Z palmą, czy bez palmy?

Mamy już święta – powiedziałem do żony, gdy dowiedzieliśmy się, że nasze dzieci i wnusia już w sobotę wieczorem przyjadą, aby z nami świętować to najważniejsze ze świąt

No tak, ale jutro jest niedziela palmowa, a my nie mamy palmy. Może zatelefonuję do Ani, aby po drodze kupiła taką gotową palemkę, co? Wiosna w tym roku tak wcześnie przyszła, że już nie uświadczysz żadnych bazi i innych roślinek nadających się na tę tradycyjną palmę – powiedziała zmartwiona żona.

-No pewnie, że tak. Pora już zaprzestać ciągłych improwizacji z suchatkami, wiechą trzciny lub trawy pampasowej, gałązkami bukszpanu, czy nawet domowej paprotki. Ludzie już od lat mają ciągle te same gotowe palemki i mają spokój, nie muszą po łąkach latać – odpowiedziałem.

Tak też się stało. Córcia kupiła palemkę w Delikatesach Centrum już w samej Bogorii. Żona dołożyła do niej coś zielonego, przewiązała ozdobną wstążeczką i w niedzielę poszliśmy z wnusią do kościoła. Palmę dumnie dzierżyła Marysia. Przyglądaliśmy się wszystkiemu co ludzie przynieśli ze sobą, a zwłaszcza palmie, z która nasz proboszcz prowadził procesję. Większość okazów to masówka różniąca się od siebie długością źdźbeł, rodzajem użytych roślinek, czy kolorem barwnika, w którym te roślinki wykąpano. Takie są dzisiejsze realia. Robiąc zdjęcia najbardziej okazałych palm szczerze podziwiałem tych, którym jak co roku jeszcze się chce robić wielometrowej wysokości konstrukcje palm szczelnie oplecionych zielonymi roślinkami z bukszpanem w roli głównej. Często wykorzystywany jest kwiatostan trzciny, a wszystko przyozdabia sztucznym z konieczności kwiatami. Niby tradycja, to rzecz święta, a więc palma musi być i jest. Gdzie tamte czasy, kiedy wierzono, że połykanie bazi zapobiega bólom gardła i głowy, a krzyżyki uplecione z palmowych gałązek, wetknięte w ziemię zapewniają to, żeby zboża ładnie rosły, a ziemniaki omijała zaraza oraz broniły pola przed gradobiciem i piorunami? Teraz palemka postoi sobie przez święta jako stroik, a później szczelnie zawinięta dla ochrony przed kurzem i wyblaknięciem poleży sobie do przyszłego roku, aby powtórzyć utrwalony ceremoniał. Trzeba być praktycznym nieprawdaż?

Oczywiście, że generalizowanie jest złym nawykiem i to w odniesieniu do wszelkich dziedzin życia. Wystarczy popatrzeć na przekazy telewizyjne, czy dokumentację zdjęciową stron parafialnych, muzealnych, czy domów kultury aby docenić znaczenie wszelkich warsztatów, konkursów na palmę, pisankę, ozdobę, dzięki którym ten rodzaj sztuki znajduje kontynuatorów i ma się całkiem dobrze.

Tak więc każdy działa według
potrzeb i (chyba) możliwości.

18 uwag do wpisu “Z palmą, czy bez palmy?

  1. Zdrowych i wesołych świat Tatulu. Zdrówko i dobra atmosfera wśród bliskich jest najważniejsza i oczywiście pogoda, bo nam po świętach Wielkiej Nocy, kiedy po wspaniałościach na spacer wyjść nie można, bo pogoda do kitu.

    Polubienie

  2. To jeszcze tydzień czasu Kalino. Miejmy nadzieję, że będzie piękniej niż w ub. roku. Pamiętać też warto, że nie ma złej pogody na spacery, bywa jedynie że nie jesteśmy odpowiednio do pogody ubrani. Najważniejsza jest pogoda ducha, prawda? Dziękuję za życzenia i odwzajemniam się podobnie serdecznymi Zdrowych i Wesołych Świąt

    Polubienie

  3. ~MariaR pisze:

    Może być Tatulu z palmą, może być i bez palmy. Chociaż, jeśli wyjście z wnuczką to zdecydowanie lepiej z palmą. Mnie jakoś te palmy nie „ruszają”. Rozumiem, że kiedyś przynosiliśmy (bo teraz chyba już rzadko) do kościoła poświęcić wianki z ziół na koniec oktawy Bożego Ciała czy „snopki” na Zielną. Dziękowaliśmy przy tym Panu Bogu za te rośliny, bo były dla nas i zwierząt pokarmem i lekiem.
    A palmy? Jeszcze te małe, takie do „ręki” to chociaż do pomachania nimi w czasie procesji – jak kiedyś w Jerozolimie. Jaki jest jednak sens robienia palm nawet kilkumetrowych nie bardzo rozumiem – nie mają przecież odniesienia do zapisów ewangelicznych, bo tam mowa tylko o gałązkach palmowych, a nie całych „drzewach” Czyżby to tylko ludzka próżność – kto zrobi większą i bardziej kolorową?
    Pozdrawiam

