
Bić, czy nie bić – to odwieczne jest pytanie…
Może warto wreszcie znaleźć własną odpowiedź na nie?
Rodzice, dzieci, a zwłaszcza nauczyciele zamarli słuchając udostępnionego w mediach, a pochodzących z podsłuchu odgłosów pochodzących z zajęć lekcyjnych z najmłodszymi z uczniów, bo tzw. zerówkowiczami. Nauczycielka też była młoda i widocznie dopiero poszukiwała skutecznych metod wychowawczych, a czyniła to na własna rękę, bez konsultacji z bardziej doświadczonymi nauczycielami, z kimś z nadzoru pedagogicznego z dyrekcji, czy wreszcie z rodzicami. Afera, jakiej nie było od czasów, gdy nauczycielowi nałożono kosz na głowę i to sfilmowano. Wtedy byli to starsi uczniowie, ale oni też kiedyś musieli zacząć. A propos starszych… Tu też mamy rewelację po ujawnieniu treści regulaminu stosowanego w szkole o zaostrzonym rygorze, gdzie – o zgrozo – stosowano musztrę jakby żywcem wyjętą z regulaminu musztry żołnierza. Jak oni mogli!!! Toż to nie jest wychowanie, a tresura!!! – krzyczą z ekranów oburzeni fachowcy od wychowania…
Zrobiło się nieprzyjemnie i od razu zaczęliśmy szukać winnych tego stanu rzeczy.
– To wrzutka mająca odwrócić uwagę od ważnych spraw, którymi nie ma się kto zająć!! – krzyczą jedni, a inni – też nie od macochy, mają swoje odmienne zdanie:
– To wrzutka medialna mająca skupić ludzką złość na środowisku nauczycieli bezczelnie domagających się podwyżek!!!
Za co im płacić, skoro pracują najkrócej w Europie, mają trzy miesiące wakacji, a zobaczcie jak traktują nasze dzieci!!! Do tego jeszcze ta karta nauczyciela, której bronią jak niepodległości!!!
Świadomie nie wyczerpuję całej gamy interpretacji, bo liczę na to, że w dyskusji zrobią to czytelnicy. Ja chcę zwrócić uwagę na to, że w tysiącach naszych szkół pracuje ponad 600 tysięcy nauczycieli i pokazane zdarzenia są jak pryszcz na zdrowym ciele całej oświaty. W badaniach statystycznych nawet nie dałoby się ich zakwalifikować, a zatem i poddać jakiemuś badaniu. Pośród milionów młodych ludzi, którzy w murach szkół spędzają znaczną część swego życia jest znacznie więcej wymykającej się spod nadzoru agresji i przemocy niż te pochodzące z drugiej strony katedry przypadki. Warto na chłodno przeczytać choćby ten materiał http://www.tvn24.pl/dyscyplina-w-szkole-ma-dluga-tradycje,523533,s.html aby zastanowić się jak to z nami bywało, jak jest teraz i pewnie będzie w przyszłości… Już wstęp do artykułu jest obiecujący…
– Przez te 2,5 tys. lat, z małymi wyjątkami, dzieci zawsze bito. Historia edukacji to historia fizycznej udręki uczniów ze strony nauczycieli, opowiada w rozmowie z tvn24.pl historyk edukacji. Wielu do dziś wspomina belfrów, którzy za dwóję czy brudne ręce wymierzali karę linijką i wskaźnikiem po dłoniach. O dyscyplinie śpiewał też jeden z bohaterów filmu „Pan Kleks w kosmosie” tak, że jak dziś się tego słucha, ciarki przechodzą po plecach.
W czasach wszechobecnej poprawności politycznej, metody wychowawcze niektórych nauczycieli wciąż, a może znów budzą emocje. W ostatnich dniach media nagłośniły fakt, jak nauczycielka miała znęcać się, poniżać i karać dzieci (np. zaklejając im usta taśmą) w szkole podstawowej w niewielkiej miejscowości Szczodre na Dolnym Śląsku. W sieci zawrzało. Nie mniej emocjonalnie zareagowali internauci i niektórzy rodzice na procedury wejścia do klasy w legnickiej podstawówce, które określano mianem musztry, tresury…
Gdy tak czytam, oglądam i słucham w zasadzie wszystkiego co dotyczy szkoły i popisów tej biednej nauczycielki, to pomyślałem, że warto popatrzeć i na te słodziutkie istotki, z którymi czasem trudno sobie poradzić.
