Sierpniowe rocznice – Powstanie Warszawskie

 W piątek, a więc w przeddzień obchodów kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego ktoś udostępnił na fejsbuku zdjęcie zasłużonej łączniczki z opisem jej dokonań. Pod tym materiałem ktoś inny zamieścił obrzydliwy i wulgarny komentarz. Ktoś inny odpowiedział mu podobnymi w formie i treści słowami, których nie warto cytować . Dodałem tylko link do piosenki : Dziś idę walczyć mamo – https://www.youtube.com/watch?v=sqlPPQM2f7M

Dodałem też swój komentarz: Bez komentarza, bo zbędny…
Czekam na odzew, a w międzyczasie udostępnię swój tekst sprzed 5 lat. Nie otrzymałem do dzisiaj przekonującej  odpowiedzi na postawione tam pytania. Może tym razem…

Sierpniowe Rocznice

Sobotni ranek przyniósł wspomnienie nadzwyczajnego wydarzenia sprzed  lat. Radio już w pierwszych porannych audycjach nawiązywało do wydarzeń 1 sierpnia 1944 r. Telewizja Polska pokazała film w reżyserii Janusza Morgensterna z 1979 roku pt. Godzina „W”. Przypominałem sobie ten film w miarę oglądania kolejnych scen. Młodzi ludzie – piękna Ewa Błaszczyk jako łączniczka i sanitariuszka była jakby odzwierciedleniem upływającego czasu – przekonująco odgrywali swoje role mocno zaangażowanych w konspiracyjne działania żołnierzy. W sposób naturalny niemal cieszyli się z nadchodzącej Godziny „W” . Powtórnie oglądanie tego filmu, zrealizowanego przecież na długo przed demokratycznymi przemianami jakie przyniósł nam rok 1989, już samo w sobie było interesującym przeżyciem. Jeśli uwzględnić całą wiedzę o powstaniu jaką udało mi się przyswoić w tzw. międzyczasie to muszę przyznać, że dzisiejszy dzień i pytania jakie mnożono we wszystkich mediach mocno mną poruszyły. Nawet w kościele ksiądz przybliżający okres w jaki wchodzimy raczył zwrócić uwagę na dzisiejszą rocznicę, na zbliżającą się rocznicę Cudu nad Wisłą, na wydarzenia sierpniowe, z których wyrosła Solidarność… Sporo tego, co? I pytania, pytania…
– Czy tamten zryw miał sens polityczny, militarny, każdy?
– Jak wyglądała by Polska gdyby powstanie się udało?
– Jak wyglądała by Polska gdyby do powstania nie doszło?

– Czy dzisiejsza młodzież jest na tyle patriotyczna, aby tak samo odpowiedzieć na wezwanie zniewolonej Ojczyzny jak pokolenie Kolumbów?

– Czy SIERPIEŃ, miesiąc żniw, wpisany jest jakoś w naszą historię zrywów?

– Czy sierpniowe zrywy przyniosły spodziewany plon tego, co posiano wcześniej?
Takich pytań nasuwa się mnóstwo. Dużo jest też odpowiedzi formułowanych przez ekspertów różnych dziedzin nauki i różnych orientacji politycznych. Tu też ma zastosowanie nasze uniwersalne prawo, z którego wynika, że: – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wszystkie te wydarzenia były przecież kulminacją tego, co przeżywano w tamtych czasach. Bunt przeciw ciemiężycielom narastał wystarczająco długo, aby sprawni przywódcy mogli go odpowiednio zorganizować i skierować przeciw okupantom. Młodzi powstańcy byli ponadto uczniami czy studentami szkół, w których wychowanie patriotyczne i obronne (PW) miało zupełnie inny niż obecny wymiar i zakres. Powstańcy w taki, czy inny sposób angażując się w ruch czynnego lub nawet biernego oporu jak np. sabotaż i inne formy zorganizowanej działalności przyjęli godzinę „W” jako spełnienie oczekiwań. Oni wierzyli, że zwyciężą jeśli tylko podejmą walkę z całym zaangażowaniem. Bezgranicznie ufali swoim dowódcom. Skutki wszyscy znamy. Wiele z pytań jakie dziś stawia się znawcom przedmiotu nie znajdzie wyczerpującej odpowiedzi, bo nikt nie pokusi się o przewidywanie w rodzaju : – co by było gdyby…? My Polacy mamy w narodowym dorobku jeszcze i taki zryw, na jaki nikt bez mała się nie zdecydował. Czy inne narody podziwiają nas za to? Myślę, że inne narody wciąż mało o tym wiedzą, bo bardziej było znane powstanie w getcie warszawskim niż nasz narodowy zryw. Niezależnie od oceny Powstania Warszawskiego dobrze się stało, że Prezydent Warszawy Lech Kaczyński tak mocno zaangażowany w sprawę budowy Muzeum Powstania przyczynił się do upowszechnienia tej wiedzy. Głównie wśród młodzieży szkolnej, która tłumnie, bo w ruchu wycieczkowym odwiedza tę placówkę.
Czy dzisiejsza młodzież przypomina w czymś swoich warszawskich rówieśników z 1944 roku? Ja myślę, że uwzględniając różnice cywilizacyjne młodzież zawsze jest taka sama. Nie ma co porównywać dzisiejszego dość dostatniego życia w stabilnym demokratycznym kraju z życiem w tamtej Polsce. Od wojny szczęśliwie upłynęło już wystarczająco dużo lat, aby wychować dwa pokolenia myślących właściwie tylko o sobie i swoich sprawach obywateli. Ucząc przez ponad 20 lat przedmiotu przysposobienie obronne w szkołach średnich byłem świadkiem stopniowego przeobrażania się programu nauki tego przedmiotu, polegającego na stopniowym odchodzeniu od problematyki wojskowej, czy wojennej w kierunku obrony cywilnej. Obecnie niemal połowa wymiaru lekcji dotyczy pierwszej pomocy przedlekarskiej. W pozostałych tematach sporo miejsca zajmują problemy bezpieczeństwa wobec zagrożeń cywilizacyjnych jak skażenia i zakażenia czy klęski żywiołowe. I tak ma być. Wychowujemy do współistnienia i współpracy międzynarodowej, a nie do wojny. Kształtujemy zupełnie inny rodzaj patriotyzmu niż ten preferowany w II Rzeczpospolitej . Dzisiaj trzeba żyć i rozwijać się dla Ojczyzny, a nie walczyć orężem i ginąć dla Niej.
Młodzi ludzie odczuwający potrzebę życia w sposób zorganizowany mają duże możliwości spełniania się w organizacjach paramilitarnych jak choćby reaktywowany Związek Strzelecki „Strzelec”, czy też poprzez przynależność do dwóch związków harcerskich. Istnieją również inne formy działania na rzecz podnoszenia umiejętności obronnych. Dla zainteresowanych.  Ważne, aby politycy, którzy wszystkie nasze manifestacje i strajki potrafili bez przelewu krwi przekuć w formy państwa demokratycznego, zakotwiczonego w paktach obronnych i polityczno – gospodarczych Europy i Świata znaleźli swoich dobrych kontynuatorów. Ważne, aby to, co jeszcze doskwiera w naszej młodej demokracji zmieniać pokojowo i ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie jak się marzy niektórym. Marzy nam się wszystkim jedno wezwanie i dążenie: Nigdy więcej wojny!!! I to nie tylko w naszym kraju.
W czasie gdy trwała wojna w byłej Jugosławii w naszej telewizji pokazywano program skierowany przeciwko wojnie. Zapamiętałem śpiewany przez wszystkich występujących artystów utwór do wiersza Wojciecha Młynarskiego Odgłosy wojny, którego fragment tu przytaczam:

Dłoń mej Córki piłkę chcąc chwycić
nagle ściska się niespokojnie,
na ekranie ranni, zabici,

Córka pyta czy będzie wojna ?

Fonia wzmacnia wystrzałów echo,
wizja zbliża krew na ekranie,
mowie: Córko, to tak daleko
i wiem, że kłamię…
Jak bolesne szkło pod powieką
kaleczące źrenicę bystrą
wojna nigdy nie jest daleko,
wojna zawsze jest bardzo blisko.

Blisko skroni i blisko serca,
blisko mózgu, blisko sumienia,
blisko myśli, co mózg przewierca:
gdzie jest rada, gdy rady nie ma ?

Blisko klonów na mej ulicy,
skweru, co się może stać grobem,
blisko leku i znieczulicy
i skargi Niobe.

Jak bolesne szkło pod powieką
kaleczące źrenicę bystrą
wojna nigdy nie jest daleko,
wojna zawsze jest bardzo blisko…