To ty palisz, przecież już nie paliłaś…

31 Maja to Światowy Dzień Bez Tytoniu

Dzisiaj zastanawiamy się wszyscy nad tym: Jak rzucić, by nie wrócić…
Istnieje podobno wiele sposobów rzucania tego szkodliwego, obrzydliwego i już niezwykle kosztownego nałogu. Podobno aż 70 proc. palaczy planuje pozbycie się tego uzależnienia. Ilu z nich zrealizuje swoje zamiary, tego nikt nie wie, ale warto o tym porozmawiać i podjąć jakąś decyzję. Ja zrobiłem to prawie 30 lat temu. Odbyło się to z wielkim trudem i jak się okazuje nie bez kosztów dla zdrowia. Przemysł tytoniowy, którego wspierałem niemal od dzieciństwa nie robi sobie wyrzutów  z tytułu odpowiedzialności za stan moich płuc i nie tylko płuc.
„Palisz, płacisz, zdrowie tracisz”. Tego warto się trzymać rozmyślając przy zakupie kolejnej paczki papierosów. Dzisiaj postanowiłem przypomnieć swój tekst z 2011 roku. Polecam też dyskusję pod nim.
To ty znowu palisz?

Koleżanka w pracy wykazywała już pewne zdenerwowanie z powodu pętającego się po zakładzie pracy szefa w obecności jakiegoś notabla. Weszła do pokoju gdzie przebywałem z kilkoma osobami, aby zapytać:
 – Nie wiecie czy już poszli sobie?
A kto?, zapytałem.
– No, chyba jakaś komisja  tu chodziła po budynku i coś sprawdzali, – 
odpowiedziała.
– A co to ma wspólnego z nami – zapytałem. Czy powinniśmy się czegoś obawiać?
– Nie, tylko że boję się wyjść na papierosa kiedy ktoś tu chodzi, a palić mi się chce. Jeszcze mnie złapią na dymku i będzie mi głupio, odpowiedziała.
 To ty palisz? – zapytała koleżanka. Przecież już nie paliłaś.
– Ano widzisz, znów złapałam się za palenie. Taka głupia jestem. Już ponad rok nie paliłam i znowu palę.
  – Jeśli mówisz sobie takie przykre słowa to chociaż zrób to z pożytkiem dla siebie, odpowiedziałem. Stań sobie przed lustrem i patrząc głęboko w swoje oczy powtórz sobie parę razy to swoje:
– Ale głupia jestem, że palę… To pomoże ci w uzyskaniu i wzmocnieniu motywacji do rzucenia nałogu.
Ja tak robiłem, gdy po półtora roku niepalenia, w sposób absolutnie niewinny powróciłem do nałogu i nie mogłem przez kolejne kilka lat znaleźć w sobie siły, aby rzucić to świństwo
.
   Potoczyła się rozmowa o powrotach do nałogu. Wszyscy, którzy opowiadali swoje historie mieli wspólne doświadczenie polegające na tym, że zbytnio ufali w swoje zwycięstwo nad nałogiem. Każdy miał jakiś tam staż i potrafił zwalczać pokusy do czasu, gdy… Ano właśnie. Zabawa, dobry nastrój, alkohol, kawusia i wtedy odzywa się ten brak dopełnienia. Gdyby tak jeszcze papierosek, to byłaby dopiero pełnia doznań, myślimy. Inni wręcz przeciwnie. Zdenerwowanie, stres, jakaś deprecha, jakiś dół psychiczny i wtedy sięgamy do paczki papierosów podanych przez życzliwego palacza. Weź, zapal, co tam będziesz się przejmował. Żyje się raz.
…Jeden dymek, później drugi, następne. A później sięgamy po kolejnego papierosa odpuszczając sobie chwilę słabości, no bo my przecież jesteśmy mocni i odporni, a to tu i teraz, to tylko kaprys, myślimy. Później jednak okazuje się, że kupujemy paczkę i wracamy do poprzednich nawyków, tak jakby poprzednie zmagania z pokusą palenia i ze sobą w ogóle nie istniały. Tak było i ze mną. Chciałem sprawdzić jak będę reagował na dymek, po półtora roku niepalenia. Nie było nic nadzwyczajnego, a nałóg powrócił.
   Biedni są zwłaszcza teraz palacze. Papierosy coraz droższe, wszędzie zakazy. Nie ma gdzie zapalić. W czasie świąt słyszałem taką wypowiedź:
No, faktycznie było zimno. Mój mąż kiedy wychodził na balkon na papierosa ,to nawet nie był w stanie wypalić do końca, bo nie wytrzymywał chłodu.
Biedak, pomyślałem ze zrozumieniem. On przynajmniej nie naraża innych na skutki biernego palenia, a ja gdy paliłem, to jeszcze narażałem domowników na wąchanie dymu, bo nie było tak silnego sprzeciwu wobec palaczy.