...Tak, nie umiem sprawić, żeby mój syn przestał krzyczeć. Jestem niewydolna wychowawczo. Z tego, co widzę, to nie ja jedna. Jednakże ta sytuacja powtarza się u nas dość często. Powoduje moją frustrację. Zwykle jestem opanowana do granic możliwości, zaciskam zęby i przeczekuję. Czasem tylko mam ochotę uciec, gdzieś daleko i odpocząć w ciszy. Czasem mam ochotę złapać taśmę klejącą i zakleić buźkę, co tak wrzeszczy. Albo krzyczeć wraz z nim. Czasem mam wrażenie, że zamkną mnie w wariatkowie, bo dłużej nie wytrzymam tego wrzasku. Mięśnie karku mam ściśnięte w twarde supły – to wynik stresu…
Dalej jest jeszcze ciekawiej, a i dyskusja jest frapująca.
Tu jednak widać, że taśma klejąca stała się pomocą naukową i środkiem wychowawczym również w domach. Ba, nie tylko w domach, bo oto czytam o interwencji BOR wobec jakiegoś osobnika zakłócającego krzykami spotkanie z prezydentem Komorowskim w Rzeszowie i widzę, że metoda się upowszechnia… A z resztą przeczytajcie sami:
Fragment interwencji nagrał dziennikarz Radia Rzeszów. Na filmiku widać szarpaninę. W pewnym momencie ochrona wykonuje ruch przypominający zaklejanie ust krzyczącemu taśmą. – Nie było kneblowania – odpowiada Dariusz Aleksandrowicz. Dodaje też, że całe zajście w tej chwili drobiazgowo wyjaśnia rzeszowska policja. Nie było mowy o zaklejaniu ust taśmą, a to co widać na filmie to jedynie ręka funkcjonariusza – mówi rzecznik BOR.
Takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie…
Właśnie – o chowaniu warto pogadać.
Chowanie, pochodzi od pojęcia chów, a ten za Wikipedią oznacza ni mniej, ni więcej tylko: … Chów – zapewnienie zwierzętom użytkowym i hodowlanym prawidłowych warunków bytowania i rozwoju, dzięki którym możliwy jest pełny rozwój pożądanych cech. Obejmuje czynności takie jak karmienie i pielęgnacja, związane z utrzymaniem zwierząt od czasu ich nabycia – zwykle młodych osobników – do czasu uzyskania przez nie oczekiwanych cech użytkowych…
Czy ta definicja nie odnosi się do chowu …wielu naszych pociech? Czy mało jest domów, w których dbamy tylko o to, aby zapewnić warunki, spełnić ostro stawiane przez małolatów żądania, byle był spokój, byle zamieść problem pod tzw. dywan albo obarczyć nim wszystkich wokół, bo to się samo rozwiąże jak dziecko wyrośnie, zmądrzeje, jak się ożeni – to się odmieni…
Jest o czym pogadać. Pewien pan w muszce, w kampanii prezydenckiej otacza się młodymi i postuluje mordowanie idiotów, do których błędnie zalicza wszystkich wyłączając tylko siebie… Inny pan z wąsikiem widzi w zadymiarzach i kibolach przejaw patriotyzmu i przygarnia ich w swoje szeregi. Warto zastanowić się nad tym skąd się biorą ci zbuntowani i gdzie przebywają poza czasem występów i występków w akompaniamencie huku petard, w dymach świec, kiedy wyrażają swoje święte oburzenie…
Za moich czasów wielu oberwało. Ja w domu tak, w szkole nie. Co ja myślę? Bić nie, karcić KONIECZNIE ! Co to oznacza? Różnie oznaczać może. Dosadnie bym karał, bić nie bo ludzie słabi biją. Jeśli nie skarcisz to ci wiadro na głowę założą. Kiedyś zasłużyłem i mi tato batem sypnął. Pomogło w wychowaniu, żalu nie miałem. To sprawa rodziców i nauczycieli. Inni niech się nie wtrącają. Pozdrawiam Pana belfra. On dobrocią efekty osiągał. Tak mówią Jego wychowankowie. 🙂
PolubieniePolubienie
Andrzeju, Ludzie w naszym wieku mają bardzo podobne spojrzenie na kwestię wychowania, bo nasze doświadczenia były podobne, a i rodzice mieli podobne metody oddziaływania na dzieci.
Nie dalej jak tydzień temu miałem wizytę swojej córki z 6 lenią wnusią Marysią. Rozmawialiśmy o wielu sprawach w tym i o karaniu za wykroczenia. W pewnej chwili przy swojej mamie zapytała mnie : – A ty dziadziuś byłeś bardzo srogi wobec mojej mamy? Różnie bywało – odpowiedziałem, ale kara była zawsze „pod ręką” i dzieci o tym wiedziały. Mówiąc to, dotarło do mnie, że rozmawiamy w kuchni, gdzie do dzisiaj pozostał wbity w futrynę okna gwoździk, na którym kiedyś wisiał skórzany pasek pradziadziusia Marysi służący do ostrzenia brzytwy. Ten pasek był zawsze pod ręką i wystarczyło, że rodzic sięgnął w jego stronę, albo tylko spojrzał i już nadchodziła na nas refleksja i reakcja.
