Wiosna wypędziła mnie z domu do ogrodu, w którym trzeba było wykonać trochę nie cierpiących zwłoki prac. Ponieważ jednak w plecach łupie, w barku boli, a kark dziwnie ogranicza mi ruchy głową, zwłaszcza w lewą stronę, to postanowiłem skorzystać z pomocy znajomego …piekarza, który w dodatku piętnaście lat temu był moim uczniem. Piekarz w ogrodzie? Ano tak. Gdy się pracuje za pensję nieco tylko przekraczającą płacę minimalną, a ma się na utrzymaniu rodzinę, to trzeba dorobić chwytając się za to, co jest do zrobienia, prawda? Ja to dobrze rozumiem i zawsze z podziwem i uznaniem podchodzę do takich, którym się chce, i którzy w dodatku nie narzekają na los.
Pracowaliśmy więc pospołu, aby zdążyć przed porą jego powrotu do piekarni. Pracując w pocie czoła rozmawialiśmy przez cały czas o szkole, o nim, o mnie, no i o piekarstwie oczywiście. Był zaskoczony tym, że ja też jestem piekarzem. Wyjaśniłem, że był to mój pierwszy zawód nie tylko dlatego, że w wieku szkolnym pracowałem z rodzicami w ich piekarni, ale dlatego że jestem również technikiem technologiem piekarstwa.
– A pracował pan w piekarni – zapytał?
– Tak, pracowałem okresowo w piekarni rodziców, nawet jeszcze po wojsku, ale tak na serio, to pracowałem jeszcze w polskiej piekarni w Chicago – odpowiedziałem. Tam musiałem pokazać, że potrafię i dlatego dostałem tę pracę, niestety na krótko jak się okazało.
– To jak to się stało, że został pan nauczycielem, zapytał
– O proszę pana, to jest materiał na dłuższą opowieść – odpowiedziałem. Tak w skrócie mówiąc, to wielokrotnie zmieniałem pracę i wciąż musiałem na nowo uczyć się nowego zawodu, nowych układów, poznawać nowych ludzi. Gdy już wydawało się, że osiągnąłem jakąś względną stabilizację, to przychodziła jakaś reorganizacja, albo zatrudniali nowego szefa, a ten wprowadzał swoje porządki, albo byłem już tak wykończony, że zmieniałem pracę. Praca w szkole była moją szóstą pracą, a i tak przerwaną na pięć lat, w czasie których byłem na saksach, a po powrocie pracowałem w spółdzielni, gdyż w szkole nie było wolnych miejsc… No i jeszcze jedno. Cały czas musiałem się uczyć w sensie zdobywania uprawnień i kwalifikacji, a jednocześnie uczyłem się uczyć uczniów – dodałem.
-To nie miał pan łatwego życia – powiedział.
– Ano nie było łatwo, ale nie było też nudno, co muszą odczuwać ludzie zmuszeni robić całe życie to samo i jeszcze do tego wśród tych samych murów i w tym samym miejscu – zakończyłem tę kwestię.
Po powrocie do domu rozmyślałem nad tą naszą rozmową, gdyż uruchomiłem niechcący przeróżne wspomnienia dotyczące niemal całego życia. On pewnie też rozmyśla nad tym wszystkim co usłyszał i być może porównuje swój życiorys do mojego. Czy to jakoś wpłynie na jego decyzje? Być może? Ponieważ odnowiliśmy starą znajomość, to może się kiedyś dowiem o jakichś zmianach. Tak się jakoś złożyło, że w tym samym dniu usłyszałem w mojej Jedynce PR lansowaną w tym dniu „Piosenkę piekarza” Adama Krylika https://www.youtube.com/watch?v=31RK8yBrc0Y
Pomyślałem, że to nie jest przypadek spotkać w tym samym dniu dwóch piekarzy, samemu też będąc piekarzem. Wsłuchałem się w słowa:
Piekę chleby ludziom na różne zmartwienia,
Na złe losu koleje z dodatkiem jęczmienia.
