Nie narzekaj na szefa swego, bo możesz mieć gorszego…

Miałem ostatnio przyjemność przeżywania uroczystości związanych z imieninami żony i to w tzw. wielokrotnych podejściach. Już na początku świętowania pojawił się temat o którym wspominam w tytule. Szef jako kluczowy składnik atmosfery panującej w miejscu pracy. Wystarczyło, że ktoś wspomniał o wyjątkowo negatywnym typie swojego aktualnego szefa, aby jeden z gości włączył się do rozmowy z następującym przekazem:  – To co tu opowiadacie, to tzw. małe piwo. Wyobraźcie sobie, że miałem kiedyś nieprzyjemność pracowania pod rządami bossa (rzecz miała miejsce w USA), który do każdego pracownika zwracał się znanym słowem na ch.. Nie pomijał też żadnej okazji do wyjątkowo chamskich wycieczek mających na celu upokorzenie pracowników i podtrzymywania w nich strachu przed utratą pracy. W chwili gdy mnie to spotkało, to ja podobnym językiem wygarnąłem mu co myślę o takim traktowaniu ludzi i zagroziłem, że jeśli jeszcze raz się to powtórzy, to nie omieszkam potraktować go tym, co akurat będę miał pod ręką. Po moim wyskoku zapadła cisza. Boss wycofał się do swojego kantorka, a my w załodze pogadaliśmy sobie o całym zdarzeniu. Wyskoki bossa nie były już tak przykre . Ja robiłem swoje tak, że nie miał się do czego przyczepić. Po dwóch miesiącach od zdarzenia zwolniono mnie jednak z tej pracy, ale nie żałowałem tego, bo w następnej pracy – właściciel był Niemcem – spotkałem chyba najlepsze warunki na jakie natrafiłem w czasie wielokrotnych wyjazdów do USA. Jego sposób zarządzania i traktowania pracowników można nazwać wzorcowym i życzyć takich szefów każdemu. Tak , to prawda, że Polak dla Polaka jest na saksach najgorszym z możliwych szefów.
   Opowieść zachęciła innych do wypowiedzi i wysłuchaliśmy jeszcze sporo ciekawych opisów często traumatycznych doświadczeń.
Tak się jakoś złożyło, że po zakończeniu tej biesiady natrafiłem na Fejsbuku udostępniony właśnie tekst będący rozmową  Dziennikarki Polityki Agnieszki Sowy z dr. hab. Olafem Żyliczem współzarządcą  Instytutu Rozwoju Biznesu wicedyrektorem oraz wykładowcą w programach MBA Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej i psychologiem w biznesie. Obecnie zajmującym się głównie coachingiem dla wyższej kadry menedżerskiej. http://www.polityka.pl/jamyoni/1535853,1,szefologia-stosowana.read
Nie pierwszy raz przydarza mi się natrafić na fachowe rozwinięcie tematyki poruszanej w amatorskim gronie. Tak było i tym razem, bo uczony ekspert próbował odpowiedzieć na pytanie : dlaczego Polakowi tak bardzo zależy na dobrym szefie i dlaczego tak rzadko go ma. Na pytanie dziennikarki:
Polacy bardzo często narzekają na szefów, na atmosferę w pracy. Czy rzeczywiście mamy problem z szefami?
Olaf Żylicz odpowiedział:  – Z moich i nie tylko moich badań jasno wynika, jak poważny to problem. Dla pracownika w naszym kraju najważniejszy jest szacunek, czyli to, czy jest traktowany z godnością i sprawiedliwie. Ale zaraz na drugim miejscu są dobre relacje z przełożonym i dobra atmosfera w zespole. Wyraźnie ceni się to bardziej w Polsce niż w wielu innych krajach i innych kręgach kulturowych.
Dlaczego Polacy przywiązują do tego większą wagę niż Niemcy czy Francuzi?
O. Ż
. – To charakterystyczne dla społeczeństwa hierarchicznego, którym ciągle jesteśmy. Jeden z prezesów wielkiego norweskiego koncernu w rozmowie ze mną przyznał, że uwielbia przyjeżdżać do Polski, bo tu go traktują jak króla. I chociaż on wie, że za plecami mówią pewnie różne rzeczy, także niezbyt pochlebne, to w Norwegii nikt mu się tak nisko nie kłania. U nas często można zaobserwować nadmierną czołobitność wobec szefów i gadanie na nich za plecami; za mało otwartości podwładnych i dojrzałości przełożonych.
Jakie są najpoważniejsze błędy popełniane przez szefów?
O.Ż. Dla mnie najgorszą rzeczą w Polsce jest brak szacunku dla ludzi, którzy są niżej w hierarchii służbowej. (podkreślenie moje) Nie wiem, czy to dziedzictwo minionego systemu, czy specyfika naszego regionu, ale naprawdę wielu szefów traktuje siebie, świadomie bądź nie, jako ludzi lepszego gatunku. Bardzo często widzę, jak wielkiej klasy menedżerowie, wykształceni, obyci w świecie, potrafią być bardzo uważni wobec ludzi, którzy są na tym samym co oni poziomie, a kompletnie ignorują potrzeby godnościowe ludzi niżej usytuowanych w hierarchii. Potrafią ich w ogóle nie zauważać. To coś więcej niż tylko brak kultury osobistej. Widzę w tym grzech strukturalny bardzo wielu organizacji. Najważniejszy, kardynalny błąd popełniany przez szefów.
Ludzie na kierowniczych stanowiskach często chyba myślą, że skoro zarządzają, to umieją zarządzać?
O. Ż. – Niechęć do rozwoju i brak pokory są bardzo niebezpieczne i, niestety, bardzo powszechne. Skoro zarządza się kilkanaście lat, to niczego nowego już się nie można nauczyć. A ja mówię: stań się dzieckiem, trochę jak w buddyzmie, umysłem początkującego, popatrz na siebie świeżym okiem i szukaj nieustająco informacji zwrotnych. Polski menedżer nie szuka opinii na swój temat i nie dziękuje ludziom za to, że przychodzą i mówią, jakim jest szefem, co robi dobrze, a co mógłby robić inaczej, lepiej…

