Święty Krzysztofie prowadź, święty Rafale wspomagaj…

Św.Krzysztof protect usOd dłuższego już czasu wyruszając w podróż samochodem  wypowiadamy te słowa w nadziei na pozyskanie wsparcia  ze strony świętych patronów wszystkich kierowców i podróżnych. W naszym samochodzie na stałe pozostaje zatknięty za obudowę lusterka obrazek św. Krzysztofa ze stosowną modlitwą  dla kierowców. Zawsze gdy w naszym kościele dokonuje się święcenia pojazdów mechanicznych podjeżdżam ze swoją starą bryką w przekonaniu, że nigdy dość modlitwy, bo strzeżonego…Sw-krzysztof-006 Mamy w rodzinie jeszcze jeden wizerunek św. Krzysztofa w postaci medalionu jaki przywiozłem z Hameryki w prezencie dla żony. On też zawsze podróżuje z nami zawieszony w cudnym miejscu i przez dekolt obserwuje drogę. Jakoś tak się składa, że poza drobnymi zadrapaniami karoserii udaje się nam jeździć kilkoma już kolejnymi samochodami bez wypadków i to ponad 40 lat. Oby tak dalej, prawda? Życzmy sobie tego wszyscy. Nie tylko kierowcy ale i piesi, którzy przecież również mają swój znaczący udział w statystykach wypadków drogowych.

Zastanawiając się nad tematem i treścią tego posta postanowiłem sprawdzić dlaczego św. Krzysztof  jest patronem kierowców. Znalazłem m.in. takie informacje:
Św. Krzysztof jest patronem siedzib ludzkich i grodów, a także chrześcijańskiej młodzieży, farbiarzy, introligatorów, modniarek. Ale najbardziej znany jest jako patron wszystkich związanych z podróżowaniem – kierowców, pielgrzymów, flisaków, marynarzy, przewoźników, tragarzy, turystów i żeglarzy. W dzień jego liturgicznego wspomnienia, 25 lipca (ewentualnie w niedzielę najbliższą tej dacie), poświęca się pojazdy mechaniczne.

Wiedziałem o św. Krzysztofie, że jest patronem kierowców, ale zaskoczeniem dla mnie było dość szerokie grono innych podopiecznych. Warto zapamiętać zwłaszcza to sformułowanie: patron wszystkich związanych z podróżowaniem, w tym pielgrzymów i turystów. W wymienionym źródle czytam ponadto: Opowieść o św. Krzysztofie kojarzy się z magicznym urokiem, jaki zawsze w umysłach ludzi wiązał się z przekraczaniem wody, przechodzeniem „na drugą stronę” – mostu, brodu, rzeki. Przejście przez wodę to odwieczny symbol wielkiej przemiany w życiu (chrztu), podjęcia ważnych decyzji, rozpoczęcia nowego etapu w życiu, także symbol… śmierci. W każdej takiej ciężkiej próbie warto mieć przy sobie opiekuna o nadludzkiej mocy – i stąd pewnie wzięła się popularność św. Krzysztofa. Może ze względu na motyw podróży na drugą stronę rzeki, czy podróży w ogóle, kult tego świętego wyznawali wszyscy, którzy poruszali się w przeróżny sposób. To, że św. Krzysztof  bezpiecznie przenosił innych na drugi brzeg, spowodowało, że stał się szczególnym orędownikiem wszystkich proszących o bezpieczeństwo, nie tylko w podróży. Zgodnie z dawnymi wierzeniami, kto spojrzy rankiem na wizerunek św. Krzysztofa, będzie bezpieczny aż do wieczora. Dlatego dawniej malowano jego postać przy wejściach do kościołów, na basztach miejskich, na feretronach i sztandarach, także na wielu kamienicach przy ruchliwych ulicach – takie kamienice w średniowieczu nazywano „Krzysztoforami”. W wielu samochodach i na motocyklach kierowcy mają przyczepiony wizerunek św. Krzysztofa. http://dziennikparafialny.pl/2014/dlaczego-sw-krzysztof-jest-patronem-kierowcow/

