Szkoły niekształcące

 

 W czasie obchodów Dnia Edukacji Narodowej tematyka edukacji naszych pociech, zwanych nie bez racji „przyszłością narodu” pojawia się w mediach z nadzwyczajnym natężeniem. Jest to zrozumiałe, bo oddaje sprawiedliwość pracownikom oświaty, podkreśla wyjątkowość naszych dzieci i młodzieży oraz rzuca światło na bieżące problemy i kreśli perspektywiczne ramy koniecznych zmian na przyszłość.
Akurat w tym czasie leżałem w szpitalu, gdzie zabrałem się za czytanie trzech ostatnich numerów Polityki.    Rozpocząłem od artykułu napisanego z ogromną goryczą, przez Annę Świątek, nauczycielkę renomowanego liceum. Przeczytajcie sami. Lub zdajcie się na wycinki z tego materiału, który zamieszczam poniżej:  http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1519868,1,debata-czy-potrzebne-jest-nam-wyksztalcenie-ogolne.read

W polskiej szkole średniej, mylnie zwanej ogólnokształcącą, uczniowie już nie otrzymują wykształcenia ogólnego. Jesteśmy świadkami galopującego upadku intelektualnego kolejnych roczników młodych Polaków – pisze w pełnym goryczy tekście nauczycielka renomowanego liceum. ci spośród nich, którzy zdawali maturę po 2006 r., już nie mają ogólnej orientacji w świecie. Na licznych kierunkach studiów przez pierwszy rok prowadzi się kursy podstawowe, by móc w ogóle ruszyć z kształceniem na poziomie wyższym – absolwenci ogólniaków często nie mają również orientacji w tej wybranej przez siebie dziedzinie wiedzy…
… Wprowadzenie gimnazjum i trzyletniego liceum – w ramach kolejnej reformy edukacji – odebranie szkołom średnim praw do tworzenia programów autorskich, kasacja zajęć fakultatywnych, coraz bardziej redukowane programy nauczania, wprowadzenie mało ambitnej matury zewnętrznej, zniesienie niełatwych egzaminów na studia, pchnęły lawinę obniżania poziomu. Dziś prawie każdy absolwent polskiego gimnazjum kontynuuje naukę w liceum ogólnokształcącym. Często robi to ze strachu przed dokonaniem wyboru nietypowego (np. technikum specjalistycznego), z braku alternatywy (po likwidacji szkół zawodowych), ale głównie ulegając zakorzenionemu przekonaniu, że bez matury oraz ukończonych studiów wyższych nie znajdzie dobrej pracy. Znakomitej większości kandydatów do ogólniaków przyświeca jeden cel: uzyskać przepustkę na wyższe uczelnie. Nie chodzi o to, żeby wiedzieć i rozumieć, ale żeby zdać. W efekcie w liceum ogólnokształcącym przeważa liczba uczniów, którzy nie chcą się uczyć.
…Chętnie cytowane przez polityków i media statystyki (w latach 70. studiowało 0,5 mln młodzieży, dziś – 2 mln) mają przekonywać, że polskie społeczeństwo mądrzeje i kulturalnieje, tymczasem realia średniej szkoły ogólnokształcącej wskazują, że z roku na rok polskie społeczeństwo prymitywnieje. Zabieganie o jak największą liczbę uczniów szkół ogólnokształcących dało efekt nie upowszechnienia, lecz spowszechnienia ogólniaka – pisze dobrze znająca realia szkoły nauczycielka.

Równolegle prowadzona debata na temat: – Czy potrzebne jest nam wykształcenie ogólne?, przyniosła niezwykle bogaty, bo obejmujący 222 wypowiedzi materiał, który w większości przyznaje rację autorce, a przy okazji  znakomicie poszerza i uzupełnia temat. Dla zainteresowanych podaję link do tej debatyhttp://www.polityka.pl/forum/1099993,debata-czy-potrzebne-jest-nam-wyksztalcenie-ogolne.thread#C1099994

