Tatusiom w Dniu Ojca

Doczekaliśmy się  dorocznego święta Ojców i Ojczulków, Tatusiów i Tatulków. W większości domów, w tych dniach, to mama zadba o kwiaty, o odpowiedni strój, o stosowny wierszyk, o laurkę i o to wszystko, co trzeba, aby Tatuś w Dniu Ojca był należycie doceniony przez dzieci.

Święto mniej szumnie obchodzone od Dnia Matki, bo wiadomo Matka to jednak … sami wiecie jak zakończyć to zdanie. My ojcowie, jak coraz częściej  bywa  pozostajemy poza głównym nurtem życia rodzinnego i można powiedzieć, że dzieje się tak niejako na nasze własne życzenie. Wygodnie jest nam odsyłać nasze dzieci ze wszystkim do matki, bo jesteśmy zmęczeni, bo nie mamy cierpliwości, bo życie przerasta często naszą wyobraźnie – szczególnie gdy dzieci podrastają i tracimy z nimi kontakt. A tracimy ten kontakt dlatego, że nie ma nas w życiu naszych dzieci, a przynajmniej nie ma nas wtedy, kiedy najbardziej nas potrzebują – zanim nauczą się radzić sobie bez nas. Wtedy to może już być za późno. Czy nie za ostro zacząłem kolejną opowieść? Czy nie nazbyt jednostronne są te oceny? Zastanówmy się więc wspólnie.
Zacznę od tego, że opublikowałem już sporo różnych wypowiedzi na temat rodziny i to widzianej zarówno od strony rodziców jak i dzieci. Od strony szkoły i społeczeństwa. Przypomnę również o tym, że piszę bloga o nazwie Tatulowe opowieści. „Tatul” to moja własna ksywka nadana mi przez moje córunie. Piszę w jakiejś części do nich i dla nich, a przy okazji dzielę się własnymi spostrzeżeniami i przemyśleniami z innymi ludźmi na szerokim forum jakie daje Internet. Fakt, że licznik wejść na blog powoli, ale pnie się wciąż w górę jest dla mnie wielką radością. To dowód na to, że w zalewie wszelakich informacji na jakie można natrafić w Internecie znajduje się jakaś liczba czytelników poświęcających moim opowieściom swoją uwagę. To mnie nakręca i mobilizuje do kontynuacji.

Byłem nauczycielem z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy z młodzieżą szkół średnich. Wobec uczniów  starałem się być kimś takim jak ojciec, czy dziadek w tym pożądanym przez młodych ludzi wzorcu kogoś, kto interesuje się ich sprawami. Mam swoje satysfakcje  wynikające z pełnienia takiej roli. Nie będę teraz o tym pisał. Powiem tylko, że moje osobiste doświadczenia wskazują na to, że młodzieży bardzo brakuje takiego kontaktu. Gdy na lekcjach, jak i w czasie dyżurów na przerwach opowiadałem o różnych (pozalekcyjnych) sprawach, czy pozwalam sobie na dłuższe dygresje, to wtedy widziałem ich autentyczne zainteresowanie samą gawędą, na jakikolwiek temat. Jak wyglądają buzie takich zasłuchanych uczniów, to wiedzą ci, którzy mają przyjemność pracować z młodzieżą i bezpośrednio obserwować ich reakcje. Takich relacji wyraźnie im brakuje. Nigdy nie pytałem o to jakie warunki panują w ich domach, bo mógłbym być skarcony za wtykanie nosa w czyjeś prywatne życie. Wystarczyła mi satysfakcja płynąca z tego, że przynajmniej w naszej szkole nie czuli się obco, a nawet twierdzili, że atmosfera ekonomika była jedną z mocnych stron tej szkoły. Czasem jednak udawało mi się czegoś dowiedzieć o  życiu młodych ludzi przy różnych okazjach. Gdy kończy się rok szkolny i wszyscy już mają oceny, to jest okazja na prowadzenie luźniejszych zajęć i rozmów. Ponieważ wszyscy myślą już o wakacjach, to postanowiłem zwrócić uwagę na problem różnic w odczuwaniu szczęścia przez poszczególnych ludzi. W tym celu posłużyłem się wierszykiem Adama Asnyka. Oto on:

A. Asnyk – Siedzi ptaszek na drzewie…

Siedzi ptaszek na drzewie
I ludziom się dziwuje,
Że najmędrszy z nich nie wie,
Gdzie się szczęście znajduje.