Nie wiedziałem zbyt wiele o św. Rafale, ale wujek Google podpowiedział mi to co poniżej: Św. Rafał Archanioł ukazuje dobroć Opatrzności. Pobożność ludowa widzi w nim prawzór Anioła Stróża. Jest czczony jako patron aptekarzy, chorych, lekarzy, emigrantów, pielgrzymów, podróżujących, uciekinierów, wędrowców i żeglarzy. – To mnie uspokoiło, bo przecież każdy ma Anioła Stróża i może mu powierzyć swoje bezpieczeństwo w podróży, czy tylko w zwyczajnym przemieszczaniu się. Mamy więc sytuację,  w której zawierzenie się dwóm wspomnianym  patronom przez wszystkich uczestników ruchu drogowego może przynieść tak pożądany spokój ducha i bezpieczeństwo. Dlaczego zatem jesteśmy rekordzistami Europy w ilości wypadków śmiertelnych w ruchu drogowym?
 Kochasz? Uważaj na pieszych. To mogą być Twoi najbliżsi… Znacie tę akcję medialną prowadzoną przy udziale telewizji dla podniesienia bezpieczeństwa na drogach? Kierowca – pieszy jedno serce. Tu również jest sporo do czytania i do przemyśleń. Już wstępniak do artykułu na temat tej akcji daje nam przedsmak zawartości artykułu:
   Niebezpieczne zachowania oraz brak empatii i wzajemnego szacunku to codzienność na polskich drogach. Czy prowadzący pojazdy zachowywaliby się podobnie, gdyby przy pasach stali ich bliscy. Dalej jest jeszcze ciekawiej: …Wciąż pokutuje ograniczone poczucie współodpowiedzialności wszystkich użytkowników dróg za bezpieczeństwo. Do tego należy dodać negatywne nastawienie Polaków do innych uczestników ruchu. Obrzucanie się wyzwiskami, wymachiwanie rękoma, trąbienie czy liczne przekleństwa, to tylko niektóre z negatywnych zachowań, które zdecydowanie nie sprzyjają porozumieniu. Sytuacji nie poprawia także wzajemne przekonanie o swojej wyższości i próba podkreślenia dominacji względem pozostałych użytkowników dróg. …W badaniu opinii,( Badanie opinii publicznej przeprowadzone w czerwcu 2015 roku przez TNS Polska metodą wywiadów telefonicznych (CATI) na reprezentatywnej próbie 500 kierowców i 500 pieszych w wieku 18 lat i więcej.) zarówno kierowcy (88%), jak i piesi (90%) deklarowali, że są w takim samym stopniu odpowiedzialni za bezpieczeństwo na drodze. Ponadto, 85% badanych z obu grup było zdania, że kierowca zawsze powinien ustępować pieszemu na przejściu. Co niepokojące, mimo tej zgodności, kierowcy mają nie lada problem z poprawnym zachowywaniem w stosunku do przechodniów. Aż 76% z nich nie zatrzymuje się, kiedy pieszy oczekuje na przy przejściu. Eksperyment społeczny pokazał, że zmienia się to w zależności od tego, kto czeka przy pasach. Kierowcy najczęściej przepuszczali grupę młodzieży (ponad 55% przypadków) oraz kobietę z dzieckiem w wózku (ponad 53%). Znacznie mniej, bo 40% kierujących pojazdami ustępowało osobom starszym i młodym kobietom (ponad 38%… Jednak naszym zdaniem, porozumienie na drodze jest możliwe i warto pracować nad wzajemnym nastawieniem obu grup. Dlatego również w tym roku, w ramach kampanii społecznej „Kochasz? Powiedz STOP Wariatom Drogowym”, nie rezygnujemy z silnego wpływu osób kochanych przez kierowców i zachęcamy do dialogu na temat bezpieczeństwa pieszych… http://pomoctomoc.pzu.pl/temat/bezpieczenstwo/kierowca-pieszy-jedno-serce?utm_source=facebook&utm_medium=post&utm_content=swdstart22072015&utm_campaign=july
PS.
Bohater dzisiejszego dnia poseł Lipiec przyłapany na przekroczeniu dozwolonej prędkości został obdarowany przez redaktora lokalnej kieleckiej gazety Echo Dnia obrazkiem z podobizną św. Krzysztofa. Bardzo był wdzięczny za podarunek i serdecznie za niego dziękował. Podzielił się obrazkami ze sporą grupą notabli, która mu towarzyszyła .  http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20150724%2FPOWIAT0104%2F150729450
Miejmy nadzieję, że już więcej nie wykroczy przeciwko przepisom ruchu drogowego, a za jego przykładem pójdą inni.