   W jakiejś gazecie widziałem reklamę gustownych kontenerów z nierdzewnej stali i szkła proponowanych restauracjom, ośrodkom konferencyjnym itp. jako kabiny dla palących. Możliwości wielkie. Kabiny dla dwóch, czterech i większej liczby palaczy. Możliwość zamontowania wszędzie, tak wewnątrz jak i na zewnątrz restauracji, np. w ogródku piwnym. Wystarczy tylko podłączenie do prądu i kanału wentylacyjnego. Cena, stosownie do wielkości i standardu.
A więc jest wyjście. Właściciele obiektów zadbają o wygodę klientów działając w trosce o swoje finanse. Nie wiem jak czują się ludzie w tych kabinach, gdy przez szyby obserwują ludzi na zewnątrz. Wkrótce możliwe będą takie scenki o znaczeniu edukacyjnym dla najmłodszych:
 – Mamusiu, dlaczego ci ludzie są zamknięci w tych klatkach?
 – To tacy ludzie, którzy muszą być odgrodzeni od innych, aby im nie szkodzić  syneczku.
– A długo oni będą tam zamknięci?
– Nie długo, Jak wypalą te swoje śmierdziuchy to wyjdą na zewnątrz.
– I już wtedy nie będą nam szkodzić?
– Jeśli nie będą palić, to nie.

    Jak to dobrze być uwolnionym od niewolnictwa nałogu, myślę sobie często. Już mija prawie 35 lat od chwili gdy rzuciłem palenie. To podobno wystarczający okres, aby moje szanse na raka płuc zrównały się z niepalącymi. To pozytywna konstatacja, chociaż przyćmiewa tę radość fakt, że jednak paliłem ponad 30 lat i to musiało pozostawić swoje nieodwracalne skutki. Świadomy tego powtarzałem często swoim uczniom czyjąś mądrą sentencję;
Czy wiecie jak najłatwiej uniknąć skutków palenia? Nie zaczynać !!!
Ja, po tych 35 latach wciąż obserwuję u siebie napływ śliny do ust, gdy doleci do mnie zapach dymu papierosowego i odczuwam wtedy chęć zapalenia. Jestem zatem wyjątkowo podatny na nałóg palenia. Stosuję się do nakazu absolutnej abstynencji i trwam w postanowieniu: Nigdy więcej!!!
– Powodzenia życzę tym, którzy walczą.
– Zrozumienia złożoności problemu życzę tym, którzy wspierają walczących.
– Nie zaczynajcie !!! Podpowiadam tym, którzy codziennie widząc rękę podającą im papierosa jeszcze odmawiają spróbowania. Tak trzymać.

 

71 uwag do wpisu “To ty palisz, przecież już nie paliłaś…

  1. ~Klarka Mrozek pisze:

    Nie mogę sobie darować tej głupoty, jak mogłam palić tyle lat! Bylo dokładnie tak, jak piszesz – nikt się ostro nie sprzeciwiał a ja w jakimś zaślepieniu trułam rodzinę, siebie, marnowałam pieniądze, ech, szkoda życia, szkoda.

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      Witaj Klarko, masz rację surowo oceniając grzechy młodości. To już jednak historia i szczęście że mamy to poza sobą. Bardzo wielu jeszcze trwa w błędzie i im dedykowałem tekst.Trzymajmy się ,co?Pozdrawiam

      Polubienie

  2. ~Stanisław pisze:

    Podpisuję się pod tym postem obydwoma rękami.Jak nie wrócić do palenia,to jest też mój problem.Oprócz własnego zdrowia i zdrowia innych, ważny też jest koszt tego nałogu o którym wspomniała -KLARKA-.Więc policzmy:Jedna paczka dziennie- 10 złotychMiesięcznie -300 złotychRocznie -3.600 złotych 5 lat -18.000 złotych10 lat -36.000 złotych…..itdPiękne fotki szadzi i nieba.Piękno zimy można nie tylko zobaczyć ale i poczuć własnym nosem,pod warunkiem że nie zamienimy go na komin.

