Pomaganie to jest taka zwykła rzecz…

Przed niespełna miesiącem pisałem o naszej polskiej skłonności do pomagania ludziom w potrzebie http://tatulowe.blog.onet.pl/2015/07/20/pomagamy-innym-pomagac/  W komentowanie tego tekstu zechciało się zaangażować wiele osób, wśród których była Siostra Małgorzata Chmielowska, która chyba najlepiej z nas wszystkich wiedziała  o tym jak jesteśmy szczodrzy i jakie przypadki preferujemy w zbiorowej świadomości.    Tak się jakoś złożyło, że w tydzień po tamtej dyskusji odwiedziłem siostrę wraz z żoną, córką i jej rodziną w jej siedzibie mieszczącej się w Zochcinie k/Opatowa. Była to dla nas doskonała okazja do pogłębienia wiedzy o tematu dotyczące działalności Fundacji Chleb Życia, którą siostra kieruje jak i o problemie zapewnienia ciągłości tej pomocy. Już wtedy dowiedziałem się o czekającej ją wizycie bardzo ważnej osobistości, do której należy się dobrze przygotować. Dość szybko dowiedzieliśmy się że tą Bardzo Ważną Osobistością (ang. Very Important Person czyli VIP) będzie nowy Prezydent  Andrzej Duda. Od tej chwili wyglądałem dnia, a później godziny wizyty i pierwszych relacji. Doczekałem się: Pierwsze relacje: http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,25134,a-duda-i-s-chmielewska-polska-jest-naszym-zadaniem.html    Wczytałem się w tekst: …Siostra odwołała się do słów prezydenta: „Zawsze są ci, którym się nie powiodło, którzy zawsze mieli pod górkę. (…) Ważne jest to, co powiedział prezydent – Polska musi być domem nas wszystkich„. Siostra podziękowała tym, którzy są solidarni: „Żyjemy tylko dlatego, że setki, tysiące ludzi są z nami solidarni. Pomagają nam ci, którym się powiodło. Chciałam im podziękować, tym którzy budują społeczeństwo obywatelskie (…), działają aby nikt nie czuł się wykluczonym”. Wspominała darczyńców, ale też m.in. lekarzy, którzy pomagają wspólnocie z Zochcina. „Są grupy ludzi, którym w Polsce jest bardzo trudno, ludzie starsi, których jest coraz więcej, ludzie niepełnosprawni, ludzie którzy mają mniej pieniędzy. Są też u nas dzieci głodne” – siostra Chmielewska wymieniała grupy wykluczonych wskazując na potrzebę ich wsparcia. … Siostra wskazała na różne problemy systemowe związane z sytuacją wykluczonych: „System nie lubi wydawać pieniędzy na ludzi ubogich. Mamy nadzieję, że wizyta pana prezydenta zwróci uwagę na przepaść między ludźmi, którym się powiodło, a którym nie”. Jak powiedziała siostra Chmielewska, przepaść ta się pogłębia. Wskazała też możliwości pomocy, solidarności: „Bądźmy solidarni – solidarność to ofiarowanie kromki chleba, to kupienie węgla, to pomoc w lekcjach dziecku sąsiadów, którzy nie są mu stanie pomóc. (…) Wykluczeni ludzie na których świat postawił już krzyżyk, tutaj w Zochcinie pomagają, budują domy”.