18 uwag do wpisu “Święty Krzysztofie prowadź, święty Rafale wspomagaj…

  1. – prawie w każdym samochodzie znajduje się wizerunek św Krzysztofa, ale przyznam szczerze, że nie zagłębiałam się w tajniki, dlaczego właśnie Ten święty jest patronem m.in kierowców, turystów, pielgrzymów…. wakacje, to czas, gdzie zagrożenie się zwiększa, wyjazdy na urlopy, pielgrzymki maszerujące ze wszystkich stron w kierunku Częstochowy…. no i chyba jeszcze te ostatnie zawirowania pogodowe, oj, ma nad kim czuwać ten święty…. byle nam WIARY starczyło ….
    – pozdrawiam…. spokojnego weekendu życzę..

    Polubienie

  2. ~Marek Jan pisze:

    Przepisy drogowe są w Polsce nagminnie łamane, co jest m.in. wynikiem powszechnego w naszym społeczeństwie braku poszanowania prawa.

    To, że taki czy inny posełek łamie prawo i jeszcze chroni go immunitet, uważam za skandal, immunitety powinny być zniesione w tym kraju raz na zawsze i każdy obywatel powinien być równo traktowany przez prawo i bezwzględnie odpowiadać za jego łamanie.
    W przeciwnym wypadku mamy do czynienia jedynie z karykaturą państwa prawa i parodią demokracji.

    Uważam też, że osoby publiczne a takimi są m.in. posłowie, powinni być znacznie bardziej surowo traktowani przez prawo, właśnie z racji pełnionej funkcji publicznej.To samo powinno dotyczyć łamiących prawo sędziów, prokuratorów, policjantów i innych pełniących funkcje publiczne, czy to z wyboru czy to z mianowania.

    Święcenie pojazdów przez księży uważam za jakąś parodię święceń, bo niby czemu to ma służyć? Nadal będzie taki „poświęcony” będzie mógł jeździć jak wariat, mając w pogardzie przepisy drogowe, bo jego pojazd jest otoczony jakimś szczególnym „immunitetem”?
    Ciekawe ilu z tych „poświęconych” rozwaliło mordy na drogach? Takich statystyk niestety się nie prowadzi, a szkoda.

    Polubienie

  3. Oj. Tatulu poruszyles temat rzeke, ktora niestety nie ma „ujscia”. Dyskutujemy, przestrzegamy, blogoslawimy, a ofiar smiertelnych na drogach coraz wiecej. I kto jest najwiekszym winowjaca? … naturalnie Rzad, ten, poprzedni i ten ktory przyjdzie pozniej …. bo drogi zle, za ciasne, za waskie, o zlej powierzchni itd. W Szwecji nauczylam sie myslenia, ze to nie „zla droga”, a zle dopasowanie predkosci do zlej drogi i zle, nieprzemyslane decyzje sa powodem do prawie wszystkich wypadkow.
    Przez lata poruszam ten temat w „realu” i blogosferze i co dziwne najczesciej spotykam sie z agresja, a przeciez ja tylko dbam o swoje zycie i zdrowie, zycie moich bliskich i kazdego innego rodaka.
    Przerazenie mnie ogarnia ze Narod swiatly, podrozujacy po swiecie nie moze jedan zmienic mentalnosci i zrozumiec, ze ograniczenia predkosci maja swoje uzasadnienie a linie na drogach nie sa ich ozdoba i maja swoje przeslanie.
    Obawiam sie jednak, ze potrzeba wiekow aby nauczyc Rodakow POSZANOWANIA WLASNEGO ZYCIA, bo o nie wlasnie chodzi!!!
    Pozdrowionka

