Fe`erie

Mam pytanie: – Czy ferie zimowe jakie u nas właśnie się rozpoczynają biorą swoją nazwę z francuskiego słowa użytego w tytule? Według Słownika wyrazów obcych oznacza ono ni mniej ni więcej, tylko – ”widowisko teatralne odznaczające się baśniowym nastrojem, fantastycznością dekoracji i kostiumów, efektami muzycznymi, świetlnymi itp.     W tym roku dla naszego województwa wyznaczono zimową przerwę w nauce na pierwszy termin, czyli na drugą połowę stycznia. Gdyby wyłącznie aura zimowa była wyznacznikiem bardziej lub mniej udanych ferii to bylibyśmy szczęśliwcami. Nastała bowiem – jakby dla nas właśnie – piękna, mroźna i śnieżna zima w przeważającej części kraju. Nic tylko wypoczywać. Najlepiej na zimowiskach organizowanych w miejscach atrakcyjnych turystycznie, gdzie odpoczywa mnóstwo ludzi z nartami, czy boazerią, jak pogardliwie nazywają miłośników snowboardu narciarze.

Ja mam w swojej pamięci takie ferie zimowe w Zakopanem właśnie. Zdarzyło mi się otrzymać nagrodę w takiej postaci, w trzeciej chyba klasie technikum za wyniki w nauce. Z każdej klasy jechała na obóz jedna osoba z najwyższą średnią ocen za semestr lub cały rok. Pisałem już kiedyś o tym wspominając swoje szkolne lata. Był to prawdziwy dar od losu, gdyż rodzice nigdy nie urządziliby mi takich ferii. Sam fakt, że jechałem i mimo, że na koszt szkoły zawsze był powodem zdenerwowania. No bo skąd wziąć nagle strój narciarski, ubrać się stosownie i jeszcze opłacić dojazd do Zakopanego i z powrotem? Pojechałem w spodniach narciarskich i zasuwanej na suwak kurtce, naprędce uszytych przez Mamę ze zdobytego od kolejarzy sukna na mundury i w pożyczonych butach narciarskich. Śmiesznie wyglądałem w tym stroju przy turystach. Przynajmniej ja się tak czułem. Zakwaterowali nas w kwaterach prywatnych na Cyrhli. Obiady jedliśmy w barze o pięknej nazwie „Bar pod siedmioma kotami”. Stok narciarski, a właściwie „oślą łączkę” mieliśmy po drugiej stronie drogi. Skłon łagodny i duża przestrzeń poprzecinana udeptanymi trasami wykorzystywanymi przez narciarzy biegowych były w sam raz dla nas – początkujących narciarzy. Nasz opiekun, nauczyciel wf uczył nas wszystkiego od początku. Zaczęło się od smarowania nart, stania na nich i chodzenia krokiem biegowym, wchodzenia pod górę schodkowo i jodełką – wyciągów wtedy nie było. Przyszedł wreszcie czas na naukę zjeżdżania i wykonywania skrętów tzw. pługiem i krystianią , co przydawało się również przy hamowaniu i zatrzymywaniu się .To były początki mojej znajomości z nartami. W czasie kolejnych ferii korzystałem z nart już w Bogorii, gdzie z trudem, ale jednak można było znaleźć odpowiednie górki i trasy do biegu na nartach.

Opowiadam tę historyjkę, aby podkreślić podobieństwa i różnice pomiędzy tamtymi czasami (to okres wczesnego PRL 1964-67 r) a czasami obecnymi, w których nieporównywalnie łatwiej jest o zorganizowany wypoczynek i to nie tylko w krajowych ośrodkach. . Chcę również podkreślić znaczenie tak zdobywanych doświadczeń życiowych dla rozwoju młodego człowieka. Tamto moje przeżycie, ta pierwsza w życiu wycieczka w góry i to od razu do Stolicy Tatr – Zakopanego, pierwsze narty, nauka mozolnego wspinania się pod górkę, aby przez chwilę tylko rozkoszować się zjazdem, kontakt z innymi ludźmi w zupełnie innych warunkach i środowisku, to wartości jakie wspominam do dziś. Gdyby nie siła tamtych doznań, to pewnie dawno bym o tym zapomniał. Fakt, że pamiętam jest dowodem na to, że warto wplatać takie formy wypoczynku w przemyślany sposób edukowania swoich pociech. Ja w kolejnych latach, rozsmakowawszy się w tym co przeżyłem, sięgałem jeszcze dwukrotnie po podobne nagrody i dzięki temu poznałem Karkonosze na letnim obozie wędrownym, a później jeszcze szlifowałem Beskidy. Takie szanse dała mi moja szkoła w ramach współzawodnictwa o najwyższe średnie ocen za każdy semestr nauki. Gdzie tylko mogłem podpowiadałem różnym dyrektorom szkół, a i na forach internetowych skupiających nauczycieli upowszechnianie pomysłów wykreowanych w mojej szkole. Nic z tego. Stypendia pieniężne pomagają w edukacji ale…pieniądz – taka jego uroda – lubi się rozchodzić i raczej nie zamienia się coś takiego jak ja tu opisuję.
Ilu uczniów z moich szkół wyjechało w tym roku na zimowiska? Tego dowiemy się wkrótce po tym, jak wrócimy do szkoły. Z doświadczenia minionych lat wiem, że taka liczba nie sięga nawet 1 procenta. Co zatem robi młodzież z taką porcją wolnego czasu? Karnawał wciąż trwa. Czy dużo osób skorzystało z okazji aby się spotkać na tzw. parkiecie? Też śmiem wątpić. Na forum FB napotkałem taki oto apel – propozycję:
siema ziomki i ziomale ostatnio ktoś wspomniał coś o półmetku i o tej imprezie” w luku i tak sobie pomyślałam, że są ferie wiec może byśmy się spotkali gdzieś na jakieś spotkanie klasowe…Fajnie by było jak by przyszło dużo osób. Posiedzielibyśmy i pogadali przydało by się od czasu do czasu;)bo jak dotąd to się spotykamy w nielicznych grupach czasem na bro i jest nas piątka…co wy na to??  Pomińmy jakiekolwiek żale i wonty jakie strzelamy na codzień do siebie w szkole. Czasem można to odstawić na bok i normalnie pogadać ;p – pisownia oryginalna.

Na apel odpowiedziało DWIE osoby i wątpię czy uda się zorganizować to spotkanie. Aby coś takiego się udało, należało ze znacznym wyprzedzeniem poczynić stosowne przygotowania. Kto miał to zrobić? W tej sytuacji pewnie większość młodzieży nudzi się jak przysłowiowe mopsy i…narzeka na cały świat. Dla takich osób powrót do szkoły będzie prawdziwym wydarzeniem. Wróci życie jakie mniej, czy bardziej lubimy. Ktoś nam organizuje to życie, a sami?
Czy są sentencje na taką okazję? Proszę bardzo.
„Nikt nie planuje przegranej, przegrywa bo nie planował.”
„Szczęście to sensownie i konsekwentnie zrealizowany projekt”

Ferie przed nami. Zróbmy co w naszej mocy, aby ten czas miał w sobie coś z definicji francuskiego słowa FE`ERIE.

30 uwag do wpisu “Fe`erie

  1. ~..Weronika.. pisze:

    Ma Pan co wspominać zazdroszcze.. Mimo że, to było dawno i czasy były nie za dobre, to jakoś wspomnienia zostały.. a teraz mimo to że jest lepiej to nie umiemy z tego korzystać.. Rzeczywiście został tylko tydzień wolnego i ciekawe jak to wykorzystamy może to i lepiej byłoby wrócić do szkoły.. ale sama nie wiem.. znowu jak sie skończą ferie będe żałowała że nie wykorzystałam ich tak jak chciałam no ale im szybciej się skończą tym bliżej wakacjii 🙂

    Polubienie

  2. ~Kwiat06 pisze:

    Ferie… Slowo to brzmi bardzo przyjemnie. Ja ferie spedzam w domu. A calą sobotnią noc i niedzielny poranek spedzilam na parkiecie. Swietnie sie bawilam w gronie przyjacioł, nieznajomych a takze nieprzyjaciól. Taniec to piekna sprawa. Niech pan kiedys napisze posta na ten temat. Rzeczywiscie pogode mamy wymarzoną ferie szczegolnie gdy ktos spedza je w górach. Ale ogolnie rzecz biorąc to bardzo lubie zime. Wspomnienia są czyms miezwyklym. Czyms czego nikt nie jest w stanie nam odebrac. Sama mam jedno wspomnienie które nigdy nie odejdzie w niepamiec. Gdy bylam chyba w 2 klasie gimnazjum pojechalam do wujka. I wiekszosc czasu spędzalam siedząc na balkonie owinieta w koc. I to nie byl kaprys nastolatki. Wie pan co przyciagnelo moja uwagę. To widok osniezonych szczytów Tatr. I od tamtej pory uwielbiam patrzec na góry.

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Kwiat. Wspominasz widok gór . Czy nie próbowałaś powtórzyć wyprawy do wujka, aby jeszcze raz przeżyć tamte fascynacje? A może wzorem Leny należało spróbować wyprawy w góry? Ważne, że organizujesz sobie czas i nie narzekasz na nudę.Pozdrawiam

      Polubienie

  3. ~Stanisław pisze:

    Moi rodzice też nie urządziliby mi ferii zimowych-były pilniejsze potrzeby finansowe.Więc urządzałem je sam.Narty robiliśmy sobie sami.Wystarczyły dwie dobrane deski,trzeba je było „wyheblować”.Okucia robiło się z blachy wykorzystanej ze starych wiader,należało też skombinować paski skórzane.Na czuby tych desek przybijało się kawałki obrzeża ze starego przetaka (rzeszota) po to żeby przody nart były zawijane.Kijki to już była pestka.I takim sprzętem wyruszało się w kierunku Wysoki Duże.Zjezdżało się w kierunku Moszyn.Po kilkunastu zjazdach narty od spodu były już wyslizgane.O smarach wtedy nikt nie słyszał.Trasa miała około 600 metrów długości.Rozwijało się nawet dużą szybkość,do dziś pamiętam ten pęd powietrza w uszach.Jezdziło się też na łyżwach na zaśnieżonej i oblodzonej szosie.Było to dosyć bezpieczne,bo w tych czasach trudno było spotkać na drodze auto.Rano po śniadaniu przypinało się sprzęt i wyruszało w trasę,przerwa na obiad i znów jazda do wieczora.Pamiętam że nie raz jadłem obiad mając przypięte łyżwy.Dużo czasu traciło się na rozpięcie i zapięcie łyżew.Takie to były nasze ferie zimowe.Ja wspominam je dziś,jako bardzo wspaniałe.Po feriach wracało się do szkoły,po szkole odrabianie lekcji i znów na stoki i górki.I tak do końca zimy.A dziś? W Mazowieckim ferie już się skończyły.Z tego co wiem pobliska szkoła nie organizowała żadnych wyjazdów.Wyjechała tylko młodzież,należąca do różnych organizacji przykościelnych przy naszej parafi.(KSM,ministranci,itp),Część wyjechała indywidualnie lub z rodzicami.Cała reszta została w blokowiskach osiedlowych,nie wiedząc co robić z tym wolnym czasem.Jedno małe lodowisko w tak dużym mieście,dostępne dla młodzieży tylko w określonych godzinach to stanowczo za mało.Pozdrawiam

    Polubienie

  4. ~Lena pisze:

    Na przykład ja spędziłam poprzedni tydzień ferii właśnie na nartach w Zakopanem.. Nigdy nie zapomnę tych cudownych chwil, zlotów i upadków, było warto… Towarzystwo było super, nigdy nam się nudziło, zawsze umieliśmy zorganizować sobie czas, po prostu dla mnie wcześniej było marzeniem, a jednak się spełniło. Dlatego warto wierzyć, że marzenia nie są po to by było, ale po to by je spełniać.. Póki mam czas i zdrowie. Było to dla mnie wspaniałe przeżycie i doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę, tyle wspomnień pozostało, zostały zawarte nowe przyjaźnie, które mam nadzieję że pozostaną nierozerwane do końca życia.. Dziękuję wszystkim za to, za ten czas razem spędzony :*

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Lena. Brawo. Tyle entuzjazmu w Twojej wypowiedzi dawno nie czytałem. Napisz jak Cię tam porwali?Skąd się tam wzięłaś? Może dostarczysz przykładów jak to się załatwia?

      Polubienie

  5. ~Lena pisze:

    Należę do bractwa Św. Anny i jestem tam wolontariuszką, która pomaga dzieciom, ten właśnie wyjazd był nagrodą za cały rok pracy i wysiłku, jestem bardzo zadowolona że tam pojechałam, zostałam w ten sposób doceniona przez innych… Dla mnie to był zaszczyt się tam znaleźć w takim gronie…

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Lena. Piękna sprawa. Pamiętasz co pisałem w poście „Pomocnicy Św. Mikołaja”? Wyrażałem żal z tego powodu,że Waszego trudu wolontariuszy nikt nie docenia. Doceniono , więc chwalmy ich za to. Nie ujmuje to niczego z Waszych zasług, gdyż pracowaliście nie licząc na rekompensatę.Jeszcze raz gratuluję postawy i nagrody.

      Polubienie

  6. ~Eve pisze:

    Jak już wspominała Lena Bractwo św Anny zorganizowało wyjazd-nagrodę dla wolontariuszy, niestety mimo propozycji nie moglam skorzystać, ponieważ chorowałam na grypę i nie moglam się z tego wykaraskać. Wiele osób nie kożysta z tego typu wyjazdów, bo sa one drogie i ludzi na to nie stać. W moim gimnazjum w każde ferie szkoła organizuje jakieś zajęcia, można korzystać z siłowni i hali sportowej, a także z sali informatycznej. To ostatnie jeszcze kilka lat temu było dla nas rarytasem, bo w domu jeszcze nie mieliśmy dostępu do internetu więc tam, zupełnie za darmo mogliśmy z tego korzystać.

    Polubione przez 1 osoba

  7. ~mb pisze:

    Ferie super sprawa. Obiecałam sobie że przez te dwa tygodnie nadrobię zaległości w nauce niestety minął pierwszy tydzień, a ja żadnej książki w rękach nie miałam ;pW tym roku niestety rodziców nie było stać na zafundowanie mi zimowiska czy obozu. Ale w sumie nie rozpaczam bo nie przepadam tak naprawdę za górami czy zimową porą roku. Kocham morze, tylko czekam na wakacje i jak co roku obóz młodzieżowy. Tak naprawdę nie jest najważniejsze gdzie ale w ważne z kim. Miłych ferii życzę wszystkim którzy jeszcze mogą cieszyć się tym błogosławionym czasem ;D

    Polubione przez 1 osoba

  8. ~M.G. pisze:

    Ferie to bardzo fajny czas prawie jak wakacje tylko dużo krótsze i zdecydowanie zimniejsze. Osobiście nie przepadam za feriami bo gdy zdarzę się do nich przyzwyczaić to muszę wracać do szkoły:(((( To tylko dwa tygodnie… podobnie jak Kwiat06 sobotni wieczór spędziłam w gronie przyjaciół było bardzo fajnie…. W ferie nie przeżyłam żadnej przygody godnej opisania za to w wakacje było wiele takich by się znalazło…

    Polubione przez 1 osoba

      • ~M.G. pisze:

        Jestem zadowolona oczywiście że jestem…troche wolnego dobrze zrobi każdemu odrobina odpoczynku każdemu sie przyda tylko niestety niemożna się do tego zbytnoi przyzwyczić. Przygody fakt mogą się przydarzyć zawsze. Pozdrawiam.

        Polubienie

  9. ~Brzoza pisze:

    Na feriach zwykle bywalam w domu. To wakacje byly czasem naszych wypraw, podrozy, zwiedzania Polski. Teraz jest zupelnie podobnie. Wyjezdzamy z dziecmi wtedy, kiedy maja wolne w szkolach. I najczesciej jest to czas letni. Zima- i jej atrakcje czekaja na „lepsze czasy”. Poki co bardziej tesknie za ciepla plaza, niz zimnym narciarskim stokiem. Wszystko zalezy od tego- co kto lubi. No i ile ma funduszy na spelnianie swoich marzen. Tak wiec – oby do lata! Pozdrawiam ze slonecznego, ale i snieznego miasta!

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Brzoza. Dziękuję za komentarz. Chciałem dopowiedzieć, że ja sam nie przepadam za forsownym wyczynem zimowym i też wolę lato. Pisałem o wypoczynku zorganizowanym , zimowym i letnim akcentujac potrzebę zorganizowania sobie samemu lub z udziałem innych takich wakacji jakie lubimy i jakie mieszczą się w możliwościach rodziny. Jeśli tego nie przygotujemy, to nie powinniśmy mieć pertensji o to, że może być nudno. Chociaż : – „Kto lubi czytać ten się nigdy nie nudzi”.Dziękuję za życzenia ze słonecznego miejsca. Już chyba wszyscy wyczekują słoneczka i ciepełka, prawda?

      Polubione przez 1 osoba

  10. ~sylwunia pisze:

    Polecam wyjechać na ferie na wieś zupełny inny tryb życia niż w w mieście wszystko ma swój czas i porządek to wycisza i ta cisza w lesie oraz biel śniegu na gałązkach sosen jak biała kołderka taka metafora no cóż już niedługo do szkoły

    Polubione przez 1 osoba

    • ~Tatul pisze:

      Sylwunia.Pięknie piszesz o „kraju za miastem”. Ja mieszkam w takich warunkach i doceniam otaczające mnie uroki natury na codzień. Nawet na zamieszczanych tu zdjęciach. Powrót do szkoły to nie klęska, to szansa na nowe i ciekawe spotkania z wiedzą i ludźmi.Pozdrawiam

      Polubienie

  11. ~anduro pisze:

    Zgadzam się z Panem w 100% co pan napisał. Jestem uczniem Technikum w TSZ, i powiem Panu że właśnie nic nie robie w te ferie. Kiszę się w domu. Z nudów zaczynam gnić. Brak zajęcia, brak jakich kolwiek spotkań ze znajomymi, ogólna masakra ;(

    Polubienie

  12. ~violettapruska pisze:

    Myślałam nad tym żeby pojechać na obóz do Zakopanego, lecz zrezygnowałam z tej propozycji (a miałam tam grać rolę grajka) Cieszę się jednak, że nie pojechałam, bo założyłam zespół. Zebrałam ludzi i jest już z kim grać. Pierwszy koncert zagramy zapewne na wiosnę. Jest dużo pracy ale bradzo mnie to cieszy, że wreszcie spotkałam ludzi, którzy chca tu coś robić!!!!!! bo raczej nikt z moich znajomych nie rusza sie z domu… wszycy siedzą przed komputerami…A Panu gratuluję nieziemskich wspomnień… zaintrygowało mnie to, że strój narciarski był uszyty przez mamę- to takie fajne.pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  13. ~Eska;) pisze:

    Witam;) Czytając po raz kolejny Pana bloga,pt.”Fe”erie” zaciekawił mnie Pan po raz kolejny szczerze mówiąc.Fajnie jest się dowiedzieć jak wyglądały ferie,w tam tych czasach…porównując je do dzisiejszych,to niebo a ziemia.Ach szkoda gadać…o tych feriach tak nudnie zleciały,że szok.Prawie codziennie w domu,co najwyżej jakiś wypad na Staszów,albo na jakieś worki czy tym podobne…;/ Tak zgadzam się z Panem zupełnie,że najlepiej trafiliśmy z tymi feriami,bo mieliśmy bynajmniej śnieg:)a odchodząc chwilowo od tematu to Śliczne są te zdjęcia,które Pan umieścił na blogu ,np,Bogoria o Wschodzie słońca i ta reszta zdjęć wstawiona przez Pana,przepiekne widoki można oko nacieszyć.:) Na pewno miło pewnie Panu powspominać,czasy za Pana chodzenia do szkoły…Dziś trudno,coś zorganizować w większości osób…:( myślę,że ten plan spotkania się który Pan napisał nie powiódł się…każdy woli,chodzić swoimi ścieżkami,a powrót do szkoły dla niektórych może się okazać frajdą,np.gdy ktoś się w domu zanudzał…kompletnie a byli i tacy na pewno. Natomiast odwołując się do słów:„Nikt nie planuje przegranej, przegrywa bo nie planował.”„Szczęście to sensownie i konsekwentnie zrealizowany projekt” to zgadzam się z nimi w zupełności… Do zobaczenia w kolejnym poście…:) Pozdrawiam;)

    Polubione przez 1 osoba

  14. ~Patka pisze:

    Obiecałam kiedys tu zajrzec i chyba przyszedł na to czas;)Ferie w tym roku różniły sie od poprzednich…w tym roku moj rocznik konczy 18 lat i chyba zaczyna inaczej myslec…ale nie o tym chcialam Panu napisac…moja klasa chodzi nieliczna podzielona (jak dzis wspoknialam) na grupy trzymajace sie razem i spotykajace sie w swoich gronach…ze Staszowa jest nas niewiele ale czasem nie potrafimy sie tez zgrac przez rożne obowiazki…pojawiaja sie tez sprzecznosci przez ktore dwie osoby nie potrafia byc w jednym gronie a w szkole sa blisko z przymusu…coz nikt nie jest idealny i spotkania klaskowe czesto nie beda nam wychodzily….niestety to juz nie te czasy moim zdaniem, gdzie wszystko razem sie robilo a zycie bylo beztroskie;)pozdrawiam:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Tatul pisze:

      Patka.Ja wiem,że tak jest. Klasa to przecież przypadkowo dobrani ludzie i nie są podobni do siebie.Co innego ich kręci – jak to lubicie mówić. Warto to wiedzieć i zachować dystans do wszystkiego.Przyznasz jednak, że trzeba być zorganizowanym, aby coś razem zrobić?

      Polubienie

      • ~Patka pisze:

        tak wiem o tym doskonale…jednak po ponad roku czasu znajomosci przyjazn laczy nas:) i zapewne jak zrobi sie cieplo w piatkowe popoludnia bedziemy sie spotykac w gronie klasy na lonie natury;)

        Polubione przez 1 osoba

      • Tatul pisze:

        Patka.Warto zacieśniać przyjaźń i żyć, zwyczajnie żyć.”Największą sztuką w życiu jest śmiać się zawsze i wszędzie.Nie żałować tego, co było i nie bać się tego, co będzie…”Jak Ci się podoba ta sentencja? Pasuje do Ciebie?

        Polubienie

      • ~Patka pisze:

        oo tak pasuhe do mnie:)Moim zdaniem to co w życiu sie zdazylo przeminelo i czy bylo dobrze czy zle nie powinno sie zalowac bo zycie mamy tylko jedno i powinno sie nim cieszyc i zyc jak sie umie:)

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.