Piekę chleby ludziom na wszelkie bolączki,
Na sercowe zawody, choroby, gorączki…
Piekę chleby ludziom w domowym zaciszu,
Receptury z głowy, z rozmowy, przepisów nie spiszę.
Piekę ludziom chleby, dodam pszenicy i gryki,
Leczę skórę i kości, czarne myśli i złe nawyki.
Miłością jak chlebem nakarmiony możesz wrócić do sił i na drogę coś zabierzesz
Miłością jak ogniem zaszczepiony możesz zacząć od początku
I choć nie wierzysz w to, ja w ciebie wierzę…
Mnie urzeka ta piosenka. Nie wiem, czy autor słów jest piekarzem, ale doskonale ujął wszystkie aspekty pracy piekarza. On nie jest zwyczajnym mieszaczem mąki z wodą i innymi dodatkami, aby z tego uformować chleby i poddać je obróbce cieplnej. On tworzy dla nas żywność, w której znajdziemy – czasem nie w pełni świadomie – to wszystko o czym tak uroczo śpiewa pan Adam. Popatrzmy przy najbliższym śniadaniu na kromkę chleba i pomyślmy o tych, którzy stworzyli dla nas wciąż najlepsze i to od tysięcy lat jedzonko.
A tak przy okazji, to warto trzymać kciuki za sukces jeszcze jednego piekarza jakim jest Michał Kluska – uczestnik programu The Voice of Poland IV- https://www.youtube.com/watch?v=7Y4YlQM_ut4 – Artystów trzeba wspomagać – dopóki pieką chleb, a w przerwach śpiewają lub robią inne pożyteczne rzeczy.
— witam w niedzielny poranek… Michał , jak sam powiedział, od poniedziałku do piątku jest piekarzem, a weekend poświęca dla muzyki, choć pewnie nie raz w niedzielny wieczór zasuwa na zmianę , by lud miał świeże bułeczki na poniedziałkowe śniadanko, … trzeba przyznać , chłopak ładnie śpiewa…// oglądałam wczoraj// …
–ale ja nie o tym chciałam… piekarz, bardzo potrzeby, bo dla chleba… a chleb?… no właśnie jak to jest , że ciągle nie potrafimy go uszanować… leży wszędzie, miejsc nie będę już wymieniać, ale dla przykładu podam, jak moje dziecko mówi, że jej kolega , gdy nie zje kanapek w szkole, wyrzuca je do kosza, bo jak wróci z kanapkami do domu to mama będzie zła…. tak to się teraz robi….
PolubieniePolubienie
Witaj Aliku, masz rację. Chciałem napisać o powszechnym dzisiaj marnotrawstwie chleba, co w kraju Norwida, który napisał słynne słowa:
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi. Dla darów nieba…
http://www.poezja-spiewana.pl/index.php?str=lf&no=5943
Jemy coraz mniej chleba, a w czasach boomu wybudowano dużo piekarń, stąd pracuje tylko na nocną zmianę, a z powodu zwrotów biznes nie jest już tak zyskowny jak dawniej. Piekarze mało zarabiają. Uczniowie piekarstwa po skończeniu szkoły nie podejmują pracy, bo …za ciężko, bo nocki, bo mało płacą…
Pozdrawiam i ja
PolubieniePolubienie
Aliku, w uzupełnieniu do powyższego tekstu pozwól się zaprosić do archiwum Tatulowych opowieści:
http://tatulowe.blog.onet.pl/2011/11/22/chleba-naszego-powszedniego/
PolubieniePolubienie
Zjadłabym prawdziwą pajdę chlebka z masełkiem pachnącym jak to w dzieciństwie było. Już nie mogę odszukać dawnych smaków, bo chleb i masło nie pachną dzieciństwem, Woda, papier i chleb są dla mnie świętością. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
— witaj… przepraszam , że to ja a nie właściciel tego blogu odpisuję na ten komentarz….osobiście czasem się gdzieś tam mijałyśmy w tym blogowym światku.. wiec.. chleb…. nie ma nic prostszego , niż upiec go sobie w domu…. nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale… dla chcącego… nic trudnego….próbowałam… warto…. masełko też można samemu i to niewielkim kosztem… powiem w skrócie… jeżeli się tylko chce… można….