Marysia przyjęła to z należytym zrozumieniem i bez komentarzy. Pytania zeszły na rodzaj paska, możliwość jego schowania itp.
Dziękuję za przywołanie wspomnień moich byłych uczniów, bo ktoś mógłby pomyśleć, że jestem za przemocą
PolubieniePolubienie
Temat – morze. Bowiem uważam, że nie ma recepty na „dobre wychowanie”.
Za moich czasów rodzice bili dzieci i nauczyciele w szkole też bili uczniów.
Zaś obecnie, moim zdaniem, skutki [owoce] zbiera bezstresowe wychowanie, nadopiekuńczość rodziców i …. brak zajęcia u młodzieży. Tendencja do bycia atrakcyjnym i czymś wyróżnić się z tłumu [nieważne czym] byle innym zaimponować, byle dorwać się na świecznik….Moda na filmiki w sieci, na nowoczesność [różnie pojmowaną], na bycie „kul”; byle zaznaczyć swą obecność i wyjątkowość. Za moich młodzieńczych czasów powszechnie mówiło się; „jak nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz” a dziś nastała moda na „bycie na afiszu” w myśl powiedzenia;
” „Nie ważne co piszą, ważne, żeby pisali”. Stosują to celebryci, politycy więc i młodzież sięga po ten oręż. Prawda jest, że wśród milusińskich są rozkapryszone bachory, które od małe potrafią się odgrażać „a moja mama to pani pokaże [„da”- to groźba]”, ale…są też w zerówkach dzieciaczki wystraszone, ciche, potulne, dobre i z trudem adaptujące się do nowego środowiska i nowej roli -ucznia. Za moich czasów przekleństwo Cyganki brzmiało ;” obyś uczył cudze dzieci” -jako dziecko słyszałam je na własne uszy z ust Cyganki przyłapanej we wsi na kradzieży kury. Dziś, jak nigdy dotąd jest ono wyjątkowo aktualne; pozdrawiam Wszystkich
PolubieniePolubienie
Nie jest łatwo pracować z dziećmi, którym w domach wszystko wolno, bo wszyscy są dla nich. W wieloosobowej klasie łatwo popaść w nudę, bo nawet telefonu nie pozwalają używać na lekcjach, a te głupie lekcje są za długie w stosunku do przerw. Powinno być dokładnie na odwrót – 10 min lekcji – tyle przy dobrej woli udaje się usiedzieć w skupieniu, a przerwa 45 min., aby wyrobić się z otrzymaną e-pocztą, posłuchać muzyki wymienić poglądy, coś przepalić, coś przekąsić, wyskoczyć na miasto – według potrzeb.
Może tak zrobią w przyszłości? Tematy można przesłać uczniom e-mailem ? Można! To po co oni mają siedzieć w szkole? Szkoda czasu…
Pozdrawiam Cię Basiu
PolubieniePolubienie
Napewo …. nie bic!!!
Autorytetu nie zdobywa sie krzykiem ani batem, zrowno w domu jak i w szkole.
Sam fakt pokazania „pani ktora minela sie z powolaniem” uwazam za bardzo pedagogiczny …. bo chyba ci ktorzy maja choc troche zapedow w tworzeniu wlasnych teorii wychowawczych wyciagna z tej historii odpowiednie wnioski.
PolubieniePolubienie
Miejmy nadzieję, że wszyscy skorzystają z tej nauki.
Z autorytetami jest faktycznie krucho, a wcale nie zmalała potrzeba ich szukania i grzania się w ich ciepełku
Miłej Niedzieli
PolubieniePolubienie
nie bić, nie upokarzać, nie poniżać
„nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”
PolubieniePolubienie
Krótko i przejmująco jasno to wyłuszczyłaś Klarko, tylko … jak zapanować nad klasą , która ma w ciężkim poważaniu to, o czym mówi nauczyciel?
Nie ma prostych schematów, a rzesze nauczycieli nie są ideałami o jakich marzymy. Są tak samo zróżnicowani jak i my wszyscy.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Chyba bym nie mogła być uczycielką w dzisiejszych czasach. Oglądam program czasami i gimnazjalistach. Co tam się dzieje, to starzy ludzie w grobach się przewracają.
Pamiętam maźnięcie piórnikiem po łapie, ale to skutkowało na długo. Pamiętam ośle ławki, gdzie siedziało z dwóch wyrośniętych, ale reszta była pokorna jak truśki i był przede wszystkim respekt przez nauczycielem. Nie było drastycznych scen, jak teraz.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Pamiętam i ja tzw. łapy wymierzane wskaźnikiem do map. W zimie, na mokre i zmarznięte ręce to była tortura, no ale można było pozostać w klasie, a nie wylatywać w czasie przerwy na śnieg.
