Matki-Polki wciąż istnieją

   Moja wirtualna znajoma Hanna napisała przed paru dniami na swoim blogu ciekawe rozważania na temat młodych matek, których wizerunek jest odległy od tego co zawsze kryło się pod pojęciem Matki– Polki.

http://strofy-hanny.blog.onet.pl/Gdzie-sie-podzialy-Matki-Polki,2,ID480586006,n 

Ma rację, że pyta o ten niedościgły wzorzec. W mediach pełno jest matek – celebrytek wykorzystujących okazję pokazania się w ciąży, lub w towarzystwie dzieci. To takie medialne.Jeśli nie pokazują się same, to pokażą je paparazzi inkasując za materiały zdjęciowe pokaźne sumy od chętnych do publikacji takich zdjęć wydawców kolorowych pisemek. Bywa, że paparazzi działają na zlecenie tych pierwszych, bo przecież trzeba być w mediach, inaczej nie istniejesz. Taki jest świat i cena podtrzymania popularności.

Drugim medialnym biegunem są matki Madzi, Szymka i wielu bezimiennych dzieci, które wystąpiły w roli dzieciobójczyń lub tylko w roli bezdusznych, egoistycznych i wyrodnych matek.Wszystkich nas to bulwersuje i jesteśmy gotowi do osądzania tych nieszczęśliwych kobiet . Bierzemy udział w niezliczonych rozmowach na temat takich matek i czasów w jakich przyszło nam żyć. Tymczasem znając powiedzenie: Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień oraz to, co po tym wezwaniu nastąpiło powinniśmy się jednak wcześniej zastanowić nad prawdziwymi przyczynami tego zjawiska.

Hanna pisze m.in. to, co następuje:

„…Nie wszystkie dramaty mają źródło w patologii, wyrachowaniu, czy wygodnictwie. Czasem powodem jest brak pomocy, czy wsparcia ze strony rodziny. Młode matki są zagubione w zderzeniu z rzeczywistością. Czasem samotne i bez środków do życia wybierają ostateczność. Zamach na swoje życie i życie dziecka. „Zabierają „ je ze sobą,żeby nie poniewierało się po domach dziecka, czy obcych ludziach. Politycy walczą o zamrożone zarodki zapominając o wsparciu dla matek dzieci już urodzonych…”

Niewątpliwie ma rację Hanna pisząc o roli rodziny w dopuszczeniu do tak strasznych okoliczności, w których nieszczęsnym dziewczynom wydało się, że nie ma innej drogi do usunięcia przyczyny ich nieszczęścia jak zbrodnia czy przestępstwo.

W temacie Matka-Polka mamy jeszcze ten ogromny środek, czyli zwyczajnych ludzi przymuszonych warunkami współczesnego życia do przesuwania prokreacji na wiek po trzydziestce i ograniczania liczby dzieci do ekonomicznie uzasadnionej „jedno, góra dwójka”.

Ci ludzie żyją najczęściej sami,bez babć i dziadków mogących udzielić wydatnej pomocy w czasie odchowywania dzieci do wieku, kiedy wychowaniem zajmie się już szkoła i ulica, a najczęściej również Internet towarzyszący im w pustym przez większość dnia domu.

Rodzina wielopokoleniowa jako uniwersalne rozwiązanie problemów wszystkich domowników, niestety odchodzi do historii. Jeszcze funkcjonuje, jeszcze wspomaga się wzajemnie znajdując w tym radość z dobrze spełnionej roli, ale już raczej tylko w mniejszych miejscowościach i na wsi. W tym łańcuchu odwiecznie odwzajemnianej wdzięczności przodkom za pomoc dla naszego pokolenia następuje zerwanie ciągłości. I trudno tu kogoś winić za ten stan rzeczy. Ot, zwyczajnie zachodzą również i w tym obszarze zmiany, które dyktuje moda, mobilność, zaradność, samodzielność,przykłady z innych krajów.

Ludzie chcą być na swoim od chwili założenia rodziny. Nie muszą się liczyć ze zdaniem innych i odkładać spełnienia swoich marzeń na później. Będąc u siebie żyją tak jak lubią, a nie podług opinii mam, babć czy ich towarzyszy życia.

Czy istnieją jeszcze Matki-Polki gotowe dla dzieci i rodziny poświecić wszystko, czy niemal wszystko?

