Prawa ludzi starych

W środku minionego tygodnia złapało mnie przeziębienie. Podjęta na własną rękę kuracja pozwoliła mi dotrwać do weekendu, a wtedy nadszedł czas na domowe metody walki o zachowanie zdrowia. Zaczęło się od postawienia baniek, które jak wiadomo trzeba wyleżeć. Z niejakim żalem poddałem się kuracji, gdyż oznaczało to ostateczną rezygnację ze studniówki, o której tak dużo pisałem i na którą miałem iść w sobotę. Trudno było mi dyskutować z zasadniczą w tych sprawach żoną. Zdrowie przede wszystkim.

Leżąc pod ciepłą kołderką miałem jednak czas na przeczytanie odkładanych od jakiegoś czasu na lepszy moment gazet. Oto co ciekawego wyczytałem.
Zaczynając jak zwykle czytanie Polityki od felietonów, zajrzałem do L. Stommy i tam znalazłem jako śródtytuł wyjęte z tekstu zdanie: Mamy rzecznika praw dziecka, mamy tysiąc fundacji poświęconych prawom milusińskich. Czy ktoś słyszał o rzeczniku praw ludzi starych?
   Uderzyły mnie te słowa swoją oczywistością. Przeczytałem cały felieton. Polecam go (Polityka nr 4, 21 stycznia 2011) nie tylko ludziom starszym, ale może właśnie przede wszystkim ludziom młodym, którzy przecież ulegną kiedyś prawom przyrody i też się zestarzeją. Wszak …Życie to choroba śmiertelna przenoszona drogą płciową – jak to ładnie nazwał w swoim filmie Krzysztof Zanussi. Na każdego kto się urodził przyjdzie również i kres podróży. W jakich warunkach to nastąpi?
L. Stomma napisał: …Średnia statystycznej długości życia wydłuża się z roku na rok. Osiemdziesiątka, nawet dziewięćdziesiątka nikogo już dzisiaj nie dziwią. Zaczynamy myśleć, że i my, a dlaczego właściwie nie. Stąd całe zamieszanie wokół emerytur. Rządy – tak polskie jak i francuskie, czy brytyjskie – grubo za późno zajęły się tak wrażliwą domeną. Napotkały histeryczny opór przeciwko nowym regulacjom, jakiekolwiek by były. Nie zrozumiały bowiem tej kwestii elementarnej i zasadniczej, że tu tak naprawdę nie chodzi o parę groszy więcej lub mniej. Po prostu, czego nie było w minionych wiekach, pojawia się starość jako kategoria dotycząca coraz większej populacji, którą białe kołnierzyki dotychczas lekceważyły i na którą nie znalazły, bo też i nie szukały, żadnej choćby prowizorycznej recepty…

Ano właśnie. Zamartwiamy się reformą reformy systemu emerytalnego, która miała zapewnić wysokość średniej emerytury na poziomie 61,2 proc.(w przypadku mężczyzn), i 44,5 proc. (w przypadku kobiet) przeciętnego wynagrodzenia otrzymywanego przed odejściem na emeryturę, a po zmianach być może zapewni jedynie ok.50 proc. średniej płacy?  To niezła perspektywa, prawda? Szczególnie w świecie narastającej drożyzny, niepewności opieki lekarskiej i to w dodatku pomijającej potrzeby ludzi starych. Spróbujcie znaleźć geriatrę w swoim otoczeniu to przekonacie się jakie to łatwe.

Wszystkie dziedziny opieki społecznej bazując na wskaźnikach ekonomicznych podejmują próby zrzucenia odpowiedzialności za własny los na obywateli. To my mamy sobie tworzyć własne zasoby finansowe na przyszłą emeryturę i ogólnie na starość inwestując w OFE i IKE. Tylko, że połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności nie mówiąc już o tych ulokowanych w OFE. W niedawno publikowanym tekście nawoływałem do inwestowania w IV Filar czyli we własne dzieci w nadziei na to, że one nie pozwolą nam zginąć, gdy sami przestaniemy sobie radzić. Co będzie jednak jeśli nasze dzieci nie poczują się do odpowiedzialności za nas?