Ja z tego morza wypowiedzi wyłowiłem tylko dwie opinie:
– Niedawno miałem okazje zobaczyć zadania maturalne z matematyki z roku 2010. Byłem zdumiony. Są one na poziomie dobrej podstawówki z moich czasów (do liceum wstąpiłem w 1976). Niestety, obawiam się, że poziom polskiej szkoły obniżył się dramatycznie.
– Jestem rodzicem dwudziestolatki, która rok temu ukończyła warszawskie liceum i całkowicie zgadzam się z opinią Alicji. Gdy półtora roku temu zaniepokojony spytałem ile czasu poświęca na przygotowania do matury usłyszałem odpowiedź „dwie godziny”. Stwierdziłem, że dwie godziny nauki dziennie przed maturą to chyba trochę za mało. Usłyszałem uściślenie „Nie dziennie, tygodniowo”. Córka zdała maturę bez problemów, choć moim zdaniem prawie w ogóle się nie uczyła i w ogóle nie jest przyzwyczajona do systematycznej pracy. Oczywiście ma o sobie bardzo wysokie mniemanie, a gdy coś jej nie wyszło zawsze zwalała winę na nauczycieli, komisję albo złe warunki…

Warto przeczytać wszystkie wypowiedzi, co doradzałbym szczególnie władzom oświatowym i parlamentariuszom z komisji oświaty. W kolejnym numerze, (Polityka nr.41) znajdujemy odpowiedź pani minister edukacji Katarzyny Hall zatytułowaną wymownym wezwaniem „Cierpliwości ! http://archiwum.polityka.pl/art/cierpliwosci,432875.html

Już sam tytuł wystarczy za cały komentarz. Pani minister nie jest co prawda zadowolona z poziomu umiejętności obecnych absolwentów polskich , ale podkreśla, że na wyniki podjętej reformy, polegającej głównie na wdrożeniu nowej podstawy programowej trzeba będzie poczekać do 2015 roku. Aktualnie polska szkoła jest na półmetku wdrażania zmian programowych gdyż przedszkola, gimnazja i klasy I-III szkoły podstawowej działają już po nowemu, a pozostałe klasy i szkoły średnie tkwią jeszcze w starym systemie. Uczeń, który w 2009 r zaczął się uczyć już po nowemu, w 2021 roku będzie zdawał maturę. Warto wiec cierpliwie poczekać na efekty wprowadzenia zmian, mówi p. minister, i nikt czytający nie ma cienia wątpliwości, że ona tę cierpliwość posiada.
Kolejny numer Polityki (Nr.42)przynosi wypowiedź Anny Świątek, która ustosunkowując się do wypowiedzi pani minister, jak i do całej debaty broni postawionych w pierwszym artykule tez i wniosków, nie szczędząc nam kolejnych argumentów broniących obiektywizmu dokonanej przez nią oceny pisząc m.in. takie słowa…Jest tajemnicą poliszynela, że uczniów polskich liceów trzeba od nowa uczyć np. mnożenia ułamków (to nie żart), ponieważ gromadnie nie pamiętają także tego, czego uczyli się pół roku wcześniej, a co dopiero w poprzedniej szkole…
Autorka kończy swoją odpowiedź skierowaną do polemistów takim podsumowaniem:
Nie pomogą najwymyślniejsze czy najnowocześniejsze  metody nauczania, najwyższe wyniki w statystykach, najłagodniejsze regulaminy szkolne. Nie tylko nie pomogą, ale ostatecznie zniweczą pożądany szacunek dla absolwenta liceum ogólnokształcącego, które jest szkołą ogólnokształcącą wyłącznie z nazwy, utrzymując pozór wykształcenia ogólnego. Na jakie pozytywne efekty mamy czekać pięć lat?…

Przedstawione artykuły dotyczą jednego z najważniejszych obszarów działań dla nowego rządu, który wyłoni się z partii głoszących w kampanii wyborczej potrzebę inwestowania w kapitał ludzki. To jest największe wyzwanie jakie stoi przed naszym narodem. Jacek Żakowski, w zamieszczonym w tym samym (Nr.42) numerze Polityki artykule” „Trzy problemy Nr 1” zaczyna od edukacji, tej prawdziwej stajni Augiasza. Napisał:
– Po pierwsze trzeba zacząć poważnie i systemowo myśleć i rozmawiać o nowym pokoleniu. Od przedszkola po wejście na rynek pracy i pierwsze mieszkanie. Jest to jeden ciąg technologiczny, silnie powiązany siecią współzależności. Ludzie nie mają dzieci, jeśli nie mają pracy i mieszkania. A jeśli mają dzieci i nie mają przedszkola, to nie mogą pracować, albo gorzej pracują. Jeśli dzieci nie chodzą do przedszkola, to nie zdobywają umiejętności społecznych, zwiększających wydajność nauki i pracy oraz mają niższą zdolność do adaptacji, która jest przy pierwszej pracy szczególnie ważna. Itd.

