Polandia stała się celem ataku zielonych ludzików z Ostlandii. Celem ataku było ??? Tu pojawić się mogą różne scenariusze militarne, terrorystyczne, epidemie typu Ebola i inne. Co my Polacy wiemy na temat współczesnych zagrożeń. Przeprowadzamy wprawdzie okresowo ćwiczenia, ale ponieważ biorą w nich udział wyłącznie służby ratownicze, a czasem i wojsko to rodzi się pytanie: Czy one pomogą nam w obronie Ojczyzny w razie prawdziwego ataku? Oto reportażyk z wczoraj na temat takich ćwiczeń, a dalej mój własny opis podobnych ćwiczeń sprzed 5 lat zrealizowanych w szkole, w której uczyłem przysposobienia obronnego
http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/cwiczenia-paramilitarne-w-laskach-i-anielinie/63bsm
Ćwiczenia Obrony Cywilnej …z kontekstem historycznym
17 września 2009
Tydzień temu dowiedzieliśmy się w szkole o planowanych w naszym powiecie ćwiczeniach Obrony Cywilnej mających na celu: – Osiąganie gotowości obronnej czasu kryzysu wywołanego wybuchem terrorystycznym. Zaplanowano w nich również coś dla naszej szkoły. To u nas miano wykryć podłożony przez kogoś ładunek wybuchowy, a więc i konieczność ewakuacji ok. 500 uczniów, nauczycieli i pracowników obsługi. Przygotowując uczniów – jak co roku to czynię – do tego zadania akcentowałem potrzebę szybkiego, ale i bezpiecznego zarazem opuszczenia budynków szkolnych w sposób zgodny z przyjętą procedurą i poleceniami nauczycieli.
Ćwiczenia odbyły się 15 tego września i jak się okazało były bardzo udane. Dzisiaj, 17 tego września na kolejnych lekcjach przysposobienia obronnego omawiałem przebieg ewakuacji akcentując mocne strony ćwiczeń jak i pewne niedociągnięcia, które trzeba będzie usunąć, aby osiągnąć pełną sprawność. To wszystko przecież dla naszego dobra. Trzeba być świadomym zagrożeń, bo : Licho nie śpi, albo śpi licho, jak mawiają dobrze zorientowani.
Takie umiejętności są ciągle w cenie, bo i zagrożenia są bardzo realne. Przedstawiając młodzieży teoretyczne założenia do przeprowadzonych ćwiczeń wskazałem na realizm nakreślonych – teoretycznych na szczęście zagrożeń. Przeczytałem im jak to pomiędzy dwoma sąsiadującymi krajami Polandią i Ostlandią zaobserwowano narastające przejawy wrogości. Ostlandią dąży do odzyskania pełni wpływów w byłych swoich republikach. Polandią czuje się zagrożona podsycaną przez media Ostlandii wrogością wobec sąsiednich państw. Grozi jej wstrzymanie dostaw ropy naftowej, gazu ziemnego i rudy żelaza. Itd. Itd.
Pytam uczniów o to, co wiedzą o rocznicy 17 września 1939 r.? Z jakim krajem kojarzy im się Ostlandia? Czy data 15 września może mieć jakiś związek z obchodzoną dzisiaj rocznicą? Odpowiedzi nie chcę cytować.
