Były święta, czas je podsumować

Pisałem już wielokrotnie o moim rodzinnym i religijnym przeżywaniu świąt i wszystko to można znaleźć w archiwum tego bloga. Ja miałem już wczoraj swoją chwilę wspominek związanych z minionymi świętami. Padał deszcz więc znalazłem czas na sięgniecie do tamtych tekstów. Bardzo różne to były Święta. Od tych przeżywanych jako młody tata w oczekiwaniu na narodziny mojej młodszej córki, która umyśliła sobie przyjść na świat w Wielką Niedzielę i to w czasie Rezurekcji, po te przeżywane w oddaleniu od rodziny w Chicago na „Jackowie”. Powiadają, że: Święta są jak zajazd przy drodze, w którym podróżny może się posilić i odpocząć aby nabrać siły do dalszej wędrówki   Po przeżyciu tak wielu świąt uznaję to powiedzenie za swoje, bo jest w nim zawarta głęboka prawda, którą sam również wyznaję. Ile ludzi przemierza ogromne odległości, aby spotkać się w te święta z rodziną, pobyć ze sobą, pochwalić się swoimi dokonaniami, czy też po prostu wyżalić się gdy coś doskwiera, gdy coś poszło nie tak jak planowaliśmy. Wszystko to, co przeżywamy w katolickich rodzinach jest wpisane w rytuał duchowego przygotowania się do świąt. Uczestniczyliśmy wciąż jeszcze w sposób masowy w rekolekcjach i w uroczystościach Triduum Paschalnego. Chętnie braliśmy udział w przeżywaniu Drogi Krzyżowej organizowanej na ulicach większości polskich miast i wsi gdzie wygłaszane w ciemności słowa rozważań jakoś szczególnie trafiają do naszych serc i głów. To w kościele, a w domu? W domu zatrzęsienie programów radiowych i telewizyjnych mających coś do zaoferowania w temacie świąt. No i do tego prasa rozpisującą się w tematyce od wypieków świątecznych poczynając po całkiem poważne problemy tyczące samego sedna religijnego znaczenia świąt, a także istoty wiary. Jak skorzystaliśmy z tej przebogatej oferty? To już chyba jest bardzo indywidualna sprawa, prawda? Można z tych świątecznych doświadczeń wynieść niezwykle ważną naukę życiową mającą wpływ na całe przyszłe życie, a można je sprowadzić do uroczystego, co prawda, ale tylko zwykłego śniadania przedłużonego do całodobowego biesiadowania jakie przeżywamy przy różnych okazjach. Teraz przyszła pora na tego typu odpowiedzi.

Ja w czasie świąt znalazłem chwilkę na przeczytanie zamieszczonego już dawno temu  w Polityce wywiadu Jacka Żakowskiego z prof. Tadeuszem Gadaczem. Tytuł: Iść po ziemi i po niebie. Wywiad jest o tym jakich rad udziela filozofia o wolności, o szczęściu i zawiłościach losu. Szczerze polecam: http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1514992,1,wielkanocna-rozmowa-z-prof-tadeuszem-gadaczem.read

Oto kilka wątków:
Jacek Żakowski: – Umie pan żyć?
Prof. Tadeusz Gadacz: – Trudno powiedzieć. Życie nie ma instrukcji obsługi.
J.Ż. Spróbujmy ją napisać. U pana przeczytałem, że „żyć trzeba się uczyć”. Z czego?
TG. Z życia. Całe życie trzeba się uczyć życia.
J.Ż. Można się nauczyć?
TG. Można zdobywać umiejętności pomagające przeżyć życie sensownie. Ale to nigdy nie będzie wiedza ostateczna. W gruncie rzeczy każdy jest skazany na siebie.
J.Ż. Nie możemy zaczynać myślenia od kapitulacji.
TG. Myśleć trzeba. Filozofowie, którzy są mi bliscy, często pokazywali, że życie i myślenie są nierozerwalnie związane. Życie nieprzemyślane może być życiem ślepym. Będziemy działali na ślepo, a potem sami będziemy mieli do siebie pretensję.
JŻ. Jak przekombinujemy, to też. Życie na oślep nie musi być życiem złym.
TG. Może trzeba dawać wiarę impulsom, emocjom, popędom. A potem się okaże? Takie proste to nie jest. Bo życie tworzą trzy splecione wątki. Po pierwsze, coś, co za Heideggerem można nazwać faktycznością albo scenariuszem. Plotyn porównał kiedyś życie do dramatu, który już jest napisany. Role są rozdane. Jednym pierwszoplanowe, drugim drugoplanowe, innym epizody. Nie wiadomo dlaczego. Chciałbyś być muzykiem, a nie masz słuchu muzycznego. Chciałbyś być malarzem, a nie masz talentu. Nie poradzisz.
JŻ. I co wtedy?
TG. Trzeba to zaakceptować. Szukać samorealizacji gdzie indziej. Nie wybieramy sobie czasu, miejsca, okoliczności życia. Ani tego, jacy się rodzimy. Od nas to nie zależy. Podobnie, jak druga nić, czyli los. Różne rzeczy się zdarzają. Nie wiadomo dlaczego. Jedni mają szczęście do partnerów życiowych, a drudzy nie.(podkreślenia moje)Paul Ricoeur spotkał nauczyciela, który go na całe życie ustawił.
JŻ. A pan spotkał Tischnera.
TG. I to mnie określiło. Nie wiadomo dlaczego. Naszej zasługi w tym nie ma. Ale jest jeszcze trzecia nić życia – wolność. Ona pozwala nam wpływać na życie…