Zauważyłem, że to są tylko skróty szerszych wypowiedzi, których prezydent wysłuchał już bez udziału mediów. W tym duchu skomentowałem artykuł następującymi słowami:    Pan Prezydent pojechał do Zochcina po wiedzę i Siostra Małgorzata nie szczędziła mu tej wiedzy płynącej z przebogatego doświadczenia w pracy na rzecz „Republiki Ubogich”. Pozostaje czekać na efekty tej wizyty.
Dyskusja jaką wywołałem tym wpisem przebiegała następująco:
– Zbig – Słowa, słowa, słowa…
Czesław – Polecam  ponowne wczytanie się w słowa Siostry Małgorzaty. Mam nadzieję na to, że pojawią się bogatsze materiały i komentarze
Zbigniew – Ja się wczytałem w słowa Prezydenta – nic nie powiedział. Mówił.
Czesław – Powiedział przecież : „Przyjechałem słuchać”. Najważniejsze z tego co zrobił to fakt, że przyjechał.
Zbigniew –  No to powiedział. Posłuchał, pogadał i pojechał. Politycy tak mają.
– Czesław – Dokładnie. Pokazał swoją prezydencką wrażliwość na los osób wykluczonych.  Zbigniew – Taak? A nie przyjechał sobie wizerunku poprawić?
Czesław –  Ależ taaaakkkk ! Oczywiście że tak. Jest tylko drobny szczegół. On poprawia wizerunek, czy dopiero go buduje?
Zbigniew –  A to obojętne przecież, od tego nikomu nic nie przybędzie poza nim i jego przybocznymi.
Czesław –  Ma przecież dobre intencje. Pozytywny wizerunek jest mu potrzebny jak powietrze.
Zbigniew –  Piekło jest takimi intencjami wybrukowane! Zobaczymy jak będzie w rzeczywistości. No przecież sprawa nam nie ucieknie!
– Czesław – Pewnie. Dopiero zaczął. Mamy czas na przyglądanie się poczynaniom prezydenta.
Mira – Jestem ateistką, ale są ludzie których wyjątkowo szanuję i cenię. Do takich należy właśnie siostra Małgorzata i papież Franciszek za MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE, „bo na tym stoją Prawo i Prorocy” (Jezus)
   Pod relacją z przebiegu wizyty zamieszczoną na blogu siostry Małgorzaty napisałem:  Cieszę się z Wami. To było duże wyzwanie, a daliście sobie radę. Gość nadzwyczajny, to prawda. Tym razem odstąpił od wiecowego charakteru spotkań na rzecz wsłuchiwania się w to, co u Was najważniejsze. Wiem, że sporo skorzystał i jak znam życie, to za gościnę i naukę zapłaci pensjonariuszom waszej fundacji i podobnym im „VIP-om Królestwa Bożego”. W tym wypadku – nie potrafię precyzyjnie odpowiedzieć dlaczego – jestem optymistą. Będę czekał na informacje o pozytywnych dla Was owocach tej wizyty. Dużo zdrowia Siostro.
   Wszyscy wiemy, że był to 10 sierpnia, a więc dzień obchodów miesięcznicy katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Prezydent nie pojawił się na tych obchodach i raczej tym zajęły się media niż jakąś tam wizytą w Zochcinie. Trochę byłem tym zawiedziony, ale w naiwności swej nadal uważam, że o tym czego się prezydent dowiedział i nauczył u siostry jeszcze usłyszymy.