    Polubienie

    • Przed chwilą wróciłem z naszego kościoła parafialnego. Oprócz zwyczajowych intencji modliliśmy się o bezpieczeństwo w ruchu drogowym za pośrednictwem św.Krzysztofa. Uczestniczyło może 30 osób i 13 pojazdów. Ksiądz po modlitwie wyszedł pokropić święconą wodą, a ministranci rozdali obrazki św. Krzysztofa z modlitwą.
      Mądrość ludowa wskazuje na Twoją logikę Marku Janie. Mój przykład jest zamierzchłym wstecznictwem.
      W tej chwili na Fejsbooku pokazali film: http://podaj.to/post/1457,2,nie-uwierzysz-z-jakiego-powodu-doszo-do-tego-wypadku-szokujcy-film.html
      Udostępniłem go u siebie z komentarzem:

      25 lipca – Święty Krzysztof – patron kierowców i podróżnych przypomina. Nie mogę być wszędzie!!! Jasne!!!
      Czekam na reakcję moich znajomych

      Polubienie

      • ~Marek Jan pisze:

        No właśnie Tatulu, taki niby drobiazg i gotowe nieszczęście, którego przecież nikt nie chciał.

        Film ten powinien obejrzeć każdy, kto zasiada za kierownicą, zwłaszcza ci komórkowi gadacze a często widzę w naszym kraju prowadzących pojazdy z telefonem przy uchu, choć jest to zabronione.

        I nie sądzę by ci gadacze byli wyłącznie ateistami, może niejeden z nich porusza się poświęconym pojazdem…

        Żebyśmy mieli jasność, nie mam nic przeciwko Bożej Opatrzności – wprost przeciwnie.
        Mam natomiast bardzo wiele przeciwko poświęcaniu byle czego ( np. garów w nowo otwartej stołówce – fakt autentyczny) i przypisywanie temu jakiejś magicznej mocy, która ma rzekomo chronić kierowcę – wariata, bo jedzie poświęconym pojazdem, a myślę, że niejeden z tych kierowców tak właśnie ten obrzęd traktuje. Nie sądzę by Bóg pochwalał łamanie prawa drogowego i narażanie siebie i innych na utratę zdrowia i życia.

        Z Iną pełna zgoda, bardzo nam daleko jeszcze do kultury jazdy i przestrzegania przepisów drogowych z jaką się spotykamy choćby właśnie w Skandynawii.

        I nie sądzę, by tamtejszym pastorom przyszedł do głowy pomysł poświęcania pojazdów.

        Polubienie

    • ~Kneź pisze:

      Akurat ofiar z roku na rok coraz mniej, chociaż i tak za dużo.
      Przez ostatnie 10 lat ilość samochodów wzrosła o ok. 38 %, natomiast ilość wypadków spadła o około 28 %, w tym ilość zabitych spadła o ponad 41 %, a rannych prawie 30 %.
      Najwyższa ilość zabitych w wypadkach była w roku 2007 i wynosiła 5583. W roku 2014 wynosiła 3202.
      Rannych w 2007 było 63224, a w 2014 roku 42545.
      Tak wiec nieprawdą jest że te liczby rosną z roku na rok, natomiast prawda jest, że nam zabitych i rannych przybywa, bo wypadki coraz rzadziej, ale jednak są.
      Dane ze statystyk policji na str. http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html

      Polubienie

      • Dzięki za tę krzepiącą statystykę Kneziu. Jest lepiej, to prawda, ale inni też doskonalą swoje metody zmniejszania wypadkowości i nadal świecimy na czerwono na końcu europejskiego peletonu

