Załóż rodzinę, weź kredyt i … bądź sobą

Prezes NBP w trakcie konferencji prasowej na temat stóp procentowych

   Sięgam po ten tekst, aby uwrażliwić młodych, a niecierpliwych na sytuację jaka przytrafiła się tzw. frankowiczom, a ostatnio kredytobiorcom unieszczęśliwionym nagłym podniesieniem stóp procentowych przez Jaśnie Pan Bank Glapinskiego.
Współczuję im, ale przypomnę: To tylko ekonomia… No i polityka, która wszystko chce podporządkować panującym…
Ostatnio piałem o polityce i po raz kolejny przekonałem się , że nie jest to temat preferowany przez czytelników i komentatorów udzielających się na forach internetowych.  Wzięcie mają raczej tematy związane ze zwyczajnym życiem ludzi. Jest to o tyle zrozumiałe, że każdy czytelnik ma raczej dosyć tego czym obdarzają nas media aby jeszcze sięgać po tematykę polityki.W mediach znajdujemy na przykład takie propozycje: Rzuć tę robotę w cholerę, w której autor zastanawia się dlaczego ostatnio tak dużo się mówi i pisze o pracy, że taka, że siaka, że płaca byle jaka, że szef głupi, warunki fatalne. Słucham, czytam, oglądam i dojść nie mogę, dlaczego ludzie na to się godzą?
Polecany w tym samym czasie tekst: Własne mieszkanie w rok po ślubie  czytamy:
Wczoraj minął nam rok, jak jesteśmy małżeństwem – nawet nie wiem, jak i kiedy czas nam szybko poleciał… Jedno jest pewne- to był bardzo udany dla nas rok i mam nadzieję, że każdy kolejny również taki będzie! Mąż dostał umowę na stałe, dzięki czemu wystaraliśmy się o kredyt z dopłatą na mieszkanie i przeprowadziliśmy się do własnego mieszkania. Kochany mój wziął dzień urlopu na wczoraj, więc nie szedł na nockę i wieczór spędziliśmy razem, oglądając ulubione komedie. Wcześniej poszliśmy jeszcze do Kościoła, żeby godnie rozpocząć kolejny rok naszego pożycia małżeńskiego. Cieszę się, że wczoraj minął nam rok, jak jesteśmy małżeństwem. Mam wspaniałego Męża, a niedługo doczekamy się pierwszego, stworzonego z miłości dziecka! 
Zaglądnąłem do komentarzy i znalazłem m.in. taką wypowiedź:
– To miło mieszkać na „swoim”. Szkoda, że dopiero za jakieś kilkadziesiąt lat określenie takie stanie się faktycznie uprawnione. Powiem Ci tak – gratuluję odwagi. Nie wiem gdzie musiałbym pracować, aby czuć się na tyle pewnie by zadłużać się na 30 lat…. jak ja dobrze nie wiem co będzie za pół roku. Umowa na stałe ? A co to znaczy, że okres wypowiedzenia to nie dwa tygodnie, a maks. 3 miesiące ? To marne pocieszenie przy kredycie choćby na 10 lat.
Jeszcze i taka wypowiedź. Przyznacie, że optymistyczna, prawda?
Witam, gratuluje mieszkania, my kupiliśmy swoje 8 miesięcy po ślubie i to na prawdę wspaniałe uczucie:) co tam, że się spłacać będzie 30 lat. P; damy rade:) Mieszkajcie sobie w spokoju i radości, pozdrawiam
    Spotkałem przed paroma dniami znajomego, mającego dorosłe i usamodzielnione dzieci, które wybrały życie w wielkich miastach.
– Co słychać? – pyta.
Jakoś leci, odpowiedziałem. Mamy teraz u siebie przez tydzień córkę z wnuczką, to dom jest radosny i pełen gwaru. Zięć wyjechał na tydzień do Warszawy i podrzucił nam dziewczyny, aby nie siedziały same w domu. Takie dzisiaj warunki , że trzeba pracować w różnych miejscach. Jak będzie wracał, to zabierze nam całą swoją rodzinkę i znowu zostaniemy sami.
– Oj, znam to aż za dobrze. Mój syn ostatnio zakupił sobie działkę w wielkim mieście i będzie się tam budował. Mówiłem mu i prosiłem: – zostań tu z nami. Popatrz jaki duży jest nasz dom i pozostałe budynki, w których można prowadzić jakiś biznes. Mogę ci go zapisać i nawet wyprowadzić się z matką do tego małego domku w podwórzu, a wy zostańcie tu samodzielnymi gospodarzami…ale jak grochem o ścianę. Popatrz co się porobiło na tym świecie. To z Ameryki to do nas przyszło. Wszelkie zło jakie jest na tym świecie stamtąd do nas przychodzi. Zresztą co ci będę gadał. Byłeś tam, to może wiesz nawet lepiej ode mnie jak tam jest. Ja wiem co to znaczy budowa, bo wszystko postawiłem swoją męką i ogromnymi wyrzeczeniami. Chciałem oszczędzić tego swojemu synowi, ale szkoda nawet do niego mówić. Wezmą kredyt i będą przez dziesiątki lat to spłacać i nigdy nie będą mieli  swojego, bo może być różnie
…Tu nadeszła jego żona i przerwała naszą rozmowę. To nie jest polityka, to życie, prawda?

    Jadąc przez Polskę widzimy coraz piękniejsze zabudowania na tzw. polskiej wsi. Nowe i modernizowane domy, czerwone dachy, piękne trawniki i krzewy robią oszałamiające wrażenie na turystach. Miejscowi wiedzą jak to wyglądało przed 20-30 jeszcze laty, ale wiedzą też, że w większości tych domów mieszkają coraz starsi ludzie, bo ich dzieci wybrały miasto. Te domy na wsi, postawione bardzo często w mało perspektywicznych miejscach są skarbonką, która może nie oddać tego co w nią włożono. Domy dzieci tych ludzi, postawione lub zakupione w miastach, w większości na kredyt, to również skarbonka, której właścicielem, aż po ostatnią spłacaną ratę jest Jaśnie Pan Bank. Ta skarbonka również może być zawodna, bo jeśli stracimy pracę, wpadniemy w chorobę, rozwiedziemy się to…strach pomyśleć… Czy to jest życie, czy Polityka?

Polska w budowie…
Zasługujemy na więcej…
Przyszłość bez obaw…
Znamy te hasła????

   

25 uwag do wpisu “Załóż rodzinę, weź kredyt i … bądź sobą

  1. ~Klarka Mrozek pisze:

    smycz, albo nawet kajdany – tak mówimy na te kredyty, bo się człowiek uwiąże i choćby niewiem jak bylo mu źle, to się z pracy nie zwolni bo jak będzie spłacał ten kredyt? Inna sprawa, że młodzi ludzie chcą mieć wszystko od razu i nie chcą oszczędzać, budować stopniowo, żyć biedniej niż inni, wolą żyć na kredyt. Nie pochwalam natomiast wicia gniazda w gnieździe. Każdy powinien mieć swój kąt, choćby najskromniejszy, ale niezależny.

    Polubione przez 2 ludzi

    • ~tatul pisze:

      Klarko , gniazdo można wić w innym gnieździe bo chociaż jest to nadzwyczaj trudne, to jednak mozliwe. My z żoną mozemy być tego przykładem. Najczęściej jest jednak inaczej i to z woli młodych raczej, a nie rodziców. Twój ostatni post jest świetnym uzupełnieniem obrazu tego … bycia sobą o jakim wspominam w tytule. Pozwolę sobie zaprosić moich gości do Ciebie: http://klarka.blog.onet.pl/ Pozdrawiam

      Polubienie

    • Meggie_Muszka pisze:

      Na Śląsku, z którego pochodzę chyba tradycją w rodzinnych domach jest to, że jedną kondygnację mają młodzi a drugą starzy – i tak przez dziesiątki lat. Teraz to się zmienia. Bolesne musi być dla rodziców, że dziecko się wyprowadza, ale wierzę, że z czasem dochodzą do wniosku, że własne gniazdo to własne gniazdo a nie kącik przy mamie i tacie.

