Otworzyłem dzisiaj wieczorem zamieszczony w Onet artykuł z Newsweeka poświęcony polskim singielkom, które nie chcą dorosnąć. Zaciekawiło mnie właśnie to, że dotyczył kobiet, bo zwykle wskazywano na facetów jako ponoszących winę za „singielstwo” kobiet już choćby przez to, że coraz trudniej im wyjść spod kurateli rodziców i nie chcą się żenić.
W audycji radiowej nadawanej przed paroma dniami w Jedynce PR poświęconej temu tematowi usłyszałem z niemałym zaskoczeniem, że w utrzymywaniu „młodych – niesamodzielnych” dzierżymy już prymat w Europie. Autorem tej sensacyjnej informacji był A. Komorowski – doradca rodzinny. Nawet redaktor prowadzący audycję był zaskoczony. – Jak to? To nie Włochy, tylko Polska jest na czele tej niechlubnej klasyfikacji? Ano tak – odpowiedział ekspert. My wciąż traktujemy nasze dzieci jako jakieś nadzwyczajne dobro i stąd ten problem. – Znam przypadki kiedy matka chodzi w poszukiwaniu pracy dla syna, bo jemu się nie chce ruszyć z domu – powiedział ekspert… Albo takie przypadki kiedy synuś niby mieszka na wynajętym mieszkaniu i cały tydzień sprowadza panienki, ale na niedzielę jedzie do mamusi i wiezie przy okazji tobołek ciuchów do prania, a z powrotem skrzynkę ze słoikami. Na zachodzie standardy są takie, że jeśli syn milionera przed 16 rokiem życia nie dorabia do kieszonkowego, to zmarnuje miliony tatusia, bo już nie nauczy się pracować, oszczędzać, gospodarować ciężko zarobionym przez siebie groszem. Spotkałem obok Matki Polki również Ojca Polaka, który powiedział: Tak, zabiegam o to, aby synowi niczego nie brakowało, bo chcę żeby on też był panem.
Słuchałem dalej jakie są skutki takiego wychowania. Jak wychowane w ten sposób dzieci odpłacają swoim dobrodziejom i zastanawiałem się dlaczego wciąż tak pojmujemy swoja rolę odpowiedzialnego rodzica i dziecka. Oto jeden z artykułów o partnerstwie w polskich rodzinach:
Partnerstwo po polsku?… Co druga chojraczka, radząca Polkom, by pogoniły mężów do garów, nie jest w stanie własnemu małżonkowi wcisnąć mopa do ręki. Raport CBOS-u o roli kobiet w rodzinie nie pozostawia złudzeń: z partnerstwem w polskim małżeństwie jest jak z demokracją w Rosji – niby jest, ale wszyscy wiedzą, że to ściema.
– W 82 proc. polskich domów tylko kobiety prasują.
– W 81 proc. tylko matki, żony i kochanki piorą,
– w 67 proc. gotują,
– w 58 proc. zmywają naczynia, sprzątają, robią świąteczne porządki itd.
Mężczyźni częściej niż ich partnerki wykonują tylko trzy czynności:
– wyrzucają śmieci
– robią drobne naprawy
– zlecają komuś pracę (np. wołają hydraulika do zepsutej spłuczki).
: http://wyborcza.pl/1,75478,15397666,Z_partnerstwem_w_polskim_malzenstwie_to_jak_z_demokracja.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza#ixzz2xIEOLPzd
…Materiał o singielkach w takiej sytuacji na pewno zasługuje na przeczytanie i dlatego polecam go zarówno rodzicom, jak i dorosłym dzieciom: http://polska.newsweek.pl/polskie-singielki-nie-chca-dorosnac-na-newsweek-pl,artykuly,281372,1.html
Artykuł : „Ucieczka do Nibylandii, czyli polskie singielki nie chcą dorosnąć” rozpoczyna się stwierdzeniem: O Piotrusiach Panach wiadomo już wszystko. Mniej o tym, że są też wieczne dziewczynki. Choć mają 30-40 lat, nie wyglądają na tyle. W Polsce jest coraz więcej kobiet, które nie chcą dorosnąć…
… Dalej na przykładzie rozmów z wiecznymi dziewczynkami dowiemy się co tak najbardziej kręci dzisiejsze panie, a przynajmniej znaczącą ich część.
