
Wypowiedź pani premier Beaty Szydło, wygłoszona przy okazji mianowania swojego zastępcy Mateusza Morawieckiego na szefa SUPERRESORTU – jakiego historia naszej państwowości jeszcze nie znała – poruszyła chyba wszystkich. „Oboje z Mateuszem jesteśmy pomazańcami Jarosława Kaczyńskiego”- Link: https://natemat.pl/191123,mocne-wyznanie-premier-beaty-szydlo-oboje-z-mateuszem-jestesmy-pomazancami-jaroslawa-kaczynskiego
Ta poufałość wynika z konsekwentnego utrzymywania tezy o drużynie, którą przecież stworzył Prezes wszystkich prezesów Jarosław Kaczyński. Takich pomazańców jest bardzo wielu, bo to i Pan Prezydent i prezes NBP, Prezes Radiokomitetu, Prezes TVP i wielu innych. Pomazańcy pana prezesa potrafią pięknie opisywać walory charakterologiczne Pana Prezesa budując mu wspaniały wizerunek KLIK. Ostatnie doniesienia tropiące brzydką cechę poprzedników, czyli nepotyzm i kolesiostwo już we własnych szeregach PiS wskazują na to, że szeregi pomazańców liczą już tysiące ludzi, a to jeszcze nie koniec akcji tropienia tych szczęśliwców.
Na szczęście dla pozostałych – tych gorszego sortu, ale wciąż mających czynne prawo wyborcze Faktyczny Przywódca jest ideowym twardzielem, który już nie raz pokazał, że nawet gdy kogoś pomazał, to w razie sprzeniewierzenia się, czy tylko przy okazaniu braku lojalności stać go na to aby go strącić z wysokiego konia w nicość. Bywało też, że w łaskawości swej przywracał jednak do łask błądzących ale dopiero po odpowiednim ich przeczołganiu – oczywiści tylko dla korekty niektórych postaw. Wszyscy znamy wiele szczegółów pochodzących z obserwacji naszej sceny politycznej, zwłaszcza jeśli śledzimy przekaziory służące wszystkim panom, a dodatkowo przeglądamy to, co w Necie. Wiemy też co postanowił SUWEREN i jak długo trwa kadencja parlamentu.
Władza, zwłaszcza realizowana przez tak wytrawnego polityka przestrzega ważnego warunku:
Reformy, zwłaszcza tak fundamentalne jak w programie PiS-u należy przeprowadzić w pierwszym roku kadencji, a pozostałe trzy lata poświęcić na budowanie pozytywnego wizerunku władzy. Jest to warunek konieczny aby móc zrealizować marzenie każdej władzy jakim jest wygranie kolejnych wyborów. Ten warunek jest teraz realizowany, bo do października jest bardzo blisko. Jeśli poślizg z tym terminem obejmie jeszcze zimę, to i tak będzie dobrze. Ponieważ wielki plan, zwany planem Morawieckiego przyjęty przez rząd w marcu, tuż przed obchodami 100 dni rządzenia nadal pozostaje w sferze prezentacji multimedialnej, postanowiono usunąć przeszkodę jaką był główny księgowy kraju i przyznać panu Morawieckiemu wszelkie uprawnienia niezbędne do wdrożenia go w życie. Zapadła decyzja: Ucieczka do przodu!!!Skutek?
Mateusz Morawiecki dziś oficjalnie został powołany przez prezydenta na stanowisko ministra finansów. Jest też jednocześnie ministrem rozwoju. Skupia więc w swoim ręku ogromną władzę… KLIK
Co do planu Morawieckiego, który stał się oficjalnym planem PiS, to pozwolę sobie przypomnieć swój tekst z marca tego roku, w którym omówiłem podobieństwo tego planu do zewnętrznego programu dla Polski opracowanego pod patronatem Forebs – a przez ekonomistów światowych w 2015 r. Oto Link:
https://tatulowe.wordpress.com/2016/03/07/czytam-czytam-i-oczy-przecieram
Na zachętę fragment: „…Pan Morawiecki pracował cichutko, ale ta cisza była zapowiedzią mającej nastąpić rewolucji w zarządzaniu naszą gospodarką i przestawieniem jej na nowoczesne tory pozwalające nawiązać konkurencyjną walkę o rynki światowe. Swój plan ogłosił w przededniu tzw. Studniówki rządu. Dotrzymał obietnicy. Ogłosił. W doniesieniach prasowych czytaliśmy słodko brzmiące zapowiedzi:
Przeciętny Kowalski w Polsce będzie zarabiał tyle, co przeciętny obywatel w UE za 15 lat … Taki jest m.in. cel planu rozwojowego.
Pod artykułem pojawiło się wiele komentarzy, a pośród nich ktoś taki jak ja napisał…
~stary człowiek : Mam 70 lat i od lat ciągle słyszę od polityków i ichnich ekonomistów ( nie mylić z prawdziwymi) że Musimy, Musimy, Musimy tyle, że na tym Musimy się kończy, a potem podatki w górę , opłaty z roku na rok coraz wyższe, a my za……my i poza potem na plecach niewiele z tego mamy. Ale my musimy, bo jak nie my, to kto ? Chcieliśmy zmiany tych, co nas doją, no to sobie zmieniliśmy, a oni też mówią, że Musimy, bo przecież oni niczego nie produkują oprócz bubli prawnych ale z tego w gospodarce nie przybywa. I koło się zamyka, widać taki nasz los…
Wciąż aktualne są te słowa i dlatego je przytaczam. Zaraz po nich napisałem wtedy i takie słowa:
Prawda, że to jest przygnębiające? Tyle już mieliśmy genialnych planów mających uczynić z nas potęgę światową na miarę naszych nieskromnych, a nawet mocarstwowych ambicji, że jeszcze jeden więcej nie powinien nas oburzać. Papier przyjmie wszystko – nieprawdaż?
Budowaliśmy socjalizm według planów pięcioletnich, czy nawet czteroletnich , a realizowanych wtedy zwykle na rok przed terminem. Mieliśmy wielkie plany na korektę socjalizmu na taki… „z ludzką twarzą”, który jak wiemy też nie wypalił. Kolejny plan zwany planem Balcerowicza wprawdzie wypalił ,ale jak pamiętamy wielu polityków z Koziej Wólki zbudowało sobie na krytyce tamtych zamierzeń i osoby samego autora własną karierę polityczną, a kolejne rządy tak go modyfikowały, że przestał przypominać to, co w założeniach miał zapewnić. Później był Kołodko, Hausner, Boni i pewnie paru jeszcze innych. Teraz mamy plan Morawieckiego i należy się przyglądać jak będzie dojrzewał i jakim się wreszcie urodzi…
Czy szanse na realizację Planu Zrównoważonego Rozwoju po upływie pół roku od jego przyjęcia i przekształceniu struktury rządu wrosły? Ja wciąż jestem sceptyczny, ale jestem gotowy na rozmowę i chętnie dam się przekonać, że tak będzie.