      Polubione przez 2 ludzi

  2. Meggie_Muszka pisze:

    Jestem wyjątkowo sceptyczna, gdy ktoś mówi o zatrudnieniu w oparciu o umowę na czas nieokreślony. Tak, jak napisał ktoś w komentarzu, to jedynie (czasem, bo może i nie zawsze) gwarancja trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, może jakiejś odprawy. Mam koleżankę, która mieszkała z rodzicami i siostrą w dwupokojowym mieszkaniu – ona z siostrą miała wspólny pokój a rodzice zajmowali drugi. Jej mąż był w podobnej sytuacji – z tym że zajmował pokój z młodszymi siostrą i bratem. Wzięli ślub i, choć to może wydawać się dziwne, jeszcze trzy miesiące mieszkali osobno, bo nie mieli gdzie – ani u niej ani u niego nie mogli. Dopiero potem udało im się załatwić formalności kredytowe i kupić mieszkanie. Wynajmować się podobno nie opłacało, więc zdecydowali się na taki a nie inny krok.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Maggie_Muszko, dobry przykład podajesz. Jest mnóstwo przykładów znacznie lepszych rozwiazań lokalowych i wszelkich innych, które są przez ludzi młodych odrzucane w imię wolności, asertywności i czego tam jeszcze checie. To jest zresztą nie tylko Polska przypadłość chociaż z powierzchnią mieszkalną przypadającą na rodzinę jeszcze jesteśmy daleko za najlepszymi. Czas jednak działa na naszą korzyść.Kto mówił takie słowa: Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił…?

      Polubienie

      • Meggie_Muszka pisze:

        Mickiewicz w „Pieśni Filaretów”. Szukałam przykładu daleko a sama zrobiłam podobnie. Mogłam zostać w rodzinnym domu – parter zajmują dziadkowie (dwa pokoje) i brat (jeden pokój); piętro, w podobnym „przydziale pokojowym” byłoby moje i rodziców. Docelowo, parter byłby mój i męża. Woleliśmy wybudować własny dom – nie chcieliśmy mieszkać w jednym pokoju kolejne, długie lata. Chcieliśmy mieć własny dom, nowy, ładny, nowoczesny. Chcieliśmy własny ogród, własną przestrzeń… Ale nie bez znaczenia był fakt, że moi dziadkowie nie potrafili w którymś momencie odpuścić i pozwolić przejąć rodzicom stery – tata chciał postawić altankę, musiał pół metra przesunąć, bo dziadkowi się nie podobało, że płot za blisko, mama chciała zamontować zewnętrzne rolety antywłamaniowe w całym domu, dziadkowie zaprotestowali i rolet nie ma;-) Gospodarz w domu musi być jeden – tak mi się wydaje i „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”. Muszę tutaj dodać, że nie żyjemy w rodzinie w niezgodzie, tylko trudno czasem się porozumieć w tego typu kwestiach. I ja postanowiłam, wraz z mężem mającym podobne zdanie, że sama sobie będę sadzić iglaki, stawiać altankę i malować płot – nikt nie powie, że za duże, za jasne i mogłoby być inaczej;-)

        Polubione przez 2 ludzi

  3. ~Brzoza pisze:

    Obecnie zycie jest bardzo kontrolowane. I to nie przez nas samych- co wlasnie przez kredyty, pracodawce, obowiazki, ktore nie zawsze sa konieczne- ale sami sobie je wzielismy na „bary”. Mam kolezanke, ktora jest dumna z tego, ze chodzac w ciazy ( zreszta bardzo oczekiwanej przez wiele lat) caly czas pracowala. Do konca- pomimo tego, ze wcale nie musiala az tak. Czlowiek, kiedy nie moze kontrolowac swego zycia, chce kontrolowac chociazby jego czesc. To, co je, czesciej- tego, czego nie je. Kontroluje swojego partnera/partnerke- az do granicy obledu. Kontroluje czas, spotkania ze znajomymi itd. A gdzie jest wolnosc czlowieka? Bez kredytu nie byloby domu, mieszkania, samochodu. Czesto- nie byloby odpowiedniego wyksztacenia. Ale czlowiek musi znalezc UMIAR. Musi wiedziec, ze jezeli cos wybiera- to jest to jego dojrzala decyzja. I za ta decyzje kiedys bedzie musial zaplacic, bo nic nie jest za darmo. Nie mozna przespac zycia. Nie mozna obudzic sie po wielu latach obok obcego faceta- bo nie mialysmy czasu na pielegnacje zwiazku ( bo my jeszcze wiecej sie ksztalcilysmy czy z pasja maniaczki zawozilysmy dzieci na 100 zajecia). Nie mozna doprowadzic do tego, aby dzieci zwierzaly sie predzej obcej osobie, niz wlasnym rodzicom. Bo przeciez mamy, taty- nigdy nie bylo, jak one tego potrzebowaly. A pozniej stoja puste domy na wsiach. I wcale nie chodzi tutaj o mieszkania, ale o to, ze dzieci nie chca zyc obok swoich rodzicow. Nie chca byc wlasnie kontrolowane. Wola kontrole panstwa, kredyt, zadluzenie na wiele lat- niz to, aby dzielic ” wspolne podworko”. Ja stawiam na „zloty srodek” . Polityka laczy sie z zyciem bardzo mocno. I nawet tacy jak ja- ktorzy naprawde nie lubia polityki- musza z nia zyc na codzien, bo od niej zalezy nasz kolejny dzien. Zalozylam rodzine, wzielam kredyt i codziennie straram sie byc soba. Naprawde!

    Polubione przez 2 ludzi

    • ~Tatul pisze:

      Masz rację Brzozo. Wystarczy uświadomić sobie co oznacza pojęcie wiarygodności kredytowej, czy też zdolności kredytowej, aby uświadomić sobie, że urzędnik bankowy staje się naszym spowiednikiem i powiernikiem. Chcąc wziąć kredyt musimy zabiegać również o jego przychylne zdanie.Kredyt, dom, żona -mąż to jest triada trzymająca nas w ryzach dyscypliny. To jest bacik na nasz krzyż, czy tyłek. Sami go zresztą pod mobilizujące działanie bacika nadstawiamy.W tym galopie jeszcze pozostaje do spełnienia parę drobnych zadań jakich podejmujemy się – również dobrowolnie , wobec partnera, czy dzieci jakie we wspólnocie z nim powołaliśmy do życia.Nic za darmo!!! To jest prawda, którą zawsze trzeba sobie przypominać, aby się nie zagalopować.Pozdrawiam

      Polubienie

  4. ~JagnisiaM pisze:

    Wydaje mi się, że opisana sytuacja, która jest niestety tak prawdziwa, że aż smutna wynika z faktu, że kiedyś nasi rodzice najpierw pracowali żeby coś mieć. Teraz natomiast najpierw coś mamy a dopiero potem myślimy jak za to zapłacić. Inną kwestią jest poziom zarobków w naszym kraju i związany z tym fakt, że pracując na tzw etacie niezwykle trudno jest odłożyć na mieszkanie lub budowę domu. Wiem, że nie wszyscy chcą lub mogą mieszkać z rodzicami, bo w życiu bywa różnie i różne mamy charaktery. Ale są też sytuacje, kiedy nie ma szansy na własne lokum i jesteśmy skazani na siebie. Takie to życie jest w naszym kraju. Jedni cieszą się, że są na swoim z trzydziestoletnim kredytem na karku a inni koegzystują z rodzicami lub teściami, teoretycznie bez zobowiązań ale za to z innymi ograniczeniami związanymi z prowadzeniem wspólnego gospodarstwa. I tak źle i tak niedobrze.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      ~Jagnisiu, rodzice żyli w czasach, gdy mierzono zamiar podsług sił. Najpierw pieniadze, zaoszczędzone, zarobione, otrzymane a dopiero później spełnianie marzeń. Niesamowity głód domów, mieszkań i tego co one wnoszą w zycie rodziny był spełniany w drodze trwających czasem dziesiątki lat budów.Często bywało tak, że jak już zbudowali to nawet nie umieli korzystać z tego dobrodziejstwa, aby nie popsuć, aby nie mnożyć kosztów itd. Młodzi są niecierpliwi. Tu i teraz. Ulaganie modom konsupcjonizmu kosztuje bardzo dużo. Na te koszty, jedynie napominając wskazuje Brzoza. Coś za coś.Przepraszam jeśli zbytnio zasmucam Was takimi tekstami.

