Sprawa pewnej życiowej decyzji

Miłość do dwóch   Napisałem kiedyś tekst poświęcony rodzinie. Miał szczęście być poleconym przez Onet. pl pod zmienionym, odredakcyjnym tytułem  „M – jak miłość, N – jak nieodpowiedzialność.”

    Reakcja czytelników była znacząca, tak w liczbie odwiedzin jak również w ilości komentarzy jakie wywołał. Najbardziej zbulwersował mnie jednak przypadek czytelnika, który szukał u mnie rady w niezwykle złożonej sytuacji, w jaką się sam wpakował  przez swoje dobre serce. Nazwijmy go M – tak, jak miłość właśnie.

Tak sobie wyobraziłem jego reakcję na mój tekst:

…M. zajrzał , tak jak zwykle to robił przed wyjściem do pracy do poczty e- mailowej. Niestety, nie znalazł tam oczekiwanego listu. Spojrzał na stronę Onet.pl i tam poza wiadomościami dnia, w dziale Waszym zdaniem rzucił mu się w oczy intrygujący tytuł : – M – jak miłość, N – jak nieodpowiedzialność. Zaciekawiony przeczytał wstępniaka:

   Przeraża treść szmatławej tzw. kolorowej prasy ekscytującej się skandalami z życia celebrytów czy też treść oglądanych powszechnie seriali, w których aż się roi od przykładów zdrady, rozchodzenia się par, czy pogoni za nowymi partnerami. Nie ważne przy tym, czy ten partner jest w związku małżeńskim . Ważna jest miłość. Wierzymy, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz – tak wypowiedziało się 50 proc. Polaków. Jeśli więc wydaje się nam, że właśnie nam się to przydarza, to nie wolno zważać na nic. Rwać ! A może ostatni raz nam się to przytrafia? Czy rozbijanie czyjejś rodziny nie przeszkadza nam w marzeniu o własnym szczęściu? Czy to jest w stylu M- jak miłość czy może N – jak nieodpowiedzialność?

   W tych samych badaniach społecznych aż 84 proc. respondentów powiedziało, że zdrada małżeńska zawsze jest złem i nie może być niczym usprawiedliwiona.

   Jedynie 4 proc. Polaków żyje samotne jako rozwiedzeni. Wynika z tego, że zakładane są nowe rodziny, które …oby były trwałe. Dzieci z takich rodzin zawiązują również tak nietrwałe związki jak ich rodzice…

   Poczuł się tak, jakby to właśnie o nim był ten tekst. Kliknął na tytuł i wszedł do całego tekstu. Przeczytał i poczuł się nieswojo. Porównał swoje życie do przykładów po jakie sięgnął autor bloga pytając o przyczyny rozpadu polskich rodzin.

   Wyszedł z mieszkania i już w drodze do pracy opadły go różne wątpliwości.

   On, dobrze ustawiony życiowo czterdziestolatek wiódł spokojne i szczęśliwe życie rodzinne do czasu, gdy na jego drodze życia pojawiła się ONA. Wielka Miłość z młodzieńczych lat. Już w czasie pierwszego spotkania odżyło dawne uczucie i to w taki zupełnie obezwładniający sposób. Odtąd nie mógł przestać o niej myśleć. Częste rozmowy telefoniczne i e-maile skracały im oczekiwanie na kolejne spotkania. Nastał czas życia w nieustającej rozterce i miotania się pomiędzy ludźmi, których autentycznie kochał. Nie potrafił znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły aby uporządkować swoje życie. Odkładał tę trudną decyzję na później i trwał jakiś czas w tym trójkącie, w którym znalazł się jakby nie ze swojej winy. Nie miał serca oddalić od siebie tej trzeciej. Była taka samotna i poturbowana przez zły los. Nie chciała od niego wiele. Chciała, aby tylko był blisko, w zasięgu ręki. Przy nim rozkwitała. Chciała się jakoś pozbierać i od nowa zacząć swoje życie. M chciał jej pomóc. Nie miał zamiaru robić krzywdy żonie i dorastającym dzieciom, których naprawdę kochał. Tak trwał w „rozkroku moralnym” do czasu, aż dowiedziała się o Niej żona i ostro postawiła sprawę: Albo – albo!!!

   Nie potrafił kłamać i nie chciał tak dłużej żyć. Tak jak stał wyprowadził się z domu do wynajętej kawalerki. Żył samotnie, nie zrywając stosunków z żoną, ani z dziećmi. Nie zacieśniał również relacji z Nią , która mieszkała w odległym o godzinę jazdy samochodem mieście i tam wiodła swoje spokojne życie.

   Niby nic nie uległo zmianie, bo nadal kochał obydwie kobiety swego życia. Tylko coraz bardziej doskwierały mu koszty swojego postępowania jakie przyszło płacić wobec tych, którym zrobił krzywdę oraz wobec całego środowiska, w którym wiódł dotąd spokojne życie. Oprócz swojej żony i dzieci do pokrzywdzonych zaliczał odtąd swoich rodziców, rodzeństwo i teściów, którzy okazywali mu dezaprobatę, jeśli nie wrogość. Wielu znajomych również okazywało mu niechęć i jakąś rezerwę wynikającą z braku zrozumienia motywów, którymi się kierował opuszczając dom. .Ten dyskomfort już mu zwyczajnie ciążył na tyle, że coraz częściej myślał o powrocie na łono rodziny. Tylko jak się za to zabrać?

   Postanowił jeszcze z pracy napisać do nieznanego autora tekstu, który rankiem wprawił go w tak duże poruszenie. Jak pomyślał tak i uczynił. Napisał obszerny list, w którym nawet nie prosił o doradę. Po prostu otwarł się przed nieznajomym opowiadając mu swoja historię i pomysły na rozwiązanie tego gordyjskiego węzła. Zamierzał po męsku rozmówić się z żoną i z dziećmi, okazać skruchę i prosić o przyjęcie do jego własnego domu, który mimo oddalenia nadal wytrwale utrzymywał płacąc wszelkie rachunki i finansując potrzeby dzieci.

   Odpowiedź jaką na swój list wkrótce otrzymał była z rodzaju tych, które mają podtrzymać wątpiącego w słuszność podejmowanych kroków. Ucieszył się bardzo z odpowiedzi i przedstawił nieznajomemu coś, jakby plan odzyskiwania zaufania żony i dzieci. Plan ze wszech miar słuszny. Zakładał, że to musi potrwać jakiś czas. Wydawał się szczęśliwy z ukazania mu „światełka w tunelu”- jak to określił. Tylko, że pozostał mu jeden trudny do rozwiązania szkopuł. Zastanawiał się tylko nad tym jednym pytaniem: Jak on powie o swojej decyzji kobiecie, przez którą odszedł od rodziny. Nie chciał sprawiać jej bólu w momencie, gdy ona właśnie teraz dopiero wykaraskała się przy jego pomocy i wsparciu z ciężkiego kryzysu w jakim ją spotkał.  Dlaczego to życie jest takie okrutne, pytał. Przecież on autentycznie kochał obydwie kobiety i żadnej nie chciał zrobić najmniejszej krzywdy.

   Gdy to przeczytałem, to odeszła mi chęć na dalszą korespondencję. Nie wiem jak mój nieznajomy czytelnik rozwiązał swoje problemy, bo nie odezwał się więcej. Czasem tylko wracam do wspomnień z tą historią w tle, aby ponownie rozważać dylemat:
Czy to była M – jak MIŁOŚĆ, czy N – jak nieodpowiedzialność???

22 uwagi do wpisu “Sprawa pewnej życiowej decyzji

  1. ~MissIncognito pisze:

    Proszę Pana. Wydawało mi się, że jesteśmy Homo Sapiens. I o ile ten Pan wiódł życie szczęśliwe na łonie rodziny, to niestety on nie jest OK. Moim skromnym zdaniem, zbyt często wyłączamy mózg i kierujemy się instynktem. Taka sytuacja mogłaby być zrozumiała, gdyby w małżeństwie nie działo się dobrze. Nie wiem jak Pan, ale ja daleka jestem i chcę pozostać od oceniania. Jednak wydaje mi się, że zbyt łatwo ulegamy pokusom i zbyt łatwo rezygnujemy z walki o to najważniejsze-utrzymanie rodziny. Co z tego, że była to miłość z przeszłości. To znaczy, że jakbym co drugiego kolegę spotkała z lat szkolnych, do którego mam sentyment, mogłabym przez niego rozbić rodzinę? I to co mówię nie znaczy absolutnie, że przeciwna jestem rozstaniu ludzi którzy „tworzą tę podstawową komórkę” jednak jestem przeciwna bezmyślnemu poddawaniu się chwili. Jeśli decydujemy się na ten krok, nie możemy mieć na względzie jak ten Pan kwestii, że ona sobie w życiu nie poradziła (m.in) – to jej problem, jej sprawa – ja mam swoje życie. Trzeba rozważyć też inne kwestie. Trzeba myśleć. POMIJAM OCZYWIŚCIE KWESTIE KIEDY NIE BARDZO JEST W MAŁŻEŃSTWIE I PRÓBY NAPRAWY NIE DZIAŁAJĄ.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      ~MissIncognito – przyznaję, że to bulwersująca opowieść jednak bliska prawdy o życiu. Z chłopami podobno tak bywa, że wybierają kobiety, które ich wcześniej wybrały. Gdyby pojawiła się kolejna szalona miłość to nie dałbym głowy, że ten typ mężczyzny nie znalazłby w sobie siły aby odmówić.Pozdrawiam

      Polubienie

    • ~T pisze:

      ~MissIncognito, ludzie dzielą się na tych z grupy Homo sapiens i tych z całkiem licznych zastępów Homo ledwo sapiens. Stąd niesamowite historie jakie niesie życie. Mamy jednak powstrzymać się od ocen, prawda? Więc nie oceniamJa napisałem tę historię jako przykład złożoności problemów zwiazanych z podejmowaniem decyzji. Liczyłem na dyskusję. Jak z tym jest, to widać na załączonym obrazku. Nadal czekam.Pozdrawiam

      Polubienie

  2. siedem_wiatrow@onet.eu pisze:

    Tatulu, zapytam choć pewnie nie wiesz – czy ten pan był jedynakiem? Nie liczącym się z uczuciami innych? Wydaje mi się, że nie szanował ani jednej, ani drugiej kobiety. Może to było tylko pożądanie, a potem obawa „Co ludzie powiedzą”. Prawie opisałeś mój przypadek, może jeszcze nie doszło do tej drugiej kobiety w sensie seksualnym, ale zaczęło się od nawiązywania porozumienia emocjonalnego za moimi plecami. Ja jednak nie chcę udawać, mam w nosie, to co ludzie powiedzą, bo i tak będą plotkowali. Zaledwie 4%? myślałam, że więcej jest odważnych… pozdrawiam serdecznie

    Polubione przez 1 osoba

    • Tatul pisze:

      ~7 wiatrów, nie wiem czy pan M był jedynakiem. Opisałem tę historię, aby pokazać jak można zagmatwać życie swoje jak i ludzi, którzy są z nami jakoś powiazani. Chciałem pokazać jak trudna może być decyzja dotycząca odmiany swojego życia i naprawiania błędów. Nie każdego na to stać.Pozdrawiam

      Polubienie

      • siedem_wiatrow@onet.eu pisze:

        Przez ostatnie kilka tygodni rozplątywałam właśnie takie tajemnice rodzinne sprzed lat, które w połączeniu z moim zachowaniem wpłynęły niesamowicie na koleje mojego losu. Powiem tylko, którejkolwiek szafy bym nie otworzyła, z każdej wypadał trup. Na podstawie tych doświadczeń powiem, że lepsza najgorsza prawda niż wiele lat kłamstwa. Kłamstwo i tak wyjdzie na jaw, a po latach może się okazać, że skutków starych kłamstw nie da się już odwrócić, bo za krótko żyjemy na tym świecie.

        Polubione przez 1 osoba

      • ~T pisze:

        ~7 wiatrów, podzielam Twoja zdanie. Lepsza jest gorzka prawda niż słodkie kłamstewka. Pozostaje tylko nam, oszukiwanym godnie przyjąć coś takiego „na klatę” i poradzić sobie z tym.Pozdrawiam

        Polubienie

    • ~iimajka pisze:

      A co to za pytanie, czy ten pan był jedynakiem? Czy wszyscy górnicy piją, Polak to złodziej, rodziny wielodzietne to nędza i patologia, najmłodsze jest zawsze rozpieszczone, starsze się rządzi, a średniaki pokrzywdzone ubraniowo i emocjonalnie?NIE stereotypom.A wybory ludzi ciężko osądzać, póki się nie znajdzie w ich sytuacji. Z boku wszystko wydaje się jasne, klarowne, łatwo przywoływać zasady. Osądzać tych co jedli zwłoki towarzyszy na Syberii.Uczucia nigdy nie są proste, zwłaszcza w połączeniu z rozumem, z kanonami postępowania w dawnym społeczeństwie. Stała walka instynktu, popędu, emocji i rozumu.Niech tego faceta ocenią i komentują ci, którzy jak on przeszli przez podobne rozterki i wybrneli z nich (lub nie) w taki czy inny sposób.

      Polubione przez 1 osoba

  3. ~dziwuk pisze:

    Raz się żyje i raz się w życiu kocha. Czy kierować się rozumem i żyć układnie, czy kierować się instynktem i być szczęśliwym. Jesteśmy przecież zwierzęciem coprawda myślącym acz nie zawsze rozsądnie. Myślenie tego mądrego nadgatunku (człowieka) przyniosło naszej planecie tyle nieszczęść.

    Polubienie

    • Tatul pisze:

      ~dziwuk, pytasz o najwyższe sedno sprawy. Jak żyć? Jak zapewnić szczęście sobie i naszym bliskim?Ja nie mam odpowiedzi na te pytania. Sobie odpowiadam codziennie, ale innym nie mogę niczego sugerować.Pozdrawiam

      Polubienie

  4. ~Morgana pisze:

    Witaj.Dla mnie miłość, to przede wszystkim odpowiedzialność. Nie można budować związku na nieszczęściu innych- rozbijając małżeństwo. Nie można kochać dwóch kobiet jednocześnie, jak nie można być w tym samym czasie podwójnym mężem, ojcem.Dla niektórych zwykłe zauroczenie jest myląco nazywane miłością.Trudny te,mat, jak trudnym jest życie.Pozdrawiam wieczorowo serdecznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • ~iimajka pisze:

      Rozbijanie czyjegoś małżeństwa budzi mój sprzeciw, ale z resztą wypowiedzi się nie zgadzam – jakto nie mozna kochac dwóch kobiet jednocześnie? Niby dlaczego nie mozna być podwójnym ojcem?A Ty nie kochasz swego ojca, brata, męża? Nie kochasz drugiego dziecka, bo można kochać tylko jedno? Nie mów, że to co innego. Albo, że dziecko spoza małżeństwa jest gorsze. Każde jest warte miłości, nawet będące owocem grzechu, pomyłki, słabości.Miłość nie jest schematem. Są różne jej rodzaje, natężenia, odmiany. Kiedyś może kochałaś chłopaka, wyszłaś za innego – to pierwsze nie było miłością czy to drugie nie jest?Uważam, że MOŻNA kochać więcej niż jedną osobę i nie jest to przejaw niedojrzałosci czy niezdecydowania. Można kochać równie mocno lub bardziej. Ale sedno tkwi w tym CO się z tą miłością zrobi.I tyle.

      Polubione przez 1 osoba

  5. ~Domi pisze:

    Miłość to uczucie które się kształtuje przez lata. Zauroczenie trwa chwile potem jest przyzwyczajeniem. Pan opisany w tym poście był zagubionym 40-latkiem mogę przypuszczać z kompleksem wartości własnej męskości w tym wieku. Poddał się chwilowemu wzniesieniu dawnej miłości sądzę że nie czuł nic do tamtej kobiety lecz, czuł się kimś innym może chciał wrócić przy niej do wspomnień siebie z młodości. Zlitował się na kobietą która mając zniszczony skrawek swego życia zaczęła niszczyć jego rodzinne. Żona i dzieci ucierpiały na zachwianiu ich życia rodzinnego i emocjonalnego. Dzieci będą mogły mieć uraz do ojca i skrupulatnie wypominać jego błędy w przyszłości, żona będzie patrzała na niego z góry nawet jak wróci do domu to będzie się czuł jak w więzieniu Myśli. A sama żony, dzieci i teściowie będą patrzeć na niego z obrzydzeniem.Definitywnie nie panował nad sobą i nie troszczył się o dobro rodziny tylko o swoje i kochanki. Ta chwila uniesienia nie była warta tego co zaprzepaścił. Poniósł konsekwencje które dotknęły wszystkich. I zadały ból tym których on najbardziej kochał.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~T pisze:

      ~Domi – myślę, że jest duży problem z tymi, którym chwilowe zauroczenie wystarczy aby podejmować życiowe decyzje. Rujnują w ten sposób życie swoje i innych osób. Podpowiedz, co trzeba robiś aby takich było jak najmniej?

      Polubione przez 1 osoba

  6. ~Gregor pisze:

    No cóż, miłość czy też odpowiedzialność to wielkie słowa. A przecież nasze życie oprócz słów składa się też z tej bardziej przyziemnej sfery, czyli … potrzeb biologicznych. Jakie to niepoetyczne, ale jednak. Wydaje mi się, że najważniejsze w życiu są emocje kierowane przez nasze INSTYNKTY! Ten biedny człowiek może nie bardzo potrafił zrozumieć swoje fatalne położenie, wtłoczony między imperatyw moralny a naturalne pożądanie. Nie ma tu poprawnych wyborów. Nie ma odpowiedzi na tak postawione pytania czy dylematy. Czasami lepiej nie zadawać pytań, bo nie otrzymamy zadowalającej nas odpowiedzi:( Dlatego też ów pan się pewnie nie odezwał … nie takiej odpowiedzi oczekiwał. A jakiej?!

    Polubione przez 1 osoba

    • Blisko 5 lat mija od napisania tego tekstu, a więc i od Twojego komentarza, który wygasił dyskusję.
      Jedzenie, seks i dbałość o swoje bezpieczeństwo należą do instynktów, ale szczególnie silnie zaznaczają się one u osobników prymitywnych. Ten gość miał dużą wrażliwość, był opiekuńczy, czuły i miał w sercu – jak to się powszechnie mówi sporo miejsca dla jeszcze paru byłych kobiet

      Polubienie

  7. Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):

    Dzisiaj zauważyłem , że ktoś z moich nowych czytelników przeczytał ten tekst. Wszedłem tam i ja. Odżyły wspomnienia związane z odwiedzinami nieznanego mi człowieka, który wyraźnie czegoś szukał. Zrozumienia? Usprawiedliwienia się przed światem?
    Starałem się wczuć w jego sytuację, a nawet postawić się na jego miejscu. Nie wiem czy mu w jakimś stopniu pomogłem. Kontakt się urwał. Wspomnienie pozostało i nim się ponownie dzielę w nadziei na nowe komentarze i oceny

    Polubienie

    • Po naszych blogach na wordpress biegają boty, które wyszukują zadane im frazy i treści, ja bym więc nie łączył odwiedzin z żywym czytelnikiem, chociaż …
      Temat jaki poruszyłeś jest wielopłaszczyznowy, bo to co dla jednych jest zdradą i (nawet dla psychiatry) niewyobrażalnie skrajnym zboczeniem, dla innych może być normalnym, albo co najwyżej podniecającym postępowaniem akceptowanym przez obie strony związku.
      Co innego jednak rozpad związku z innych przyczyn. Tu faktycznie jest problem. O tym już kilka razy pisałem na swoim blogu, ale pewnie jeszcze coś napiszę, bo przecież świat nie stoi w miejscu, świat się zmienia i to niekoniecznie tak jak byśmy tego oczekiwali.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do ~dziwuk Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.