Fotografować, czy nie?

foto.Utrwalać chwilę, nastrój, fakt, zdarzenie, które przeminą?
Na dworze, lub jak kto woli na polu pogoda taka, że i psa wypędzać nie można. Nie sprzyja to spacerom, wycieczkom, czy wypadom z aparatem fotograficznym za miasto, no chyba że do ciepłych krajów, ale tam jakoś mnie nie ciągnie. Ponieważ mam dużo wolnego czasu, to w tej sytuacji postanowiłem posiedzieć przed komputerem, aby dokonać przeglądu i jakiegoś sensownego pogrupowania zdjęć, które dość długo czekały na taki remanent. A jest tego sporo. Będę miał zatem ciekawe zajęcie przez dłuższy czas.

Już ładne kilka lat mija od czasu jak zacząłem na dobre wciągać się w to arcyciekawe zajęcie. Oczywiście zupełnie amatorsko obsługiwałem wszelkie okazje rodzinne, imprezy szkolne i środowiskowe, czy wyprawy do różnych ciekawych miejsc. Od czasu upowszechnienia technologii cyfrowej, tak w fotografii jak i w praktycznej informatyce, fotografuje przecież niemal każdy. Zużyłem już kilka aparatów kompaktowych zwanych w wielkim świecie idiot camera. Wychodziłem z założenia, że nie warto inwestować w sprzęt dopóki nie zrealizuje się marzenie każdego fotografującego zawarte w słowach: Fotografując staraj się pokazać to, co bez ciebie nikt by nie zobaczył. No i podążając za tym ambitnym celem fotografuję wszystko, co wydaje się w danym momencie interesujące, i co w danych warunkach rokuje nadzieją na zrobienie dobrego, lub jeszcze lepszego zdjęcia. Każdy kto podobnie podchodzi do tej trudnej materii zna te westchnienia jakie wyrywają się nam z piersi gdy załadujemy urobek z aparatu do komputera. Procent zadowalających lub dobrych zdjęć jest niestety niezbyt wysoki. Pozostaje więc podjęcie męskiej decyzji: Pozostawić, czy skasować?

Ja mam z tym trudności. Przynajmniej w pierwszej chwili staram się likwidować tylko te najgorsze, a pozostałe dopiero wtedy, gdy pojawią się lepsze od poprzednich. To podejście zabiera mi jednak znaczne przestrzenie ograniczonej przecież pamięci komputera i pojawia się problem archiwizowania dorobku na urządzeniach pamięci zewnętrznej. Problem jednak na tym się nie kończy. Pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia następująca kwestia:
– Co zasługuje na archiwizację ? Przecież nie wszystko to, co się nam nawinęło pod obiektyw. Na nic postanowienia typu na razie wrzucę, a kiedyś się to przeglądnie i posortuje. Tego typu decyzje kończą się na ogół dokupieniem kolejnych modułów pamięci i dalszym gromadzenia materiałów, które tak naprawdę nigdy lub rzadko doczekają się realizacji pochopnie i na tymczasem podjętych decyzji o archiwizowaniu. Tak to przynajmniej wygląda na etapie, na jakim ja się znajduję.
– Wszyscy mamy w domach płytoteki –złożone z czarnych płyt winylowych.
– Wszyscy mamy taśmy VHS i sprzęt do ich odtwarzania.
– Wszyscy mamy taśmoteki z magnetofonami zdolnymi jeszcze je odtwarzać. – Wszyscy mamy mnóstwo płyt DVD i CD, do których coraz rzadziej lub w ogóle nie sięgamy.
– Wszyscy już mamy, a możemy mieć jeszcze więcej zdjęć zapisanych na różnych nośnikach elektronicznych i przeładowane komputery.

Wszyscy domownicy mają w tym wyścigu swój większy, czy mniejszy udział, a miejmy również świadomość tego, że to nie jest koniec wyścigu do sklepów po ciągle nowe zabawki jakie przemysł nam dostarcza. Wciąż podsuwają nam nowy sprzęt, nowe opcje, nowe możliwości, których nawet nie potrafimy wykorzystać, a my to kupujemy i wykorzystujemy z lepszym lub gorszym skutkiem do pierwszej naprawy, której na ogół nie ma kto wykonać, lub której koszt przekracza granicę uzasadnionej opłacalności. Odkładamy więc cacuszko do późniejszej decyzji i kupujemy nowe. Stare cacko odleży się trochę, poczeka na swoją kolej wędrówki na śmietnik i w końcu tam trafi.