Dr Rafał Jaros – psycholog społeczny, szef Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych objaśniając ten damski fenomen powiedział: – Kilka dekad temu kobieta po trzydziestce miała bardzo wąski wybór tego, co jej przystoi, jak powinna się ubierać, zachowywać. Teraz ma wybór nieograniczony. No, może w Polsce – przyznaje po chwili – jeszcze widać ograniczenia. – Mamy bardzo konserwatywne społeczeństwo. Role kobiet i mężczyzn są z góry określone i jest bardzo duży nacisk na to, by nie wyjść z roli. Jeśli mówi się kobiecie: musisz dorosnąć, to oznacza, że powinnaś być dobrą żoną, matką – zauważa psycholog. Dawniej w te role nie wchodziło tylko kilka procent Polek. A teraz? Mąż, dzieci – to już priorytety coraz mniejszej grupy. Gdy w ubiegłym roku ankieterzy CBOS zapytali bezdzietne kobiety, czy chcą urodzić, zaledwie połowa powiedziała, że zamierza. Decyzje o założeniu rodziny podejmuje się coraz później albo wcale. CBOS próbował ustalić dlaczego. Z każdych dziesięciu przepytanych kobiet cztery mówiły, że boją się nieudanego małżeństwa, trzy – że nie mają odpowiednich warunków mieszkaniowych albo że wejście w rodzinne obowiązki pogorszyłoby ich sytuację materialną, przeszkodziłoby w karierze. Poza tym już przyzwyczaiły się do swobody, braku ograniczeń.
Artykuł kończy się sondą, w której tym, co przebrnęli przez trzy strony artykułu postawiono pytanie – Czy obawa przed dorastaniem, to twoim zdaniem coś złego? Oto odpowiedzi do wyboru oraz ich struktura :
1. Tak, to dla mnie objaw braku dojrzałości i odpowiedzialności – 20 proc.
2. Nie, wszyscy boimy się dorastania, tylko się do tego nie przyznajemy – 77proc.
3. Nie wiem 3 proc. odpowiedzi
Czy nie jest wymowna zwłaszcza struktura udzielonych odpowiedzi? Trzy czwarte czytelników rozumie postępowanie wiecznych dziewczynek i uważa to za naturalny przejaw zawirowania w okresie dorastania. Może zatem posłużą za przykład następnym dziewczynkom?
Gdy tak sobie czytałem o tych wiecznych dziewczynkach, to w tym samym czasie, w drugim pokoju żona oglądała obecną edycję Tańca z gwiazdami”. Prowadzący ten program – wiecznie młody Krzysztof Ibisz zachęcił jedną ze startujących pań do opowiedzenia swojej historii słowami: Kobieta zrobi wszystko, a nawet więcej dla miłości …To „nawet więcej” jak mi się wydaje dotyczyć może szczególnej miłości jaką jest ..miłość własna. Wydaje się, że kobieta nie jest w tym odosobniona. Faceci są tacy sami, a jak nie… to są sami – głosi jedna z sentencji.
— jako , że u mnie w domu taki ,,babski ród” , ten artykuł też zwrócił moją uwagę… cóż powiedzieć; bywa z tym różnie jedno dziecko założyło rodzinne , a inne jest niezależnym samodzielnym singlem.. // i takie ma plany na przyszłość// . co na to wpłynęło… w domu traktowane i wychowywane jednakowo, zatem co?…. silniejszy charakter, czy może wpływ środowiska // szkoły, pracy…. a może fascynacja wolnością… tylko czy to takie do końca dobre… przecież wszędzie są jakieś granice, choć niewidzialne, ale są…
PolubieniePolubienie
Witaj Alik, nie ma dwóch jednakowych ludzi, nawet gdy są rodzeństwem. Po drodze dzieci miały jakieś własne doświadczenia i reagowały na nie we właściwy tylko sobie sposób. Miej nadzieję, że wybiorą najlepszy dla siebie sposób życia i będą szczęśliwe.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Nigdy nie rozumiałem tego sztywnego podziału ról.
Facet ma dużo zarabiać, a w domu od czasu do czasu naprawić jakiś sprzęt i na tym kończy się jego rola.
Kobieta ma pracować, świetnie wyglądać, opiekować się domem i dziećmi.