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      Dzięki Panie Stanisławie za to wyliczenie. To coraz droższa zabawa i będzie jeszcze drożała. Czy to przekona kogoś do rzucenia nałogu? Nie wiem i pewnie się nie dowiem.Dla mnie szczytem wszystkiego był przypadek palacza, który po usunięciu krtani (rak) palił w szpitalnej toalecie wkładając papierosa w otwór rurki tracheotomicznej.Nie wiem jak skończył

      Polubienie

    • ~Mała pisze:

      My z mężem mamy zamiar rzucić ze względu na ilość pieniędzy jaką puszczamy z dymkiem (np: fajne tygodniowe wakacje dla naszej czteroosobowej rodzinki he he he). Nigdy nie palimy w mieszkaniu ze względu na dzieci tylko na balkonie, nie cierpię palaczy klatkowych co potrafią zasmrodzić wszystkie mieszkania. Mam nadzieję, że nam się uda. PozdrawiamP.S. W czasie ciąż nie paliłam. O właśnie! w ramach walki z nałogiem mój mąż już jest na dymku na balkoniku!!!!

      Polubienie

    • ~ja pisze:

      A teraz Panie Stanisławie liczmy dalej:podobno w Polsce jest 9 min nałogowych palaczy. to znaczy, że 9 mln codziennie przekazuje do budżetu akcyzę , niechby tylko, 2 złote.9 000 000x 2 = 18 000 000 zł dziennie!18 000 000x 365 = 6 570 000 000 zł rocznieBez palaczy i pijących budżet naszego państwa rąbnie jak nic. Za komuny, kiedy ogłaszano podwyżki w budżetówce, rosła też cena papierosów i alkoholu. Przynajmniej było jasne. Teraz gada się o kosztach na leczenie palaczy. A za co leczono by niepalących, gdyby palacze rzucili palenie?

      Polubienie

  3. ~rod pisze:

    Może coś z własnego doświadczenia. Paliłem oj długo, dużo za długo, tak jakieś kilkadziesiąt lat. Próbowałem wiele razy rzucić to świństwo, gdyż czułem na własnej skórze, że mi to nie służy. Próby rzucania były różne. Nawet udawało się nie palić miesiąc, dwa, nawet pół roku. A potem zapaliło się tylko tego jednego. Ostatnie kilka lat ograniczałem palenie. Wyliczałem sobie maksymalną ilość wypalonych dziennie papierosów, nie paliłem w domu ani w samochodzie. Jak chciałem zapalić, wychodziłem na spacer. Rundka wokół bloku, wystarczała na jednego papierosa. Takich rundek udawało mi się ograniczać nieraz do trzech. I było mi z tym dobrze i spacer był i dymek. Ale zachciało mi się spróbować aby zupełnie rzucić to niby świństwo. Odkładałem to na Nowy Rok. Z Nowym Rokiem wypaliłem ostatniego, wyrzuciłem pustą paczkę i zapomniałem o paleniu. Minęło już dwa lata. Dla mnie, palenie to już dawne wspomnienia. Aha jeszcze jedno, tych bardziej dopasowanych w pasie spodni już kilka odwiesiłem w szafie w najdalszy kąt. Niestety coś za coś.Nieraz zastanawiam się czy finansowo nie jestem jednak do tyłu?

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~rod, wszyscy, którzy rzucali palenie mają podobne doświadczenie. To musi kosztować, ale skutek jest tego wart. Ten efekt zajadania problemu przerabiałem i ja. Mam dużo ubrań, których się nie pozbywam w nadziej, że jeszcze kiedyś dojdę do poprzedniej sylwetki. Gdyby nawet się to nie udało, to i tak warto odczuwać na nowo zapachy i smaki i pozbyć się kaszelków, zadyszki itd.Pozdrawiam

      Polubienie

  4. ~Inguna pisze:

    Dobry wieczór. Trafny i życiowy artykuł. Też tkwiłam w tym paskudnym nałogu ponad 30 lat. Próbowałam parę razy sama rzucić palenie, ale z mizernym raczej skutkiem. Pomógł mi dopiero kurs organizowany przez kościół Adwentystów. Trwał 5 dni po około 3 godz każdego wieczoru To naprawde dobrze opracowany i skuteczny program, uznawany za jeden z najskuteczniejszych na świecie. Od mojego rozwodu z papierosem minęło 13 lat i wcale nie mam ochoty do dymka wracać. Chęć powrotu męczyła mnie przez około 10 początkowych miesięcy abstynencji. Polecam ten kurs wszystkim „zadymionym”.Dobrze, ze wreszcie podjęto z tym zgubnym nałogiem ostrą walkę. Te kabiny to dobry wynalazek Wreszcie małolaty na własne oczy będą mogły zobaczyć wystawiony na pokaz za szybą jeden z objawów ludzkiej.głupoty. Może niejednego to od nałogu uchroni. Pozdrawiam !