Podczas pobytu na emigracji zarobkowej w Stanach, a były to lata osiemdziesiąte, przytrafiło się nam, głównie Polakom pracować przy remoncie dużego domu, w którym było kilkadziesiąt apartamencików zwanych tam studio, skąd wysiedlono już lokatorów, głównie samotnych i starych ludzi. Nie wiedzieliśmy co oni ze sobą zabrali na nowe mieszkania, ale widzieliśmy co pozostawili, bo nasi chłopcy musieli to wszystko wyrzucić na podstawione kontenery śmieciarek. Nikt nie ponaglał naszych chłopców i nie pilnował tego dobra, jakie pozostało w mieszkaniach. Kto chciał, to zabierał sobie wszystko, co miał nadzieję tam sprzedać lub zabrać do swojego mieszkania, a później przesłać lub zawieźć do kraju. Co to były za dobra? Ano te, o których dzisiaj piszę. Piękne stojaki pełne płyt, regały z pięknie wydanymi i oprawionymi książkami, mnóstwo folderów i albumów z fotografiami z egzotycznych miejsc całego świata, gdzie bywali ci ludzie, a często również ich przodkowie i następcy oraz różne pamiątki i bibeloty. Długo po tym oczyszczaniu mieszkań z życiowych pamiątek starych ludzi opowiadaliśmy sobie jakie to życie jest dziwne. Ci ludzie tak wiele znaczyli (pozostawione dyplomy, certyfikaty itp.), w tak egzotycznych miejscach bywali, mieli tak liczne, uwiecznione na zdjęciach rodziny, a nikt nie zadbał o to, aby te pamiątki i ślady ich życia zatrzymać i zachować od zniszczenia. Co to za ludzie ci Amerykanie?

Od tamtych czasów minęło niecałe 30 lat, które  dla Polaków oznaczają wejście do zupełnie innej rzeczywistości. Znaleźliśmy się już w nie gorszej sytuacji niż oni wtedy mieli. Podróżujemy w najbardziej egzotyczne rejony świata i dokumentujemy te podboje niezliczoną ilością zdjęć, filmów i nagrań dźwiękowych, którymi cieszymy się do czasu, gdy nowe wyprawy i nowe widoki utrwalimy na współczesnych nośnikach tego typu informacji tylko, że … często nawet nie mamy komu tego pokazać, wyłączywszy portale społecznościowe. Ja też mam mnóstwo zdjęć w albumach, do których nie zaglądam latami, pełne szuflady kaset, których nie odtwarzaliśmy w domu latami, pełne szuflady kaset magnetofonowych, których…

No i dlatego właśnie pytam:
– Fotografować, czy wzorem bardzo wielu ludzi nie zawracać sobie tym głowy. Oni nie muszą kupować aparatów i uczyć się sztuki fotografii, nie mając komputerów, nie potrzebują też obrabiać tych zdjęć. Mają święty spokój.

16 uwag do wpisu “Fotografować, czy nie?

  1. ~Kneź pisze:

    Fotografować, fotografować, fotografować!
    Ja archiwizuję wszystko, żeby mieć z czego wybierać. A czy ktoś po mnie to wyrzuci to inna sprawa. Jeżeli uzna że to bezwartościowe to wyrzuci. Ja żałuję, że paru rzeczy nie skopiowałem, nie schowałem, nie zabezpieczyłem. Owszem wymagało to pewnego zachodu, czasami uwago i pieczy a i miejsca czasami brakowało, ale tera żal, bo pamięć ulotna jest i krótka a nośniki co prawda szybko się zmieniają, ale gdy trzeba to się znajdzie jakiś sprawny odtwarzacz.
    Pozdrawiam

    Polubienie

  2. Ja myślę podobnie, ale byłem świadkiem opisanego usuwania zbędnych rzeczy jeszcze za życia ich właścicieli. Może miejsce dokąd ich przenieśli nie dopuszczało takich bagaży? Rodziny się tym nie interesowały, a tym kolekcjonerom pamiątek musiało być bardzo przykro.
    Również pozdrawiam

    Polubienie

  3. ~Baba ze wsi pisze:

    Że warto, widzę po różnych forach, na których się wyszukuje stare zdjęcia – czasem ktoś coś robił nieudolnie, niewyraźnie, a jednak przy okazji uwieczniania wnuczki czy konia, sfotografował coś, co już nie istnieje i jest teraz jedynym sposobem na odtworzenie tej rzeczy. Nabiera nowej wartości.
    Także nie potrafię rozstawać się nawet z mniej udanymi zdjęciami, a nawet całkiem nie udanymi, jesli ich temat jest wyjątkowy dla mnie – żal ogarnia, że nie wyszło, że mogło być piękne, pamiątkowe, ale choć sobie popatrzę po cichu.
    Wiele zasobów likwiduje awaryjność tych nowych nośników. Dlatego co jakiś czas wywołujemy najważniejsze zdjęcia do tradycyjnej formy papierowej – tym nie są straszne wirusy, błędy, przestarzałość czytników. A powodzie i pożary zdarzają się jednak statystycznie dużo rzadziej 😉

    Polubienie

    • Dziękuję Babo za komentarz. Ta uwaga na drugi plan jest moim zdaniem bardzo ważna. Nie zawsze da się zaplanować scenografię miejsca ale można zajść z innej strony, aby nie fotografować np. garów, czy suszącej się bielizny, albo tak się ustawić, aby światło nie ogłupiało automatyki aparatu.
      A więc „Cykamy”?