Nawet ksiądz wymierzał nam łapy dębową listewką… a miał za co, oj „miał” bo nazywał sie Kot
Obie strony napędzały się okrutnie , ale te metody nie były skuteczne
PolubieniePolubienie
Wiele słów padło tu o wychowaniu… i słusznie. Najpierw stanowczo odpowiem: NIE BIĆ, nie poniżać,. kochać, traktować poważnie, spełniać ich potrzeby (nie mylić z zachciankami).
Nie wszyscy nadają się na rodziców i na nauczycieli.
To bardzo trudne zadanie- wychowanie dzieci. Agresja- rodzi agresję.
Nauczyciel i rodzic powinni pamiętać, że to szczególna służba, czyli służenie- mądre i odpowiedzialne , nie bez zasad- z zasadami! Ale na zasadzie umów obydwu stron i akceptacji, a nie rozkazów…
Byłam bardzo zbulwersowana tą sytuacją, zaklejaniem buzi i stosowania żelaznej dyscypliny….Czy tak trudno okazać troskę i przyjaźń?
Moim zdaniem obecnie uczelnie nie zawsze dobierają studentów na przyszłych NAUCZYCIELI. To zawód szczególny i powinna być odpowiedni nabór.Nie przypadkowy! I mówmy o tym, nie zaklejajmy innym buzi….bo w przyszłości musi ktoś wreszcie nauczyć się otwarcie mówić!
PolubieniePolubienie
„powinien być”- sory za błędy 🙂
PolubieniePolubienie
Masz rację Koreczku, to oczywiste. Tak też na pewno jest , a te przypadki, które tak zbulwersowały nas wszystkich, to tylko odprysk. Czarna owca trafia się w stadzie, ale dzięki niej łatwiej dostrzega się i docenia te białe, niewinne. Przecież wiesz jak jest w Twojej szkole i w innych, z którymi masz kontakty.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja tam uważam, że przeginanie w każdą stronę jest niedobre. Ale myślę też, że gdybym się dowiedziała, że ma moim dziecku ktoś stosował taką „metodę wychowawczą” to chyba by mnie szlag trafił i nie byłoby tak lekko i miło. Jednak od nauczycieli którzy obdarzani są zaufaniem na „słowo honoru” wymaga się aby ten honor mieli, słowa dotrzymywali i dzieci traktowali odpowiednio.
PolubieniePolubienie
Otóż to Agni, otóż to. Uczniowie łatwo wyszukają tych, którzy są przyjaźni, życzliwi, opiekuńczy i…. dalej reszta marzeń o idealnym nauczycielu. Ja pytałem o to uczniów i prowadziłem analizę kryteriów jakimi kierują się uczniowie. materiały wykorzystywałem w procesie awansu zawodowego.
Zapraszam tu: https://tatulowe.wordpress.com/2010/10/14/dlaczego-potrzebujemy-nauczycieli-2/
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nie jestem zwolenniczką, a wręcz zdecydowaną przeciwniczką bicia, zarówno w domu jak i w szkole. Pamiętam nauczyciela w mojej szkole podstawowej. Myślę dzisiaj, z perspektywy czasu, że uwielbiał bić dzieci, zwłaszcza chłopców. Za wszystko: brak chusteczki: 2 razy kijem po wewnętrznej stronie dłoni, krzyczenie to samo, zerwanie jabłka ze szkolnego ogródka też kijem po dłoniach, brudne paznokcie to samo. Były też kary bardzo drastyczne. Za większe przewinienia, uczeń zdejmował spodnie, przekładał się na krześle przed całą klasą, a sadysta nauczyciel bił go ile sił mu starczyło, kijem od map. Nie mam wątpliwości, że było to złe, a sam fakt, że pamiętam to do dzisiaj z takimi detalami, musiał być dla uczniów traumą.
Biciem nie można utrzymywać uczniów w spokoju. Źle jest kiedy nauczyciel już w pierwszych dniach nauki, nie radzi sobie z najmłodszymi klasami. Nie byłam nauczycielką, ale moja córka jest wykładowcą. Na jej zajęciach jest jak makiem zasiał, a studenci czasem maja dwa razy więcej lat niż ona. Wiem jak głośno potrafią zachowywać się studenci w salach wykładowych. Dlaczego u niej jest spokój, pomimo, że jest młodziutką, delikatną osobą?
Trzeba wprowadzić jasne i klarowne zasady od początku, bez krzyku i przemocy.
Nigdy nie biłam swoich dzieci, a najmłodsza córka przychodziła z przedszkola i pytała co to jest lanie, bo wszystkie dzieci dostały, a tylko ona jedna nie. Można dobrze wychować bez klapsów, krzyku i szturchania.