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      Dobry wieczór Inguno, jak miło że znów wpadłaś i zostawiasz tak miły i wartościowy dla czytelników komentarz z adresem gdzie można odbyć skuteczną kurację odwykową.Miejmy nadzieję, że nasze słowa pomogą komuś podjąć decyzję albo już tylko wytrwać w postanowianiach.Pozdrawiam

      Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~iimajko, mnie zainspirowała Klarka swoim opowiadaniem o Ryśku. Opowiedziałem tu o swoich problemach w nadziei, że komuś pomogę. Problem jest palący.Pozdrawiam

      Polubienie

      • ~iimajka pisze:

        Nie zaczynac to najlepsza rada. Ale przecież większość woli się uczyć na własnych błędach… Niestety.A czy potwierdzasz Tatulu prawidłowość, jaką zauważyłam wśród własnych znajomych, że im bardziej zatruwa mieszkanie rodzic, tym mniej się garną do papierosów dzieci?

        Polubienie

      • ~Tatul pisze:

        ~~iimajko, jam mam wręcz odwrotne doswiadczenia. Mój tato był wielkim wrogiem palenia i dymu tytoniowego a ja w 12 roku życia dostałem „w papę” za to, że poczuł ode mnie smród papierochów.Paliłe w ukryciu

        Polubienie

  5. ~Iwa pisze:

    Ja zaczęłam – 10 lat temu, będąc jeszcze w liceum (miałam wtedy lat 17) i do dziś nie mogę przestać. Obiecuję sobie, że rzucę…codziennie rzucam, ale od jutra. W końcu stwierdziłam, że na pewno rzucę gdy zajdę w ciążę (dla dobra dziecka), dlatego kładąc się do łóżka z moim ukochanym, zawsze „boli mnie głowa”, byleby nie zaliczyć wpadki albo coś! Ciągle przy porannej kawce nie mogę sobie odmówić dymka…i tak mijają kolejne lata.

    Polubienie

  6. ~Małga pisze:

    Bardzo mi się podobał Twój artykuł, oprócz części o kontenerach dla palaczy. Sama palę od 20 lat, też miałam roczne przerwy w paleniu i nadal palę. Jednak od ponad 10 lat nie palę w pomieszczeniach mieszkalnych, no chyba że, ktoś bardzo nalega żeby mu zasmrodzić mieszkanie. Zawsze wychodzę na dwór i….jest sezon grzewczy a mój niepalący sąsiad pali w piecu takie świństwo, że wytrzymać nie można! ON MNIE TRUJE i wielu innych !! A takich ludzi jest mnóstwo. W miastach stężenie trujących gazów w powietrzu przekracza kilkakrotnie normy ! Więc dlaczego palacze papierosów mają być zamykani w klatkach, bo podobno trują. Oni sa dużo mniej szkodliwi ze swoim paleniem, niż ludzie palacy w piecu koks, miał czy po prostu śmiecie. Na tej podstawie uważam, że obecnie palacze w Polsce są dyskryminowani.

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~Małgo, kontenery naprawdę są gustowne i pozwalają na palenie. Jeśli to nazywasz wolnością, to oni w tych klatkach są wolni . Robią to co chcą, a przy okazji my jesteśmy wolni od ich dymu. „To se na vrati” – jak mówią nasi sąsiedzi z południa.

      Polubienie

  7. ~Ika50 pisze:

    Słaba silna wola-tak to tłumaczę.Wiem-głupio.Ale jest to jedyny nałóg na jaki jestem poddatna.Nawet śmierć ojca {rak płuc} nie zmobilizował mnie do rzucenia.Parę razy próbowałam.1,5 miesiąca,tydzień,parę dni i wracałam.A co najgorsze w mojej głupocie ? że tylko klasa jaką wydaję na fajki skłania mnie do rzucenia .Choć widać nie aż tak -bo znów podpalam.Jakiś uniwersalny sposób? nie ma.Kazdy ma swój krzyż.

