Wydarzenia kilku ostatnich dni dostarczyły nam wszystkim sporo materiału do przemyśleń. Zwłaszcza ludziom zaangażowanym bezpośrednio w uprawianie lub jedynie komentowanie polityki. Pierwsza istotna sprawa to wybory na kluczowe miejsca w partiach, czy innych organizacjach. Mogliśmy w tym czasie obserwować relacje z wyborów prezydenckich w USA i w Chinach, dwóch potężnych państwach o zupełnie odmiennych systemach politycznych, a zatem i o różnej dostępności do prawdy o prawdziwym ich przebiegu. Interesująca dla nas zwłaszcza była kampania wyborcza w USA, jako że z demokratycznych wzorców i technologii uprawiania inżynierii wyborczej w tym państwie chętnie korzystamy. Główne partie tam właśnie wysyłały po naukę swoich najlepszych spin doktorów i sporo ich doświadczeń przeniesiono na nasz grunt. Raczej nigdy nie dowiemy się, które z tych doświadczeń najbardziej przypadły do gustu naszym kluczowym politykom, ale na pewno jeszcze sporo pozostało do wdrożenia, zwłaszcza w zakresie tzw. kultury politycznej. W tym obszarze najważniejsza wydaje mi się sprawa traktowanie kontrkandydata w wyborach jako przeciwnika politycznego, a nie wroga, którego trzeba pognębić, zmiażdżyć, zabić i zakopać, jak to ogłosił w czasie marszu 11 listopada młody i gniewny ”patriota i prawdziwy Polak”.
Amerykańscy konkurenci do urzędu prezydenta spotykali się z wyborcami i zachowywali się jak cywilizowani ludzie, a spotkaniom towarzyszyła atmosfera dobrej zabawy, istnego show, a nie spotkania Ku Klux Klanu, po którym z pochodniami, w maskach prawdziwych Polaków i patriotów wypadało iść, aby siać strach i wielkie obawy o przyszłość nie tylko w szeregach inaczej myślących przeciwników, ale i wśród niezdecydowanych i niezaangażowanych. Tam i tu uprawiano czarny PR (potocznie zwany pijarem) i podejmowano twardą walkę o głosy, ale gdy walka się skończyła, to główni aktorzy wyborów zdobyli się na to, aby złożyć przeciwnikowi gratulacje i podziękować za twórczy wkład w tworzenie wspólnego już programu działań dla dobra wyborców. A nasi politycy? Pamiętamy jak wyglądały konferencje w sztabach wyborczych po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów prezydenckich? A jak wyglądały następne dni, aż po dzień dzisiejszy? Jeden z odległych już przegrywających nie chciał przeciwnikowi nie tylko ręki, ale nawet nogi podać. Inny oświadczył buńczucznie: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo. Zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska”. Już wtedy wezwał swoich wyznawców do nieustannej walki i walczy ze wszystkimi, w tym i z legalnie wybranymi przedstawicielami najwyższych władz, do których przynależał, do których wtedy pretendował i nadal pretenduje. Ot i cała mentalność naszego obozu politycznego.
Ostatnie wydarzenia w PSL również pokazują jak bardzo nie potrafimy przegrywać. Nienaruszalny i pewny siebie prezes po przegranej batalii wyborczej obraził się na demokracje. Zabiera swoje zabawki, aby odejść z kluczowych stanowisk mimo, że jego następca aż płaszczy się, aby osłodzić przegranemu tę niewątpliwie gorzką pigułę. Odejdzie, bo uparty jak na chłopa przystało i śmiem wątpić, czy będzie dobrze życzył swojemu następcy, jak i organizacji, której przewodził przez tyle lat.
Wydarzenie nazywane w mediach udaremnieniem napadu na Sejm mocno wstrząsnęło naszą sceną polityczną. Nagle ci ludzie zdali sobie sprawę, że nie tylko budynek sejmu, ale i wiele przyległych obiektów mogło wylecieć w powietrze wraz z nimi zajadłymi przeciwnikami, czy wrogami, niech każdy sam osądzi. Komu wtedy mogły by się przydać te wszystkie ich dęte problemy?
Gdy ogłoszono wyniki wyborów w PSL i działacze tej zasłużonej partii klasowej ogłaszali wszem i wobec jaka to wzorcowa demokracja panuje w ich partii media pokazywały relacje ze spotkania Jarosława Kaczyńskiego w wyborcami w Legnicy. Ważnym elementem jego wystąpienia była informacja o tym, że …”Społeczeństwo dojrzało już do tego, aby żądać zmian…
Pomyślałem, że stracił okazję, aby powiedzieć (… ) dlatego wzywam liderów konkurujących ze mną partii politycznych do tego, abyśmy wspólnie ustąpili ze swoich stanowisk i dali szanse naszym następcom na wyciszenie atmosfery wokół problemów kluczowych dla naszego bytu państwowego, na stworzenie wspólnego, ogólnonarodowego programu rozwoju naszej kochanej Ojczyzny Polski!!!