Większość z nas to rozumie. Podobnie jak to, że gdy te więzi się zerwą – jak teraz – to bardziej obrotna część młodego pokolenia poszuka sobie lepszego miejsca do życia i zakładania rodziny, o co w Europie nie trudno. Inwestujemy więc w wychowanie i kształcenie uzdolnionych ludzi, którzy potem pracują i płacą podatki gdzie indziej
Ważne pytania od których warto zacząć tę wielką reformę brzmią następująco?
dlaczego szkoła jest w Polsce bezpłatna ( nawet gdy nie jest już obowiązkowa), a za przedszkole i żłobek się płaci?
dlaczego jedne studia są płatne, a inne bezpłatne?
Czy przedszkola są po to, by rodzice mogli pójść do pracy, czy chodzi o coś więcej?

Takich pytań jest bezlik – pisze p. Żakowski objaśnia m.in. jak można sfinansować to nowe ustawienie priorytetów.
Pani minister każe czekać na pozytywne skutki zmiany sposobu kształcenia dzieci i młodzieży na poziomie średnim. Inni ministrowie na pewno mają swoje priorytety Rząd pracując w podwójnej roli, bo zarówno na rzecz kraju jak i w ramach naszej Prezydencji w Unii Europejskiej rozpocznie rozmyślania o zmianach zapewne dopiero w nowym rozdaniu, już w przyszłym roku. Parlament zajął się niezwykle ważną dla nas wszystkich sprawą krzyża wiszącego w Sejmie RP.

Czy my, nauczyciele i młodzież szkolna mamy jakiś wybór oprócz cierpliwego czekania? Pani minister zrozumiała to już dawno temu.

12 uwag do wpisu “Szkoły niekształcące

  1. ~wchz@op.pl pisze:

    Tatulu, edukacja to dramat i pomstę do Nieba wołająca głupota. Pisałam kiedyś o tym. Od podstawówki dzieciaki nie uczą się formułowania zdań i myśli, tylko wypełniają okienka w ćwiczeniówkach. Ani jednego wypracowania w podstawówce i państwowym gimnazjum. W prywatnych szkołach, owszem dzieci miały. Matematyka: kilka godzin na opanowanie podstawowych działań i do przodu. Rezultat, jak opisujesz. Absolwenci gimnazjum nie potrafią mnożyć i dzielić do stu. Moi pracownicy po liceum./zaoczne, ale średnie wykształcenie/ nie potrafią obliczyć pola trójkąta. A w przetwórni jak trzeba obliczyć procenty-panika w oczach.Ja od kilku lat szukam sekretarki-sekretarza. Warunek: umiejętność czytania i pisania prostych listów. W rejonie bezrobocia, gdzie pracy szuka wielu absolwentów tzw.wyższych uczelni, dotychczas nie znalazłam. Maturzyści nie mają pojęcia, jaka jest stolica Danii. Na koniec anegdotka. Mój syn pisał tzw. prezentację z polskiego w zaocznym liceum w Ostrowcu. Temat: Warszawa w literaturze i sztuce. Ambitnie prosił o pomoc w znalezieniu materiału, więc pościągałam filmy, w tym stare i literaturę, co skrupulatnie przestudiował. M.in. kultową książkę Tyrmanda „Zły”/grube tomisko/. Pani od polskiego przetarła oczy i stwierdziła, że takiej powieści ani autora nie ma. Rozumiem, że mógłby o tym nie wiedzieć matematyk, ale polonistka po studiach?. To klasyka. I była draka, że gościu się wychylił, zmuszając nauczycieli do pracy. O mało matury nie oblał. O zajęciach technicznych z podręcznika, braku ćwiczeń praktycznych z fizyki, chemii i biologii- szkoda mówić. Pokolenie znudzonych wkuwaniem, nie zachęcanych do zdobywania wiedzy i mądrości jako przygody, nastawionych na technikę testową czyli szczęśliwy traf, nie rozumiejących słowa pisanego i otaczającej rzeczywistości, za to „wykształconych ogólnie” czyli wcale. Pokolenie sms-ów z ortograficznymi bykami. Posłuchajmy polityków: nie potrafią się wypowiedzieć jasno i na temat.A w przedszkolu nie wolno uczyć czytania, nawet jak dziecko chce. My prowadzimy tajne nauczanie w naszym wiejskim przedszkolu. W rzeczywistości Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    • ~7wiatrów pisze:

      Zgadzam się z przedmówcą. Widziałam zadania maturalne z ubiegłego roku z matematyki i oczy przecierałam, jakie banalne były. Matura z języka polskiego według mnie to teraz tylko sprawdzenie umiejętności czytania ze zrozumieniem. O prezentacji nie wspomnę, bo to przecież się przygotowuje, a gotowców w internecie pełno. Od koleżanki, która wykłada na wyższej uczelni (inżynierskiej) wiem, że studentów (przyszłych inżynierów) trzeba uczyć podstaw, że nie potrafią mnożyć ułamków. Myślałam, że jej opinia wydaje się być przesadzona, a jednak nie.Pamiętam z podstawówki wspaniałą polonistkę starej daty, dzięki której bazując tylko na wiedzy wyniesionej z lekcji polskiego przeszłam przez pierwszy etap olimpiady polonistycznej. Kiedy poszłam do szkoły średniej i usłyszałam, że teraz to dopiero nauczymy się pisać wypracowania (2 w semestrze, z czego na napisanie dostawaliśmy 2 tygodnie), to aż mnie śmiech ogarnął, bo w podstawówce pisaliśmy z wypracowania 3,4, razy w tygodniu i to dnia na dzień. Przerabialiśmy wszystkie lektury bez względu na to, czy były obowiązkowe czy tylko uzupełniające. Nie rozumiem, dlaczego obecny system nauczania jest taki, a nie inny. Czasem się zastanawiam, czy celem rządzących nie jest po prostu stopniowe ogłupianie społeczeństwa, które niedługo nie będzie potrafiło poprawnie formułować swoich myśli, wszak głupimi łatwiej się rządzi…

      Polubienie

      • ~tatul pisze:

        ~7wiatrów, dziękuję za te przykłady, bo one doskonale weryfikują to, co piszę jak i to, co pisała autorka omawianych artykułów. Przyznam, że ostateczna konkluzja również i mnie trafia do przekonania. Ciemnym ludem łatwiej rządzic.Elita wyłoni się sama z obecnej elity, która zadba o prawdziwą edukację swoich dzieci, chocby i za granicą.Pozdrowienia

        Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      Dziękuję Siostrze za tak obszerny komentarz. Edukacja naprawdę zasługuje na głębokie przeorientowanie, ale nie widac żadnych symptomomów wskazujących na to, że tak się stanie. Politycy mają ważniejsze (ich zdaniem ) pola do popisów.Przypomniały mi się czasy mojego tehnikum i laktury, które mnie wtedy pasjonowały. Złego czytaliśmy w obiegu zamkniętym. Kolega przywiózł tę ksiązkę na wakacje i utworzyła się kolejka. Ja miałem na przeczytanie całe dwa dwa dni. Do dzisiaj pamiętam emocje jakie towarzyszyły czytaniu.Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  2. ~Klarka Mrozek pisze:

    wypowiem się na temat przedszkoli, podając dwa przykłady. Moja siostrzenica mieszka wraz ze swoją rodziną w Norwegii i tam jej córeczka uczęszcza do przedszkola. Mała Oleńka przebywa w przedszkolu kilka godzin dziennie bawiąc się z innymi dziećmi rozwija się intelektualnie i społecznie. Kiedy nie idzie do przedszkola, marudzi bo jest to dla niej świetna rozrywka. Jej mama pracuje kilka godzin dziennie, nie musi, ale chce. Drugi przykład – moja sąsiadka zrywa swą córeczkę o szóstej rano, wiezie na wpół śpiące dziecko do przedszkola i dziewczynka przebywa tam do 16 -17. Obydwie zmęczone wracają do domu, mała często płacze w autobusie bo jest za mała na trud. W domu mama nie ma chwili dla dziecka, które zresztą też nie ma na nic ochoty, tylko coś zje, kąpiel i spać, bo rano trzeba o szóstej. Kiedy nie musi iść do przedszkola, ma święto i jest szczęśliwa. Z pozdrowieniami –

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~Klarko, to doskonale ilustruje przepaśc jaka jeszcze nas dzieli do przodujących społeczeństw. Kaczyński oferował w kampanii przedszkola za darmo, bo zasługujemy na więcej. Czy jego postulat zostanie spełniony przez innych? Oby nie po stu latach jak to bywa z postulatami.Pozdrawiam

      Polubienie

  3. ~Brzoza pisze:

    Nie mam nawet co porownywac szkoly w USA i Polsce. Oczywiscie na niekorzysc tych drugich. Mity o nieuctwie Amerykanow i slabym poziomie nauczania w USA mozna wlozyc miedzy bajki. Prawda jest, ze uczniowie prawie wszystkiego ucza sie w szkolach – ale czyz nie od tego sa takie placowki? W domu- sie odpoczywa i bawi. Lub po szkole jezdzi na zajecia, ktore sie lubi. Wywiadowka – jeden na dwa ( nauczyciel , rodzic plus dziecko). Przedszkola- z kamerkami ( aby mogli widziec swoje dzieci- zapracowani rodzice), ucza i bawia. Jak dziecko chce czytac- stwarza mu sie najlepsze warunki do rozwoju. Dziecko, ktore wykazuje zdolnosci np. matematyczne- przerabia material z klas wyzszych. Znam takie jedno i rodzic jest bardzo z tego dumny :-)) Oceny sprawdza sie przez internet, a do pani mozna dzwonic- kiedy tylko tego rodzic chce. Moglabym tak o szkole pisac i pisac. Doswiadczen mam naprawde duzo. Polakom zycze madrosci w zyciu, pracy i szkole.

    Polubienie

    • ~tatul pisze:

      Brzozo, pracując w szkole najlepiej wiesz jakie są podobieństwa i różnice w organizacji szkolnictwa i samej pracy szkół po obydóch stronach wielkiej wody. Dzięki Twoim komentarzom również i my wiemy troszkę wiecej. Mamy nadzieję na to, że dobre wzory zostaną w końcu zastosowane i u nas.Pozdrawiam

      Polubienie

  4. ~christoff pisze:

    O systemie edukacji w naszym kraju można mówić naprawdę dużo … i zdecydowanie nie w superlatywach … czytając ten tekst – szczególnie wypowiedź minister Hall – zastanawiam się czy miała ona kiedykolwiek do czynienia z przeciętnym uczniem gimnazjalnym … osobiście – nie obrażając nikogo – ale gimnazjaliści są jak zwierzęta w klatkach … nie wiem jak jest teraz w liceum jednak jak ja byłem jeszcze uczniem było lepiej … a co do samego systemu nauczania … cóż – jest on za delikatny … wydaje mi się że dość brutalna aczkolwiek prosta zasada miałaby tu zastosowanie „Chcesz iść na studia – ucz się baranie” gdyż faktycznie liceum ogólnokształcące jest już nim tylko z nazwy …zwierzenia-czlowieka-zmienionego.blog.onet.pl

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      Christoff, gdyby stosowano twarde zasady kwalifikacji na studiach, to znaczna część studentów byłaby zdysklasyfikowana, a jest tak, że niemal każdy je kończy – tak jak seminaria duchowne. Póżniej, już w pracy każdy uczy się na nowo tego, co powienien umieć otrzymując dyplom. Ja myślę, że tak sobie brniemy przez czas kolejnych kryzysów, aby nie mnożyć konfliktów społecznych i bezrobocia. Młodzi sa w przechowalni

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.