    Polubienie

  8. ~marzycielka pisze:

    motywacja moze byc tylko zycie po papierosach mialam udar i wrocilam na te strone z dziura w czaszce i polowa sprawnego ciala i teraz tocze walke sama ze soba zeby znowu chodzic i miec obie sprawne rece ciezka to praca i trwa latami jA WALCZE poltora roku i dopiero chodze!

    Polubienie

  9. ~greg pisze:

    Polecamzdrowe, smaczne odżywianie , dające energie a co najważniejsze białko i witaminy, które są niezbędne do funkcjonowania organizmuzdrowesniadanie.info/gberes ;idealnafigura.com/gberes

    Polubienie

    • ~ALA55 pisze:

      Nie bierz już nigdy papierosa do ust,bo wystarczy że zapalisz jednego i po Tobie. Będziesz palić.Myślałam,że jak nie palę 2 lata to juz jestem wyleczona z nałogu ale kiedy zobaczyłam znajomego Włocha z papierosem a nie palił już 10 lat to mało co nie upadłam.drugi polski znajomy mówił mi,ze nie palił 6 lat i teraz pali . Zaczęłam palić i palę już rok a teraz znów nie palę od 2-ch dni. Modlę się żeby tym razem mi się udało.

      Polubienie

      • ~Tatul pisze:

        ~Ala 55 , masz u nas wsztstkich wsparcie. Wytrzymaj jeszcze godzinę, jeszcze dzień, jeszcze jeden tydzień, a będziesz odczuwać coraz wiecej satysfakcji z zapanowania nad swoja słabą, silną wolą. źniej bedzie już tylko lepiej. Teraz dożo pij, aby wypłukiwać toksyny.Powodzenia

        Polubienie

  10. ~MP pisze:

    Ja mam dziś swoj pierwszy dzień niepalenia. Od rana mnie nosi i nie moge przestac myśleć o tym cholernym papierosie, a co dopiero bedzie jak wroce z pracy do domu :/ Aniołki niech mi dopomogą 🙂

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~MP, wszyscy to przeżyliśmy. Ja rzucałem palenie z silną motywacją, że nigdy więcej. Sztuką było dla mnie wtedy nie zapalić po obudzeniu. Trudno było mi nie zapalić po śniadaniu. Mękę przeżywałem gdy dochodziłem do przystanku autobusowego gdzie znajomi czekając na autobus palili bez opamiętania. Po dwudziestu minutach jazdy byłem u celu i wysiadając znowu musiałem zwalczać pokusę. Później szkoła. Wytarzymać przez pierwszą przerwę, później drugą, trzecią itd. Gdy kończyłem pracę po 6 – 8 lekcjach była już 2- 3 po południu, a więc sukces!!! Tyle godzin bez papierosa to wyczyn!!! Nigdy wcześniej tak długo nie obywałem się bez papierosa. Powrót w nerwach , bo wiadomo. W domu obiad, a po nim męka..wszak każdy Polak po jedzerniu nie zapomni o paleniu, prawda? A gdzie jeszcze do wieczora? A kolacja? A po kolacji? A następny ranek?Spróbuj takiej taktyki jak moja i nagradzaj się za każdą godzinę bez cybucha. Przekonaj bliskich, aby i oni Cię wspierali tak jak w zespołach” AAA”. I dużo pij . Wyeliminuj też ostre przyprawy i używki, bo to wzmaga głód nikotynowy. Znajdź sobie forsujace zajęcie na ten trudny czas. Trzeba dać zajęcie rękom, które z nawyku szukają tego, no tego… Sam wieszPozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

  11. ~yorka pisze:

    Staram się jak mogę i nic! no może nie do końca..ograniczyłam mocno, ale jedyna motywacja to ten cholerny zapach! nie pieniądze, nie zdrowie, tylko zwykły wstyd! Ech…

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~yorka, dobre i to na początek. Palący nie zdają sobie sprawy z zapachu bo tak są nim prześmierdnięci.Ja rzucając w wieku 18 – 19 lat przypalałem papierosa dla swojej dziewczyny tylko po to, aby mieć pokusę i ją zwalczyć. Wytrzymałem wtedy 2 tygodnie. Pamiętam jednak z tamtego czasu wrażenia zapachowe i smak jej pocałunków. Wspólczuję moim bliskim, bo ja zafundowałem im nie dwa tygodnie takiego dyskomfortu, ale wieeeele lat.Trzymaj się yorka. Dasz radę

      Polubienie

  12. ~aga pisze:

    Dzisiaj po 11 latach palenia, jest pierwszy dzien kiedy nie pale papierosow, na razie sie trzymam ale nie jest latwo, a to dopiero poczatek :P. Mam nadzieje, ze dam rade poniewaz pokusa jest ogromna 🙂 pozdrawiam

    Polubienie

    • ~kika pisze:

      jestes wspaniala, najwazniejsze , ze potrafisz a nie tylko chcesz, ja wyznaczylam sobie termin, nie dotrzymalym-chce, potrafie , ale czuje sie tak samotna- nie mam nikogo oprocz mezaa- chce !!!!! ale nie mam sil zyc i poswiecac sie kazdemu , a o sobie nie pamietac . dalej swiadomie zyje dla innych, a nie dla siebie trzymam za ciebie kciuki

      Polubienie

  13. ~gazela pisze:

    Zawsze byłam szczuplutka i zgrabna.Od września zmieniłam papierosy na najsłabsze na rynku i ograniczyłam.Jem tyle samo a zdążyłam przytyć pięć kilogramów.Ratunku!

    Polubienie

    • ~Elzbieta pisze:

      Mozesz palic mocne papierosy, ale tylko jeden dziennie, wtedy organizm wyrzuci. W twoim przypadku, nie jest to niestety, prawie zadna pomoc dla organizmu. Chyba ze…wkrotce rzucisz kompletnie palenie.Pij duzo wody. Woda wyplukuje z organizmu toksyny. Po rzuceniu palenia, zajmiesz sie dieta.

      Polubienie

  14. ~nona pisze:

    Nie pale od czerwca , potrafiłam wypalic paczke czerwonych w ciągu 12 godzin. Ja młoda matka dzięki swojemu nałogowi podupadłam bardzo na zdrowiu, nie pale bo chce żyć…

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~nona, pół roku to już jest wielkie osiągnięcie. Pora na nagrodę. Nawet taką nadaną samemu sobie.Mam nadzieję, że Twoi bliscy doceniają Twój wyczyn i będą Cię nadal wspierać.Powodzenia w walce i dużo zdrowia życzę

      Polubienie

  15. ~Mariusz pisze:

    Jacy wszyscy ugrzecznieni, „nie palę, rzuciłem itd…” Gratuluję Wam, próbowałem rzucić 3 razy, lecz mam silną wole, która karze mi palić. Przedkładam zapach dobrego tytoniu nad tzw. zdrowy styl życia. Staram się nie szkodzić innym, ale drzaźnią mnie zakazy oraz „troska” o moje zdrowie. Zgadzam się, iż jest to droga rozrywka, lecz tych pieniędzy i tak bym nie oszczędził, po prostu mniej bym pracował, bo poco . Papierosy musiałyby zdrożeć jednorazowo o 20 PLN, by skłoniło to biednych Polaków do rzucenia. Z wyrazami szacunku Mariusz

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~Mariuszu, wolnoć Tomku w swoim domku. Proszę palić do woli, ale nie wypada czynić sobie kpinek z tych, co myślą inaczej.Cena papierosów nie jest czynnikiem zaporowym. Ludzie palący znajdą substytuty lub zorganizują przemyt i poradzą sobie. Państwo również korzysta na akcyzie stanowiacej istotny składnik budżetu, a więc będzie tak jak było

      Polubienie

  16. ~ALA55 pisze:

    wcześniej często bywałam we Włoszech i poznałam Włocha ,który palił 5/pięć/paczek papierosów CAMELL, Mówił mi ,że nie używał zupełnie zapałek ani zapalniczki ,bo odpalał jeden papieros od drugiego.Teraz JUZ OD 2-CH LAT nie pali papierosów w ogóle tylko chodzi z połową nadpalonego cygara i jak go dosięga głód to pociąga tego niezapalonego cygara. Ja to zastosowałam ale nie miałam takiej woli aby nie zapalić .Poznałam też Włoszkę,która palila 3 paczki papierosów i rzuciła z dnia na dzień ale mówiła ,ze się modliła do Padre Pio/włoski święty/.ja rzucałam w swoim życiu z 5 razy.Ostatnim razem zastosowałam plastry antynikot.bo bez nich bym sobioe nie poradziła.Chciałam napisać że póżniej plastry te cięłam na 4 części,póżniej na 6 ,na 8,na 10 .Było mi b ,ciężko rzucić te fajki ale wytrwałam w niepaleniu 2 lata.Nawet nie macie pojęcia jak się zregenerował w tym czasie organizm.Teraz nie palę 2-gi dzień i może mi się uda bo mam wrazenie ,ze teraz łatwiej znosze brak papierosa a nie używam żadnych plastrów ale jutro na wszelki wypadek to sobie je kupię,Życzę wszystkich powodzenia i trzeba sie jednak modlić o rzucenie tego nałogu,

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~ALA55, życzymy powodzenia i tyrzymamy kciuki za sukces. Trzeba być zachłannym na te odzyskane minuty i godziny bez dymu. Gromadzić je jak skarb i tak jak skarb chronić i nadal pomnażać. Sukces nadejdzie sam

      Polubienie

  17. ~ro pisze:

    Rzucić palenie – to żadna sztuka – ja to robiłem już kilkadziesiąt razy- mawiał Mark Twain, gorzej wychodzi gdy się chce przestać palić – to już ja powiedziałem.

    Polubienie

    • ~Tatul pisze:

      ~ro, ja wiem, jak to męczy, ale uwierz mi, że warto się pomęczyć i zwyciężyć. Twoje zasługi dla przemysłu tytoniowego są wystarczajaco wielkie, aby go pożegnać i ustapić miejsca innym palaczom.Pozdrawiam

      Polubienie

  18. ~T pisze:

    ~AutorDzięki poleceniu tego tekstu w „Waszym zdaniem” przeczytało go około 20 tys. osób. Wszystkim za to bardzo dziękuję. Szczególnie dziękuję jednak komentującym, którzy wnieśli do omawianego problemu wiele ze swojego doświadczenia i przemyśleń. Ciekawe czy są tacy, którzy po przeczytaniu postanowili zerwać z nałogiem?

    Polubienie

  19. — przeczytałam…. chyba jednak mi się udało zerwać z tym nałogiem… te kilka lat… choć mówią, że z palaczem to jak z alkoholikiem…. trudne to , ale nie niemożliwe….
    — mam paczkę papierosów w domu…. bo na początku twierdziłam , że nie sztuką jest nie zapalić, bo nie ma… było trudno, widzieć , mieć w zasięgu ręki i nie ulec pokusie…. teraz, leżą sobie i już nie robią na mnie żadnego wrażenia….. może to już na dobre po nałogu… oby….

    Polubienie

    • Ja bym nie ryzykował Aliku. Próbowałem takich metod gdy miałem naście lat. Nie były skuteczne.
      Lepiej wyrzuć tę prowokację, abym nie zadał Ci kiedyś pytania jak w moim tekście:
      Poleć też w Blog.pl swój tekst z czerwca. Tylko dzisiaj

      Polubienie

  20. ~Maks pisze:

    Nie palę 8 miesiąc. Po ponad 25 latach palenia rzuciłem z dnia na dzień bez wspomagaczy. Nie czuję potrzeby zapalenia i nie mylę o papierosach, ale są chwile, gdy dopadają jakieś wewnętrzne napięcia. Niby nie wiadomo czego brakuje i o co chodzi, ale oczywiste jest, że brakuje nikotyny bez której metabolizm ciągle jeszcze nie może złapać równowagi. Swoją droga polecam doskonałe i bardzo pomocne rzucającym palenie forum: http://commed.polki.pl/rzucanie-palenia-skutki-uboczne-vt27481.html

    Polubienie

    • tatul pisze:

      Dziękuję za wizytę i pozostawiony komentarz.Link też się przyda każdemu.
      Powiem że Twój rezultat to już poważny sukces i zwycięstwo nad nałogiem, ale …
      Ja miałem już ponad roczny sukces i uległem takiemu właśnie okazjonalnemu kuszeniu . Potem już poszło i kilka lat walczyłem ze sobą od nowa.
      Teraz z ponad 20 letnim stażem w niepaleniu uciekam przed okazjami i atmosferą tworzoną przez palaczy aby nie ulec pokusie.
      Mnie nie wolno nawet myśleć o niewinnym spróbowaniu. Nałóg jest silny i nie wolno mi kusić licha.
      Życzę pozostania w abstynencji

      Polubienie

  21. ~Maks pisze:

    Witaj Tatul,

    Niestety palaczami pozostajemy do końca życia…Znam przypadki, gdy ludzie wracali do palenia po kilku latach abstynencji. U mnie wkrótce minie 8 miesiąc. Nie jest najgorzej, ale gdy dopada chandra/obniżka nastroju zastanawiam się, czy powrót do palenia pomógłby, bo gdy paliłem nie miewałem takich epizodów.

    Pozdrawiam serdecznie 😉

    Polubienie

    • To zastanawianie się to nic innego jak nawroty ataków choroby uzależnieniowej. Do tego gotowa recepta – zapal, to ci pomoże.
      Nie pomoże. Przyjdzie żal o to, że się złamałeś i uległeś.
      Wytrzymaj, bo warto

      Polubienie

  22. ~Maks pisze:

    Oczywiście, że nie pomoże i nie nam zamiaru zapalić, aby nie zmarnować tych 8 miesięcy, które nie należały do przyjemnych, ani łatwych. Niestety nikotyna to jedna z najbardziej uzależniających substancji psychoaktywnych i skutki palenia będą towarzyszyć nam do końca życia już choćby w formie zaburzeń metabolizmu, jakie ten narkotyk poczynił.

    Polubienie

  23. ~Natalia88 pisze:

    Witam.
    Palilam 9 lat. Paczka starczala na zaledwie 1,5 dnia. Bylo kilka prob, spalonych na samym starcie.
    I teraz to zrozumialam. Trzeba naprawde chciec przestac palic inaczej nic nie pomoze.
    Nie pale od 42 dni. Pierwszy tydzien? Naprawde nie chcialo mi sie zyc, czulam ze stracilam najwieksza przyjemnosc w zyciu.
    Ale zyje! I wiem, ze nie zapale za duzo wysilku kosztowalo mnie to by przetrwac do tego momentu w ktorym jestem. Papieros moge porownac do pierwszej wielkiej milosci. Za ktora tesknie i o ktorej zawsze bede pamietac. Ale to zla milosc.
    W koncu nie smierdze 🙂

    Polubienie

  24. Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):

    31 maja będzie obchodzony kolejny Dzień bez tytoniu.
    Kto wciąż nie jest w stanie uporać się z tym nałogiem, ten powinien podjąć próbę, czy może już kolejną próbę i spróbować tzw. rzucania…
    Potrzebna jest motywacja i determinacja, ale bywają ludzie, którzy powiedzieli : Nie! i dość łatwo przyszło im wytrzymanie pierwszej godziny, następnej godziny, poobiedniej pokusy, a gdy wcześnie poszli spać to i kolacja nie stanowiła problemu.
    Rankiem mieli już pierwszy sukces, którego szkoda zaprzepaścić:
    Doba bez papierosa!!!

    Polubienie

  25. Martinus pisze:

    W czasach, o których piszę podstawówka trwała 8 lat; przez jej ostanie cztery lata towarzyszyły mi papierosy, przed lekcjami, na niemal każdej przerwie, po szkole… no i po kryjomu, gdzieś poza domem. Gdy biegało się do kościoła na roraty, albo różaniec, albo rekolekcje, piątkowe msze dla dzieci i młodzieży – to też stwarzało okazje. Chociaż w domu panowała surowa dyscyplina i ujawnienie się skutkowałoby pruską karą, to udawało mi się ukryć, gdyż… ojciec palił, a matka od czasu do czasu też puściła sobie dymka, więc nie wyczuwali na mnie podejrzanego zapachu. Jednak gdy poszedłem do liceum, jak nożem uciął skończyłem z paleniem. W sumie nie wiem, jak to się stało, ale przypuszczam, że stres związany z dużą zmianą, zaabsorbowanie zmysłów nowymi treściami, brak zaufania do nowych kolegów (czy nie wygadają), nieznajomość konsekwencji przyłapania przez nauczycieli w tej szkole – wszystko to jakoś odepchnęło mnie od nałogu. Dziś mam 45 lat i nałogi są mi obce (wszystkie).

    Polubione przez 1 osoba

    • Mnie nie udało się ominąć demoralizacji. Starszy brat i jego koledzy wciągnęli mnie w nałóg. Oni palili, a ja chciałem być akceptowany w ich gronie więc paliłem, mimo że śmierdziało, że kaszlałem i było mi niedobrze. Szybko się uzależniłem i w ostatnich klasach podstawówki już paliłem jak stary. Szkoła średnia w znacznym oddaleniu od domu tylko spotęgowała potrzebę palenia. Potem wojsko, praca wśród palących i tak wsiąkłem na długie lata

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.