      Polubienie

      • ~JagnisiaM pisze:

        To nie jest zasmucanie tylko nasza smutna polska rzeczywistość. Mnie samą ten tekst niejako dotyczy, ponieważ nie chcąc wiązać się kredytem na kilkadziesiąt lat przyjęliśmy propozycję rodziców męża i zamieszkaliśmy u nich. Posiadane środki przeznaczyliśmy na remont i chociaż takie rozwiązanie miało i ma rózne negatywne skutki, to właśnie takiego wyboru dokonaliśmy. Czas pokaże jaki będzie tego efekt.

        Polubione przez 1 osoba

      • ~JagnisiaM pisze:

        Wiem, że będzie dobrze, bo mam dobrych teściów – szanuję ich a oni mnie i choć nie zawsze jest idealnie to przecież takie jest właśnie życie. Poza tym jestem optymistką i muszę wierzyć że będzie ok i tyle:) pozdrawiam

        Polubione przez 1 osoba

  5. ~Agnieszka S. pisze:

    Ja jestem w sytuacji, że nie mogę liczyć na żadne z rodziców. Po prostu mieszkamy za daleko. W przyszłym roku ruszy budowa naszego domu na kredyt… ufam, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży. Mamy coraz większą rodzinkę, to i miejsca więcej potrzeba… a pewnie u nas to jeszcze nie koniec z potomstwem 🙂 Jest to jednak ogromne ryzyko. I mamy tego pełną świadomość. Ale jeśli inaczej się nie da? Mieszkać w wynajmowanym mieszkaniu, to też niejako na kredyt… może myślę źle, ale chcę żeby moje dzieci dorastały w najlepszych warunkach, bo jak już uda mi się zaoszczędzić, to one będą pewnie na studiach… i dom choć bez kredytu, stał będzie pusty…

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Powodzenia w realizacji tak ambitnych planów Agnieszko. Faktycznie , na stworzenie domu rozdzinnego naszym dzieciom mamy mało czasu. Już wyjazd dzieci na studia często kończy ten okres.carpe diemPozdrawiam

      Polubienie

  6. Sięgam po ten tekst, aby uwrażliwić młodych, a niecierpliwych na sytuację jaka przytrafiła się tzw. frankowiczom, a ostatnio kredytobiorcom unieszczęśliwionym nagłym podniesieniem stóp procentowych przez Jaśnie Pan Bank Glapinskiego.
    Współczuję im, ale przypomnę: to tylko ekonomia… No i polityka, która wszystko chce podporządkować panujacym

    Polubienie

  7. Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):

    Sięgam po ten tekst, aby uwrażliwić młodych, a niecierpliwych na sytuację jaka przytrafiła się tzw. frankowiczom, a ostatnio kredytobiorcom unieszczęśliwionym nagłym podniesieniem stóp procentowych przez Jaśnie Pan Bank Glapinskiego.
    Współczuję im, ale przypomnę: To tylko ekonomia… No i polityka, która wszystko chce podporządkować panującym.