— pozdrawiam….
PolubieniePolubienie
Wielki szacunek dla pracy piekarzy i ich wysiłku . Tatulu musisz jednak przyznać ,że chleb już nie taki i szybko pleśnieje mając te ulepszacze ? Dawniej jak pamiętam to wysechł na kość i jeszcze można było utrzeć na panierkę a teraz jeszcze niby świeży a już na nim zielone kropki się pokazują – dlaczego ? Dlatego coraz więcej osób jest zainteresowanych własnym wypiekiem bo chleba jadamy chyba coraz mniej mając powyższe innowacje na uwadze a jak już jemy to wolimy własnego gnieciucha – bo wiemy co jemy …Serdecznie pozdrawiam -Eliza F.
PolubieniePolubienie
Witaj Elizo F. Miło że wpadłaś z komentarzem.. Tak, masz rację. Zmienił się skład surowcowy produktów żywnościowych i nie ominęło to również pieczywa. Pracując w Chicagowskiej piekarni ze zdumieniem stwierdziłem, że tamtejsza mąka zawiera kilka składników chemicznych, a nie tylko mąkę, jak to u nas bywało. Ciasta z tamtej mąki nie udało się podzielić na kęsy bez użycia noża, bo było tak sprężyste jak guma. Ale chleb polski, mimo że z tamtejszej mąki pieczony, był świetny, bo zdecydowanie smaczniejszy od tamtejszego pieczywa tostowego – istnej waty. To były lata osiemdziesiąte. Już w Polsce, po kilkunastu latach od tamtych doświadczeń, w rozmowie z piekarzem dowiedziałem się że stosowane są ulepszacze, które rozrabia w rękawicach gumowych, aby nie poparzyć skóry dłoni. Na szczęście jest bardzo szeroka oferta asortymentowa i można wybrać sobie pieczywo i zdrowe i smaczne. Z zapachem już jest inaczej. Trochę winna jest temu torebka foliowa i krojenie chleba zaraz po wypieku. Warto kupować chleb w bochenkach i bez torebek.
Pozdrawiam i ja
PolubieniePolubienie
W nawiązaniu do komentarza-kalinaxa -mam podobnie ,śni mi się czasem wielki bochen chleba -taki z chrupiącą skórką i białą podsypką na spodzie -jaki czasem Mama kupowała na placu i do tego prawdziwe mleko …Teraz nie ma tego ? Zostały wspomnienia za utraconym dzieciństwem ,smakami i nic tego nie zastąpi ! Mleko choćby najlepsze nie umywa się do tamtego i to nie wymysł mój -tylko prawda ! Pozdrawiam – Eliza F.
PolubieniePolubienie
Ja nie mogę narzekać u nas jest naprawdę pyszny i pachnący chlebek.
Oczywiście nie umywa się do tego jaki piekła moja mama i babcia w takim piecu, co to najpierw drewnem się paliło, żar później odgarniało i wsuwano na łopacie taki piękny okrągły wysmarowany jajkiem chleb.
Całość uzupełniało masło, własnoręcznie wyrabiane przez babcię
/ niewiele lat miałam i nie pamiętam jak się to coś nazywało/ i z tego była najsmaczniejsza maślanka świata. To były czasy!
PolubieniePolubienie
Taki chleb pieczono w piekarni moich rodziców. Piec był opalany drewnem wprost na trzonie. Wygarniało się niedopalony węgiel drzewny i czyściło pomietłem zrobionym ze słomy. Chleb wypiekany wprost na trzonie pachniał, miał chrupiącą skórkę.