Tymczasem udało mi się dzisiaj natrafić na udostępniony na Fejsbuku wywiad z Anną Dymną, który przybliża obraz życia osoby zajmującej się pomaganiem ludziom potrzebującym szczególnej opieki, czym pani Anna zajmuje się z wielkimi sukcesami od wielu lat. Już wstęp do wywiadu pt: Pomaganie to jest zwykła rzecz zapowiada jego wielką wartość. Oto ta zapowiedź:
Kiedy człowiek umiera, nie wolno pytać, w jakiego Boga wierzy albo na kogo głosował. Trzeba pomagać. I wtedy muszę być jak czołg. Jak muł. Muszę być zrobiona ze stali. Anna Dymna, wielka aktorka i założycielka fundacji „Mimo Wszystko”, opowiada m.in. o trudnych relacjach państwa i organizacji pozarządowych, o tym, czego możemy nauczyć się od niepełnosprawnych, oraz o cenie, jaką płacą osoby zaangażowane społecznie. Przeczytajmy całość: http://haloziemia.pl/pomaganie-to-jest-zwykla-rzecz/
Jest tam również ten aspekt, który zdominował dyskusję nad materiałem z wizyty Prezydenta w Zochcinie. Politycy,  ich zwyczaje i obyczaje.  Autor wywiadu  zadał pani Annie pytanie dotyczące tej materii:
– Przecież politycy uwielbiają ogrzewać się w blasku akcji charytatywnych. Najwięcej dzieje się przed wyborami. Przychodzą do mnie wszystkie partie. Jest w tym coś obrzydliwego. Pomagam ludziom i nie mogę być stroną w polityce. Muszę współpracować z rządem i prezydentem, niezależnie od opcji politycznej. Muszę być od tego wolna, bo jak człowiek umiera, nie wolno pytać, w jakiego Boga wierzy albo na kogo głosował. Trzeba ratować. I wtedy muszę być jak czołg. Jak muł. Muszę być zrobiona ze stali. Nie tylko ja, ale Janeczka, Ewka, moje przyjaciółki (Janina Ochojska, prezes PAH, i Ewa Błaszczyk, fundacja Akogo? – przyp. red.). Jeśli zniewoli mnie polityka, to moja fundacja przestanie działać. Cztery lata wątpliwych korzyści, a potem mnie zostawią. Zresztą… Mnie mogą…
A co z podopiecznymi???
Po przeczytaniu tego wywiadu, a także mając w tyle głowy różne wypowiedzi innych organizatorów polskiej dobroczynności nie można pozostać obojętnym. Trzeba coś robić aby to, co powinno dawać im radość ze zwyczajnego trwania ich działalności tę radość dawało. Popierajmy, wspierajmy, brońmy dobrego imienia, chrońmy przed złośliwościami i ordynarnym hejtem  i nie wiem co można robić więcej.  Może ktoś mi doradzi?
Wywiad skomentowałem słowami:
Wciąż jestem pod wrażeniem wizyty Prezydenta RP w Zochcinie u siostry Małgorzaty Chmielewskiej, którą zaliczam do tych samych kręgów ludzi wiedzących jak i chcących pomagać. Do tego samego kręgu należy pani Anna i parę wymienionych przez nią osób. Zaczarował mnie też Prezydent, który wtedy powiedział; Lubię mówić i wiem, że dużo mówię, ale tym razem przyjechałem słuchać… No i słuchał w czasie dwugodzinnej rozmowy bez udziału mediów. Ja to odczytuję jako znak czegoś nowego w podejściu do problemu VIP-ów Królestwa Bożego – jak to nazwała siostra Małgorzata. Piękny wywiad Pani Anno. Kawał prawdy o pomaganiu widzianym ze strony pomagającego. Życzę dużo zdrowia i życzliwości ze strony urzędników, od których wciąż bardzo dużo zależy.

32 uwagi do wpisu “Pomaganie to jest taka zwykła rzecz…

  1. A to wszystko przez to, że są ludzie i ludziska. No i to, że najpierw większość myśli o sobie. Pomaganie? Oczywiście tak, byle tylko nie zastępowało własnych działań, jeśli one są możliwe, inaczej by nie zastępowały lenistwa. To powinno być możliwe, trzeba takie warunki stwarzać. Tak ja to widzę. Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    • Te dwie osoby, których opinie na temat pomagania przedstawiłem to jakby wzorce z Sèvres , takie kamienie milowe naszej dobroczynności. Obie te panie mają jednak wielkie problemy z zapewnieniem swoim podopiecznym pewnego i bezpiecznego jutra. Obie apelują o usuniecie barier biurokratycznych i o naszą codzienne zaangażowanie się w niesienie pomocy tym co żyją obok. Podopieczni siostry Małgorzaty pomagają też innym, a pomagając uczą się zawodu i nadają sens swemu życiu.

      Polubienie

  2. Stwarzać warunki do tego by ludzie mogli się wykazywać pomysłowością na to swoje życie i mieć możliwość do godziwego zarobku na swoje życie i swojej rodziny, (powstawały by nowe miejsca pracy)a nie stawianie kłód pod nogi, między innymi tymi okropnymi podatkami ze strony Państwa..Należę jednak do optymistów i wierzę że musi być lepiej. Pozdrawiam-;)

    Polubienie

    • Już spotkałem kilka razy przypadki powoływania się na opinię Siostry Małgorzaty w kwestii opieki nad biednymi. Pan prezydent w wywiadzie taż akcentuje to, że był u Siostry i widział, a więc wie, że są ludzie biedni i głodujące dzieci.
      Podatki niestety będą dotąd, dokąd będzie istnieć państwo, a kochana władzuchna nie cofnie się przed niczym aby zabezpieczyć sobie środki na wygodne, a nawet luksusowe bytowanie. Oni nie wiedzą, że mają być sługami ludu, a nie jego panami

      Polubienie

      • ~MariaR pisze:

        Nie dawaj się Tatulu nabierać na takie „gadki”, że Prezydent był u Siostry, to się „dowiedział” o polskiej biedzie. Przecież nawet w orędziu o głodujących dzieciach wspominał.
        I dobrze wiedzą (politycy), że mają być sługami ludu, zwłaszcza zaś przed wyborami doznają iluminacji w tym zakresie, kiedy trzeba te „suwerenowe” głosy zdobyć.
        Siostra napisała, że efektem tej wizyty będzie jakaś pomoc żywnościowa dla jej podopiecznych. I dobrze, tylko, żeby na tym (tj. na jednostkowych akcjach) nie zakończyło się to „pomaganie biednym”, bo osób w podobnej sytuacji w Polsce są prawdopodobnie miliony. I potrzebne są mądre rozwiązania systemowe, a z tym może już być dużo gorzej.

        Polubienie

      • tatul pisze:

        Mario, taki naiwny to już chyba nie jestem. Środowisko z którego się wywodzi prezydent ma swoje źródła informacji o biedzie, ruinach i zgliszczach. Jeśli fakty są inne, to tym gorzej dla faktów. Podkreślam jednak, że o czymś rozmawiali i trwało to dwie godziny. Jeśli nawet pojechał tam głównie z powodu potrzeby podtrzymania swojego wizerunku człowieka wrażliwego na biedę, to jednak – niejako przy okazji – mógł wiele spraw skonsultować i dopytać o te rozwiązania systemowe jakich organizatorzy pomocy wyczekują.
        Pozostanę więc optymistą, takim umiarkowanym, zgoda?

        Polubienie

      • ~Marek Jan pisze:

        Podziwiam Twój umiarkowany optymizm, w moim przekonaniu niczym to nie zaowocuje.

        Siostra od wielu lat puka do różnych drzwi i skutek tego pukania jest taki sobie, raczej bardzo skromny.

        Gdyby sama nie była zaradna, pełna inicjatywy, energii i wiary w to co robi, dawno by się to wszystko rozleciało, zwłaszcza, że z tymi jej podopiecznymi to żadnych „miodów’ też nie ma, wprost przeciwnie, nieraz to jedno pasmo udręki.

        Aż dziw bierze skąd w tej drobnej postury kobiecie tyle energii, konsekwencji i zaradności. Takie postacie rodzą się rzadko i chyba też po to by być wyrzutem sumienia dla tych, co maja w nosie tego typu działania, jakich Ona się podejmuje i jeszcze kłody pod nogi rzucają.
        Nawet w Kościele takich nie brakuje.

        A u politykierów, jak się skończy kampanijny „miesiąc miodowy” z potencjalnymi wyborcami, wszystko wraca do tego, co już mieliśmy. Arogancja, buta pycha, obłuda i totalny „zanik pamięci”.

        Polubienie

  3. ~Kneź pisze:

    Ja pozwolę sobie przypomnieć słowa s. Małgorzaty, o tym, że z biednych można nieźle żyć i gdyby te środki były wykorzystywane należycie, byłoby dużo łatwiej. A tak to hordy urzędników i organizacji do nich przyklejonych żerują na dobroczynności i marnują gros środków, nie mówiąc o zwyczajnym przeszkadzaniu i tworzeniu barier.
    Oczywiście świat polityki tu przoduje, bo to od niego te bariery głównie zależą. Od polityki zależy też to całe pasożytnictwo i wątpliwe etycznie, wielce medialne spędy. Nie mówię tu akurat o tej konkretnej wizycie, ale obym nie miał racji.