Ależ tak. Istnieją i to w znaczącej liczbie, tylko nie afiszują się z tym, a media skutecznie omijają takie rodziny, bo to… niemedialne tematy. Nikt tam nie zajrzy w poszukiwaniu lansowanych sylwetek wiecznie roześmianych i najlepiej młodych ludzi, modnych strojów, czy pięknych wnętrz w pięknych domach lub ich otoczenia .Tu zwykle widzimy raczej puste przestrzenie lub wzorcową rodzinkę 2 + 2 z koniecznie przyklejonym do twarzy uśmiechem.

Kilka dni temu uczestniczyłem w pogrzebie pięćdziesięciolatka, a więc młodego jeszcze mężczyzny , któremu przydarzył się los przyjścia na świat z anomalią genową zwaną zespołem Downa.Pamiętam tę rodzinę jeszcze z czasów ich narzeczeństwa i jak wszyscy żyjący we wspólnocie małej miejscowości obserwowałem ich zmagania się z życiem tak odmiennym od życia przeciętnego małżeństwa przez te wszystkie lata.Zrezygnowali z posiadania kolejnych dzieci i żyli wspólnie z rodzicami w ich domu skupieni na tym najważniejszym członku rodziny. Przeżyli starość i odchodzenie rodziców, którzy dopóki byli sprawni to bardzo pomagali im w opiece nad jedynym wnukiem. Dzięki temu mogli oboje pracować i radzić sobie z wyzwaniami tego specyficznego życia rodzinnego, w którym warunki dyktował syn.Nie było to łatwe życie, a mimo to rozpacz rodziców żegnających syna była wielka.Wszyscy obecni na pogrzebie byliśmy poruszeni słowami księdza podkreślającego to przykładne poświęcenie rodziców i całego kręgu znajomych i przyjaciół  oraz dziękującego im za świadectwo jakie dali nam wszystkim żyjącym w tej wspólnocie.

Każde życie ma sens – mówił ksiądz, tylko my nie zawsze potrafimy to odczytać i pomóc w tym, aby mogło dobiec godnego odejścia . Te słowa chyba każdemu zapadną w pamięć i może dzięki takiemu rozumowaniu ktoś z ludzi przeżywających podobne doświadczenie losu skorzysta ze wsparcia ludzi wrażliwych i rozumiejących życie.

Podobno „Nie ma kącika, bez krzyżyka” – jak mawiał mój przyjaciel.

14 uwag do wpisu “Matki-Polki wciąż istnieją

  1. ~Klarka Mrozek pisze:

    tak mi trudno komentować jako pierwszej bo to może się jakoś odbić na pozostałych komentarzach a za nic w świecie nie chciałabym zaszkodzić autorowi bloga, ponieważ bywa tak, że kiedy pierwszy komentarz jest w opozycji to z następnymi jest różnie. Nie podoba mi się to całkowite podporządkowanie dziecku. Zauważam, jak dzieci rządzą w rodzinach, nie liczą się potrzeby rodziców i dziadków bo dziecko (dzieci) są najważniejsze. Ono decyduje o jadłospisie, o wolnym czasie, o wystroju mieszkania, o rodzinnym budżecie. Dziecko rządzi a potem okazuje się, że wyrosło na nieszczęśliwego egocentryka, którego nie da się kochać, którego kocha tylko ta matka – Polka. Mam w tej chwili pod opieką taką zagubioną, nieszczęśliwą istotę. Skrajny egoizm, bezczelność, złośliwość. Traktuje świat jak pole walki, sto razy na dzień muszę powtarzać, że nie jestem wrogiem, przykro mi słuchać, jak deprecjonuje wszystko, jak gardzi wszystkimi. Ojciec wypruwa sobie żyły, matka usługuje a ono rządzi. A skąd dziecko ma wiedzieć, co jest dobre a co złe? Czasem myślę, że dzieci wychowane w biedzie w dorosłym życiu mają lepiej, to, o którym piszę, będzie bezgranicznie samotne. Proszę się na mnie nie gniewać, tu się nie boję pisać to się rozpisuję. Przesyłam serdeczności.