Bo szukają dokoła,
Tam gdzie nigdy nie bywa,
Pot się leje im z czoła,
Cierń im stopy rozrywa.

Trwonią życia dzień jasny
Na zabiegi i żale,
Tylko w piersi swej własnej
Nie szukają go wcale.

W nienawiści i kłótni
Wydzierają coś sobie,
Aż zmęczeni i smutni
Idą przespać się w grobie.

A więc, siedząc na drzewie,
Ptaszek dziwi się bardzo,
Chciałby przestrzec ich w śpiewie…
Lecz przestrogą pogardzą.

Nie zamęczając nikogo analizą wiersza z wplataniem elementów psychologii pozytywnej nakazującej cieszyć się każdą chwilą, każdym doznaniem jakichś radosnych przeżyć, w rozmowie z uczniami posłużyłem się tym wierszem, aby go odnieść do przykładów z życia młodych ludzi. Jakie były tego efekty?  Zapytałem wszystkich wraz:
Czy pamiętacie swoje wycieczki do lasu, z których przynosiliście mamusi czy tatusiowi nanizane na długą trawkę poziomeczki i wręczaliście je ze słowami: – To dla ciebie mamo, tato?
Nasze szczęście, to takie właśnie poziomeczki, czy jagódki nabite na trawkę. Szczęście nie spadnie na nas wraz ze spadkiem po bogatym dziadku, czy wygraną w totolotka. Szczęście to suma takich szczęśliwych momentów z codziennego życia . Momentów mocno kiedyś przeżytych i zapamiętanych –
mówiłem do zasłuchanych ludzi.

Czy uwierzycie, że mało który z uczniów potwierdzał takie – wydawałoby się oczywiste postępowanie dziecka. Czasem ktoś mówił, że mu się takie momenty zdarzały…jak był małym dzieckiem. Teraz nie chodzą na spacery. Nie mają też komu przynosić dowodów troski i miłości, bo tata, mama ciągle w pracy …
Jakiś chłód dawało się wtedy odczuć w klasach. Samo rozumienie podnoszonych przeze mnie aspektów tak oczekiwanego przez nastolatków szczęścia wydawało się bardzo odległe od mojego rozumowania. Czy te obrazki nie opowiadają jakiejś głębszej prawdy o tym, jak my, ojcowie dbamy o relacje z dziećmi?
W niedzielny poranek, w Familijnej Jedynce PR poświęconej w głównej mierze nadchodzącemu świętu ojca, wysłuchałem jakiejś uczonej pani profesor, która wypowiedziała chyba wszystko to, czego od ojców oczekują dzieci i partnerki życiowe. Wydaje mi się, że głownie chodzi o to, aby mieć dobre relacje z matką dziecka i te relacje czynić widocznymi dla bardzo bystrych obserwatorów, aby chłonąc wzorce wyniesione z domów urządzać kiedyś swoje życie na wzór i podobieństwo tego, co zobaczyli u nas. Trzeba poza tym mieć czas dla dzieci i być obecnym przy przeżywaniu przez nie dziecięcych dramatów i porażek. Tata winien przytulić, przetłumaczyć, doradzić, aby nauczyć je radzenia sobie z problemami. Pani profesor pozostawiła sobie na zakończenie swojej wypowiedzi sprawę kluczową : Zawarła ją w słowach:
Tata nie może być drugą mamą. Ma być stanowczy, ale i nie być pozbawiony męskiej czułości.

