„Nawet siedząc na ławie oskarżonych lubimy słuchać o sobie” – powiedział niegdyś Albert Camus. Zapisałem sobie tę sentencję i mam ją pod wierzchem – jak to się mówi. Zwłaszcza gdy zdarza mi się słyszeć czyjeś świadectwo o drugim człowieku, to sięgam do niej zastanawiając się nad tym, czy zasłużenie go chwalą oraz nad tym, co on by na to powiedział, gdyby usłyszał to na własne oczy.
To pierwsze pytanie wydaje mi się oczywistością, bo chyba każdy tak robi i zapewne nie zawsze podziela punkt widzenia drugiej osoby. No a to drugie pytanie? Czy jest zasadne?
Tak się jakoś w życiu składa, że jeśli nawet doceniamy czyjś wkład w życie mniejszych, czy większych społeczności, jego talent organizacyjny, wkład jego czysto fizycznej, czy koncepcyjnej pracy, to czy faktycznie odczuwamy potrzebę mówienia mu o tym? Ot, tak zwyczajnie, aby dać świadectwo czegoś jedynie po to, aby poczuł satysfakcję z tytułu uznania dla jego starań, czy nawet podziwu dla jego dokonań? Świat nie jest sprawiedliwy i nie docenia każdego, kto na to ewidentnie zasługuje. Dlatego ludzki gest, słowo, uśmiech, uścisk dłoni drugiego człowieka ma często ogromne znaczenie.
Co nam przeszkadza w takim życzliwym podejściu do drugiego człowieka? Przecież wiemy, że on natychmiast może czymś podobnym się nam zrewanżować i będzie miło nam wszystkim.
Kiedyś, gdy jeszcze pracowałem w szkole, to na lekcjach wychowawczych robiłem tego typu zajęcia. Po wprowadzeniu w temat zwracałem się do słuchaczy z apelem:
– Odwróćmy się teraz do naszego sąsiada w ławce i spróbujmy z uśmiechem powiedzieć mu coś miłego, o fryzurze, makijażu, modnym ciuszku, o czymkolwiek. Było przy tym sporo zamieszania, ale to szybko mijało i zwyciężało zwyczajne rozbawienie i ogólne przytulanko. Warto jednak odnotować, że wymieniano się uprzejmościami tylko z tymi, którzy siedzieli obok. Ci siedzący nieco dalej już nie ryzykowali wyjścia z ławek.
Ktoś może powie, no tak, ale to było w klasie, wśród młodych i znających się ludzi. Na ulicy jest już inaczej. Pewnie tak, ale może warto spróbować?Podobno gdy powiemy obcej osobie zwykłe „Dzień dobry” raz i drugi, to przy trzecim spotkaniu da się już dostrzec uprzejme oczekiwanie, a nawet wyprzedzające pozdrowienie. Skąd się to bierze?
Może, jak zawsze to bywa problem tkwi w tym… kto ma zacząć?
Witam Cię, Tatulu i życzę miłego wieczoru! Pozdrawiam ciepło i przesyłam jeden Uśmiech:)
PolubieniePolubienie
A ja odwzajemniam ten uśmiech i życzę jeszcze milszego wieczoru.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Ktoś kiedyś mi tłumaczył, że mamy w sobie taki psychologiczny pstrycze-elektryczek który dostosowuje sie do sytuacji i wieku i wskaźnik tego pstryczka pokazuje nam jacy jestesmy dobrzy, mili, spolegliwi i w ogole wspaniali w rezultacie czego oczekujemy więcej uznania dla siebie /dziś sie pisze „dla mojej osoby”/ niz dajemy go innym. Może to i dobry sposób na dobre samopoczucie ale człowiek homo sapiący potrafi spojrzec na siebie z dystansu i wtedy widzenie świata mu się co nieco prostuje.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Studzisz mój zapał do naprawiania świata Piotrze. Widocznie muszę ustawić swój pstryczek na znacznie niższy poziom oczekiwań, co?
PolubieniePolubienie
Dzień dobry; uśmiecham się dziś do Ciebie i do Twoich Gości blogowych;
Moim zdaniem, to co opisujesz, wynika z zasady; „dobro rodzi dobro..”w tej brutalnej rzeczywistości, tak cenna jest zwykła ludzka życzliwość; a jeszcze bardziej potrzebują jej chorzy, cierpiący i samotni. Tylko…do tego potrzebny jest „talent” czyli dar miłości bliźniego; oj, wyjątkowy to dar i pilna potrzeba abyśmy go posiedli.
pozdrawiam życzliwie;
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego podejmuję takie tematy Basiu.