        Polubienie

      • ~Kneź pisze:

        Nie chce mi się sprawdzać, ale sądząc po tym jak przerażeni byli nasi Młodzi, gdy wrócili z Bałkanów i ich opinii, że nie odważa się tam pojechać samochodem, to chyba nie jest tak źle?
        Przypuszczam, że nastąpiła znaczna poprawa i w porównaniu do innych.
        Natomiast przyznam, że ostatnie dość raptowne zmiany związane z ruchem rowerowym mogą nieco popsuć statystyki, bo sam drżę ilekroć mam do czynienia ze wspólnymi ścieżkami (pasami) rowerowymi. Nawyki są tu inne, a zajechanie drogi wcale nie takie trudne, bo auta nie są przystosowane do takich sytuacji. Nasz van ma martwe pole zarówno w lusterku, jak i z boku, poniżej okien. Do tego brak widoczności, bo miedzy jezdnia a ścieżka bywają zarośnięte strefy, a to nie pieszy, tylko rower i jedzie relatywnie szybko. No i wreszcie wprowadzono dwukierunkowa jazdę dla rowerów w ulicach jednokierunkowych, a to już kompletnie dezorganizuje ruch i wręcz prowokuje niebezpieczne sytuacje. Oczywiście sama idea wydzielonych ścieżek rowerowych jest jak najbardziej potrzebna i oczekiwana, ale radosna twórczość projektantów i prawodawców to jakiś horror – ciekawe jak to wychodzi w statystykach?

        Polubienie

  4. Zawsze to lepiej gdy ktoś wspomoże. Przytoczę tu obrazek z mojego domu rodzinnego. Tato wyjeżdżając koniem w pole, zdejmował czapkę, a przed koniem batem zrobił na ziemi znak krzyża. Może to kogoś śmieszy, mnie nie. Byłem dumny z ojca. Pozdrawiam. 🙂

    Polubienie

    • @ ~Note Jedrek> w moim domu było podobnie, mój Tato czynił tak samo czyli kreślił batem przed nogami konia znak krzyża zanim koń zrobił pierwszy krok w pole ; a Mama naznaczała krzyżem każdy napoczynany bochenek chleba, aby go nam nigdy nie zabrakło; zapamiętam do końca życia i mam dla nich wielki szacunek że taki przykład mi dali;
      „strzeżonego Pan Bóg strzeże” – tak mówi polskie powiedzenie. Kto chce, to się w opiekę odda Panu Bogu i św. Krzysztofowi przed podróżą, przed przekroczeniem progu domu, wszak „nie znamy dnia ani godziny”; a kto nie chce – nie musi; pozdrawiam 🙂

      Polubienie

    • Lepiej jak ktoś wspomoże – to prawda Andrzeju.
      Ważne jednak abyśmy sami sobie pomogli, a wtedy i sukcesy będą. Może zmiany w prawie drogowym i rosnąca karalność też zrobi swoje?

      Polubienie

  5. ~Kneź pisze:

    Co do samego święcenia samochodów, to moje zdumienie nie miało granic, gdy się pierwszy raz z tym spotkałem – kompletny absurd – wozy konne kiedyś też się święciło???
    Ciekawe czy czerwone busy SLD buchały dymem na skutek tego święcenia?
    W ogóle to kropienie wszystkiego co popadnie, z okazji takiej czy innej, sensu większego nie ma, ale jeżeli to ma przypomnieć kierującym o puknięciu się w głowę przed sprowokowaniem niebezpiecznej sytuacji na drodze, to proszę bardzo! 🙂
    Przypuszczam natomiast, że raczej właścicielom chodzi w tym przypadku o rodzaj ubezpieczenia dorobku swojego życia (bo tak często jest) i nadprzyrodzoną ochronę przed utratą majątku. 😛
    Starsza mi tu mówi, ze zawsze się samochody świeciło – hm… to ja chyba jakiś dziwny jestem – nigdy tego nie robiłem. 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~alik Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.