      Polubienie

  4. ~malgosiaK pisze:

    Witaj Tatulu ,na poczatku spoznione zyczenia wszyskiego co najlepsze w rozpoczynajacym sie roku:)

    A jesli chodzi o Twoje pytanie : jestem jak najbardziej za fotografowaniem!!.Tez mam (mamy bo to dotycz calej rodziny)problem z utrzymaniem jako takiego porzadku w tym wszyskim.
    Latwiej i bez oporow fotografuje teraz ,kiedy wiem ze nie popsuje filmu kodaka tylko sobie co trzeba skasuje 🙂
    pozrawiam MalgosiaK

    Polubienie

    • Witaj MałgosiuK. Dziękuję za życzenia i odwzajemniam równie serdecznie.
      Co do zdjęć, to okazuje się, że wszyscy, którzy zabierają się za to frapujące zajęcie mają takie same problemy, ale wszystko przed nami, prawda?
      Pozdrawiam

      Polubienie

  5. Małgosia napisała pod linkiem umieszczonym na Fb:

    Pewnie że tak, nie inaczej, bo wszystko wokół to co nas otacza zmienia się jak w kalejdoskopie, ludzie, miejsca itp. A tak naprawdę, to miło jest powspominać , a wiem to sama po sobie, bo ja np.uwielbiam przeglądać fotografie które zrobiono gdy jeszcze jak nie było mnie na świecie, bądz jak byłam małym dzieckiem. Pozdrawiam cieplutko

    Polubienie

  6. Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):

    Przypomnieli tekst sprzed 5 lat z okładem. Obiecywałem w nim dokonać przeglądu posiadanych zdjęć i dokonać ich selekcji. No i co?
    Zaskoczę Was ale stan jest gorszy od tego jaki opisywałem. Przybyło sporo nowych zdjęć, a więc ich zapas jeszcze się powiększył. Odżyły też wątpliwości. Utrwalać? Nie wystarczy to co już powstało?

    Polubienie

  7. Oczywiście, że fotografować! Najśmieszniejszy jednak w tym wszystkim jest fakt, że brak czasu na oglądanie tych wszystkich zdjęć. Może na emeryturze nadrobię 😉
    I niby nie siada się za często, żeby oglądać, jak wyglądało nasze życie przed laty, lecz gdy padł mi komputer i wraz z awarią zniknęło tysiące zdjęć myślałam, że się popłaczę, tak bardzo było mi szkoda tych wszystkich lat uwiecznionych na fotografiach…. Niestety nie udało się ich odzyskać.

    Pomyślności w Nowym Roku i dzięki za pamięć 🙂

    Polubienie

  8. I zgadzam się z moimi poprzednikami Tatulu, jak najbardziej fotografować i archiwizować. Jak wiesz jestem na etapie przegrywania naszych rodzinnych przeżyć z dawnych lat i widzę ile to teraz radości mi dostarcza, takie miłe wspomnienia, dla tych pozytywnych emocji warto zatrzymać te chwile. Dobrze Cię rozumiem Tatulu jaki masz dylemat z tymi nieudanymi fotografiami i z tym archiwizowaniem, bo sama mam ten sam problem. Żal mi było usunąć od razu to co nie wyszło, a teraz się tyle tego nagromadziło, że już ciężko to uporządkować, musiałabym się przez długi czas tylko tym zająć.
    Swego czasu robiłam nawet takie prezentacje, czyli zdjęcia wplecione w filmy, które montowałam i do tego muzyka i jakieś efekty fajne i lubiłam to robić, ale pochłaniało to mnóstwo czasu, więc musiałam sobie odpuścić, a teraz żałuję i myślę by do tego wrócić, bo potem fajnie się ogląda coś takiego, nie jest monotonne przynajmniej 🙂

    Amerykanie są jakoś tak mało sentymentalni i rodzinni, takie odnoszę wrażenie, my Polacy jednak bardziej przywiązujemy wagę do wspomnień, do bliskich, jesteśmy nauczeni doceniać inne wartości, dlatego mam taka nadzieję, że przyszłe pokolenie nie pozbędzie się tak łatwo tego co tak skrzętnie pielęgnowałam przez lata, czyli te moje małe wspomnienia, dla których warto żyć 🙂

    Pozdrawiam Cię Tatulu serdecznie

    Polubione przez 1 osoba

  9. Kiedyś na to pytanie odpowiedź była łatwiejsza…chciało się fotografować ale i sprzętu nie było takiego jak teraz i było to dość kosztowne. Może dlatego tamte papierowe zdjęcia wywołują w nas inne emocje. Mam wiele szacunku do zmian w technologii..ale to już dzisiaj nie jest fotografia i fotografowanie, chociaż przyznam, że nie jestem w tym zakresie bez winy. Tak czy inaczej jak już wiesz, jestem zbieraczem i przywiązuje się do rzeczy.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.