Szukając ciekawych materiałów związanych z tematem znalazłem i taki: Dekalog biurowy. Aby odnieść sukces, dobre wykształcenie to za mało. Potrzebna jest inteligencja emocjonalna i znajomość dekalogu karierowicza:  http://ckm.republika.pl/teksty/tekstn25.htm
O twoim sukcesie w pracy przede wszystkim decydują dobre stosunki z szefem ostrzega nie tylko autor naszego artykułu, ale też utytułowani psycholodzy pracy: profesorowie Conor Hannaway i Gabriel Hunt. W swym poradniku „Umiejętności menedżerskie” (wyd. KOPIA, 1994 rok) zwracają szczególną uwagę na następujące sprawy:
a) lojalność
b) unikanie informowania o problemach i ich szybkie rozwiązywanie
c) punktualność
d) przechodzenie do porządku dziennego nad błędami szefa, nie roztrząsanie ich
e) nie przyjmowanie postawy obronnej, gdy szef krytykuje
f) nie prowokowanie szefa do kłótni, w szczególności w obecności osób trzecich g) zrozumienie, że jego sukcesy są też twoimi sukcesami.
Zacytowałem tylko fragmenty nawiązujące do naszej rozmowy przy stole, ale zapraszam do przeczytania całości wywiadu. To jest faktycznie ważny temat dla każdego, kto pracował, pracuje, lub będzie pracował i to po obydwu stronach barykady, bo „każdy żołnierz rodzi się , a później żyje z buławą marszałkowską w plecaku” i „każdy pryncypał ma swojego pryncypała”.  Chcę jeszcze dodać, że w tzw. międzyczasie pytałem paru dyrektorów i tzw. kierowników o ich opinię na temat wzorcowego szefa, a sam byłem szefem przez wiele lat. Jako pracownik pracujący w 10 zakładach pracy miałem też wielu szefów zarówno tych dobrych jak i beznadziejnie złych. Nie zamieszczam tu opisów własnych doświadczeń w tym względzie ze względu na dłużyzny, których nikt nie lubi. Zapraszam do rozmowy.

 

17 uwag do wpisu “Nie narzekaj na szefa swego, bo możesz mieć gorszego…

  1. Być dobrym szefem to nie takie proste. Kieruje się różnymi zespołami, różnymi ludźmi. Różna wiedza, różne charaktery, różne nawyki. Najlepiej mieć wiedzę, umiejętności, honor, pokorę, być odpowiedzialnym, szanować drugich. Tyle lat pracy za mną, widziałem i przeżyłem sporo jako podwładny, jako przełożony. Ogólnie radziłem sobie z moimi przełożonymi, zaś co o mnie myślą wypadałoby moich byłych podwładnych zapytać. Jak dotąd nikt mnie nie zbluzgał, nikt mi nie przyłożył. Różnie bywało, miło wspominam ten okres mojego życia. Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    • Bo liderowanie, to prawdziwe wyzwanie. Można się sprawdzić w każdej płaszczyźnie. Chwała tym, którzy osiągali sukcesy, a przy tym nie zmusili nikogo do płaczu.
      Jednostkowe oceny byłego szefa nie są miarodajne. Trzeba to widzieć w aspekcie możliwości zewnętrznych jakie wtedy istniały i tych które udało się samemu stworzyć. Ludzie też bywają bardzo rożni i na ogół subiektywni

      Polubienie

  2. Obecnie to problem ze względu na to, że pracy nie ma, więc zwolnienie dla części ludzi nie zawsze jest możliwe. Źli szefowie wykorzystują swą przewagę i upokarzają, poniżają, zastraszają. W milczeniu pracownicy zmuszeni są do znoszenia zniewag, skoro boją się, że utracą pracę. Smutne jest i to, że właściwie i bronić się nie można, bo dobrze opłacani adwokaci szefa wybronią. Kiedyś było dużo łatwiej, ponieważ można było się zwolnić i znaleźć inną pracę. Moi znajomi mówią: muszę tolerować głupiego i aroganckiego szefa, bo mnie zatrudnił.

    Polubienie

    • Ultro, wpadnij do Sylwii S.
      Ona tak to ujęła:

      Dziś patrzę na listę najbardziej wpływowych kobiet bizneswoman na świecie i jestem przekonana, że radzą sobie lepiej od niejednego faceta. Ale jest podstawowy warunek:

      TWÓJ SZEF MUSI BYC DLA CIEBIE AUTORYTETEM

      musi Cię nakręcać pozytywnie, motywować do działania
      musi Cię inspirować,
      musi dawać Ci wędkę, a nie rybę
      musi budzić twoje zaufanie
      emanować pozytywna energią
      musi być dla Ciebie przykładem

      Polubienie

  3. sposób traktowania nie ma nic wspólnego z sytuacja na rynku pracy. Zapewne nie teraz kiedy i praca jest i pracownicy są. Tylko ciężko jest jednej i drugiej stronie spotkać się w odpowiednim miejscu i czasie. Zgadzam się z autorem że w Polsce szef to Król, ktoś lepszy i jedyny mający rację. Na szczęście zaczyna się to zmieniać. Sytuacja jaką mamy wynika zapewne ze sposobu edukacji w Polsce gdzie nauczyciel to jedyny mądry, a starsza osoba oznacza lepiej wiedzącą, dzieci mają się słuchac dorosłych a pracownik szefa. Sztuką jest mądre zarządzanie. Sztuką jest przyznanie się do błedów, analizowanie rozwiązań i podjęcie jedynej właściwej decyzji. Sztuką jest oddanie pałeczki młodszemu i współpraca. I pamiętajmy że nic nie musimy, nie musimy pracować dla idioty ani z idiotą. Jak nie pasuje to wystarczy wyrwać się tylko ze strefy komfortu i podążać własną obraną drogą, tak aby być szczęśliwym.

    Polubione przez 1 osoba

      • ~MariaR pisze:

        Może uściślijmy Tatulu – nie tyle ogólnie „kobiety” jako szefowie, ale takie kobiety jak Sylwia S. 🙂 W końcu nie każda kobieta a nawet menadżerka jest Sylwią S.
        Chociaż tak naprawdę nie wiemy jakim szefem w praktyce jest Sylwia S. Co o niej sądzą jej podwładni? A co właściciel?
        Teoria teorią, a praktyka praktyką.
        Zauważyłeś, że nawet sama Sylwia S wolałaby jednak mieć mężczyznę za szefa?
        Ja zresztą też. 🙂 Na pewno nie każdego, ale jednak! Nie ma więc chyba prostej recepty w tym zakresie.

        Polubione przez 1 osoba

      • MarioR. Gdy ja byłem szefem, to panowały nieopisane warunki zewnętrzne, których nie zna nikt, kto nie doświadczył tego co ja. Sylwia jest menadżerem tu i teraz. Nie znam jej, a do jej bloga wszedłem po jej komentarzu u mnie. Uznałem, że to wzbogaci przekaz .
        Zarządzanie przez kobietę w środowisku zdominowanym przez kobiety dobrze znam, bo zawód nauczycielski jest sfeminizowany jak mało który.
        A jakie są Twoje Mario doświadczenia w tej kwestii?