Ty Tatul jesteś autorytetem w dziedzinie postępowania z uczniami, więc nie chcę wypowiadać swoich teorii na wyrost. Może przytoczę tylko teorię młodego, mądrego księdza. Przyszedł do nas po kolędzie i w trakcie rozmowy powiedział ważne słowa: uczę religii w szkole gimnazjalnej, różni są uczniowie, potrafią mocno człowieka wyprowadzić z równowagi. Radzę sobie i z reguły spokój panuje na moich lekcjach. Kiedy nie potrafię opanować się i rzadko, ale zdarza mi się podnieść głos i krzyczeć, uważam to za swoją porażkę.
Pozdrawiam Tatul:)
PolubieniePolubienie
Elżbieto, w odpowiedzi powyżej podałem link do jednego z tekstów jaki tu, na tym blogu poświeciłem nauczycielom i ich relacjom z uczniami. Czy zechcesz i Ty przeczytać ten tekst w miejsce mojego komentarza?https://tatulowe.wordpress.com/2010/10/14/dlaczego-potrzebujemy-nauczycieli-2/
PolubieniePolubienie
Zacznę może od końca. Skąd się biorą ludzie, którzy robią zadymy, biją Murzynów, Żydów czy gejów, głosują na Korwin-Mikkego?
Myślę, że to strasznie sfrustrowani ludzie. Może bici przez rodziców, może wychowujący się w rodzinach patologicznych, może bezrobotni, może pracujący za najniższą krajową, może niemogący wziąć kredytu na mieszkanie.
Chociaż to oczywiście nie usprawiedliwia stosowanie przemocy.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Sądzę, że problem tkwi w podejściu do dzieci. Wychowujemy wg jednego szablonu, co owocuje niepowodzeniami. Każde dziecko jest swoistą indywidualnością i wymaga innego podejścia. Tego powinno uczyć się przyszłego nauczyciela i o tym powinni mówić psychologowie na wywiadówkach dla rodziców. Są uczniowie nieśmiali, których trzeba pobudzać do działania i są nadpobudliwi czy ADHD, do których trzeba stosować inną metodę.Jeśli nauczyciel nie ma anielskiej cierpliwości, nie powinien uczyć, ponieważ w wychowaniu chodzi o wielokrotne powtarzanie i cierpliwe tłumaczenie setki razy tego samego. Najbardziej smuci mnie fakt, że nie ma zwyczaju zwracania uwagi dzieciom, które źle zachwują się zarówno na ulicy, jak i w szkole. Ludzie udają, że nie widzą, a nawet sami nauczyciele dla świętego spokoju przymykają oczy. Skoro dzieci nie ponoszą konsekwencjii za złe zachowanie, nic dziwnego, że rozbestwiają się coraz bardziej. One muszą mieć świadomość nieuchronnej kary za swoje czyny. Nie stosują ich pobłażliwi rodzice, nie ma ich nawet prewencja w policji, dopiero, gdy popełnią przestępstwo. Wtedy to już jest naprawdę za późno. W karach nie chodzi o bicie. Z moich doświadczeń wynika, że zwykle biją bici.Przemoc rodzi przemoc, to już udowodniono. Pełni agresji, sfrustrowani, zestresowani, nienawidzący innych żyją przeważnie w podobnych rodzinach, gdzi nikt z nimi nie rozmawia, nie tlumaczy i nie pokazuje dobrych wzorców. Dobry przykład musi iść z góry, tak uważam.
PolubieniePolubienie
Absolutna racja koleżanko. Tak jest od wieków, że…”Słowa uczą, a przykłady pociągają” . „Bez mistrza nie ma sztuki, a bez przykładu nauki…”
Gromadzę przeróżne sentencje, w tym te dotyczące szkoły i nauczycieli i powiem Ci że wciąż odkrywam w nich warte zastosowania i wdrożenia podpowiedzi tych, co lepiej wiedzieli.
Miłego…
PolubieniePolubienie
Odpowiedź znajduje się w tytułowym: „Dużo mówimy, mało rrozmawiamy”. Rodzice zajęci zarabianiem, bo potrzeby coraz większe, a w sklepach towarów coraz więcej. Z kolei telewizja, internet, gry pełne są przemocy i agresji. Widziałam grę, w której należy strzelać do dzieci wychodzących ze szkoły. To z nami dorosłymi też coś nie tak, skoro produkujemy takie gry i nie widzimy w tym nic złego. A potem narzekamy na młodych. Myślę, że uczciwiej trzeba by zacząć od siebie. Ultra
PolubieniePolubienie
O, ciekawe skojarzenie włączyłaś do argumentacji. Ja użyłem tego zdjęcia jako avataru dla podkreślenia faktu, że często komunikujemy się, m.in z własnymi dziećmi, drogą nakazów. Bez słuchania drugiej strony. Do prawdziwej komunikacji potrzeba – tak jak do tańca – dwóch stron. Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz słuchać ich lęków, obaw, błędnych być może wniosków, aby wytworzyć tak potrzebne zaufanie, które może stać się podstawą więzi emocjonalnej, czy uczuć.