Niestety widzę, że tak właśnie jest w większości polskich rodzin. I pewnie dlatego kobiety coraz częściej są singielkami.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Tak często jest Maksiu. Samej jest trudno wychowywać dzieci, a jak mąż jest po prostu kolejnym dzieckiem to już jest czarna rozpacz. Każdy wybiera to, co w jego mniemaniu jest dla niego dobre. Ile zawodów, dramatów, rozpaczy, to każdy sam wie. Wystarczy się rozejrzeć.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja bym się zapytała „Gdzie te chłopy?”, kobiety coraz lepiej sobie radzą w każdej dziedzinie życia, czego nie można powiedzieć o mężczyznach. Mamusie chuchają, dmuchają i rosną „maminsynki”. A kobiety lubiły i lubią być adorowane przez mężczyzn i muszą czuć, że mogą liczyć na wsparcie swojego wybranka. Niestety coraz gorzej z tym u panów. A brać sobie na głowę dodatkowy kłopot, to lepiej singlem zostać.
PolubieniePolubienie
Pytałem „Gdzie te chłopy?” w okolicach święta kobiet i mężczyzn. . Odpowiedzi bywają dramatyczne.
PolubieniePolubienie
j.KACZYŃSKI ZNA SPOSÓB NA ZWIĘKSZENIE PRZYROSTU NATURALNEGO
mamy katastrofę demograficzną – powiedział Kaczyński.
Dlatego – podkreślił – w Polsce trzeba wprowadzić intensywną politykę prorodzinną. – Ta polityka to również praca, mieszkania i dobra służba zdrowia. Jeżeli młodzi nie będą mieli na to szans, to nie będą zakładać rodzin tylko będą wyjeżdżali. Dlatego państwo musi przejąć na siebie pewną część obowiązków związanych z wychowaniem dzieci – mówił Kaczyński.
Dodał, że PiS w swoim programie przewiduje m.in. comiesięczne wypłaty po 500 zł na każde dziecko w rodzinach mniej zamożnych oraz na drugie dziecko i kolejne w bogatszych, do tego darmowe przedszkole oraz opieka medyczna w przedszkolach i szkołach. – To wszystko razem znacznie obniża koszty wychowania dzieci – powiedział Kaczyński.http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kaczynski-mamy-do-czynienia-z-katastrofa-demograficzna/z5vwb
PolubieniePolubienie
Nie chciałbym zbytnio wdawać się w spory polityczne, ale skoro sam zacząłeś promować jedną z opcji… Kaczyński już raz był u władzy, i to w okresie prosperity a nie ogólnoświatowego kryzysu. Nie przypominam sobie, żeby stworzył nam tu jakieś Eldorado. Były za to podsłuchy, prowokacje wymierzone we własnych koalicjantów i publiczne oskarżanie lekarza o morderstwo przez ministra sprawiedliwości. Pamiętasz może, jak potraktował pielęgniarki? Raczył do nich wyjść dopiero, gdy rozpoczęły strajk głodowy. Nie żebym był jakimś szczególnym fanem obecnego rządu, który też ma dużo za uszami, ale rządy Kaczyńskiego (z przystawkami) doskonale pamiętam. I nie chcę powtórki.
Naprawdę uważasz, że dawanie ludziom po 500 zł na każde dziecko to jest dobry pomysł? Bo dla mnie to jest czysty populizm. Nawet pomijając już źródło finansowania tego radosnego rozdawnictwa, doświadczenie uczy, że dawanie ludziom pieniędzy jest najgorszym pomysłem z możliwych. Daj biednym pieniądze, to je przejedzą i dalej będą biedni. Pokupują sobie plazmy, ciuchy i „all inclusive” w Egipcie – zamiast zafundować dziecku prywatne lekcje języka obcego czy dobrą opieką stomatologiczną.
Dużo się mówi o tym, że młodzi nie zakładają rodzin czy nie mają dzieci bo ich na to nie stać. Ale ja znam bardzo wiele par, które zarabiają naprawdę dobrze, i też nie chcą mieć dzieci. Wolą sobie pojeździć po świecie, imprezować, żyć wygodnie i bez zobowiązań. Dlatego poprawa sytuacji materialnej niekoniecznie zrobi nam rewolucję w dzietności. Taka jest tendencja we wszystkich krajach rozwiniętych, mentalność się zmienia, styl życia się zmienia i nie da się tego łatwo odwrócić. Co oczywiście nie znaczy, że nie warto próbować; warto i nawet trzeba – ale nie rozdawaniem pieniędzy, bo to jest droga donikąd.
I na koniec moje nieśmiałe przemyślenie dotyczące Twojego komentarza. Lubię czytać Twoje wpisy na blogu, ale moim zdaniem atrakcyjność całego przedsięwzięcia dużo traci, gdy zaczynasz promować konkretną opcję polityczną (niezależnie jaka by to była). Oczywiście to Twój blog i Twoje decyzje, ale ja bym jednak wolał bez polityki. Tak jest chyba sympatyczniej, a kto chce polityki – znajdzie ją we wszystkich mediach 24 godziny na dobę…
PolubieniePolubienie
Cytat z wypowiedzi polityka nie jest promowaniem opcji ani zwalczaniem innej opcji. Wstawiłem ten fragment w komentarzu, aby zestawić wyniki badań nad zamiarami kobiet co do rodzenia dzieci z pomysłami na zmianę ich decyzji . Wnioski nasuwają się same
PolubieniePolubienie
Owszem, cytat nie jest promowaniem. Jednak jeśli w dwóch wpisach pod rząd pojawia się nazwisko tego samego polityka, i to w jednoznacznie pozytywnym kontekście, zakrawa to już na kryptoreklamę. Poza tym nie można traktować sondaży jak wyroczni. Ktoś nie ma dzieci i tłumaczy to złą sytuacją materialną, w sondażu powie że owszem, będzie miał dzieci jeśli sytuacja mu się poprawi. Ale to jest wyłącznie *deklaracja*. Bo w rzeczywistości gdy zacznie zarabiać więcej, powie „ok, ale potrzebuję samochodu, jak już go kupię to wtedy dzieci”. Gdy kupi samochód – powie „potrzebuję większego mieszkania” – i tak dalej. Bardzo lubimy składać takie deklaracje w sondażach, ale niekoniecznie muszą mieć one przełożenie na rzeczywistość.
A co do radosnego rozdawnictwa, które ma być cudownym panaceum na ujemny przyrost naturalny. Pewnie, kto by nie chciał dodatkowych 500 zł co miesiąc? Tyle, że pan Kaczyński nie wyciągnie tych pieniędzy z kapelusza – zapłacimy za to wszyscy w daninach publicznych, I właśnie na takich populistycznych zagrywkach nieuczciwi politycy zbijają kapitał wyborczy. Brakuje mi jeszcze tylko gwarancji pracy i mieszkania dla każdego, i mamy socjalizm pełną gębą.
PolubieniePolubienie
Czy Kaczyński raczył oznajmić skąd weźmie pieniądze na te swoje obietnice?
Bo od obiecywania gruch na wierzbach to oni wszyscy są znakomici.
Czuję już w tym już swąd grillowania pisowskiej kiełbachy wyborczej.
Szczególnej pikanterii dodaje temu wszystkiemu fakt, że najwięcej dudnią o katastrofie demograficznej ze swej istoty bezdzietni księża ( no może nie wszyscy bezdzietni, ale w większości pewnie tak) oraz zdeklarowany stary, sflaczały singiel, którego jedynie stać na „rodzinne” utrzymywanie kota.
PolubieniePolubienie
Zapomniał jeszcze o bezpłatnej pomocy domowej dla każdej pary, która weźmie ślub w kościele, i pomocy do dziecka i w dzień i w nocy, oczywiście jak to dziecko się pojawi. Sorry, ale w obiecanki, cacanki Kaczyńskiego nie wierzę. Mam alergię na ta partię! Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Te obiecanki będą spełnione jak dojdzie do władzy i jak gospodarka ruszy…
Ma szanse wygrać więc nasze problemy wkrótce znikną
PolubieniePolubienie
Oj tam. Polityka jest fajna! Bezpłatny kabaret na co dzień ! Można na kawie zaoszczędzić, bo ciśnienie samo samo się podnosi.
PolubieniePolubienie
Dzięki Pelasiu. Wszystko jest polityką i we wszystkim może być polityka. Ja biorę systematycznie leki na obniżenie ciśnienia i dlatego mogę słuchać twego co nasi „wybrańcy” mówią.
Pozdrawiam niedzielnie
PolubieniePolubienie
Wszystko jest kwestią umowy. U nas nie ma podziału prac na typowo męskie lub damskie. No może poza rodzeniem dzieci . Ale to już było…
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie