Mój zaprzyjaźniony i polecany blog Ławeczka Volusia zamieścił ostatnio bardzo pouczający tekst adresowany do uczniów, a mam nadzieję, że także do ich rodziców oraz do nauczycieli W połowie semestru, do którego szczęśliwie dobiegamy warto już zastanowić się, czy nakład naszej pracy wnoszony w naukę tego, co oferuje szkoła jest odpowiedni. Czy należy zdwoić wysiłki, czy raczej wyhamować oszczędzając siły na coś bardziej zajmującego i dającego lepsze perspektywy niż kończenie szkoły średniej? Jest to spojrzenie czyste od skażeń jakie ma każdy nauczyciel, a więc …Zresztą oceńcie sami. Zapraszam do bloga Volusia:
http://volus.blog.onet.pl/Czego-warto-sie-uczyc,2,ID416257150,n
Witaj.Volusia blog- odwiedzam systematycznie, lubię :)Co do wiedzy- nigdy jej dosyć, ale tylko tej mądrej, pouczającej :)Pozdrawiam wieczorowo serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
Mędrcy powiadają: Mądrość należy nawet od wroga pobierać. No właśnie. Jeśli żródłem wiedzy jest przyjaciel to jeszcze lepiej, prawda Morgano?
PolubieniePolubienie
Szkoła to sztampa i pełno w niej nieprzydatnych zupełnie rzeczy, tak więc zgadzam się z refleksjami Volusia. Ale przecież do szkoły nie chodzi się, żeby zdobywać wiedzę. Po pierwsze primo: rodzice muszą do pracy, a z dzieckiem coś trzeba zrobić; po drugie primo: w szkole można poznać fajną wiarę, wymienić się filmami z netu, umówić na imprę. Po trzecie primo: można powyżywać się na dorosłych (czytaj: belfrach), bo rodzice by sobie na to nie pozwolili. Wreszcie po ostatnie primo: nauczyciele muszą przecież gdzieś zarobić na swoje utrzymanie, prawda? Gdyby uczeń uczył się sam to: nauczyciele na bezrobocie, uniwersytety do zamknięcia, a że z tych ostatnich rekrutuje się cała rzesza polityków, więc po prostu ANARCHIA! Nie możemy sobie na to pozwolić i dlatego szkoły nie można rozpatrywać jako miejsca do zdobywania jakiejś tam wiedzy, bo jest to funkcja zupełnie PODRZĘDNA wobec ważnej misji społecznej. Sam patrzę na swoją edukację z dużym sceptycyzmem: po co ja się uczyłem łaciny, przecież zupełnie jest mi ona niepotrzebna, prawda :)))?
PolubieniePolubienie
Gregor, bardzo dziękuję za to uzasadnienie potrzeby, a nawet konieczności istnienia szkół. Jest dużo racji w takim spojrzeniu.Przyzna Pan, że jekoś to wszystko jednak działa. Potrafimy czytać, a nawet coś napisać. Umiemy kontaktować się z ludźmi i zarabiać pieniążki. Dorastamy, mamy dzieci i jakżeby inaczej wysyłamy ich do szkół w takich samych celach w jakich nas wysyłano. Nauczyciele pracują, owszem, ale… Tu dowcip:Przyjeżdża pani profesor z młodzieżą do Warszawy. Zwiedzają budynek Sejmu.W pewnej chwili słyszy:- Dzień dobry Pani Profesor. Odwraca się i widzi jakiegoś bonzę, który uśmiecha się do niej.- Dzień dobry, mówi. Jak dawno skończyłeś szkołę?- No, prawie trzydzieści lat minęło.- To jak to jest możliwe, że mnie poznałeś po trzydziestu latach? pyta.- Poznałem panią…po paltociku, odpowiedział człowiek sukcesu.Opowiedział nam ten dowcip działacz zwiazkowy z okazji 105 lecia ZNP zapewniając, że walczą o nasze zarobki, aby ten dowcip nie wywoływał gorzkiego uśmiechu nauczycieli.Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Przyznam że trochę mnie rozbawiły te ironiczne porównania tamtego pana. Zastanawiam się czasem co myśli o mnie jakiś nauczyciel i czy wyśmiewa się ze mnie do innego. Siedząc na lekcji uczeń ciągle z niecierpliwością spogląda na telefon i liczy w myślach za ile dzwonek. Dzwonek to „ratunek” przed kartkówką, pytaniem czy natrętnym nauczycielem który smęci. A mało kto uważa dzwonek to moment w którym możemy przypomnieć sobie coś na następną lekcje. Dzwonek to krótka chwila w której uczeń : je, idzie do łazienki, pali, zdąży przepchać się przez tłum do klasy na drugim końcu, czas na rozmowy, narzekania itp. To bardzo dużo jak na 5 minut. Potem wchodzi do klasy rozmarzony. I pomyśleć że o tym co się działo przez przerwę myśli pół lekcji.. A nauka historia czy chemia.. tak naprawdę zapominamy co było na tych lekcjach już po minimum 4 latach. Życie samo nas uczy. Ale nie wszystkiego. Szkoła nas kształtuje, naszą psychikę i całą resztę. Gdy nauczyciel pochwali ucznia ten się cieszy ale nie pochwali za darmo, a gdy mówi coś złego to uczeń chce się odgryźć. Naturalne. Nauczyciele wymagają to ich praca (powołanie). My w niedalekiej przeszłości będziemy własne dzieci gonić do nauki i wymagać od nich a teraz gdy nasi rodzice nas zapędzą do książek mamy gburowate miny. Myślimy że jak nasz kolega bez szkoły radzi sobie i ma kasę to i nam się uda. Ale zapominamy że to nasze życie nie kończy się tylko na kasie ale jest też miłość i nasza inteligencja, kasiastych cwaniaków wielu. Potem na starość „złoty interes padnie” bo skończą się siły i do jakiej pójdzie pracy? Jednak warto coś więcej osiągnąć chociaż dla własnej satysfakcji..
PolubieniePolubienie
Dziękuję Domi za to spojrzenie z drugiej strony biurka. Nauczycielowi potrzebna jest ta wiedza do tego, aby mieć należny dystans do nauczania i do samej młodzieży. Gdyby jeszcze wszyscy uczniowie myśleli tak jak Ty.Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Trzeba sie uczyć i nie wątpię w to ani przez chwilę, ale nie każdy musi iść na studia bo można się wyuczyć fachu i być znakomitym rzemieślnikiem, nauka zawodu to również nauka, a wszechstronna wiedza to raczej kwestia wychowania, potrzeb osobistych i zainteresowań. Jak ktoś nie chce znać trzech języków ale umie zamontować każdy rodzaj baterii to jest jak najbardziej w porządku. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że malutko komentuję ale zapewniam, czytam na bieżąco
PolubieniePolubienie
Klarko, dziękuję za odwiedziny. Wiem jak jesteś zajęta. Zaczyna się przecież listopad.Życzę sukcesów.
PolubieniePolubienie
no jasne ze tak bo będziemy tacy jak Anglicy w jednym kierunku zero pomysłowości i kreatywności żeby pomalować głupią ścianę potrzeba pięciu majstrów ;D
PolubieniePolubienie
Czyli jednak warto się uczyć. Zawsze mówię do syna: ucz się najlepiej jak potrafisz. A kim będziesz? Świat w równym stopniu potrzebuje naukowców i śmieciarzy. Wiedza da Ci mądrość, praca pieniądze.
PolubieniePolubienie
Dobrego tatę ma syn Volusia.Pozdrawiam
PolubieniePolubienie