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~Klarko, dziękuję za Twój wymowny i poparty osobistym doświadczeniem komentarz. Jak dotąd jedyny. Masz rację co do tego, że w bardzo wielu rodzinach nastąpiło jakieś swoiste pomieszanie pojęć i ról w zakresie obiętym wychowywaniem, czy tylko chowaniem dzieci. Z miłości , albo z chwiejności charakterów dochodzi do tego, że uczeń uzyskawszy dominującą rolę nad mistrzem nie wypuszcza jej z ręki aż do czasu gdy sam uzna, że można popuścić wędzidła lub opuścić rodzinne pielesze.W rodzinach wielodzietnych panują na ogół inne warunki. Tam dziecko pomagając młodszemu rodzeństwu i rodzicom w opiece nad maluchami i w czynnościach domowych wyrasta na innego człowieka. Szerrrroki temat.Pozdrawiam weekendowo

      Polubienie

  2. ~iimajka pisze:

    Na poświęcenie muszą być pieniądze – kto właściwie jest Matka-Polka? ta co siedzi w domu i niańczy dzieci i gotuje obiadki i cokolwiek to znaczy: wychowuje? Na dobrą sprawę nie ma takich, bo rzadko można wyżyć z jednej pensji. A nawet jak się wyżyje – co ta matka zrobi jak dzieci pójdą na swoje, a ona nagle będzie za stara na pracę i bez prawa do emerytury?Model wielopokoleniowy też nie ma dziś racji bytu – babcia jako niania? Babcia dziś pracuje do 60-tki i sama wraca może później od matki. Prababcia? O ile już nie pracuje (!), to może zwyczajnie nie mieć też siły na pielęgnowanie kilku-kilkunastokilogramowego dziecka…Radzenie sobie z tym wszystkim to już konieczność, a nie poświęcenie-powołanie. Zresztą i to poświęcenie dla dziecka to sprawa dyskusyjna – dziecko potrzebuje kilkunastu lat uwagi, a nie bezgranicznego poświęcenia, bo potem przychodzi czas na rozpoczęcie własnego życia, a tu ma istotę, dla której jest całym życiem i nagle nie wiadomo jak odciąć tę pępowinę bez szkody dla obojga…Problem w tym, że co innego media, co innego życie i trudno znaleźć bezstresową metodę na ogarnięcie tego wszystkiego – bezstresową dla rodziców, dziadków i samych dzieci. A jeszcze ciągły strach przed osobami trzecimi i zbyt ingerencyjnymi przepisami, przy których dziecko jest chronione, ale czasem rodzic czy nauczyciel nie jest chroniony przed dzieckiem…

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      Witaj Iimajko, miło, że wpadłaś z komentarzem. Jam mam świadomość tego, że poruszam kontrowersyjny temat, w którym punkt widzenia każdego może być inny. To zależy jakie miejsce zajmujemy w tym łańcuchu zależności. Co innego czerpać korzyści z czyjegoś poświęcenia i do tego twierdzić, że to się nam należy jak „psu micha”, a co innego poświęcić się nie mając żadnych szans na wzajemność. W opisywanym przypadku czworo ludzi z rent, z pracy emertury, z zasiłków żyło w piątkę, później w czwórkę, w trójkę i tak minęło im 50 lat życia, które opowiedziałby najlepiej ich dom…gdyby ściany potrafiły mówić. Pozostali we dwójkę i w rozpaczy płynącej z pożegnania syna. Jak nazwać taki typ poświęcenia?

      Polubienie

      • ~iimajka pisze:

        Miłością :)Za to ja zwrócę jeszcze uwagę na jedno – w przypadku upośledzonych dzieci, myślę iż lepiej jest, gdy umierają przed rodzicami. Tak dla nich, jak i dla tych rodziców, którzy swą stratę przepłaczą, ale też nie będą umierać sami z przerażeniem – kto teraz zajmie się ich dzieckiem, gdy ich zabraknie…A poświęcenie swego życia niepełnosprawnym jest według mnie innym poświęceniem, niż takie zwykłe rodzicielskie – tej tak zwanej Matki-Polki. Jest dużo trudniejszym, a jednocześnie uzasadnionym, a nawet wymuszonym moralnie. A Matka-Polka poświęca się z własnego wyboru, z własnej woli najczęściej. Tatulu – a nie można by logowania zamiast tych kodów?

        Polubienie

  3. ~Brzoza- pracujaca wspolczesna Matka-Polka pisze:

    We wspolczesnym swiecie bardzo trudno jest zyc z ” latka” Matka-Polka. Bo co to tak naprawde znaczy? Dla wielu ludzi- zwyczajne nic. Sama nazwa ma juz ujemne znaczenie, bo wiaze sie z poswieceniem, oddaniem swego czasu dziecku ( a jest to czas, za ktory nikt nam nie zaplaci- przynajmniej teraz, a o przyszlosci w przypadku dobrze wychowanych dzieci- nikt nawet nie odwazy sie powiedziec!). Boimy sie tej nazwy „Matka-Polka” bo dziwnie kojarzy sie z socjalizmem, brakiem srodkow do zycia, bieda, przymusem zostania w domu, brakiem praw kobiet w spoleczenstwie. Pobieglysmy w modnych szpilkach do skrajnosci. Teraz jestesmy zapracowane, zabiegane (niekoniecznie na szpilkach!) , wciaz mamy wszystkiego za malo, wciaz sie smucimy, bierzemy lekarstwa na „dobry nastroj”, rozwalaja nam sie zwiazki i prawie zadna nie potrafi przypisac sobie chociazby czesci winy za to co sie dzieje. Wpadlysmy tez w skrajny egoizm i tylko myslimy- ile bedziemy mialy z tego, co teraz ofiarujemy swoim dzieciom? Czy one na pewno nam sie odwdziecza? Czy na pewno oddadza nam to, co my dajemy im teraz? A gdzie jest bezinteresowna milosc? Gdzie chec wychowania malego czlowieczka na wartosciowego, dobrego doroslego? My mamy go wychowac dla swiata! Nie dla siebie. Prawda jest, ze instytucja babc i dziadkow idzie w zapomnienie. Jestesmy wyzwolone- nie lubimy sluchac tego co maja do powiedzenia inni ludzie ( najczesciej nasi rodzice). Chcemy dzieci wychowywac ” po swojemu”. Ale to „swoje” tez musi cos znaczyc. W USA z jednej pensji da sie wyzyc. Mamy nie musza tak pracowac jak pracuja. One CHCA isc do pracy i dlatego tak szybko uciekaja z domow. Jedna z kolezanek placi opiekunce do dziecka wszystko to co sama zarobi, ale przez minutke nie chce myslec, ze moglaby z takim „rozkrzyczanym maluchem ” zostac 7 dni w domu. Kobieta, ktora nie pracuje (poza domem ) a nie wynika to z wielkiego bogactwa, tylko wlasnie z checi wychowywania wlasnych dzieci, stworzenia im prawdziwego domu, w ktorym je sie przygotowane zdrowe potrawy a nie zupki w proszku- nie ma powazania wsrod kolezanek. Najczescie mysla, ze maz ZMUSZA ja do zostania w domu, bo chce z niej zrobic „kure domowa”. Nikt nie pomysli, ze ona sama z wlasnej nieprzymuszonej woli chce byc ta „Matka- niekoniecznie Polka” na caly etat. Jaka jest gwarancja, ze dziecko odda jej to co teraz ona mu daje? Zadna. To tak samo- jak nie ma zadnej gwarancji matka, ktora jest rozwijajaca sie nowoczesna kobieta, ktora ma swiat u swych stop, ze kiedys dziecko podziekuje jej za to co ona robi teraz. Matki – Polki wciaz istnieja, chociaz wstydza sie tej nazwy. Nie ma juz prawie takich poswiecajacych sie na 100 % rodzinie. Zawsze maja w zanadrzu jakas prace, wiec na emeryture zarobia. Poswiecenie nie jest modne. Bardziej rozumie sie matki dzieci chorych, ktore sie poswiecaja rodzinie ( bo chore dziecko jest zdane na laske matki czy rodzicow) , niz matki dzieci zdrowych. Bo taka matka dziecka zdrowego, ktora chce byc z dzieckiem- nie ma widocznie ambicji, jest niezdolna, boi sie swiata, unika pracy, nie rozwija sie, jest nieoczytana i w ogole pozbawiona pasji. Bo coz mozna robic w domu? Otoz- wszystko. Wszystko to, co jest piekne i dobre, aby wychowac pieknego ( wewnetrznie ) i dobrego czlowieka. Porzucmy nazwe- „Matka- Polka” , ktora zle sie nam kojarzy i badzmy zwyczajnymi matkami, ktore bez egoizmu oddaja dzieciom to, co maja najcenniejszego – we wspolczenym swiecie jest to CZAS ( to nawet nie milosc, bo wiele matek kocha swoje dzieci, ale wlasnie czas- bo tego dzieciom wciaz za malo. Smutne.)

    Polubienie

  4. ~Jagnisia pisze:

    Współczesna Matka Polka ma przekichane już na starcie. Zacznijmy od czegoś tak prozaicznego jak szukanie pracy – najpierw długie godziny i deptane korytarze, żeby ją w końcu mieć. Potem wyrzeczenia żeby ją utrzymać, bo jeszcze za wcześnie, bo chcę awansować, lepiej zarabiać. A dookoła media szumią o polityce prorodzinnej, której w naszym kraju tak naprawdę nie ma. W końcu przychodzi moment – jest decyzja, na świat przychodzi dziecko i zaczyna się niekończąca się gonitwa za ideałami niemożliwymi do zrealizowania. Nie wspominam tu o problemach mieszkaniowych, bo nie każdego stać, żeby zamieszkać na swoim. Kiedyś żyło się inaczej – rodziny wielopokoleniowe były czymś tak naturalnych jak wschód i zachód słońca. Było może ciaśniej, może nie zawsze łatwo. A teraz jeśli nie mieszka się w określonym standardzie to jest się skreślonym. Jako przyszła Matka Polka staram się nie zwariować – owszem zdaję sobie sprawę z wielu ograniczeń, a z tysiąca innych JESZCZE nie. Ale wiem, że decydując się na dziecko biorę na siebie odpowiedzialność, o której politycy nie wspominając trąbiąc o becikowym i innych cudach naszego systemu.Jeszcze tak na koniec – zmieniłam miejsce pisania – mój nowy adres to takajagnisia.blogspot.com i serdecznie zapraszam 🙂

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      Dziękuję Jagnisiu za udział w rozmowie i poruszone wątki.Byłem u Ciebie na nowym blogu i nie mogłem pozostawić komentarze gdyż podpis żaden nie pasuje do Twoich opcji i nie chciało wydrukować. Pozwolę sobie zatem zamieścić tutaj to, co miałem pozostawić u Ciebie:To jest faktycznie znakomita okazja na inaugurację nowego bloga w nowym miejscu. Jest też i druga okazja. Z okazji niezwykle ważnego wydarzenia w życiu Twojej Rodziny zechciej przyjąć serdeczne gratulacje i życzenia łagodnego przebiegu ciąży i dobrego zdrowia dla całej trójki. Będę zaglądał. Pozdrawiam

      Polubienie

      • ~Jagnisia pisze:

        Panie Tatulu 🙂 wydaje mi się, że problemy z komentowaniem mogą wynikać z przeglądarki internetowej z której Pan korzysta. Ja mając wcześniej googleChrome też nie mogłam komentować na blogspocie. Teraz zainstalowałam sobie Mozille i śmiga. Dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa dla całej mojej rodzinki 😀

        Polubienie

      • ~iimajka pisze:

        Nie chodzi o przeglądarkę, bo u mnie Tatul komentuje ;)A Ty (z tego co zerknęłam) nie masz udostępnionej opcji komentowania przez Anonimów – czyli również z podaniem adresu url i nicku – tak jak to robią ci bez bloga na blogspocie :)Nie bój się anonimów, to nie onet ;)Pozdrawiam

        Polubienie

      • ~Jagnisia pisze:

        Dzięki iimajko:) jestem początkująca na blogspocie ale skoro mówisz, że nie ma się czego bać to pogrzebię w tych ustawieniach 🙂

        Polubienie

  5. Nie bardzo rozumiem to hasło „matka Polka”, bo według mnie ma wydźwięk pejoratywny. Kojarzy się z kimś, kto dźwiga ciężar, poświęca się, przeżywa męki rodzicielstwa. Jest ukute na potrzeby mediów. Tymczasem większość zwyczajnych matek mądrze kocha i wychowuje swoje dzieci. Problem współczesnych matek polega na zapracowaniu i braku czasu.Na przemęczeniu. Mamy odpuszczają, więc dzieci wykorzystują i wkrótce wejdą wszystkim na głowę. Tylko niektórym kobietom udało się znaleźć pomoc w wychowaniu w osobie partnera. Samo życie.

    Polubienie

    • Samo życie w życiu samotnych na ogół – przynajmniej jeśli o wychowanie chodzi matek. Dopóki partnerem był mąż, to jakoś bardziej oczywisty stawał się jego udział prokreacyjnym przedsięwzięciu i dalsze wspomaganie żony aż po usamodzielnienie sie dzieci. Dzisiaj partner, to już coraz rzadziej mąż, a tym bardziej ojciec dziecka, bo dzieci bywają twoje, moje, nasze. Temat staje się płynny.
      Przed paru dniami pojawił się w portalu społecznościowym artykuł o matce , którą syn okrutnie skatował, a ona leżąc w szpitalu przekonywała dziennikarza, że to dobry chłopiec był…

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~tatul Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.