PolubieniePolubienie
Dziś nie umiemy słuchać. Wystarczy oglądnąć pierwszą lepszą dyskusję polityków, przekrzykują się nawzajem, przerywają, obrażają. Harmider jak na dawnym końskim targu. Nie ma możliwości przedstawienia swego stanowiska, ponieważ jeden drugiemu narzuca swe racje i poglądy. Nie słuchamy siebie i nie słuchamy swoich dzieci, więc nie znamy potrzeb najbliższych. Między innymi dlatego sfrustrowani lubią lać innych, skoro nie umieją załatwić sprawy polubownie. Nikt ich tego nie nauczył.
PolubieniePolubienie
~Ultra – Lansowanie hasła:
„Spróbujmy sie postarać
– nie mówmy wszyscy na raz” nie daje żadnego efektu. Zapraszani do telewizji nadworni pyskacze nic sobie z tego nie robią. Mając swoje minuty dbają oto, aby swoje wykrzyczeć i nie dbają o to, czy zostali zrozumiani lub co my – odbiorcy sobie o nich pomyślimy. Oni mówią do swoich. Ja widzę na rożnych okazjach, że są ludzie, którzy nie zwracają uwagi na to, czy komuś przerywają, czy nie. Wchodzą w środek czyjejś wypowiedzi i nie przepraszają za swoje zachowanie. Nie tylko politycy są tacy, to chyba ogólnoludzka przywara. Ktoś sformułował tezę:
– „Chętnie innemu porad udzielamy, a sami niechętnie porady słuchamy…” I to nie tylko w kontaktach z dziećmi
PolubieniePolubienie
Anegdotka: Dawno temu zabrałam na wakacje grupę 15 dzieciaków, które nie miały szans na wyjazd. Do wiejskiego domu znajomych. Wśród nich był mój bratanek. Wiek-6-12 lat. Pewnego dnia grupka chłopców zniknęła mi na kilka godzin. Poszli „na zwiedzanie terenu”. Kiedy towarzystwo się odnalazło, zaczęłam przemowę. Dłuuuugą. Po pół godzinie stania i słuchania bratanek jęknął:”Ciotka, spuść nam lanie, ale skończ już gadać”. Nadmieniam, że sam nigdy nie takowego nie dostał,ani też nigdy ja dzieci nie biłam. Kara w postaci edukacyjnej pogawędki była, jak widać bolesna i-jak się potem okazało, skuteczna.
Druga historia: jedna z bliskich mi dziewczynek była ofiarą molestowania seksualnego w szkole/gimnazjum/. Jak się okazało, nie jedyną, ale pozostałe dziewczynki 1/bały się o tym powiedzieć nauczycielom i rodzicom 2/ nie uważały tego za coś bardzo złego.
W rozmowie z dyrekcją postawiłam ultimatum: albo zawiadamiam policję, albo pozwolą mi porozmawiać z chłopcami w obecności rodziców, dyrekcji i pedagoga oraz sprowadzą do szkoły psychologa i policjanta na pogadankę o molestowaniu- dla wszystkich uczniów.
Dyrekcja zgodziła się na wariant drugi. Nie chodziło mi o zrobienie z głupich smarkaczy przestępców, tylko normalnych ludzi.Zresztą znałam większość z nich i ich rodziców.
Rozmowa się odbyła, długa i wyczerpująca temat. Chłopcy wyszli, a pani dyrektor:”Nie przyszło mi do głowy, że można tak z młodzieżą rozmawiać!”. Szkoda. Chłopaki wyrośli na całkiem fajnych ludzi.
Dla dodania smaczku historyjce, dziewczynka była w szkole „źle widziana” przez grono pedagogiczne, bo narobiła tylko kłopotu. Co jej powiedziano wprost po tej aferze. Była nią moja córka.
Bezradność i obojętność w sprawach wychowawczych mści się potem na życiu społecznym.