Pod moim tekstem „Słowa wdzięczności trzeba wypowiadać, również wobec dziadków” pośród przepięknych komentarzy ukazujących silne więzi międzypokoleniowe oparte na autentycznej miłości pojawił się i taki komentarz:

Gdy człowiek dorasta zaczyna widzieć nie tylko to, że babcia da czekoladę, a dziadek zrobi procę. Wtedy gdy dorośnie to człowiek zaczyna zauważać bandytyzm w zachowaniu starego pokolenia.
– Do kościoła nie chodzisz…
– A ten to pewnie ŻYD i kradnie…
– Synowa to bezbożnica… itd.
Nie znoszę starych ludzi (babć i dziadków wszelkiej maści) za ich brak szacunku wobec młodszych.
Odpowiedziałem następująco:

~Nostradamus, zrobiło mi się zimno po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. Zwłaszcza na tle tego, co tu napisali inni na ten sam temat. Bywają jednak różni ludzie po stronie młodości i starości, która jest tylko granicą umowną. Piszemy o ludziach. Życzę refleksji nad tym co napisałeś w aspekcie swojej starości, która kiedyś nadejdzie.

Zgodzicie się ze mną, że to nie jest jednostkowe podejście młodego człowieka do ludzi starszego pokolenia? Ilu młodych myśli podobnie?

Ludwik Stomma napisał dalej i takie słowa:

…Problem w tym, że pogłowie ludzi starych(starszych dla grzeczności) będzie – w tym wszyscy uczeni w piśmie są nieprzyzwoicie zgodni – rosło w geometrycznym niemal postępie. Jaką mamy dla nich propozycję? Pierwsza zawiera się w pojęciu „zdziecinniały starzec”. Dać im klocki, parę rzewnych, wspomnieniowych programów w telewizji i nie przejmować się, co mają do powiedzenia, wiedząc z góry, iż nic do zaoferowania nie mają. Druga to „domy spokojnej starości” – getta dla staruchów. Między sobą się lepiej dogadamy, a latoroślom kłopot z głowy…

Czy nadejdzie taki czas, gdy „białe kołnierzyki” pomyślą z troską o tej specyficznej grupie społecznej? Jeśli rośnie ich liczebność, to może ktoś w końcu zauważy i to, że są oni również wyborcami?

Ludziom starszym, którzy walczyli o zmiany ustrojowe trudno zaakceptować los jaki mieli emeryci w PRL. Mówiło się wtedy o emeryturach: To za dużo żeby umrzeć, ale za mało, aby  żyć. Jeśli miałoby być tak nadal, to oni to odbiorą jak swoisty chichot historii.

 

 

 

 

 

W środku minionego tygodnia złapało mnie przeziębienie. Podjęta na własną rękę kuracja pozwoliła mi dotrwać do weekendu, a wtedy nadszedł czas na domowe metody walki o zachowanie zdrowia. Zaczęło się od postawienia baniek, które jak wiadomo trzeba wyleżeć. Z niejakim żalem poddałem się kuracji, gdyż oznaczało to ostateczną rezygnację ze studniówki, o której tak dużo pisałem i na którą miałem iść w sobotę. Trudno było mi dyskutować z zasadniczą w tych sprawach żoną. Zdrowie przede wszystkim.

   Leżąc pod ciepłą kołderką miałem jednak czas na przeczytanie odkładanych od jakiegoś czasu na lepszy moment gazet. Oto co ciekawego wyczytałem.

   Zaczynając jak zwykle czytanie Polityki od felietonów, zajrzałem do L. Stommy i tam znalazłem jako śródtytuł wyjęte z tekstu zdanie: Mamy rzecznika praw dziecka, mamy tysiąc fundacji poświęconych prawom milusińskich. Czy ktoś słyszał o rzeczniku praw ludzi starych?

   Uderzyły mnie te słowa swoją oczywistością. Przeczytałem cały felieton. Polecam go (Polityka nr 4, 21 stycznia 2011) nie tylko ludziom starszym, ale może właśnie przede wszystkim ludziom młodym, którzy przecież ulegną kiedyś prawom przyrody i też się zestarzeją. Wszak …Życie to choroba śmiertelna przenoszona drogą płciową – jak to ładnie nazwał w swoim filmie Krzysztof Zanussi. Na każdego kto się urodził przyjdzie również i kres podróży. W jakich warunkach to nastąpi?

   L. Stomma pisze: …Średnia statystycznej długości życia wydłuża się z roku na rok. Osiemdziesiątka, nawet dziewięćdziesiątka nikogo już dzisiaj nie dziwią. Zaczynamy myśleć, że i my, a dlaczego właściwie nie. Stąd całe zamieszanie wokół emerytur. Rządy – tak polskie jak i francuskie, czy brytyjskie – grubo za późno zajęły się tak wrażliwą domeną. Napotkały histeryczny opór przeciwko nowym regulacjom, jakiekolwiek by były. Nie zrozumiały bowiem tej kwestii elementarnej i zasadniczej, że tu tak naprawdę nie chodzi o parę groszy więcej lub mniej. Po prostu, czego nie było w minionych wiekach, pojawia się starość jako kategoria dotycząca coraz większej populacji, którą białe kołnierzyki dotychczas lekceważyły i na którą nie znalazły, bo też i nie szukały, żadnej choćby prowizorycznej recepty…

   Ano właśnie. Zamartwiamy się reformą reformy systemu emerytalnego, która miała zapewnić wysokość średniej emerytury na poziomie 61,2 proc.(w przypadku mężczyzn), i 44,5 proc. (w przypadku kobiet) przeciętnego wynagrodzenia otrzymywanego przed odejściem na emeryturę, a po zmianach być może zapewni jedynie ok.50 proc. średniej płacy?  To niezła perspektywa, prawda? Szczególnie w świecie narastającej drożyzny, niepewności opieki lekarskiej i to w dodatku pomijającej potrzeby ludzi starych. Spróbujcie znaleźć geriatrę w swoim otoczeniu to przekonacie się jakie to łatwe.

   Wszystkie dziedziny opieki społecznej bazując na wskaźnikach ekonomicznych podejmują próby zrzucenia odpowiedzialności za własny los na obywateli. To my mamy sobie tworzyć własne zasoby finansowe na przyszłą emeryturę i ogólnie na starość inwestując w OFE i IKE. Tylko, że połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności nie mówiąc już o tych ulokowanych w OFE. W niedawno publikowanym tekście nawoływałem do inwestowania w IV Filar czyli we własne dzieci w nadziei na to, że one nie pozwolą nam zginąć, gdy sami przestaniemy sobie radzić. Co będzie jednak jeśli nasze dzieci nie poczują się do odpowiedzialności za nas?

Pod tekstem Słowa wdzięczności trzeba wypowiadać, również wobec dziadków pośród przepięknych komentarzy ukazujących silne więzi międzypokoleniowe oparte na autentycznej miłości pojawił się i taki komentarz:

 

 

Gdy człowiek dorasta zaczyna widzieć nie tylko to, że babcia da czekoladę, a dziadek zrobi procę. Wtedy gdy dorośnie to człowiek zaczyna zauważać bandytyzm w zachowaniu starego pokolenia.
– Do kościoła nie chodzisz…
– A ten to pewnie ŻYD i kradnie…
– Synowa to bezbożnica…
itd.
Nie znoszę starych ludzi (babć i dziadków wszelkiej maści) za ich brak szacunku wobec młodszych.

Odpowiedziałem następująco:

~Nostradamus, zrobiło mi się zimno po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. Zwłaszcza na tle tego, co tu napisali inni na ten sam temat. Bywają jednak różni ludzie po stronie młodości i starości, która jest tylko granicą umowną. Piszemy o ludziach. Życzę refleksji nad tym co napisałeś w aspekcie swojej starości, która kiedyś nadejdzie.

 

   Zgodzicie się ze mną, że to nie jest jednostkowe podejście młodego człowieka do ludzi starszego pokolenia? Ilu młodych myśli podobnie?

Ludwik Stomma napisał dalej i takie słowa:

Problem w tym, że pogłowie ludzi starych(starszych dla grzeczności) będzie – w tym wszyscy uczeni w piśmie są nieprzyzwoicie zgodni – rosło w geometrycznym niemal postępie. Jaką mamy dla nich propozycję? Pierwsza zawiera się w pojęciu „zdziecinniały starzec”. Dać im klocki, parę rzewnych, wspomnieniowych programów w telewizji i nie przejmować się, co mają do powiedzenia, wiedząc z góry, iż nic do zaoferowania nie mają. Druga to „domy spokojnej starości” – getta dla staruchów. Między sobą się lepiej dogadamy, a latoroślom kłopot z głowy…

 

   Czy nadejdzie czas, gdy „białe kołnierzyki” pomyślą z troską o tej specyficznej grupie społecznej? Jeśli rośnie ich liczebność to może ktoś w końcu zauważy i to, że są oni również wyborcami?

Ludziom starszym, którzy walczyli o zmiany ustrojowe trudno zaakceptować los jaki mieli emeryci w PRL. Mówiło się wtedy o emeryturach: To za dużo żeby umrzeć, ale za mało, aby  żyć. Jeśli miałoby być tak nadal, to oni to odbiorą jak swoisty chichot historii.

 


~

13 uwag do wpisu “Prawa ludzi starych

  1. ~Brzoza, ktora naprawde chce doczekac starosci. pisze:

    Przeczytalam wszystko dokladnie. Nie zgadzam sie z Nostradamusem, bo przeciez to „wszystko nie tak, nie tak , nie tak..”. A jak ? Otoz,tak jak Pan napisal jestesmy ludzmi tak roznymi, z bagazem przedziwnych zyciowych doswiadczen, z przyszloscia wciaz niepewna. Moja babcia mawiala- „jak nie chcesz byc stary, to sie powies”. Wtedy wydawalo mi sie to okrutne, teraz jakos mniej. Czy mlode pokolenie naprawde nie mysli o starosci? Ja mysle. Malo tego, w czasach wszelkich chorob, wirusow, depresjii, zwichrowanej psychiki – chcialabym doczekac czasow, kiedy bede babcia ! Najlepiej taka, jaka byla moja. Zrobie wszystko ( obiecuje Bogu i ludziom!), ze jak doczekam- to bede najlepsza babcia na ziemi ( bez starczego zrzedzenia, dokuczania, zazdrosci o mlode cialo, ktorego juz miec nie bede, bez opowiesci o tym jak kiedys bylo pieknie, a teraz to „swiat zatracencow i glupcow” itd). Jak tylko doczekam takich czasow. W zyciu najpiekniejsze jest zycie a najwazniejsza- rodzina. Bylam w szpitalu geriatrycznym. Na stolikach przy lozkach staly zdjecia dzieci, wnukow. Smutne, ale czesto pobyt w takim szpitalu to dla ludzi starych-bylo jedyne , najlepsze wyjscie. To tez nie jest tak, ze Ci ludzie byli „wyrzuceni”przez rodzine . Bedac w szpitalu byli juz chorzy. Czesto sa to ludzie z pokrecona przeszloscia. Ci, ktorzy chcieliby zmienic swoje zycie, ale jest juz na to zwyczajnie za pozno. Pokloceni z dziecmi, ktorych nigdy nie wychowywali, z zonami, ktorych nie szanowali , zdradzali, moze bili. I tym ludziom sie przebacza, ale nie wymagajmy tego, aby na starosc wrocili do rodziny ( gdzie byli przez 40 -50 dlugich lat?). Druga strona medalu- lubie madrosc ludzi starych. Lubie z nimi rozmawiac. Sluchac jak opowiadaja o swojej przeszlosci. Widze jak w ciele 70 latki nadal „mieszka” mloda dziewczyna, ktora wracajac do wspomnien , wraca do swojej mlodosci i jest zwyczajnie szczesliwa. I to nic, ze czasami „koloryzuje”, zapomina dat czy zmienia fakty. Jest takim samym czlowiekiem jak my wszyscy. Przykre, ze nie ma ludzkich praw. Przykre, ze pracujac wiele lat- ma rente, ktora starcza ledwo na ubogie zycie ( nie skromne, a ubogie wlasnie!). My zyjemy mitem Ameryki. Marzymy o starosci, ktora wypelnia wyjazdy na Floryde, wycieczki na wyspy i wspanialy kontakt z dziecmi i wnukami. Moze tak bedzie. Ale wcale byc tak nie musi. I ja zdaje sobie z tego juz sprawe. Mimo tego, ze moge „klepac” przyslowiowa biede, majac licha rente i nikle prawa ludzkosci- chcialabym dozyc starosci. Takiej prostej, spokojnej i godnej. A jezeli juz pojde pod reke z panem „A”, to chcialabym pamietac tylko to, co bylo dobre. I aby taka zapamietaly mnie moje dzieci. Czy wymagam od zycia tak wiele? Nie wiem. Przyszlosc pokaze. Pozdrawiam wszystkich mlodych i starszych ludzi!

    Polubienie

      • Tatul pisze:

        ~Brzozo, dla mnie to nie jest długi komentarz. Nawet gdy jest przedłużeniem mojego to jednak znakomicie go uzupełnia o nowe akcenty. Liczę jak zawsze na komentarze ludzi mających w tej materii podobne do moich odczucia. Mam nadzieję, że cytowana wypowiedź jest absolutnym wyjątkiem

        Polubienie

  2. ~Eve pisze:

    Fajny temat Pan podjął. Jako, że trochę teraz już poniekąd naukowo zajmuję się społecznością, ludźmi itp. jestem skłonna przyznać rację, że jakaś taka instytucja powinna istnieć. Z wielkim szacunkiem dla ludzi starszych, kłaniam się do samej ziemi aczkolwiek muszę tutaj wyrazić swoje frustracje…. generalnie to jest tak, że niektóre z babć czy dziadziusiów i tak nadmiernie korzystają ze swych praw. Poruszam się teraz często miejskimi autobusami, grzecznie ustępuję miejsca ludziom starszym, pytam czy pomóc wysiąść, wsiąść itp. Mam jednak chorą koleżankę, z którą często zdarza mi z nią podróżować po mieście, ma ona chory kręgosłup, ciężko jej ustać kilka minut ponieważ ją boli, w związku z tym ma nawet przyznaną grupę inwalidzką. Pewnego dnia jak zwykle po zajęciach wsiadłyśmy do autobusu, ona usiadła a ja skasowałam bilety, tłok był jak zwykle w tych godzinach. Ja stałam obok niej, nagle jedna z babć zaczęła wykrzykiwać na cały autobus, że młodzi miejsca zajmują a starsi nie mogą siedzieć… proszę zatem o wyrozumiałość, niektórzy młodzi też są chorzy, niektózy poważnie, naprawdę potrzebują miejsca do siedzenia. Ja sama przez pewien czas musiałam niegrzecznie zajmować miejsca w zatłoczonym autobusie… Więc boję się, że gdyby taka instytucja została stworzona… czy takie „autobusowe babcie” nie wypchnęłyby całkiem niektórych z autobusu.

    Polubienie

    • ~Tatul - Brucz pisze:

      ~Eve, dzięki za ten obrazek z życia. Znam takie scenki z internetowych opowieści ludzi młodych, którzy uzasadniają często nieprzejednany stosunek do ludzi starych. Wiem, że nie jest to regułą, ale bywa i tak. Chorują tak młodzi jak i starzy. Umierają podobnie, a jednak jest coś w tym, że mówi się: młody może umrzeć, a stary musi. Nie czyńmy z takich zachowań oręża przeciwko tym drugim, zgoda?

      Polubienie

    • ~Stanisław pisze:

      Czytając komentarz Eve przypomniałem sobie pewien żarcik.Temat posta jest poważny i zarazem smutny,ale żarcik jest z puentą,pozwolę go sobie zacytować: wchodzi babcia do autobusu,wszystkie miejsca siedzące są zajęte.Z trudem utrzymuje równowagę podtrzymując się jedną ręką za poręcz,w drugiej trzymając torebkę.Nagle z siedzenia podrywa się młodzian mówiąc-niech pani siada.A staruszka mówi-siadaj synku,jak będziesz miał tyle lat co ja,to się jeszcze nastoisz.

      Polubienie

  3. ~s.M.Chmielewska pisze:

    Podpisuję się dwoma rękami pod propozycją. Niestety jednak sam urząd nie wystarczy. Potrzebne jest….wychowanie. W klimacie walki i wyścigu, konsumpcji i oceniania wszystkiego pod kątem przydatności i kosztów, starość, niepełnosprawność i choroba, mimo szumnych deklaracji, jest balastem, którego chętnie się pozbywamy jako społeczeństwo, ewentualnie przerzucając ciężar na „oszołomów” z zakonów i organizacji charytatywnych. Odsyłam m.in. do artykułu w Tygodniku Powszechnym nt domów pomocy społecznej. Chyba w grudniu to było. Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    • ~Tatul - Brucz pisze:

      ~Siostro, bardzo dziękuję za to wsparcie płynące z kręgów niezwykle doświadczonych w opiece nad tymi, którzy wypadli z istniejącego systemu. Życie nie lubi próżni, więc władza liczyna to, że ktoś się w końcu zaopiekuje potrzebującymi tej opieki i jakoś się wyjdzie na całość.W relacjach pomiędzy pokoleniami młodzi – starzy przemawia do mnie czyjaś mądrość wyrażona w słowach: – młodość wszystko wie, dojrzałość we wszystko wątpi, a starość wszystkiemu się dziwi. Nie wiem kto jest autorem tych słów, ale widać, że znał życie. Problem ludzi starych jest odwiecznym kłopotem wszystkich ludów i to trwa od zamierzchłych czasów. Teraz jest konieczność ograniczenia zadłużenia państwa, bo po przekroczeniu 60 proc. PKB będzie konieczne automatyczne cięcie wydatków i to będzie dotyczyło wszystkich roczników. Młodzi mogą wyjść na ulice, a starzy??? Pomamroczą trochę i rozejdzie się po kościach. Oni mają cierpliwość. Uczyli się jej w czasach powojennej biedy i ogólnego niedostatku, a więc są w stanie jeszcze wiele wytrzymać.Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  4. ~iimajka pisze:

    Wychodzi się z założenia, że dorośli sami potrafią wołać o swe prawa, a dzieci nie…Dawno, dawno temu, za siódmą… ludzie starzy byli darzeni szacunkiem i opieką jako głowy rodziny, jako skarbnice wiedzy i doświadczenia, a także „źródło życia”. Teraz w tym wyścigu szczurów wygrywa tylko ten kto silny i bardziej bezwzględny, reszta jest spychana na bok, zdeptywana… Gdzie i jak się to skończy?… W zasadzie prawa natury, czyż nie? Selekcja naturalna – słabi i biedni muszą umrzeć (szybciej). Brrr.

    Polubienie

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.