Spodziewam się, że po takim wystąpieniu, a zwłaszcza po realizacji tej idei wszyscy czający się po kątach potencjalni zamachowcy straciliby motywacje do swoich knowań.
Pytam więc: Czy nasi wybrańcy wreszcie otrzeźwieją???
Obserwując sytuację na blogu zastanawiałem się dlaczego nie ma żadnego komentarza. Doszedłem do wniosku, że to moja wina bo….jestem naiwnym człowiekiem.
Posłuchajcie sami:
http://www.poezja-spiewana.pl/index.php?str=lf&no=4824
Refren Oj naiwny, naiwny, naiwny, Jak dziecko we mgle, Jak goliat na pchle, Mól w otchłani wód, Który liczy wciąż na cud. Oj naiwny, naiwny, naiwny, Dziecko w kwiecie sił. Choć w intencjach To w zasadzie pozytywny. Jestem czuły jak waga na najmniejszy bałagan, Na przejawy niechlujstwa przeróżne, Weźmy lubię podróże no i nieraz się wkurzę Odczekując gehenny opóźnień. Wtedy złość ma szlachetna eksploduje jak Etna, Że się nieraz w wyzwiskach poplączę. Do dyrekcji list piszę, wściekły jak Bazyliszek, Mrucząc: ja was, kurcze, wykończę. Refren Oj naiwny, naiwny, naiwny, Naiwny jak ćma, Co w ogień się pcha. Jaki sens to ma Gdy nie warta świeczki gra. Oj naiwny, naiwny, naiwny. Dziecko w kwiecie lat. Choć w intencjach To w zasadzie pozytywny. Lubię co dzień troszeczkę podnieść sobie poprzeczkę I oceniać swe dzieła krytycznie. Bój o cele wysokie to najmilszy mój poker, To ryzyko lecz zdrowe i śliczne. A gdy w chwilach bojowych czuję kryzys niezdrowy, Nie przerywam ataku z tych przyczyn, Bo na takie momenty kiedy jestem podcięty Mam kolegów i na nich mogę liczyć. Refren Oj naiwny, naiwny, naiwny, Jak dziecko we mgle, Jak goliat na pchle, Mól w otchłani wód, Który liczy wciąż na cud. Oj naiwny, naiwny, naiwny, Dziecko w kwiecie sił. Choć w intencjach To w zasadzie pozytywny. Choć w intencjach To w zasadzie pozytywny.
Proszę wierzyć, że w intencjach jestem …w zasadzie pozytywny
PolubieniePolubienie
Tatulu. Nasi wybrańcy nie otrzeźwieją, co więcej, mam wrażenie, że większości, czyli ludowi, który wybrańców wybiera, taka sytuacja paradoksalnie odpowiada. Bo zwalnia z myślenia i usprawiedliwia osobiste wady. Pozwala bezkarnie na urąganie, opluwanie, zwalanie winy na „innych”, marzenia o utopii i świecie bogactwa bez pracy oraz każdemu po równo. Jestem przerażona ilością komentarzy internetowych na popularnych serwisach, chwalących minioną epokę. Jak to wszyscy wszystko mieli, pracę, mieszkania, szynkę i papier toaletowy. Jak to Gierek wybudował Polskę szczęśliwą, przemysłową, tylko potem źli ludzie/czytaj Tusk/ to zniszczyli. Piszą to młodzi ludzie, którzy słyszeli od starszych. Oprócz tego, że to absolutna bzdura, to przeraża. Widać, że jak w przypadku alkoholizmu, dopóki pijak nie sięgnie dna, dopóty będzie pił. Wybrańcy oprzytomnieją, jak zniszczą już wszystko. I to wszyscy- z lewa, prawa i po środku. Wspólnie zresztą z ludem, który tęskniąc za niewolą egipską- chociaż niewola i pogarda, ale cebula była, po sztuce dla każdego i robota była, a jakże, nawet dużo- pójdzie za każdym, kto obieca raj, a pozwoli odetchnąć od bólu wolności i odpowiedzialności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To smutne Siostro, ale myślę zupełnie podobnie i dlatego piszę wzywając do refleksji.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie