Pod takim tytułem zamieściłem przed trzema już laty( jak ten czas leci!!!)swoje nauczycielskie przemyślenia na temat powszechnie organizowanych w styczniu studniówek. Teraz, już nie pracuję w szkole, ale jednak nie zaprzestałem obserwowania wszystkiego, co dotyczy szkoły i widzę, że utrwalają się już zupełnie inne zwyczaje, które delikatnie mówiąc znacznie odbiegają od wypracowanych przez wiele pokoleń schematów. Szokują mnie zwłaszcza medialne doniesienia z niby szkolnych imprez, które zaczynają się standardowo, aby później już stać się jakimś karnawałowym szaleństwem kontynuowanym w lokalach, klubach, hotelach, które ze szkołą nie ma już nic wspólnego. Aby nie być gołosłownym, to podam adres do bloga prowadzonego przez nauczyciela polonistę w renomowanym łódzkim liceum, który wielokrotnie nawiązuje do przygotowań i samego przebiegu balu zwanego studniówką: http://chetkowski.blog.polityka.pl/2013/01/06/polonez-taniec-szkolny/http://chetkowski.blog.polityka.pl/2013/01/12/studniowka-bez-nauczycieli/http://chetkowski.blog.polityka.pl/2013/01/17/studniowkowy-savoir-vivre/ Prawda, że ta dziedzina przeżyła już niebywały postęp?Prawdą jest, że w tekstach wyczuwa się pewną tendencję mającą sprowokować czytelników, a zwłaszcza uczniów autora do szerszych wypowiedzi, ale czy nie ma on racji zamieszczając instrukcję nie dla uczniów przecież, ale właśnie dla nauczycieli nazwaną studniowkowy-savoir-vivre? Pozwólcie się zaprosić do mojego tekstu sprzed trzech lat. To było tak niedawno, a jakbyśmy byli w innym świecie. A może mnie się tak tylko wydaje?
17 Stycznia 2010
Minęła kolejna sobota. Kolejna grupa abiturientów odsypia właśnie trudy szalonej, studniówkowej nocy. Wkrótce ukażą się w Naszej – klasie. pl pierwsze amatorskie zdjęcia i pierwsze opinie o urodzie pokazywanych tam ludzi. Pojawią się też pierwsze podsumowania. Mam nadzieję na obejrzenie zdjęć i nagrań jak i na relacje słowne. Ciekawe, czy opinie i nadzieje uczniów, których wypowiedzi umieściłem w poprzednim tekście udało się zrealizować. Jak się dowiem – to opowiem. Dzisiaj chcę uzupełnić poprzednio poczynione refleksje o elementy, które podsunięto mi w trakcie rozmów z uczniami i absolwentami na temat przyszłych i minionych, niekiedy dość dawno studniówek. W mojej szkole studniówka odbędzie się w najbliższą sobotę. Rodzice tym razem zadecydowali, że nie będą wynajmować lokalu lecz własnymi siłami zorganizują ten bal w sali gimnastycznej szkoły. Przygotowania do balu trwają . Już dość dawno temu, na specjalnym zebraniu z udziałem młodzieży rozdzielono pomiędzy rodziców i młodzież wszelkie zadania i teraz wystarczy już tylko je zrealizować. W wypowiedziach uczniów przeważa nadzieja na dobrą zabawę i pełna determinacja w staraniach, aby tak właśnie się stało. Jak będzie – zobaczymy. Ja będę gościem na tej zabawie i sprawdzę czy tak będzie. Z przeprowadzonych rozmów wynika, że do sukcesu w tym względzie nie trzeba wiele.
Wystarczy, że na tę jedną noc znikną wszelkie podziały:
– na prymusów i lizusów,
– na ładnych i mniej ładnych,
– na bardziej lub mniej zabawowych,
– na bogatych i biednych,
– na miastowych i „wsioków”,
– na lepiej lub gorzej ubranych, czy zadbanych.
Gdyby tak jeszcze udało się nie wyrzucać sobie wzajemnie tego kto więcej, a kto mniej z siebie dał dla dobra wspólnej zabawy? A może jeszcze udałoby się nie trzymać krótko przy sobie przyprowadzonego partnera, a po prostu bawić się wspólnie? Choćby tak, jak udaje się to czynić o północy, kiedy wszyscy fantazyjnie poprzebierani wybiegają na parkiet i żywiołowo tańczą „ tupanego”.
Prawda, że niewiele trzeba z siebie dać, aby spełnione zostały warunki dobrej zabawy? Pisząc poprzedni tekst wykorzystałem tylko najbardziej charakterystyczne wypowiedzi młodych ludzi przygotowujących się do zabawy. Sporo ciekawych głosów pojawiło się również w komentarzach. W tak zwanym międzyczasie, pytałem wielu ludzi o wspomnienia z ich studniówek i rzadko były to jednoznacznie pozytywne opinie. To co w ich wspomnieniach kładło się cieniem na atmosferze zabawy zamieściłem powyżej. Na ogół wszędzie był podział na naszych i pozostałych. Nasi, byli na ogół lepiej zadbani i trzymali się razem. Ci, którzy mieli za partnera swojego chłopaka lub dziewczynę bawili się tylko ze sobą, a w dodatku znikali gdzieś na długi czas. Ci z wypożyczonymi partnerami ( brat koleżanki, siostra kolegi) często cierpieli męki, gdy okazało się, że partner źle tańczy, izoluje się od towarzystwa… bo nie może znaleźć wspólnego tematu, albo wypił zbyt dużo. Co wtedy robić z takim partnerem. Część dziewczyn ratując się przed utratą resztki marzeń pozostawiało siedzących samotnie przy stole lub w gronie podobnych sobie spędzających czas smutasów i dołączały do tańczących w grupie rówieśników. Inni wychodzili wcześniej z zabawy zabierając ze sobą gorycz zawodu. Trochę smutne jest to co piszę, ale mam nadzieję, że nie wykraczę tym tekstem niczego złego. Mam nadzieję, że będzie wprost przeciwnie jeśli moje słowa zostanę przemyślane i wzięte pod uwagę. W najbliższą sobotę będziemy dzięki temu świadkami udanej pod każdym względem i wspaniałej zabawy.
Jestem pewny, że STUDNIÓWKA – jako swoisty egzamin dojrzałości…towarzyskiej zostanie zdany śpiewająco. Udanej zabawy ! Wciąż aktualne wydaje się pytanie: – Kogo winić za nieudaną zabawę i za gorycz rozczarowania?