Wszystkim Ojcom życzę spełnienia wszelkich nadziei pokładanych we własnych dzieciach.

18 uwag do wpisu “Tatusiom w Dniu Ojca

  1. Dobry tata to jest wielkie szczęście dla dziecka, bo tata jeśli odczytuje potrzeby swojego dziecka wnosi w jego rozwój nie mniej niż mama.
    Ja nie miałam takiego szczęścia niestety.
    Wszystkiego dobrego w Twoim Dniu Tatulu 🙂

    Polubienie

    • Dziękuję za te slowa i za życzenia. Możemy wszyscy wiele zrobić dla siebie i dla swoich dzieci. Trzeba chcieć.
      Oto niektóre wskazówki:
      W ramach naszego cyklu do nadsyłanych refleksji odnosili się psychologowie. W kolejnych numerach podpowiadali, jak odbudować relacje dorosłych dzieci z ojcami i jak wzmocnić osłabione więzi. Poniżej kilka najważniejszych wskazówek.

      Dla ojców:

      Zejdź z kanapy, odłóż gazetę, zamknij laptopa – bądź bliżej dzieci: zaangażuj się, zaufaj sobie w roli ojca, bądź od samego początku i zawsze w życiu dziecka; nie zgadzaj się na to, by kobiety odsuwały Cię od dzieci.

      Nie musisz być idealny; pokaż swoją słabość, wątpliwości – to Twoja wielkość.

      Dostrzegaj problemy dziecka i stój za nim, patrz z troską, nie bądź krytyczny i karzący; jeśli nie umiesz mówić, to milcz, ale daj dziecku stałą życzliwą obecność.

      Naucz się rozumieć swoje emocje i emocje Twoich dzieci, buduj swoje kompetencje emocjonalne; bądź spontaniczny, mów dziecku, że jesteś z niego dumny – tu i teraz.

      Ucz się od córek i synów.

      Dla synów i córek:

      Bądź gotowy/gotowa do wysłuchania ojca.

      Nie myśl, że Twój ojciec nie chce być blisko Ciebie – większość ojców rozpaczliwie pragnie bliskiej relacji, ale nie wiedzą, jak to osiągnąć.

      Nie bądź zbyt krytyczny/krytyczna wobec ojca; Twój ojciec ma nie tylko wady, ale również zalety.

      Wasza więź to proces, w każdej chwili możesz zacząć jej budowę – spróbuj odkryć ojca na nowo;

      Znajdźcie jakąś wspólną aktywność, pomyśl, czego możecie się od siebie nawzajem nauczyć.

      Dla matek/żon:

      Dopuść partnera/męża na 100 procent do bycia z dzieckiem, nie kontroluj go, bo wysyłasz mu w ten sposób komunikat, że kiepsko sobie radzi.

      Nie zgadzaj się na to, by partner oddalał się tam, gdzie nikt niczego od niego nie chce.

      Wycofuj się od czasu do czasu i pozwól partnerowi i dzieciom pobyć ze sobą.

      Amerykańska psycholożka prof. Linda Nielsen daje jeszcze prostszy przepis na odbudowanie relacji z ojcem. Jej propozycja to tzw. filozofia ARM (z ang. ramię): Accept – całkowita wzajemna akceptacja; Reassure – zapewnienie, że Wasza miłość i wsparcie są bezwarunkowe; Mail – zapewnienie, że zawsze pozostaniecie w kontakcie.

      Bądźcie dla siebie takim wspierającym ramieniem i dzielcie się swoimi dalszymi poszukiwaniami drogi do Ojca na http://www.charaktery.eu/droga_do_ojca.