        Polubienie

      • ~MariaR pisze:

        W mojej ponad 30-letniej karierze zawodowej pracowałam głównie pod męskim zarządem (ok. 90 % stażu pracy). Trafiali mi się dość znośni i lepsi szefowie (trudno mi dziś jednoznacznie ocenić, czy szefowie byli tacy dobrzy, czy też raczej my podwładni bez ambicji „wiercenia im dziur w brzuchu” 🙂 ) . Doświadczenia opisywane przez innych o złych (czy nawet podłych) szefach są mi obce. Pracowałam w tzw. średnim dozorze inżynieryjno-technicznym, głównie wśród mężczyzn, w zakładzie przemysłowym o dużym zagrożeniu pożarowym, w którym „na produkcji” nie zatrudniano praktycznie kobiet.
        Sama „szefowałam” niewiele, a i to z poczuciem „ciężaru władzy”, bo nie mam ani takich ambicji ani chyba też predyspozycji do rządzenia innymi.
        Tak więc w swojej karierze zawodowej nigdy nie byłam dyrektorem ani prezesem, nawet w takiej jednoosobowej samozatrudniającej się „firmie”.

        Polubione przez 1 osoba

      • Miałaś szczęście MarioR.
        Przed godziną odwiedziłem siostrę, która oglądała na TV2 stary film pt. Poszukiwany , poszukiwana z W.Pokorą w roli służącej Marysi.
        W końcówce był tam szef marzenie. Pracował w rożnych dalekich od siebie dziedzinach i na niczym się nie znał – jak to w PRL -u bywało.
        Pomyślałem, że takie skojarzenie w tym temacie bardzo się przyda, zwłaszcza tym, którzy przeżyli tamte czasy

        Polubienie

  4. ~Piotr Opolski pisze:

    Pytanie jest w obie strony. Co oznacza dobry szef a co dobry pracownik ?.
    Dobry szef to taki który da sie troche w pracy poobijać, przymyka oko na spóźnienia, do pograć w serduszka i polatać po sieci, przymyka oczy na niedoróbki i nie jest zbyt wymagający.
    Dobry pracownik ?.
    Nie spotkałem.
    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  5. ~Kneź pisze:

    Trochę bywałem i jednym, i drugim. Jako pracownik, na ogół miałem podłych szefów. Jako szef, podłych pracowników. Zawsze najbardziej mnie dziwiło, gdy powstawał sprawny zespół i to z z jakiegoś powodu wcale nie podobało się szefostwu. Może odbierali to jako osobiste zagrożenie? A może zauważali że przestają być potrzebni? A może prozaicznie nie mieli na kogo urągać? Dość, że taką zgraną i sprawną ekipę zawsze rozpędzano na cztery wiatry.

    Polubione przez 1 osoba

    • Zycie, to dylemat.. Zawsze musisz coś wybierać. Jesteś dobry dla jednych to narażasz się innym. Dużo tu miejsca na oportunizm, wazeliniarstwo, konformizm i parę innych „izmów”.
      Trzeba być kimś, aby być sobą.
      Kneziu , może wpadniesz do Sylwii S. Ona jest menadżerem.

      Polubienie

  6. Szef (szczególnie ten o niskiej samoocenie i kompetencjach), z reguły nie lubi dobrej atmosfery wśród swoich podwładnych. Myślę, że wtedy czuja się bardziej zagrożony. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Nie na rękę też jest takiemu szefowi świadoma i kompetentna załoga. Nie lubi kiedy podwładni mają dobre pomysły. Dzielą się nimi, bo wiedzą,że dzięki ich wdrożeniu, można poprawić wydajność pracy. Ignoruje inicjatywy, a po jakimś czasie wprowadza, firmując je swoim nazwiskiem. Jeden z moich szefów był robotnikiem, z wykształceniem zawodowym. Swoją władzę podkreślał przez obrażanie, krzyk, intrygi, eliminacje niewygodnych podstępem. Chociaż mnie nigdy nie skrzywdził, nie czuje do tego człowieka szacunku, a jego rządy uważam za złe. Chociaż wyższe instancje firmy do czasu Go ceniły, bo wykonywał ,,normę”, a komórka którą kierował miała doskonałe wyniki.
    Jako młoda dziewczyna, z kolei pracowałam pod rządami szefa wspaniałego. Kierował 50. osobową załogą, miał szacunek i uznanie. Sprawy trudne załatwiał w swoim biurze bez krzyku i obrażania kogokolwiek. A trzeba przyznać, że kierować tak liczną załogą jest nie lada wyzwaniem. Pracownicy potrafią być nieobliczalni w swoich zachowaniach, tłumaczeniach, pijaństwie i kłopotach rodzinnych, przenoszonych do zakładu pracy. Takie mam doświadczenia i zamieściłam je w komentarzu do Twojego tekstu.
    Pozdrawiam Tatulu serdecznie:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Dziękuję Elżbieto. Masz rację, że ludzie są różni, a ich oceny często nie są obiektywne, bo nie uwzględniają czynników ograniczających szefa lub narzucających mu zadania przerastające realne możliwości. Doświadczyłem tego wielokrotnie.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.