Powiedz młodemu coś miłego, choćby na wyrost, a usłyszysz: „nie dziękuje”. Nic w rewanżu. A z tym dziękuję to niby dlaczego „nie dziękuje”?
Starzyki uczyli:
„Oszczędzaj złotówki,
oszczędzaj i grosze,
ale nie oszczędzaj
Dziękuję i proszę…”
Pozdrawiam i ja , już weekendowo
PolubieniePolubienie
Tatulu – widać to bardzo ważna sprawa skoro doczekała się
Światowego Dnia Życzliwości= Dzień 21 listopada uznany jest za Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień.
zatem pozdrawiajmy się nie tylko od święta:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
– Często mówię ludziom „miło Cię widzieć”. Z komplementami jest różnie, nie zawsze np warto mówić mężowi koleżanki „witaj przystojniaku”
PolubieniePolubienie
Różnie z tym bywa, ale czy zawsze słyszysz w odpowiedzi na swoje „miło cię widzieć” wypowiedziane w Twoją stronę „mnie również jest miło, że jesteś tak miła”?
PolubieniePolubienie
Nie, raczej widzę zaskoczenie, tak samo, gdy się żegnam i życzę miłego dnia
PolubieniePolubienie
I tu właśnie widzę problem. Dobro – dobrem nagradzaj
„Czyń drugiemu, co i tobie jest miłe”
PolubieniePolubienie
Nie zastanawiam się nad tym. Po prostu nigdy nie byłam gburem, a jak mnie widzą to nie wiem, choć ostatnio pewien pan bardzo pewny siebie na szkoleniu dla rolników zachęcał mnie do wzięcia udziału w kursie „komputer od podstaw” i przekonywał, że w moim wieku to nic trudnego, dam radę
PolubieniePolubienie
On mierzył innych swoją miarą
PolubieniePolubienie
bo już był po kursie 😀
PolubieniePolubienie
Zaproś go na swoje blogi i daj mu w prezencie swoją książkę z dedykacją : „Zdolnemu koledze kursowemu…”
PolubieniePolubienie
Po prostu powiedziałam, że nie spełniam warunków więc się nie zapiszę, a gdy pan jeszcze dorzucił – matury też nie trzeba mieć, uznałam, że przestaje mnie to bawić. Gorzej, że doskonale bawiło się pół sali i to nie ja byłam powodem śmiechu, a ten pan dalej nie wiedział, o co chodzi
PolubieniePolubienie
Wybitny egzemplarz
PolubieniePolubienie
W USA jest inaczej. Ludzie czesciej sie usmiechaja )( chociaz tez maja problem ), machaja do siebie, mowi sobie „hi”. „bye” – jest milo. Ktos powie, ze to ” wyuczone”, „sztuczne”, „na niby”. Moze tak. Ale jest przyjemnie. 20 stycznia- w poniedzialek- przed praca ( wiekszosc swietowala w domu I mieli wolne- ja nie ) bylam na mszy w amerykanskim kosciele. No I ci obcy dla mnie ludzie zachowywali sie tak, jakby na mnie wlasnie czekali. Usmiechali sie, pozdrawiali mnie I od razu zrobilo mi sie przyjemniej. A potem na „Ojcze Nasz” wszyscy wyszli ze swoich lawek I trzymalismy sie za rece. Czulam wspolnote kosciola, to, ze jestesmy razem pomimo barier, roznic, narodowosci. Usmiech nic nie kosztuje- ale jego cena jest wielka. Dlatego usmiechajmy sie. A zajezdzajacym nam drogi kierowcom zamiast srodkowego palca- pomachajamy przyjaznie reka. To naprawde dziala . Pozdrawiam z usmiechem na ustach kazdego, kto czyta tego bloga !
PolubieniePolubienie
Jaka szkoda Brzozo, że nie zaglądnąłem do poczty wczoraj. Twój komentarz byłby o jeden dzień dłużnej dostępny dla odwiedzających. A ważny to komentarz. O takie podejście do ludzi „walczę”narażając się na posądzenie o to, że domagam się czegoś dla siebie.
Jeśli w USA opisane przez Ciebie zachowanie jest wyuczone to ja proszę : Wyuczmy nasze dzieci pozdrawiania ludzi, uśmiechania się do nich oraz czynienia przyjaznych gestów nawet wobec nieznajomych. Nie stracą na takim podejściu, a wiele mogą zyskać.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):
Dzisiaj chcę przypomnieć tekst napisany przed kilku laty, bo uważam że jest nadal aktualny, a na polu zjednywania sobie ludzi mamy nadal ogromnie dużo do zrobienia
PolubieniePolubienie