      Polubienie

  2. ~Jagnisia pisze:

    Panie Tatulu 🙂 bardzo dziękuję za ten wpis, bo oddaje on wszystko to, co związane jest z rolą taty. Ja swojego tatę doceniłam dopiero kiedy brałam ślub. Wcześniej jego rola w moim życiu wydawała się być jakaś taka … odstawiona na boczny tor niestety. Kiedy jednak przyszło mi stanąć przed ołtarzem z moim teraz już mężem, zobaczyłam, jak bardzo tata dużo poświęcał mi uwagi. Pamiętam, że jak byłam mała często brał mnie na kolana i mogłam tam siedzieć cicho, podczas gdy dorośli toczyli swoje rozmowy. Teraz kiedy przyjeżdżam do domu zawsze go przytulam. Wcześniej nie umiałam tego zrobić, ale teraz nie waham się pokazać mu jak bardzo jest dla mnie ważny. Idąc tym tropem – odkąd urodził się mój synek bardzo zachęcam męża do wspólnego spędzania z nim czasu. Bo wiadomo – praca, jakies inne zajęcia… Owoc moich starań jest taki, że Kubuś rano budząc się zawsze najpierw woła tatę, kiedy wraca on z pracy musi iść do niego na ręce, przywitać się z nim. Do czego zmierzam – mama to mama, ale tata też ma ogromną rolę do wykonania i trzeba o tym pamiętać. Pozdrawiam Panie Tatulu i niezmiernie się cieszę, że mogę być Pana czytelniczką 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. tatul pisze:

    Bardzo dziękuję za taki komentarz. Słucham dzisiejszego programu I PR, a w nim Lato z radiem i promowanie tegorocznego gadżetu, czyli pszczółki. Wszystko o rodzinie pszeczelej i roli robotnic, trutni i królowej. Niemal w pełni odzwierciedla to dyskusję pod niektórymi anonsami na Fb. Tata sprowadzony do roli dostawcy genów i raczej same negatywy.
    Smutne to, ale widocznie my ojcowie zapracowaliśmy sobie na taką ocenę.
    Dziękuję za ten wyjątek

    Polubienie

  4. ~Małgosia pisze:

    Tatuniu, serdeczne życzenia w Dniu Taty. To dzisiaj Twój dzień, choć rozdziela nas ocean i ogromny smat lądu. Jestem przy Tobie zawsze, choć dzisiaj szczególnie blisko. Dzwonię ❤

    Polubione przez 1 osoba

    • Dziękuję Małgosiu za tak potężny ładunek pozytywnych emocji, jakimi mnie nie tylko dzisiaj obdarzasz. Cieszę się i czerpię stąd motywację do tego, aby wciąż pracować nad sobą i naszymi relacjami.
      Całuski ślę…

      Polubienie

  5. Obserwuję życie i stwierdzam, że obecnie ojcowie włączają się w wychowanie swoich dzieci. Najbardziej cieszy mnie widok razem pracujących ojców i synów, ponieważ własny przykład daje najbardziej pożądane efekty. Serdecznie pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  6. To rodzice powinni nauczyć obowiązkowości i podstawowych umiejętności swych dzieci. Odpuszczają, nie wdrażają do prac(niech się tylko uczy), nie wymagają, a potem wszyscy zdziwieni, że wyrósł nierób żerujący na rodzinie, bo i tacy są. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tak jest. To jest jeden z mechanizmów działających przeciw nam, a jednocześnie jakby na nasze własne życzenie.
      Czy jest jednak na to rada?
      Przy okazji chcę serdecznie podziękować za wysokie oceny przyznawane temu blogowi. Cieszę się, ale i obawiam o to, czy dam radę sprostać oczekiwaniom.
      Będę się starał.
      Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  7. Nieraz u siebie pisałem za Prymasem Tysiąclecia, że czas to miłość. Jako tata widzę, że ta prosta prawda, czyli to ile mnie jest dla dzieci, sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, choć nieidealni. Wartościowy wpis, choć temat złożony.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.