    Polubienie

  4. — moje ,, maluchy”, pierwszy raz w tym roku odpuściły sobie strojenie palm i też przeszliśmy na gotowiznę, choć chyba było im trochę żal, gdy po mszy jak co roku był taki mini konkurs … czyli też powoli dostosowujemy się do współczesności.. choć w miejscowości w której mieszkam, żyje kilka starszych osób, dla których tradycja jest świętością…
    — pozdrawiam…

    Polubienie

  5. Niestety dołączam do grona, które kupuję palmę, aczkolwiek mam trochę kaca moralnego, bo kiedyś sama robiłam i wkładałam w to dużo serca, a teraz ciągle za mało czasu. Zdrowych i wesołych świąt życzę tobie Tatulu i Twojej Rodzince. Pozdrawiam

    Polubienie

  6. ~MariaR pisze:

    Takie złote jajo Tatulu, to dopiero jest wynaturzenie. 🙂 Zauważ bowiem, że to na fotografii pod podanym linkiem jest co najmniej 2 razy większe od tego rzeczywistego (które ma ok. 8 cm). Tak więc te wszystkie precyzyjne „zachwycające” szczegóły są praktycznie trudno widzialne dla wielu naszych oczu (bez wspomagania optycznego).
    Po drugie, takie jajo jest pewnie dość ciężkie (bo złoto ma wyjątkowo dużą gęstość), do tego mocno nieforemne i do jaja niepodobne.
    I kosztowne w utrzymaniu z uwagi na konieczność zapewnienia ochrony. Jedyna nadzieja, że ten „strażnik” byłby dość atrakcyjny. 🙂
    Może zabrzmi to dziwnie, ale wolę pozostać przy takich zwykłych malowanych jajach, osobiście przez domowników „drapanych” i z faktu owego drapania satysfakcję czerpiących. 🙂
    Bo „srebro i złoto, to nic …. chodzi o to, żeby …” , no właśnie chyba szczęśliwym być? Czego Wam życzę.

    Polubienie

  7. Masz rację Mario. U mnie będą jaja gotowane w łuskach cebuli, a później własnoręcznie drapane nożykiem wg. utrwalonego już przez lata wzoru. Obdarowuję taką drapanką ludzi, którzy spożywają z nami świąteczne śniadanie. Będzie dobrze bez tego złotego jaja.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  8. Z Panią_Wachmistrzowego_Serca żeśmy skrupulatnie zbierali wszytkie kolejne palmy naszego małżeńskiego żywota, aliści po jakiem ćwierćwieczu wdał się w nie jaki parazyt i unicestwił część większą, a pozostałości żeśmy sami spalili, by jakiej nie pozostawić gadu pożywki…:((
    Waszej Miłości życzę Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych nadziei i miłości. Cokolwiek radości w familijnym gronie, a także czasu na to, na co zawsze go brakowało:)
    Kłaniam nisko:)

    Polubienie

    • Przepraszam Pana Wachmistrzu drogi, za dzisiejsze dopiero podziękowania, ale tak wyszło w związku ze spełnianiem roli gospodarza. To opóźnienie jest jednak związane również z pozytywnym odczuciem, że życzenia Waści się spełniły, bo było nawet więcej niż „cokolwiek” radości, a święta jeszcze trwają…
      Dziękuję zatem za dobre słowo i życzę miłego trwania w świątecznym nastroju.
      Kłaniam się nisko

      Polubienie

    • Serdeczne dzięki Kneziu. Nie miałem czasu na komputer, więc dopiero teraz zajrzałem. Radośnie jest i budująco.
      Przyjmij podobne życzenia.
      Niech radość zagości, Niech szczęście zagości, Niech miłość zagościi w nas.
      Pozdrawiam

      Polubienie

  9. ~Brzoza pisze:

    Swiat spokojnych, zdrowych, spelnionych , lask od Jezusa na kazdy dzien zycia. A takze ludzi wokol – dobrych, madrych, ktorzy beda Panstwa przyjaciolmi zawsze a nie tylko wtedy, gdy beda czegod os was potrzebowali. No I smacznego swieconego ( u was juz po sniadaniu a u nas przed ) a w poniedzialek- mokrego Smingusa- Dyngusa.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.