Na koniec: We Francji trwa dyskusja nad „ustawą o klapsach”. Francja jej nie podpisała i wcale się do tego nie pali. Jestem przeciwnikiem bicia, to jasne, ale nie przeciwnikiem kary za występki i nagrody za dobre zachowanie. Brak jasno określonych reguł w wychowaniu prowadzi do patologii w życiu społecznym. Młodzi ludzie wręcz swoim zachowaniem proszą, żeby ktoś im pokazał kierunek i ustalił zasady. A my, dorośli, zamykamy oczy, bo nam tak wygodniej. Może szkoła wprowadzając regulamin wejścia do klasy przesadziła, ale coś w tym jest: uspokajamy się, zachowujemy pewien porządek, potem przystępujemy do pracy.Sama wysyłałam dzieci na karate, bo nabywały dyscypliny. Co do metod pani zaklejającej buzie, to oczywista porażka i pani i szkoły i rzecz niedopuszczalna. Ale słusznie zauważyłeś Tatulu, że to wyjątek jednak w szkołach, a nie reguła. Zawsze trafi się ktoś zaburzony, w każdym zawodzie. A media to kochają i „złość ludu” kieruje się ku całej grupie społecznej. Dawniej to byli np.Żydzi, teraz Kościół, nauczyciele, lekarze – każdego dnia kto inny. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Anegdotka: Dawno temu zabrałam na wakacje grupę 15 dzieciaków, które nie miały szans na wyjazd. Do wiejskiego domu znajomych. Wśród nich był mój bratanek. Wiek-6-12 lat. Pewnego dnia grupka chłopców zniknęła mi na kilka godzin. Poszli „na zwiedzanie terenu”. Kiedy towarzystwo się odnalazło, zaczęłam przemowę. Dłuuuugą. Po pół godzinie stania i słuchania bratanek jęknął:”Ciotka, spuść nam lanie, ale skończ już gadać”. Nadmieniam, że sam nigdy nie takowego nie dostał,ani też nigdy ja dzieci nie biłam. Kara w postaci edukacyjnej pogawędki była, jak widać bolesna i-jak się potem okazało, skuteczna.
Druga historia: jedna z bliskich mi dziewczynek była ofiarą molestowania seksualnego w szkole/gimnazjum/. Jak się okazało, nie jedyną, ale pozostałe dziewczynki 1/bały się o tym powiedzieć nauczycielom i rodzicom 2/ nie uważały tego za coś bardzo złego.
W rozmowie z dyrekcją postawiłam ultimatum: albo zawiadamiam policję, albo pozwolą mi porozmawiać z chłopcami w obecności rodziców, dyrekcji i pedagoga oraz sprowadzą do szkoły psychologa i policjanta na pogadankę o molestowaniu- dla wszystkich uczniów.
Dyrekcja zgodziła się na wariant drugi. Nie chodziło mi o zrobienie z głupich smarkaczy przestępców, tylko normalnych ludzi.Zresztą znałam większość z nich i ich rodziców.
Rozmowa się odbyła, długa i wyczerpująca temat. Chłopcy wyszli, a pani dyrektor:”Nie przyszło mi do głowy, że można tak z młodzieżą rozmawiać!”. Szkoda. Chłopaki wyrośli na całkiem fajnych ludzi.
Dla dodania smaczku historyjce, dziewczynka była w szkole „źle widziana” przez grono pedagogiczne, bo narobiła tylko kłopotu. Co jej powiedziano wprost po tej aferze. Była nią moja córka.
Bezradność i obojętność w sprawach wychowawczych mści się potem na życiu społecznym.
Na koniec: We Francji trwa dyskusja nad „ustawą o klapsach”. Francja jej nie podpisała i wcale się do tego nie pali. Jestem przeciwnikiem bicia, to jasne, ale nie przeciwnikiem kary za występki i nagrody za dobre zachowanie. Brak jasno określonych reguł w wychowaniu prowadzi do patologii w życiu społecznym. Młodzi ludzie wręcz swoim zachowaniem proszą, żeby ktoś im pokazał kierunek i ustalił zasady. A my, dorośli, zamykamy oczy, bo nam tak wygodniej. Może szkoła wprowadzając regulamin wejścia do klasy przesadziła, ale coś w tym jest: uspokajamy się, zachowujemy pewien porządek, potem przystępujemy do pracy.Sama wysyłałam dzieci na karate, bo nabywały dyscypliny. Co do metod pani zaklejającej buzie, to oczywista porażka i pani i szkoły i rzecz niedopuszczalna. Ale słusznie zauważyłeś Tatulu, że to wyjątek jednak w szkołach, a nie reguła. Zawsze trafi się ktoś zaburzony, w każdym zawodzie. A media to kochają i „złość ludu” kieruje się ku całej grupie społecznej. Dawniej to byli np.Żydzi, teraz Kościół, nauczyciele, lekarze – każdego dnia kto inny. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Witam serdecznie wyjątkową znawczynię tematu i dziękuję Siostrze za tak obszerny i podbudowany scenami z życia komentarz. Miejmy nadzieję, że goście bloga nie wygaszą dyskusji na poruszony temat i jeszcze pojawi się tu sporo wypowiedzi, bo medialny szum jeszcze nie przebrzmiał:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2015/03/16/dyrektorka-nie-wiedziala/#comments
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Niestety to też prawda http://www.almoc.pl/img.php?id=3358
PolubieniePolubienie
To jest główne pytanie dnia dzisiejszego?