    Polubienie

    • tatul pisze:

      Dzięki Tobie Kneziu wszedłem w ten temat styku polityki i wielkich ludzi zajmujących się organizacją pomocy dla najbardziej potrzebujących. Mam nadzieję ,że przeczytałeś cały wywiad z Anną Dymną wraz z tym, co powiedziała o politykach. Podobieństwa nie są tu przypadkiem. Tak było, tak jest i pewnie nadal tak będzie. Politycy pojawiają się jak gwiazdy medialne i jak te gwiazdy spadają, a działalność charytatywna nie ma wymiaru kadencyjnego. Musi trwać.
      Słusznie więc obie nasze panie domagają się rozwiązań systemowych i apelują do sumień polityków ale i zwykłych ludzi

      Polubienie

      • ~Kneź pisze:

        Tak, Tatulu, przeczytałem i nie tylko ten. Pani Ania ma swoje preferencje i swoje metody, nie mówiąc o specyficznej i bardzo kobiecej wrażliwości. Do mnie to nie bardzo przemawia, ale ją bardzo szanuję i lubię, właśnie za tę konsekwencje i upór.
        A generalnie to ja jestem prosty facet – trzeba pomóc i mogę to zrobić, to robię! Nie dorabiam do tego żadnej ideologi ani specjalnie nie szukam uzasadnienia. Ani mi w głowie mierzyć się z takimi gigantami jak wspomniane panie.

        Polubienie

  4. Jak to jest, że na finansowanie partii pieniądze zawsze są zagwarantowane w budżecie, a dla potrzebujących nie ma? Jak to jest, że wszystkie panie zajmujące się pomaganiem muszą walczyć o przeżycie od lat? Słabsi nie mają siły przebicia, więc sam pobyt prezydenta nie zmieni niczego, jeśli nie pójdą za tym zarządzenia.A te nie pójdą, bo pieniądze już rozdane.

    Polubienie

      • Proszę podpowiedzieć, co zrobić, by naród też zechciał pójść dla swego dobra zresztą. Jak dotrzeć do zakutych pał? Dawniej naród może i był ciemny, ale tak głupi jak teraz to chyba nie.

        Polubienie

      • ~Marek Jan pisze:

        Na to trzeba wielu lat edukacji narodowej, choć Polak nieraz bywa głupi przed szkodą i po szkodzie. Narodowa mitomania i megalomania, której obrazem jest nasza tzw. klasa polityczna, nie wzięła się z niczego.
        Finansowanie partii z budżetu ma swoje zalety, bowiem trudniej jest o machloje, korupcję i przekręty finansowe, jakie zawsze są związane z ewentualnym finansowaniem partii wyłącznie przez przez biznes.

        Tak czy owak w moim przekonaniu kupić można każdego politykiera, to tylko kwestia tego, za ile. Odpowiednio majętny biznesmen może sobie kupić kogo chce a wypadku braku finansowania z budżetu, każdy politykier będzie robił to, co sponsor mu każe. To jest poważny minus braku finansowania partii z budżetu państwa.

        Polubienie

      • ~Kneź pisze:

        Jednakowoż apetyt rośnie w miarę jedzenia, a w przypadku klasy politycznej żarłoczność jest porażająca. Oni nie znają umiaru!!!
        Do tego dochodzi kwestia rażącej nierówności wyborczej, gdzie członkowie ugrupowań politycznych dysponują nieporównanie większymi środkami na działalność i kampanie niż obywatele nie zorganizowani w ten sposób. Jednocześnie rażąco ograniczone jest nasze bierne prawo wyborcze, bo nie dość, że start niezależnych kandydatów jest nieomal niemożliwy w przypadku wyborów proporcjonalnych, to jeszcze każdy z nas musi tę nierówność wspierać poprzez budżet. W ten sposób osoba taka jak ja, która nie chce wspierać jakiejkolwiek partii, ma przymus finansowego udziału w tym i na dodatek nie ma szansy na wsparcie kandydata niezależnego.
        W tej sytuacji uważam, że sprawiedliwsze byłoby łożenie na partie przez ich członków na zasadzie składek, oraz jawne wspieranie komitetów przez sponsorów, przy czym wpłaty powinny być publikowane natychmiast po ich zaksięgowaniu. Wszelkie odstępstwa od tych zasad powinny być karane z całą surowością prawa, a w szczególności przepadkiem nielegalnych korzyści i grzywnami, a winnych pozbawianiem prawa do sprawowania urzędów publicznych.
        To w pewien sposób wyrównałoby szanse wyborcze, pod warunkiem, ze zostałyby wprowadzone rozsądne zmiany w kierunku JOW, jak chociażby prawo do odwoływania posłów i senatorów.

        Polubienie

  5. ~Marek Jan pisze:

    Jedynie bardzo surowe kary wobec posłów, z których naczelną zasadą prawną oprócz drakońskiej odpowiedzialności karnej, byłby dożywotni zakaz kandydowania na stanowiska publiczne, być może poprawiłoby ten stan rzeczy, z jakim mamy obecnie do czynienia.
    Pytanie tylko, która z ekip przegłosuje prawo, które było by potężnym batogiem na ich własne tyłki?
    Obawiam się, że żadna z kandydujących a te obłudne świętoszki z PiSu, w szczególności.
    Każdy system ma zalety i wady z tym, że istotnie może się krew w człowieku gotować, jeśli z własnych podatków finansuje politykierów, których najchętniej udusiłby własnymi rękami, z tym się zgadzam, mam podobne odczucia.
    W szczególności prawo do odwoływania posłów i senatorów przez wyborców w drodze referendalnej powinno być bezwzględnie wprowadzone.

    Polubienie

  6. ~Marek Jan pisze:

    Otóż to właśnie.

    Jestem gorącym zwolennikiem państwa obywatelskiego a więc oddanego w ręce społeczeństwa, które staje się tym samym rzeczywistym podmiotem prawa, tym niemniej w aktualnej sytuacji politycznej jest to prawie niemożliwe. Jestem jednak przekonany co do zasady, że im mniej państwa w państwie, tym lepiej i taniej dla ogółu społeczeństwa.

    Obawiam się jednak, że JOWy problemu nie rozwiążą a jedynie spetryfikują obecny układ dwupartyjny ( vide Wielka Brytania).

    Tym niemniej, kto tylko może niech się angażuje w organizacje pozarządowe i działa, choćby na wzór rzeczonych niewiast z Siostrą Małgorzatą na czele, bo to jest właściwa droga do rzeczywistego wpływu społeczeństwa na politykę państwa.
    Działania na rzecz ograniczenia roli państwa w życiu obywateli wpływają niewątpliwie na rzeczywiste oszczędność środków, które są bezpowrotnie przeżerane przez aparat partyjno – państwowy a które to środki, mogą być wówczas przeznaczane na wspomaganie istotnych i ważnych inicjatyw społecznych, w szczególności na wsparcie tych rzeczywiście potrzebujących.

    Polubienie

  7. ~Marek Jan pisze:

    W moim przekonaniu politykierzy powinni również ponosić konsekwencje karne i majątkowe za szkody jakie spowodują swym działaniem, np. uchwalaniem durnego i szkodliwego prawa, nieudolnym zarządzaniem itp..