    Polubienie

  8. Moi teściowie przeszli chyba rozdwojenie osobowości z tym swoim domem. Kiedy borykaliśmy się z finansami, bo życie w Polsce drogie a zarobki śmieszne. Przynajmniej ta dekadę temu kiedy to było. Teraz nie wiem. Mieszkaliśmy na stancji, pracowaliśmy z mężem oboje, na nic nie starczało choć nie mieliśmy żadnych pożyczek czy abinamentow. Po prostu realia śmiesznych wypłat za dużo pracy i stresu. Ale człowiek się cieszył, bo pracę miał i to taka, w której trzeba było nie wpisywać do cv studiów żeby nie skreślili człowieka na starcie, a potem jeszcze użyć znajomości, żeby ktokolwiek chciał ta prace dać…. I wtedy teściowie gdakali, że mamy się ogarnąć, bo nie możemy mieszkać na kupię, bo jak to tak, że jesteśmy niesamodzielni. A mieszkaliśmy w innym mieście a nie z nimi. Jak nsza frustracja sięgnęła zenitu i uznaliśmy, że nie chcemy się angażować w wyrywanie rękawów ku chwale prezesa i żyć dalej bez kasy, mieszkania i perspektyw, wyjechaliśmy za granicę. Na dom uzbieraliśmy w 4 lata. Mamy święty spokój i stałe stopy procentowe na 20 lat. 1/6naszych zarobków idzie na ratę za dom. Trzypiętrowy dom. I teraz teściowie marudzą, bo nie po to taki duży dom budowali, aby teraz pusty stał. No trudno. Będzie stał. Bo za pracą wyjechali obaj synowie, najbliższy mieszka 60km dalej. Współczuję ludziom, którzy mieszczą się z dziećmi na 35 metrach. Ale są inne możliwości. Polska to tylko jedna możliwość. Jak się umie ciężko pracować i nie wydaje kasy na używki i gadżety elektroniczne czy markowe ubrania to pieniądze się będzie mieć. I dom. I spokój. Polecam. A że rodzicom jest ciężko, bo dzieci wyjechały za pracą? Rodzice mają swoje życie i życie ttlko po to by mieć dzieci to zła strategia, jk widać. Bo dzieci też są ludźmi i mają swoje potrzeby i marzenia. A rodzice, którzy są roszczeniowi i uważają ze im się coś od dzieci należy, zapominają o tym fakcie. Ze to nie dziecko błagało by przyjść na świat i zobowiązało się być dożywotnim niewolnikiem i siedzieć przy rodzicach. Ale rodzice stworzyli dziecko że będzie właśnie tak zawsze uwikłane w ich życie. Bez swojego życia i swoich celów. Więc dzieci jadaa do miasta lub za granicę bo chcą żyć. Rodzice zostają w miejscu, bo nie potrafią żyć. I to ostatnie trzeba zmienić. Dać rodzicom cel w życiu. Hobby. Może zapisanie na wolontariat?

    Polubione przez 2 ludzi

      • Holandia. Z jednej strony6 ekonomia jest nastawiona na to aby każdy pracował, ale z drugie strony nie wymaga się, by pracować na pełen etat, więc większość kobiet mających dzieci pracuje po 15h tygodniowo i rząd wspiera finansowo żłobki i świetlice po szkole, aby mamy mogły pracować nawet i utrzymać dzieci nawet przy niskim dochodzie. Zachęca się ludzi do pracy także na chorobowym – tu kilka godzin, tam ze dwie godzinki – aby nie tracic więzi ze współpracownikami i być na bieżąco ze zmnianami. Macierzyński trwa 4 miesiące z czego przechodzi się na niego w 8 miesiącu ciąży. Potem dzieckiem zacjmują się seniorzy, różne formy opieki domowej i poza domowej, a rodzic wraca do pracy. W ten sposob seniorzy maja prace jako opiekunki, a mlodzi nie wypadają z obiegu zachodzac w ciaze. Duzo rodzin ma po 3-4 dzieci. Nadal. Wiec jak my dzieci nie mamy, co opisuje u siebie w blogu, to naprawde tych pieniedzy nie da sie przejesc. Wiec inwestujemy w dom. A prace mamy na najnizszym szczeblu drabiny. Jedynie co pozycja w firmie ulegla zmianie i pensje poszly w gore w 7 lat o 1000 euro na jedna osobe. Wystarczy pracowac i nie wydawac na głupoty. Marze, by tak bylo w polsce. Pewnie wtedy bysmy nie wyjechali.

        Polubione przez 2 ludzi

  9. Rozmarzyłem się… A ze mną pewnie wszyscy, którzy to przeczytali. Szkoda tylko, że na ten blog zagląda garstka zainteresowanych. Kiedyś blog wisiał na stronie Onet i był promowany. Teraz nie ma takiej opcji.
    Pięknie dziękuję za zainteresowanie i komentarze warte samodzielnych postów

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.