Pisałem niedawno o poziomie wiedzy historycznej wśród uczniów klas pierwszych liceum, czyli w istocie o jakości kształcenia w gimnazjach. Dzisiaj nie zaskoczę nikogo żadną rewelacją. Jednostki jedynie wiedzą coś o treści i znaczeniu obchodzonych właśnie rocznic. Pozostali milczą. Jeden z czytelników moich opowieści skwitował ostatnio ten wątek moich wypowiedzi dość jednoznacznie. Najnowszej historii powinna uczyć nie tylko szkoła ale również rodzina. Dlaczego te tematy nie są treścią rozmów młodzieży z dziadkami, którzy jeszcze pamiętają tamte czasy? Ponieważ podzielam ten pogląd zachęcałem zasłuchanych uczniów zawołaniem ks. Twardowskiego: -Spieszmy się pytać ludzi. Tak szybko odchodzą…
Wspominam często okres swojej młodości. Tu też posłużę się pewnym doświadczeniem. O tym co stało się 17 września 1939 r dowiedziałem się dopiero gdy zamieszkałem w domu mojej żony, od jej Ojca. On doświadczył tego na własnej skórze, gdyż w grupie kilku młodych ludzi uciekali przed Niemcami, tak jak czyniło to bardzo wielu Polaków, na wschód. Kiedy już dotarli na nasze kresy wschodnie spotkali tam drugiego wroga – sowietów. Opowiadał o chaosie i beznadziei jaka ogarniała ludzi, którzy poczuli, że nie ma dla nich dobrego wyjścia. Postanowili wracać. Niestety, Rosjanie (cywile) zrabowali im rowery skazując ich na przedzieranie się nocami głównie i pieszo w stronę swoich rodzin. Ta opowieść była dla mnie prawdziwą lekcją historii. Tę wiedzę później poszerzałem czytając wszystko co wpadło mi w ręce. Od tamtego czasu miałem wiele życiowych okazji spotkania ludzi posiadających taką jak mój teść wiedzę historyczną. A jak już nawiązałem rozmowę to pytałem, pytałem i chłonąłem wiedzę jaką się ze mną dzielili. Nie ma tu miejsca na szczegóły, ale wspomnę tylko pewną Słowaczkę, obok której siedziałem w czasie lotu z Pragi do Nowego Jorku i od niej dowiedziałem się jak wielki pretensje mieli do nas Czesi i Słowacy za przedwojenne zajęcie przez nas ich Zaolzia i za udział w tłumieniu ich Praskiej Wiosny 1968 r. Od pewnego Żyda, któremu remontowaliśmy mieszkanie w Chicago dowiedziałem się o ich pretensjach wobec Polaków i Polski za przejawy antysemityzmu, za działalność szmalcowników i wreszcie za upaństwowienie ich majątków. Od pewnego Niemca spotkanego w chicagowskim szpitalu – a właściwie od jego żony dowiedziałem się jak bardzo on, z pochodzenia Mazur, mieszkaniec przedwojennych Prus Wschodnich nienawidzi Polski i Polaków. Od pewnego przewodnika – spolonizowanego Ukraińca, w czasie wycieczki po Bieszczadach dowiedziałem się wiele o praktycznym wymiarze Akcji Wisła, w czasie której zaraz po wojnie, przymusowo wysiedlono Ukraińców z terenów Polski południowo – wschodniej i rozproszono ich niemal po całej Polsce. Pokazywał nam ślady po ich domostwach znaczonymi już tylko żółtymi kwiatkami rosnącymi tam nadal w zdziczałym buszu jaki opanował dawne siedliska ludzkie. Mógłbym przedłużać wyliczankę o dalsze takie Kamienie Milowe dla swojej wiedzy historycznej. Na takie Milowe Kamienie nałożyć należy przychodzący później rozwój zainteresowań losem polskich Żydów wyrzuconych z kraju w 1968 r., wysiedlonych przymusowo Niemców, którzy zawsze będą pragnąć powrotu do swoich ziem ojczystych. Moją uwagę przyciągał również los rozrzuconych po Polsce Łemków i Bojków zakładających różne stowarzyszenia pomagające im żyć w Polsce, czy wreszcie los autochtonów z Mazur czy Śląska, których niezmiernie skrzywdzono nie dając im wiary w ich polskość i zmuszając ich do emigracji.
Podkreślę więc jeszcze raz. Zainteresowanie wątkami pogmatwanej polskiej historii rozbudzili we mnie ludzie, z którymi zetknął mnie los. Dzięki ich życzliwości i otwartości posiadłem wiedzę o jaką trudno zdobyć z książek. Posiadłem wiedzę gdyż pytałem, a później czytałem wszystko co miało związek z poznanymi faktami. Z wyżej wymienionych powodów jeszcze raz powtórzę zmodyfikowane zawołanie księdza Twardowskiego; Kochana Młodzieży” – Spieszmy się pytać ludzi zanim odejdą i zabiorą ze sobą bezcenną wiedzę !
Minęło bardzo wiele lat od tragicznych wydarzeń wojny. Młodzież nie zna szczegółów z jej przebiegu, a często nawet nie chce o nich słyszeć. Czy świat jest teraz bardziej bezpieczny niż przed wybuchem tej najstraszniejszej z wojen?
Licho nie śpi, albo śpi licho to powiedzenie warto pamiętać w kontekście naszego bezpieczeństwa