Z gości podobno cieszymy się przynajmniej dwa razy. Gdy ich witamy no i… gdy ich żegnamy. To obiegowe pojęcie wcale nie musi się sprawdzać w życiu, bo z tym bywa różnie. Faktem jest, że kierunek świątecznej migracji ludności zawsze przebiega w jedną stronę, z miasta na wieś, a sporadycznie tylko w drugą stronę. Niemal na wszystkich podwórkach wiejskich domostw widać w czasie świąt po kilka samochodów, a na parkingu przykościelnym (Rezurekcja, Pasterka) z roku na rok robi się coraz większy tłok. Widomy objaw polskiej biedy. Pogoda, przynajmniej w moim rejonie zrobiła psikusa przepowiadaczom, bo była bardziej łaskawa niż to przepowiadano. Czytaj dalej