Taki jest początek niezwykle pouczającego wywiadu, w którym mistrz wiedzy filozoficznej odpowiada na pytania mistrza dziennikarstwa. Czytanie kolejnych pytań i kolejnych odpowiedzi dostarcza materiału do wielu przemyśleń . Weźmy choćby taki wątek objaśniany przez filozofa: Nasze życie jest przecież tak indywidualne, że jak mówił Kierkegaard – przypomina jednoosobową łódź, na którą nie można zabrać drugiej osoby. Możemy płynąć obok, ale nigdy razem. Nasze życie jest niekomunikowalne. Niezrozumiałe nawet dla nas samych… Rodzi się pytanie: – Czy zatem możemy kogoś obarczać odpowiedzialnością za nasze problemy życiowe?
Albo weźmy pod rozwagę takie zdanie profesora:
…Dlaczego ludzie szukają adrenaliny?
Żeby być pobudzeni. Ja myślę, że ciekawość jest niezmiernie ważna. Życie jest ruchem. W bezruchu życie ginie. Bocheński powiadał, że życie ma sens, kiedy dążymy do czegoś albo gdy stajemy na chwilę i przeżywamy życie. A mnie się wydaje, że jeszcze ważniejsza jest suma dobra, które się zostawia.
– Dlaczego to jest ważniejsze – pyta redaktor.
– Myślę, że człowiek żyje, by być dobrym – odpowiada profesor.
– Z czego to wynika?
Nie umiem odpowiedzieć. To może wynikać z religii pokazującej dobro jako sens życia na ziemi. Albo można też po prostu tak czuć. Ja to czuję, odpowiada profesor.

W podsumowaniu wywiadu redaktor stawia profesorowi kluczowe pytanie.
– Staje przed panem człowiek i pyta: – Jak sobie z tym radzić? Od kogo się uczyć?
– Uczyć się od siebie. Trzeba obserwować siebie. Jeśli coś przynosi nam przyjemność, to mamy sygnał, że jesteśmy na lepszej drodze.
– Sex, drugs and rock and roll? – pyta redaktor.
Niekoniecznie – mówi profesor. Myślę o przyjemności, która jest zwykłą ludzką radością. Każda praca męczy, ale są prace, które nam dają satysfakcję, czy też poczucie spełnienia. Trzeba tego szukać. Sprawdzać, na jakiej drodze się spełniam. Szukać swojego złotego środka, który za każdym razem będzie w innym miejscu. Może to jest dramatyczne, ale też jest piękne. Bo każdy dzień i każdy wybór jest inny. Gdybyśmy byli kolejką, która może jechać tylko po ułożonych przez kogoś innego torach, to życie byłoby straszne, beznadziejne, nieludzkie…

Chyba polubię filozofię…

Wesołego po świętach!!!

11 uwag do wpisu “Były święta, czas je podsumować

  1. ~Brzoza pisze:

    Piekne slowa. A ja dzisiaj uslyszalam jeszcze takie- ” Jezeli cos sie wydarzy w naszym zyciu, to znaczy ze ma to sens”. My musimy tego sensu szukac, bo lubimy miec rzeczy ” nazwane” I jak tego nie pojmiemy ” po co to jest ? ” to sie martwimy, smucimy, wpadamy w rozpacz … A przeciez wystarczy zawierzyc. Slowa o tym, ze zyje sie by byc dobrym albo, ze wazna jest w zyciu radosc- na pewno zapadna mi na dlugo w serce. Bo niby to wiemy, ale … No I trzeba nauczyc sie akceptacji-siebie I innych. Pozdrawiam w Lany Poniedzialek .

    Polubienie

    • ~Marek Jan pisze:

      Nie byłbym taki pewien tego, że wszystko co się w naszym życiu wydarzy, czy już wydarzyło, ma sens. Wszak jest w życiu miejsce na przypadek i to często niefortunny.
      Są wszak bezsensowne czyny, bezsensowne zdarzenia, czy wreszcie bezsensowne śmierci.
      Trudno się nieraz w tym odnaleźć, nie wiem czy w ogóle można się w tym odnaleźć.
      Stąd depresje i załamania psychiczne, poranienia lub urazy, z których ciężko wyjść do końca życia.

