
Procesja Bożego Ciała na rynku w Bogorii. Lata 60-te ub. wieku
Zróbcie mu miejsce, Pan idzie z nieba,
Pod przymiotami ukryty chleba.
Zagrody nasze widzieć przychodzi
I jak się Jego dzieciom powodzi…
Taką pieśnią przywitał nas kościół w Bogorii, w dzień Bożego Ciała
Posłuchałem i naszły mnie wspomnienia moich obchodów uroczystości Bożego Ciała. Ileż to razy stosowaliśmy się dosłownie do treści pieśni:
Zielem, kwiatami ścielcie Mu drogi,
Którędy Pańskie iść będą nogi
I okrzyknijcie na wszystkie strony:
„Pośród nas idzie błogosławiony!”
Procesja Bożego Ciała na rynku w Bogorii – lata 50 – te ub. wieku
Mój dom rodzinny wyjątkowo nadawał się na miejsce dla ołtarza, bo stał w dogodnym miejscu czterobocznego rynku, wokół którego przemieszczała się procesja. Od kiedy pamiętam zawsze w przeddzień święta wyznaczeni przez księdza ludzie przywozili maidło, czyli młode brzózki, z których robiliśmy bramy i szpalery wzdłuż ulic na dojściu i odejściu procesji do naszego ołtarza. Ulicę, już w dniu Bożego Ciała pokrywaliśmy wyrywanymi z bagna za cmentarzem kłączami tataraku. Jeszcze dzisiaj pamiętam słodkawy zapach tego zielska używanego kiedyś do produkcji szamponu do włosów. Z przygotowaniem ołtarza było zawsze wiele roboty, bo najczęściej byliśmy zdani wyłącznie na siebie, a wszystko musiało być zamocowane solidnie, aby wytrzymać inwazję ludzi obrywających gałązki na odpędzanie gryzoni od stodół i spichlerzy . Pilnowaliśmy, aby odbywało się to bez strat dla przymocowanych do maidła firanek i innych ozdobnych elementów. Bezpośrednio po procesji rozbieraliśmy ołtarz, aby burze, które jakoś polubiły to święto i często kończyły uroczystości nie wyrządziły nam szkód. Pamiętam, że często z zazdrością patrzyliśmy na innych ludzi, którzy przychodzili elegancko ubrani wprost na procesję, a po niej wracali do domów z witkami brzozowymi w rękach podczas gdy my musieliśmy się napracować przed i po procesji. Nie było jednak argumentów dla naszego Ojca, który mawiał: – Dopóki żyję, to ołtarz będę robił…
Z czasem przywykliśmy do tej pracy jak i do nagrody jaka nas spotykała co roku. W końcu mało który dom i jego domownicy mają okazję podejmować Takiego Gościa, który:
…Sam ludu swego odwiedza ściany,
Bo pragnie bawić między ziemiany…
Tradycja urządzania ołtarza w Boże Ciało przed naszym domem trwała aż po kres życia naszego Ojca. Późniejsza przebudowa domu i pozostawienie go jako niezamieszkały spowodowała odejście od tradycji. Teraz ja wystawiam tylko w oknie tego domu obraz zakupiony przez Ojca do umieszczania jako główny akcent ówczesnych ołtarzy. Moja siostra od czasu do czasu organizuje ołtarz Bożego Ciała na swoim domu w Staszowie, a więc kontynuuje rodzinną tradycję nawet w tym sensie, że wypożyczam dla niej na tę okazję z naszego kościoła krzyż wykonany przez naszego Ojca. W ten sposób i On jest z nami w to wyjątkowe święto. I to w dwóch miejscach jednocześnie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikogo swoimi opowieściami. Zapraszam do wspominania. Warto je ocalić od zapomnienia.
Dziękuję bardzo za zdjęcia i piękny opis Bożego Ciała w Bogorii w tym roku.Za wpomnienia rodzinne i bogoryjskie chwała Tobie za opis a Tatusiowi że był tak wymagający i pilnujący tradycji.Miejsce u Was było piękne a serce Rodziców wspaniałe Dzięki temu w młodości i ja mogłem coś widzieć i przeżywać te piękne Święta Bożego Ciała w Bogorii ostatnio w 2008r
PolubieniePolubienie
Zdzisiu, miło że pamiętasz tamte lata. Polecam stronę parafialną gdzie jest relacja z uroczystości Bożego Ciała w Bogorii oraz kilka zdjęć mojego autorstwa. To przybliży Ci klimat tej wyjątkowej uroczystości.Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ja też pamiętam tamte lata i ołtarz na tym budynku.Z przyjemnością przeczytałem posta i obejrzałem piękne fotki z tej uroczystości na stronie parafii.Jak ja dawno nie uczestniczyłem w tej parafialnej procesji.Może za rok,mam taką nadzieję.
PolubieniePolubienie
Piekne wspomnienia… Pamietam Boze Cialo, w ktorym uczestniczylam jako mala dziewczynka. Mialam „specjalne” roze- pachnace, zrywane prosto z krzaczkow ( wyrabialo sie z nich dzemy rozane ) kupowane od zaprzyjaznionej pani. A potem moje dzieci uczestniczyly w Bozym Ciele- ale tylko w Polsce. Rozmawialam z rodzicami- dzisiaj nie bylo juz ani jednego dziecka w kosciele. Mama powiedziala, ze przyjda w ostatnim dniu, bo wtedy ksiadz daje im na zakonczenie – cukierki. Coz, czasy sie zmieniaja. Ale wspomnienia- i to te najwazniejsze- pozostaja.
PolubieniePolubienie
Brzozo, u mnie na granicy działki z sąsiadem rośnie taka pachnąca róża. Akurat teraz kwitnie. Zbieram te pachnące płatki i zasypuję cukrem, a póżniej ucieram na miazgę. Są atrakcyjnym dodatkiem do ciast.Na zdjęciu pokazałem dużo dzieci w białych strojach, sypiących kwiatki, ale to był skutek zabiegu organizacyjnego polegającego na urządzeniu rocznicy Pierwszej Komunii Świetej w dniu Bożego Ciała. Mieliśmy zatem dzieci z dwóch roczników I Komunii. Swoją drogą, udział dziecka w takim przedsięwzięciu jak sypanie kwiatków to duże wyzwanie dla jego rodziców, a często i dziadków, którzy dzielnie pracują na wspólny efekt występu dziecka. W czasie Oktawy Bożego Ciała, w procesjach bierze udział już znacznie mniej dzieci .Cukierki na zakończenie też są u nas nagrodą dla wytrwałych,Dobrze, że mieliśmy korzystną pogodę.Pozdrawiam Brzózkę – główną dekoratorkę tras i ołtarzy Bożego Ciała.W tym jest jakiś symbol, prawda?
PolubieniePolubienie
Reblogged this on Tatulowe opowieści i skomentował(a):
Dzisiaj właśnie wychodzimy na lokalne procesje Bożego Ciała na ulice naszych miast i wiosek. Oto moje wspomnienia tego święta z punktu widzenia osoby przygotowującej ołtarz
PolubieniePolubienie