Ach tamte czasy…
PolubieniePolubienie
Piekę chleb domowy od jakiegoś czasu, ale najlepiej wspominam ten z GS-u. Do tego masło i kubek mleka – niedościgniony smak. Czasami jeszcze gdzieś na wsi w sklepiku udaje się taki spotkać, ale to już ewenement. Nie wiem czy nawet takie piece opalane drewnem gdzie są?
Mam na oku małą piekarnię niedaleko Poniatowej – oni podobno ciągle tradycyjnie pieką? Może uda się jakiś reportażyk zrobić?
PolubieniePolubienie
Cieszę się Kneziu, że pobudziłem wyobraźnię i wspomnienia wielu ludzi. Już się piszę na ten reportażyk.
Wyobraź sobie, że spotkałem taką piekarenkę z piecem opalanym drewnem w Szwajcarii. Gościliśmy u właściciela restauracji na przedmieściach Bazylei, który sam wypiekał chleb wg. starej receptury. Kwasy prowadził tradycyjnie, a bochny nie były strychowane. On zamrażał ten chleb i podawał go jako przegryzka skracająca czas oczekiwania na podanie posiłku.
Nie smakował mi tak, jak ten od rodziców, ale był oryginalny i ceniony przez miejscowych
PolubieniePolubienie
„On [piekarz] nie jest zwyczajnym mieszaczem mąki z wodą i innymi dodatkami, aby z tego uformować chleby i poddać je obróbce cieplnej. On tworzy dla nas żywność, w której znajdziemy – czasem nie w pełni świadomie – to wszystko o czym tak uroczo śpiewa pan Adam.”
Nie znam się na tym, ale nie sądzę, żeby przy masowej produkcji pieczywa była szansa na obecność piekarza wkładającego serce w każdy bochenek. Podejrzewam, że przy takiej skali większość pracy załatwiają maszyny. Oczywiście to tylko moje przypuszczenia – chętnie bym się dowiedział, jak wygląda współcześnie praca piekarza.
PolubieniePolubienie
~Grzechol, piekarz nie może wkładać serca do kotła z ciastem, ale może zadbać o to aby surowce były najwyższej jakości i proces produkcji wzbogacał wartość produktu finalnego.
Dla przybliżenia tajników technologii produkcji pieczywa żytniego proponuję wczytać się w ten tekst:
Click to access ciasto_zytnie.pdf
Dla uzyskania walorów o jakich tu piszą komentatorzy decydujące jest przypilnowanie procesu produkcji kwasów żytnich , a przy chlebie mieszanym również rozczyny pszennej. Dalej już tylko fermentacja i wypiek we właściwej temperaturze i przy zapewnieniu warunków zbliżonych do naturalnych , tzn. takich jakie panują w piecach opalanych drewnem wprost na trzonie.
Dzisiaj warto zadbać o reżim technologiczny bo rynek odrzuca partaczy.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
To miałeś trochę różnych branż, w których pracowałeś:)
Życie nas zmusza, dlatego zmieniamy pracę, ale zgadzam się z Tobą, że to jest lepsze niż praca tylko w jednym zakładzie.
Nie wyobrażam sobie, że miałbym pracować 30 lat w obecnym miejscu pracy, a jest u mnie w ośrodku kilka osób, które pracują dłużej..
Myślę, że zmiany pracy albo stanowisk są potrzebne dla naszego zdrowia psychicznego.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ktoś mi powiedział:
Dlaczego tak zmieniasz? Nie wiesz o tym, że „kamień mchem obrasta gdy leży w jednym miejscu?”.
Może i tak jest w istocie, ale ten „mech” często kosztuje więcej niż komuś przynosi.
Mnie na to nie było stać. Zbyt drogi interes
PolubieniePolubienie
Pamiętam fragment listu z wojska Syn piekarza pisał do ojca
– W wojsku jest fajnie wysypiamy się aż do szóstej
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nic dziwnego że poczuł się fajnie…
Również pozdrawiam
PolubieniePolubienie