokatechumenem rozpoczynającym tam właśnie posługę kapłańską, a kościół jest pod wezwaniem… Matki Bożej Pocieszenia. Tę niebywałą klamrę spinającą życie naszych bliskich uzupełnia jeszcze dodatkowe wydarzenie. Jest to specjalne Błogosławieństwo Neokatechumanalne, z którego wszyscy chętnie korzystamy. Pobyt w szpitalu nie trwał długo. Gdy tylko powrót naszych dziewczyn stał się możliwy przywozimy je aby przebywały już z nami, w domu, który został odpowiednio do tego wydarzenia przygotowany. Torcik zrobiony wspólnymi siłami miał zainstalowaną jedną świeczkę w kształcie ósemeczki ale wszyscy wiedzieliśmy ile osób pretendowało do zdmuchiwania jej płomienia.
Takie były narodziny naszej wnusi, której nadano imiona Emilia Faustyna.
My, dziadkowie podzielamy radość dzieci i życzymy im wszelkiej pomyślności

 

11 uwag do wpisu “Utrwalajmy pamięć o wydarzeniach rodzinnych

  1. Piękna opowieść o rodzinie, która się kocha. Kiedy przychodzi na świat nowe życie, Bóg wysyła nowy promyk słońca na ziemię. Widać ten ciepły promień w miłości, z jaką opisujesz swoich Najbliższych.
    Serdeczności zasyłam

    Polubienie

      • Gdybyś próbował naciągać, z fuchy rodzinnego gawędziarza i dokumentalisty nawet swoi by Cię pogonili. Po prostu jesteście rozumiejącą się i kochającą RODZINĄ. Chciałeś, to Was pochwaliłem, ale szczerze, nic tu z podlizywania. Pozdrawiam. 🙂 🙂

        Polubienie

  2. Z sercem napisałeś o swoich bliskich. Rodzina, to najlepsze, co się może nam zdarzyć.
    Mądra rodzina, ze zdrowymi podwalinami, to wielki dar. Teraz coraz rzadszy dar.
    Cieszcie się sobą wzajemnie długie jeszcze lata.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  3. I właśnie dlatego przy okazji imprez rodzinnych staram się robić zdjęcia, uwieczniać córkę z dziadkami, którzy już najmłodsi nie są, a kiedy sama jestem gospodynią to znajduję jakiegoś fotografa który się tym zajmie. Rodzina jest bardzo ważna, niestety często doceniamy to bardzo późno, albo jeszcze później…

    pozdrawiam Tatulu 🙂

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      Dziękuję Agni za to wsparcie. Ciekawe czy Twoi – Wasi rodzice cieszą się ze zdjęć? Chcą do nich wracać aby wspominać szczegóły?
      Pozdrawiam

      Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.