    Tzw. odpowiedzialność polityczna, jaka im „grozi”, to śmiech na pustej sali. Dlatego tak się pchają do żłoba, bo kasa jest i żadnego ryzyka ani odpowiedzialności.
    Od razu by się przy tym żłobie zrobiło przestronnej a może rzeczywiście znaleźli by się wtedy ludzie nadający się do pełnienia tych odpowiedzialnych funkcji wymagających właściwych kompetencji a nie tylko namaszczenia przez prezesa danej partii?
    No ale cóż, pomarzyć dobra rzecz…

    Polubienie

      • ~malgosiaK pisze:

        „Wszyscy wiedzieli ze to niemozliwe. Przyszedl taki jeden glupek ktrory o tym nie wiedzial i … osiagnal cel”

        pozdrawiam:)

        Polubienie

      • ~malgosiaK pisze:

        Nie wiem czy sie zrozumielismy Tatulu.
        Moze powinnam zastapic slowo ” glupek” slowem ” naiwny”.
        A cala pewnoscia powinnam dodac ze tego cytatu nie nalezy brac doslownie…
        Mysle ze ” aby cos moglo sie zdarzyc” -nie wystarczy marzyc. Trzeba rowniez kiedyc zrobic ten pierwszy krok i zaczac dzialac.Tym lepiej jesli marzenia sa motorem do podjecia decyzji, gorzej jesli sie na mrzonkach konczy.
        Nie wiem czy ten ” glupek ” jest gorszy od marzycieli. Dla mnie jest to przyklad czlowieka , ktory ma pewien cel , chce go osiagnac i zaczyna jego realizacje nie zdajac sobie sprawy z ogromu trudnosc ktore spotka na swej drodze.
        Nie twierdze ze jak sie czlowiek wybierze w tenisowkach na podboj Monc Blanc to go zdobedzie. Nie chodzi mi o ten typ glebokiej kosmicznej glupoty .
        Wiadomo ze jesli sie gdzies wyrusza to studiuje sie przedtem mape i prognoze pogody.Ale wszyskiego o trasie i szlaku wiedziec nie mozemy. Wyruszajac w droge podejmujemy ryzyko.
        Jestem pewna ze zbyt szczegolowa „wiedza” i ” wyobrazenia” o przyszlych trudnosciach zniecheca do dzialania.
        I tak jest z kazda forma zaangazowania.
        Od polityki poczawszy , przez pomaganie biedniejszym , na zwiazku malzenskim konczac.

        Polubienie

      • Dla mnie „marzyć” to przymierzać się do czegoś i zrobienie tego. Nawet jak otrzymałem życzenia urodzinowe, to dziękując za nie zaznaczyłem, że zraz biorę się do roboty aby mogły się spełnić.
        Naiwny, to może i jestem, ale podejmując wciąż tematy beznadziejne liczę na to, że ktoś się do mnie przyłączy

        Polubienie

  8. Pomaganie powinno wynikać z osobistej autorefleksji, empatii. Społeczeństwo ma to do siebie, że wymusza pewne zachowania od jednostek. Z empatią i niesieniem pomocy innym osobom włącznie. Dopóki przyjmuje to jeszcze ,,zdrowy” wygląd to wszystko jest ok…
    Spotkałem się jednak z sytuacją, w małej wiosce gdzieś na skraju Mazur o przyziemnej nazwie: Gąski, że w ramach ,,ogłoszeń parafialnych” wyczytywane były zasługi konkretnych osób.
    ,,Rodzina X, z wioski Y dała Z złotych na kościół.
    Patryk X, z wioski L, posprzątał ogródek przy plebanii.”
    Strasznie zraziło mnie to do ,,chrześcijańskiej” idei niesienia pomocy.
    Pozdrawiam

    Polubienie

    • Te zabiegi mieszczą się w tzw. inżynierii oddziaływania na dusze. Ludzie bardzo lubią gdy o nich mówi się dobrze, a inni mają prostą drogę ,aby też posłuchać o sobie. Wystarczy wpłacić więcej niż sąsiad

      Polubienie

  9. ~Małgośka pisze:

    … i stąd już droga prosta do Rydzykowej inżynierii oddziaływania na dusze ( czytaj : potencjalnych sponsorów oraz tych , których nazwiska widnieją na cegłach świątyń )

    Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.