      Polubienie

  2. Witaj Brzozo .
    Faktycznie, święta mamy już za sobą, ale…
    Gabriel García Márquez – tak, tak! To ten sam starszy pan, który odszedł przed świętami był łaskaw powiedzieć:
    Nie płacz, że coś się skończyło, tyl­ko uśmie­chaj się, że ci się to przyt­ra­fiło. Prawda że mądrze powiedział?
    Ja dbam o zatrzymanie czasu i zdarzeń w zdjęciach. Młodzi o to nie dbają, ale ja im je wysyłam z dopiskiem: „ku pamięci”, albo ” z pozdrowieniami…”
    No i snuję te „Tatulowe opowieści” , aby pozostawić coś po sobie, a przy okazji rówież innych zainteresować moim punktem widzenia.
    Miłego po Świętach

    Polubienie

  3. Tatulu skończyły się święta, ale to nie znaczy, że codziennie nie będziemy rozmyslać o naszym życiu i codziennie będziemy dokonywać swoich przemyśleń i analiz i szukać drogi i odpowiedzi na wiele pytań. My mamy na to dużo czasu. Młodzi tymczasem raczej mają mnej czasu na przemyślenia, a my musimy, bo piszemy nasze blogi, a więc skupienie jest konieczne – pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  4. Podoba mi się Twoje ostatnie zdanie.
    Lubię filozofię. Trudni mi o sobie powiedzieć jak daleko mi jeszcze do filozofa. Chyba lata świetlne. Ale nie przeszkadza to lubić filozofię.
    Żyjemy w epoce informacji. Naprawdę nie jest trudno zgłupieć dokumentnie od jej nadmiaru.
    O ileż prostsze było życie w epoce kamienia łupanego. Może trudniejsze, ale zdecydowanie prostsze.
    I dlatego dzisiaj, by życie przeżyć dobrze (no właśnie – co to znaczy?) bez filozofii nie da rady. Nawet jej odrobina, na miarę naszych możliwości – ale na każdym kroku, może nam w tym pomóc.

    Chciałem jeszcze coś o świętach, ale absolutnie nie wiem jak nawiązać!!!
    Pozdrawiam

    Polubienie

    • tatul pisze:

      Witaj Leszku, to miłe, że wpadłeś.
      Jesteśmy zatem podobni w podejściu do filozofii? Ja traktuję ją tak, jak pierwotne jej nazwanie gr. φιλοσοφία – umiłowanie mądrości . Miłuję mądrych i ich mądrość. Nie znoszę przemądrzałych. Wciąż zdarza mi się być walniętym przez jakieś mądre rzeczy nazwanie, czy choćby tylko próbę interpretacji tego co mnie nurtuje. Stąd wział się ten wątek rozmowy z Prof. T.Gadaczem.
      Wesołego po świętach Leszku

      Polubienie

    • tatul pisze:

      Każdy czas jest dobry na takie refleksje Antoni, a święta traktowane wielowątkowo zarówno ze strony sacrum, jak i profanum w szczegółności.
      Dzięki za miły komentarz.
      Pozdrawiam poświątecznie

      Polubienie

  5. ~malgosiaK pisze:

    Witaj Tatulu:)
    Jesli mozna chcialabym wrocic do komentarza Brzozy i slow” jesli cos sie wydarzy w naszym zyciu to znaczy ze to ma sens”
    Moje mysli bladza w tej chwili wokol rzeczy ktore sie nie przydarzyly. Nie zaistnialy. Byly w planach, w przygotowaniach i i nic z tego nie wyszlo.
    Jaki sens maja takie nie-wydarzenia?Moge tylko poswiadczyc ze mialy i maja one rownie duzy wplyw na moje zycie jak te ktore zaistnialy.
    Nie chodzi mi o ciagle roztrzasanie ” co by bylo gdyby?”tylko o uczucie ze te niezrealizowane plany tez maja sens. Przynamjniej bardzo bym sobie tego tego zyczyla. Ale o tym przekonam sie chyba dopiero po” drugiej stronie”. poki co trzeba ufac i w miare radosnie zyc dalej:)
    Poswiatecznie pozdrawiam
    Malgosia

    Polubienie

  6. Dzięki że wpadłaś Małgosiu z komentarzem. Podzielam Twój pogląd. Uczestnicząc w realizacji różnych przedsięwzięć zbieramy doświadczenia i to dla nich warto było się angażować. Można też zachować daleko idącą ostrożność i niczego nie robić w obawie, że i tak się nie uda. Można komuś powiedzieć po fakcie próby: – A nie mówiłem…
    Wybór zawsze należy do nas.
    Pozdrawiam poświatecznie

    Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.