http://www.almoc.pl/img.php?id=2906#comments
PolubieniePolubienie
Narzekamy na młodych, a ja im współczuję. Może i mają wszystko, półki pełne. Ale dawniej rodzic pracował 6 godz. i był w domu. Dziś go praktycznie nie ma, a media uczą rozpychania się łokciami.Sieć pokazuje przemoc, gry – umiejętności zabijania. Trudny wybór. Widać gołym okiem, że młodzi nie radzą sobie i reagują gwałtownie. Są samotni w domu, w zamkniętych osiedlach i jedynie w sieci mogą znależć wspólny język. Smutne.Wychowują się sami. gresję trzeba wyładować i poszukać wroga.
PolubieniePolubienie
Tak właśnie bywa.
Słuchałem kiedyś rozmowy z ekspertami od zaburzeń emocjonalnych i oni wskazywali na ciekawą okoliczność. Te zbuntowane dzieci, czy młodzi ludzie nie dają się naprawić rodzicom i wtedy rodzice trafiają do nich w poszukiwaniu ratunku, ale na zasadzie: „Niech pan, pani naprawi mi dziecko, bo ja sobie nie radzę”. Otrzymują wtedy odpowiedź: Nie! Nic nie da próba naprawienia dziecka, bo trzeba naprawiać relacje, a do tego trzeba obu stron…
Szczęśliwi ci rodzice, którzy zachowają pozytywne relacje aż do usamodzielnienia się dziecka
PolubieniePolubienie
Obecnie lansowana jest teoria o większej potrzebie ruchu, który pozwoli rozładować napięcie. Dziś praktycznie się nie ruszamy. Młodzi jeżdżą do szkoły samochodami, w szkole w ławkach, w domu przed komputerem. Dawniej młodzież spędzała czas na dworze, przy trzepakach, miała obowiązki, w szkole obowiązywały ćwiczenia śródlekcyjne,nikt nie jechał do warzywniaka samochodem. Ja uczyłam się wiersza chodząc. Pani powtarzała, że mózg najlepiej pracuje w ruchu. Dorośli znerwicowani, młodzi zestresowani. Brak wzajemnej komunikacji. Nikt nie ma cierpliwości. Miłość kupowana coraz droższymi zabawkami. Niestety, nie jesteśmy bez winy. Dzieci potrzebują uwagi, cierpliwości i serca, aby wyrosnąć na dobrych ludzi.
PolubieniePolubienie
Pijarzy zajmujący się od wieków edukacją realizowali hasło:
„Ruch rzeźbi umysł, serce i ciało człowieka…”
Inne hało: „Ruch może zastąpić niemal każdy lek, ale żaden lek nie zastąpi ruchu’ – to słowa Wojciecha Oczko, nadwornego lekarza Stefana Batorego.
Tak więc ruch nie jest hasłem nowym. Wydobywanie go z zapomnienia nastąpiło późno, ale lepiej późno niż… później – prawda?
PolubieniePolubienie
Zauważmy w końcu, że to my dorośli nie zaszczepiamy w dzieciach miłości do ruchu, do umiejętności dystansowania się do spraw mniej ważnych, do relaksowania się i zaciekawienia naturą. Dzieci nie umieją się cieszyć kwiatami, zachodem słońca, zapachem ozonu po burzy.Nie umieją zachwycać się życiem, nie dostrzegają piękna w przyrodzie, ponieważ nie chodzą na wycieczki z rodzicami do lasu, nie zbierają grzybów, jagód i nie pszczają „kaczek” z kamyków nad rzeką. Nie mają kontaktów z naturą. Nie uczymy tego, co ważne.
PolubieniePolubienie
Czas…
Nie mamy go pod dostatkiem, bo za dostatek płacimy czasem , który należałoby poświęcić bliskim…
Koszty znamy, ale niczego nie zmieniamy
PolubieniePolubienie
Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):
Pewien Rzecznik Praw Dziecka, w kraju nad Wisłą raczył wziąć w obronę rodziców wymierzających klapsami posłuszeństwo i dyscyplinę, czym zbulwersował społeczeństwo. On jest rzecznikiem praw rodziców i wychowawców!!! – Krzyczą. On obstaje za katami, a nie za ofiarami – dodają inni.
Jak to zwykle bywa : Gdzie dwóch Polaków to przynajmniej trzy rożne opinie. Twoja, moja i… być może wspólna.
Warto rozmawiać. Oto mój głos wypowiedziany w 2015 roku
PolubieniePolubienie